góra
dół

#7

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Sob Kwi 18 2020, 18:07

To była dobra wiadomość i powiedzmy sobie szczerze - kamień spadł mi z serca. Uwielbiałam panią Forbes i za wyjątkiem ostatniego tygodnia, kiedy mimo wszystko nie życzyłam jej najlepiej, pragnęłam dla niej wszystkiego co dobre. - Jakbym mogła zawładnąć twoim światem - odpowiedziałam, niewinnie się uśmiechając. Oczywiście, że oboje wiedzieliśmy, że ta delikatność była tylko złudna i pozorna, ale wypowiadając tego typu kwestie dawałam Jenowi podgląd do tego jak naprawdę się czułam. Wzruszyłam lekko ramionami. Okej, może i brzuch wciąż mnie bolał, ale to nie było nic czego nie mogłabym przełknąć. I czy to źle o mnie świadczyło, że lubiłam, gdy się irytował? To nie były jakieś wielkie spięcia, ale wystarczyły mi, by Jensen wręcz każdym jednym oddech udowadniał mi jak wiele dla niego znaczyłam. Lubiłam więc ten wydobywający się spomiędzy jego syk. Lubiłam, jak na twarzy pojawiały mu się te gniewne zmarszczki.
- Mogłeś mnie zostawić ze spluwą - to było tak niedorzeczne jak tylko mogło być, ale nie miałam serca się dalej z nim kłócić. A przynajmniej nie w ten sensowny i poważny sposób. Wolałam być infantylna i absurdalna, bo on... On był po prostu uroczy, okej? Rzadko kiedy tak o nim myślałam jak teraz. I o wiele łatwiej byłoby mi się skupić, gdyby nie Elio, który wprowadzał tu tą cholernie niezręczną atmosferę. Nie rozumiałam dlaczego tu był, ale kiedy z ust Jensena wydobyło się słowo na n, mogłabym przysiąc, że Latynos posiniał ze złości. A Jensen... doskonale zdawałam sobie sprawę z tego co nim kierowało. Był zazdrosny i zaborczy. I chciał dać do zrozumienia, że byłam tylko i wyłącznie jego. A ja... Ja uwielbiałam gdy taki był.
- Mógłbyś też zadbać w innych aspektach - zauważyłam, zniżając ton głosu. W końcu oboje wiedzieliśmy, że ostatnimi czasy nie wychodziło mu to najlepiej. Raz czułam się niedoceniona, innym razem nieogrzana... A teraz... teraz czułam się jak w jakiejś niezręcznej komedii, bo mój komentarz spotkał się ze śmiechem należącym do kogoś, kto nie był moim narzeczonym. Nie wiem o czym pomyślał Elio, ale sposób w jaki patrzył teraz na Jensena, przyprawiał mnie o zgrzytanie zębami. Czy on właśnie insynuował, że mój Jenny był... frajerem? Ja również się zaśmiałam, ale nie z powodu. Kiedy Jensen posadził mnie na swoich kolanach, poczułam się tak głupio i dziecinnie, ale lubiłam to. Objęłam więc go ramionami za szyję, przyciskając usta do jego skóry.
- Kochasz mnie - wyrzuciłam z siebie w ten przedrzeźniający sposób, wskazującym palcem wiercąc mu dziurę w klatce piersiowej. - I wciąż tak uroczo się tego boisz.
Byłam w dobrym humorze i nie potrzebowałam niczego innego do szczęścia. A Jensen chyba czytał mi w myślach, bo jego subtelna chęć wygonienia Elio, spotkała się z moim energicznym potakiwaniem. Tak, tak. Chcieliśmy po prostu się położyć. To był cholernie ciężki dzień.
Elio natomiast... Elio, nie mam pojęcia czy intencjonalnie, po prostu przesunął czule swoją dłonią wzdłuż mojej łydki. W jednej chwili sięgał po pieniądze, a w drugiej wesoło się z nami żegnał, polecając się na przyszłość i... dopuszczając się tego okropnie dziwnego dotyku, który wprowadził mnie w osłupienie. On chyba również się tego po sobie nie spodziewał, bo wpatrywał się we mnie teraz z czerwonymi rumieńcami na policzka i pustym spojrzeniem. Zupełnie jakby rozważał właśnie wyprowadzkę na drugi koniec świata.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Sob Kwi 18 2020, 19:29

Odczuwał ulgę na myśl, że z Heather było w jak najlepszym porządku, jednak i tak nie mógł dać jej przecież wygrać. Widząc ten diablo niewinny uśmiech na ustach dziewczyny, jak i również słysząc słowa sugerujące, że mógłby dla niej oszaleć - co zdecydowanie nie było pomówieniem, cholera, bo bywały chwile, gdy naprawdę tracił dla niej nie tylko głowę - uniósł obie brwi, po czym westchnął z politowaniem. Jednocześnie przyłożył też wierzch dłoni do czoła blondynki, kręcąc przy tym głową.
- Tak jak mogłem się domyślić. Masz straszną gorączkę, może nawet omamy. Musisz trafić od razu do łóżka. - Stwierdził, kompletnie nie przejmując się obecnością jakiegoś leszcza, który i tak nie miał tu zbyt wiele do powiedzenia. Mimo niewątpliwej pomocy, jaką się przysłużył, Elio był tu kompletnie, niezaprzeczalnie niepotrzebny. Teraz już nie. Teraz był nieprzyjaźnie odbieranym natrętem, który najwyraźniej nie miał pojęcia, kiedy opuścić towarzystwo. A Jensen najwyraźniej musiał osobiście pokazać mu drzwi. Wpierw musiał wyjaśnić sobie jednak kilka spraw z Heather. Na przykład ten jej upór w tym, że nie potrzebowała niańki.
- Blada, osłabiona i w posiadaniu śmiertelnie groźnej broni. Zajebiście genialny pomysł. - Skomentował, obdarzając ją kolejnym - tym razem bardzo niedowierzającym - spojrzeniem. Doskonale wiedział, że tak naprawdę było ją stać na wiele więcej niż ktokolwiek myślał, ale wciąż... W życiu nie zostawiłby jej samej i nawet tylko częściowo bezbronnej. Prędzej przyjechałby po nią ze szpitala i na własnych rękach załadowałby ją do wozu, by zabrać dziewczynę do jakiegoś hotelu... Co nie było takim znowu beznadziejnym pomysłem. Prawdę mówiąc, już trochę temu zastanawiał się, czy tak nie byłoby bezpieczniej. W końcu firma ochroniarska potrzebowała trochę czasu, by zamontować, zainstalować i przetestować nowy system.
Plus, bądźmy szczerzy, każdy dzień bez szczurkowatego Elio byłby jak urlop życia. Nienawidził tego gościa i gdyby tylko mógł dać mu w twarz, zapewne już by to zrobił. Chwilowo nie miał jednak żadnego pretekstu, a jego rodzice z pewnością nie spojrzeliby dobrze na wykopanie tego knypka w podskokach.
Mimo to, kiedy z ust Heather wydostały się te sugestywne słowa, a Meksykanin zaczął zaśmiewać się w ten swój niesamowicie irytujący sposób... Przez twarz Jensena przemknął naprawdę wściekły wyraz. I gdyby nie fakt, że trzymał dziewczynę na kolanach, pewnie wytargałby Elio za fraki. Był tego blisko... Cholernie, cholernie blisko, a nic, co powiedziałaby czy zrobiła blondynka, nie miało tego zmienić. Tym bardziej, że nieważne, jak bardzo ją kochał, w tym momencie czuł się przez nią naciskany. Zdecydowanie nie chciał słyszeć od niej podobnych słów w obecności gościa, który wyraźnie robił z siebie jego konkurenta. Zacisnął więc szczękę, nie odpowiadając na słowa Love, tylko mocniej zaciskając dłonie na jej biodrach i odsuwając ją jak najdalej od łapsk Latynosa.
- Dobrze ci radzę, wypieprzaj. - Warknął w kierunku chłopca basenowego, który już i tak wyraźnie się oddalał, jednocześnie mocniej zaciskając dłonie na brzegach legginsów Heather. A gdy tylko usłyszał trzaśnięcie drzwi frontowych i odgłos zapalanego silnika samochodowego, głośno i wściekle przełknął ślinę. Po prostu unosząc siedzącą na nim Heather, przesunął ją na kanapę obok, po czym sam wstał na równe nogi.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Sob Kwi 18 2020, 20:49

Zaśmiałam się głośno, kręcąc przy tym głową. Może i większość ludzi uznałaby żarty Jensena jako niesamowicie słabe, ale mnie zawsze rozbawiał do tego stopnia, że nie mogłam złapać oddechu. Mimowolnie położyłam rękę na swoim czole, by posłać mu jakże zdegustowane spojrzenie.
- Wcale nie mam gorączki - żachnęłam się. Ale wcale nie miałam nic przeciwko trafienia prosto do łóżka, pod warunkiem, że Jenny miał się mną zająć. Na pewno będzie brakowało mi tego balansowania na granicy i adrenaliny, ale tak cholernie się cieszyłam, że nie musieliśmy dłużej udawać rodzeństwa. Jak miałabym trzymać ręce przy sobie, kiedy on był taki wspaniały?
Nie spodziewałam się jednak, że moja próba flirtu i kolejna gra, którą przecież zawsze tak zawzięcie toczyliśmy, wywoła w Jensenie takie poruszenie. Widziałam wyraz jego twarzy, ale byłam wręcz przekonana, że chodziło o reakcję Elio, którego oboje chcieliśmy się przecież pozbyć. Jensen był jedynym kochankiem w moim życiu i nie zamierzałam tego zmieniać. Dawał mi wszystko czego chciałam, zaspokajając do tego stopnia, że czasem błagałam go o więcej. A teraz... teraz było niesamowicie dziwnie. Wciąż byłam osłupiona, ale reakcja Jensena sprawiła, że poczułam się pewniej. Był cholernie pociągający, kiedy stawiał na swoim. I cholera jasna, uwielbiałam jego zaborczość. Sprawiał, że miękły mi kolana. I kiedy Jensen tak gwałtownie się na mnie rzucił, nie miałam kompletnie nic przeciwko. Oboje byliśmy zniecierpliwieni i zmęczeni tym, że coś wiecznie nam przerywało.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Sob Kwi 18 2020, 21:24

Nie mógł, dosłownie nie potrafił ukryć tego, jak wściekły teraz był. I choć teoretycznie Heather niczym tutaj nie zawiniła, Jensen nie potrafił nie być na nią zły. W tym momencie po prostu chciał zostać sam, nawet jeśli w pewnym stopniu gryzło się to z tym, co przed chwilą zrobili. Co on zrobił, zostawiając ją zdyszaną na kanapie, ale tym razem nie robiąc z tego żadnej pożądliwej gierki. W przeciwieństwie do tego, w jaki sposób odsunął się od niej wtedy w chacie, teraz nie chodziło mu o to, by zachęcić ją do dalszych pieszczot. Przeciwnie... Sam nie wiedział, o co mu chodziło.
To był stanowczo zbyt długi dzień... Tydzień... Miesiąc... Co on gadał! To był nawet za długi rok! Zbyt gęsto przepełniony tymi wszystkimi wydarzeniami, które w całej swojej absurdalności przypominały to, co stało się dzisiaj z jego matką. Wyrzucał sobie, że nie był w stanie odpowiednio wcześnie zainterweniować. Wyrzucał sobie, że nie zadbał też o to, by Heather była całkowicie bezpieczna w czasie, w którym on poleciał na pomoc Elizabeth.
Jego matka skończyła z postrzeloną nogą... Poobijana, prawdopodobnie z wstrząsem mózgu. Heather praktycznie zemdlała na schodach z powodu stresu i strachu. A on? Paradoksalnie, on wyszedł z tego najlepiej ze wszystkich. Mimo paru siniaków czy rozcięć, praktycznie nic mu nie było. Fizycznie, bo psychicznie znowu czuł się jak ostatni nieudacznik. Jak marna imitacja faceta, który powinien myśleć, powinien przewidywać. On tego nie zrobił...
Tłumił to w sobie, ale - cholera - miał dosyć tych wszystkich wyrzutów sumienia i czuł się upokorzony. Ot co. Upokorzony przez ludzi, którzy w tak bajecznie prosty sposób włamali się do jego domu. Przez Heather, która nie posłuchała jego nakazu i ruszyła za nim, jakby to ona miała ochraniać jego tyły... Bronią, o której wspominała przy Elio! Tym samym, który znajdował z nią wspólny język, gdy rozmawiali o tym, że Jensen nie dbał o nią w innych aspektach. Nie, chyba jednak miał powód, by być na nią zły. Cholera! Wiedziała, jak bardzo nienawidził, gdy ten knypek aż tak bardzo się z nią spoufalał. Miał ją tylko chronić, nie zostawać jej najlepszym przyjacielem.
A teraz... Teraz jeszcze na niego warczała.
- Przecież sama tego chciałaś. - Stwierdził, starając się pohamować jakiekolwiek emocje. Nawet na nią nie patrzył. Nie chciał widzieć wyrzutu w jej oczach. Dowodu na to, że znowu chrzanił coś swoją nadinterpretacją, swoimi wadami i odchyłami. Kochał ją i kochał... Kochał się z nią kochać, ale to, co wydarzyło się między nimi przed chwilą - co sam zainicjował - nie miało wiele wspólnego z czymś więcej. Nadal cholernie go podniecała, tak samo jak to wszystko, co wydobywało się wtedy spomiędzy jej warg, ale... Ale nadal czuł głównie wściekłość.
- W końcu nie dbam o ciebie w innych, kurwa, aspektach. Elio na pewno robi to lepiej. - Nie chciał jej tego mówić, bo sam w to nie wierzył, ale nie powstrzymał ani tych słów, ani kolejnego zaciągnięcia się fajką i ostentacyjnego odwrócenia się plecami do Heather.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Sob Kwi 18 2020, 21:53

Nie potrafiłam zrozumieć o co chodziło Jensenowi. Tak nagle odsunął mnie od siebie, budując między nami mur, którego nie byłam w stanie przeskoczyć. Nie wiedziałam czy chodziło mu o Elio? O to jak mnie dotknął? Nie widział, ze tego nie chciałam? Nie widział jak byłam mu wdzięczna, gdy wygonił Latynosa za drzwi? Nie byłam w stanie siedzieć i milczeć, bo potrzebowałam się dowiedzieć, co musiało się zmienić, że przestał się cieszyć z mojej obecności. Jeszcze kilka godzin temu dotykał mnie, całował i modulował swoim głosem, doprowadzając mnie na skraj. Teraz natomiast...
- Co chciałam? Żeby mój przyszły mąż zerżnął mnie na kanapie i zostawił na pastwę losu bez marnego pocałunku? - warknęłam, nie będąc w stanie się powstrzymać przed wulgaryzmami. Uniosłam się bo nie rozumiałam dlaczego nagle był taki oschły. Chciałam, by poświęcił mi swoją uwagę. Chciałam, by mnie kochał, całował, pożerał wzrokiem. A on... On właśnie wyrzucił z siebie kolejne słowa, a ja oniemiałam. Moje brwi wzniosły się tak wysoko, że niemal nie opuściły mojej twarzy. Że co do cholery? Uwielbiałam, gdy był zazdrosny. A przynajmniej zazwyczaj. Teraz zaśmiałam się gorzko.
- Co ty mi insynuujesz, Forbes? - wypuściłam z ust chmurę tytoniowego dymu. Od kiedy tak bardzo brakowało mu pewności siebie, że drżał na każdym kroku? Myślałam, że po sprawie z Noahem, dość jasno sobie wyjaśniliśmy pewne kwestie. - To był żart, flirt, nazwij sobie jak chcesz - traciłam cierpliwość, ale nie zamierzałam błagać go o to, by posłał mi spojrzenie. O nie. - Tak, chodziło mi o seks. Bo ostatnio ciągle nam ktoś przerywa, a mi brakuje bycia blisko. Z TOBĄ. Doskonale o tym wiesz - nie znosiłam, tego jak się do mnie zwracał. Zupełnie jakbym to ja w tym związku miała miliony seksualnych partnerów. Zagryzłam policzek od środka, po czym potrząsnęłam głową.
- Nic nie poradzę na to, że Elio wyobraża mnie sobie w jakichś chorych sytuacjach, ja tego nie robię. Mógłby dla mnie nie istnieć, zresztą dlaczego ci się w ogóle tłumaczę? Tak mi suszysz głowę o jakieś zaufanie, a sam mnie traktujesz jakbym... - nie, tego było za dużo. Zaciągnęłam się po raz kolejny papierosem, a potem - choć był wypalony tylko w połowie -  rzuciłam go na ziemię. Jaka byłam głupia skoro liczyłam, że teraz wszystko się między nami ułoży... Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z tarasu (trzaskając drzwiami) i niemal od razu kierując się schodami do góry.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Sob Kwi 18 2020, 22:15

Był wściekły, ale nie chciał mówić czy robić tego, co jeszcze bardziej psuło atmosferę między nimi. Naprawdę za nią tęsknił i teraz, gdy nareszcie mogli być oficjalnie razem, pragnął udowodnić jej, że nie potrzebowali tej dawnej adrenaliny, by wciąż było jak dawniej. Szkoda tylko, że naprawdę beznadziejnie im to wychodziło.
- Sugerujesz... Ba! Nawet lepiej niż, kurwa, sugerujesz przy jakimś pierdolonym, kurwa, karczku, że nie umiem ci, kurwa, dogodzić. Po to, żeby sądził, że potrzeba ci prawdziwego faceta? Kogoś, kto zerżnie cię na kanapie i zostawi zdyszaną? Chciałaś... - Wzruszył ramionami, wypuszczając z ust obłok dymu papierosowego. - To masz. Mam nadzieję, że to cię wreszcie, kurwa, zadowoli. - Nie podobało mu się to, w jaki sposób o tym mówiła. Zupełnie tak, jakby nie miała bladego pojęcia, jak to wyglądało. Jakby nie słyszała śmiechu tego gnojka i nie widziała sposobu, w jaki potem na nią spojrzał. I mogła mówić teraz, co sobie chciała.
To ona wręcz ociekała sugestią, a nie była wcale taka naiwna, jak sądziła większość ludzi. Przecież oboje doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Nie była głupia, więc sposób, w jaki rzekomo flirtowała z nim przy tym imigranckim dupku. Jensen zazwyczaj nie miał nic ani do przyjezdnych, ani typowo do Meksykanów, ale Elio łączył w sobie dosłownie wszystko, czego Forbes nie trawił.
- To czemu, do kurwy nędzy, mu na to pozwalasz, huh? Nie wiesz, co siedzi w głowie tego chuja. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co mu teraz zasugerowałaś. Dzięki tobie myśli, że ma znowu szansę, bo jesteś taka biedna, niedowartościowana i niezaspokojona. - Odwarknął, przygniatając butem niedopałek - ten sam, który chwilę wcześniej rzuciła na ziemię - po czym nawet nie fatygując się, by spróbować ją dogonić. Wręcz przeciwnie, nawet jeśli wiedział, że miały dręczyć go wyrzuty sumienia, teraz nareszcie został sam i...
Cholera, to nie było tak zajebiste jak powinno być. Przeciwnie, echo niedawnej sprzeczki wciąż brzęczało mu w uszach, ale był zdecydowanie zbyt dumny, by pójść teraz za Heather. Zamiast tego sięgnął do salonowego barku, wyjmując stamtąd butelkę brandy i Coca Colę - tę ostatnią w uparcie odpychanej nadziei, że Heather jednak zjawi się na drinka - po czym odpalając kino domowe. Kiedyś musiała zejść, prawda?
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Sob Kwi 18 2020, 22:43

Miałam go dość i pragnęłam zacisnąć ręce na jego szyi, pozbawiając go tchu. To co wygadywał nie miało żadnego sensu i godziło we mnie tak bardzo, jak tylko można było sobie to wyobrazić.
- Jak mogłam mu coś sugerować, skoro rozmawiałam z tobą? Tak bardzo cię obchodzi jego zdanie? A może sąsiadki z końca ulicy również? Może powinnam teraz wykrzyczeć na całe sąsiedztwo, że jesteś moim najlepszym kochankiem? - ta jego męska duma była żałosna. Aż tak potrzebował akceptacji i wychwalania przy obcych ludziach? Nie wystarczało mu to jak krzyczałam i dyszałam w jego plecy? Miałam dość tego, że nadinterpretował moje żarty. Robił mi wyrzuty sumienia, jakbym to ja była tu winna, a tymczasem on unosił się dumą. A to mnie irytowało.
- Po raz pierwszy mnie, kurwa, nie zaspokoiłeś. - wysyczałam, nawet nie siląc się, by zataić prawdę. Początkowo może faktycznie mi się podobała ta zmiana atmosfery, ale czar prysnął zaledwie kilka minut później, a ja nie umiałam go nie wyprowadzić z błędu. Nie chciałam takich kłótni, nie chciałam takiego wręcz brutalnego seksu bez żadnych uczuć. Nie byłam przypadkową dziewczyną, którą mógł przelecieć i zostawić bez niczego. Miałam być jego żoną, na litość Boską, a traktował mnie teraz jak dziwkę.
- A więc to moja wina, tak? O to chodzi? O to jak się ubieram? Za krótka spódniczka i brak stanika? A może źle się uśmiecham? Sama się o to proszę, tak? - nie wierzyłam w to, co słyszałam z ust kogoś, kto był moim narzeczonym. Nie podobało mi się kogo ze mnie teraz robił i bolało mnie mocno jak bardzo mi nie ufał. - Jeśli czegoś spróbuje to dostanie kosza, nie jestem nim zainteresowana. - to było tak proste. Nie mogłam zabronić komuś myśleć o mnie. To było niedorzeczne. Tego nawet nie dało się kontrolować. Jeśli Elio zrobi krok, potraktuję go jak wszystkich innych. A Jensen... - Przestań mnie traktować jak dziwkę.
A potem po prostu go opuściłam, bo nie byłam w stanie dłużej na niego patrzeć i jego słuchać. Skoro tak chciał spędzić naszą pierwszą noc po tygodniowej rozłące to proszę bardzo. Położyłam się na łóżku i w zasadzie zamierzałam tak spędzić resztę nocy, ale wtedy usłyszałam jakiś wyjątkowo głośno puszczony film... Zeszłam wtedy z łóżka i włączyłam na fulla jedną z płyt Britney Spears. Nie miałam na to nastroju, ale pieprzyć to. Znalazłam w szafie jakiegoś starego szampana, który czekał na ważną okazję, ale... cóż. Otworzyłam go i zaczęłam pić prosto z butelki.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Sob Kwi 18 2020, 23:12

- Tak, kurwa! Obchodzi mnie zdanie każdego, kto może chcieć położyć na tobie swoje lepkie łapska! - Nie chodziło o to, że jej nie ufał. Nie ufał temu cholernemu gogusiowi i jego tanim zagrywkom, co chyba już dawno jej uświadomił, więc czemu totalnie tego nie łapała. Wręcz przeciwnie, w jednej chwili mówiąc, że był zajebistym kochankiem, w kolejnym momencie prawie dosłownie wymierzyła mu liścia w twarz, dosyć otwarcie mówiąc, że zawiódł. To... To ugodziło go jak nigdy, nawet jeśli starał się nie pokazać tego w wyrazie twarzy.
- Zajebiście! To zadzwoń do Elio! - Odparował, nawet jeśli doskonale wiedział, że nie zamierzała tego robić, bo nie była tym typem człowieka. Mimo wszystko - nawet jeśli sam też tego nie chciał - nadal nie panował jednak nad słowami, które opuszczały jego usta.
Nie chciał z nią walczyć, ale wizja odpuszczania także mu teraz nie odpowiadała. Sam nie wiedział, czego tak właściwie pragnął, ale kłótnia zdecydowanie tym nie była. Tak samo jak obecność Heather, która w tym momencie stanowiła wręcz idealny obiekt do wyładowania wszelkiej irytacji, bo odpowiadała na każdy zarzut, na każdy wyraz wściekłości... A to ani trochę go nie wyciszało.
- Jasne! Zrób ze mnie kogoś takiego, śmiało. Nie to, żebym kiedykolwiek narzekał na to, jak się nosisz czy ubierasz. Nie jestem moją matką, żeby kazać ci nosić stanik, do cholery jasnej. Zamiast tego postanowiłem trzepać szesnastolatkę. Naprawdę, szczyt moralizatorskiego zachowania. - Kompletnie nie rozumiała, o co mu chodziło.
Nie to, by miał w dupie to, jakie ciuchy zakładała, bo przyciągała jego wzrok za każdym razem, gdy tylko miał ją w zasięgu wzroku. Brak stanika zdecydowanie mu nie przeszkadzał, ale sugestywne słowa kierowane w taki sposób, by inni faceci nie mieli najmniejszego problemu z ich nadinterpretacją. Tak, to doprowadzało go już do białej gorączki. Tak samo jak fakt, iż to, co powiedziała teraz Heather, było jednocześnie tak bardzo... Prawdziwe i niechciane.
- Niby kiedy cię tak traktuję?! - Krzyknął za nią, odwracając się jednak dopiero w momencie, w którym był pewny, że zniknęła w sypialni. Miał wyrzuty sumienia. Miał cholerne wyrzuty sumienia, ale... Nie istniało przecież coś, czego nie dało się zapić, prawda? A gdy zrozumiał, że Heather nie zamierzała w najbliższym czasie zejść na dół... Z jednej szklaneczki przeszedł do kolejnej i jeszcze następnej...
Sam nie wiedział, ile czasu dokładnie minęło, odkąd zaczął pić, ale czuł się całkiem dobrze. Alkohol jeszcze nie uderzył mu do głowy, mimo że na stole stały już co najmniej dwie... Nie... Trzy butelki różnorodnego alkoholu... Jedna jeszcze przynajmniej do połowy pełna, choć równie dobrze to mógł być jakiś cień, więc profilaktycznie złapał ją do ręki i wstrząsnął kilka razy... Z zadowoleniem dochodząc do wniosku, że słyszał - i widział - chlupotanie. Do pełni szczęścia brakowało mu wyłącznie dwóch rzeczy i tak się składało, że obie znajdowały się na górze.
- Heeee... Hek! Heeeeeather! Nooo nieeee... Hek! No... Nie... Hek! Nieee złość się na... Hek! Mnieeee! - Zawołał, przecież całkiem nieźle trzymając się na nogach. Ta poręcz była po prostu krzywa. Dokładnie tak samo jak schodki czy kawałek ściany, po której przesunął ręką, chwilę później - choć tylko na kilka sekund - lądując na czterech, na których zaczął zsuwać się w dół, solidnie przy tym przeklinając. - Heather, maleńka! - Przecież nie mogła już zawsze się na niego boczyć, prawda? Byli parą, narzeczonymi. Mieli brać ślub! - Heeeeather! Hek! Nie jesteś, hek!, dla mnie dziwką! Noooo nieee złość, hek!, sięęęę! We, hek!, weeeezmę cię jak żooonę! Heather, hek!, ty mała, hek!, smarkulo! Nie daj mi po ciebie, hek!, iść! Idę, hek!, po ciebie!
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Sob Kwi 18 2020, 23:40

Skoro tak podchodził do całej sprawy to nie mieliśmy po prostu o czym gadać. Jak miałam wpłynąć na myśli innych ludzi? Czy on nie rozumiał, że nie miałam takiej władzy? To było nierealne. I bądźmy szczerzy - schlebiało mu to, że inni mężczyźni uważali mnie za atrakcyjną. Doskonale wiedziałam, że pod warstwą zazdrości, kryło się zadowolenie, bo byłam tylko jego. A teraz miałam nagle zadzwonić do Elio? Czy on nie rozumiał, że nie byłam zainteresowana? Jak jeszcze inaczej miałam mu wyłożyć to, że żaden inny facet nie miał dla mnie najmniejszego znaczenia? Chciałam. Tylko. Jensena.
- Nie mam do niego numeru - odwarknęłam wściekle, naprawdę pragnąc go tu zostawić na pastwę losu. Zazdrość zawsze mi się podobała, ale to co teraz robił, to było cholernie bezpodstawne. I to, że spędzaliśmy teraz tyle czasu na leczeniu jego kruchej męskiej dumy... Zaśmiałam się gorzko.
- Sam z siebie takiego robisz, zarzucając mi, że mam wpływ na myśli innych ludzi! - byłam nieprzyjemna i chłodna, ale nie mogłoby mnie to obchodzić mniej. Jensen przechodził samego siebie i znowu zwracał naszą uwagę w jego kierunku. Jego psychika naprawdę zaczynała mnie przerażać. Jak mógł być tak bardzo niepewny moich uczuć do niego? To bolało najbardziej ze wszystkiego i nie zamierzałam nawet udawać. Niby mówił mi, że nie zarzucał tego mi, ale jednak to do mnie miał największe pretensje. Na jego ostatnie pytanie po prostu pokazałam mu środkowy palec. Oboje wiedzieliśmy kiedy mnie tak traktował. Nie musiał udawać niewiniątka.

Nie ściszałam muzyki, nie odstawiałam butelki, nie zeszłam też z łóżka. Jedyne na co miałam ochotę to sen, ale nie zamierzałam iść spać, bo ściszenie muzyki wiązałoby się z jakąś przegraną. I szczerze? Miałam naprawdę gdzieś co teraz robił Jensen. Nie chciałam go dzisiejszej nocy, a jutro... jutro miało się okazać, czy będę w stanie z nim porozmawiać. Ignorowanie jego jeszcze nigdy nie przychodziło mi z taką łatwością i pewnie kontynuowałabym to w nieskończoność, gdybym nie usłyszała jego okropnych krzyków.
- Pieprz się! - odkrzyknęłam, licząc, że to załatwi sprawę. Kolejne dźwięki przybliżyły mi jednak całą sytuację. Nie musiałam go widzieć, by zrozumieć, że był pijany jak bela. Nie... Nie pijany. On był napruty i ledwo się trzymał na nogach. Spoglądałam na niego z góry, czując po prostu gorycz w ustach. Nienawidziłam, kiedy był tak pijany, że nie rozróżniał własnych myśli. Alkohol mi nie przeszkadzał dopóki nie zwalał mężczyzn z nóg. A Jensen... Potrząsnęłam głową, naprawdę pragnąc go tu zostawić. Tylko.. tylko wiedziałam, że pójdzie za mną, a miałam dość karetek na dzisiaj. Zeszłam więc po schodach, próbując go złapać pod ramię.
- Będziesz spał dzisiaj na kanapie - nie chciałam go na górze. Nie chciałam go w naszym wspólnym łóżku. Zamierzałam mu pomóc dojść do kanapy, przykryć kocem i... tyle. Wciąż byłam na niego wściekła.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Sob Kwi 18 2020, 23:59

- To niesamowite, że jeszcze ci go nie podał. - Rzucił, tym razem kompletnie nie wierząc w to, co mówiła, bo był w stu procentach pewien, że Elio raz po raz wciskał jej swój numer. Z pewnością chciał, by go miała i nawet jeśli ona sama tego nie chciała, te małe, żałosne, krzywo zapisane karteczki zapewne walały się gdzieś w jej koszu. W końcu señorita Love mogła dać mu szansę, by pokazał, jak dźwięczne może być jej nazwisko, prawda? Znał takich typków i, cholera, za każdym razem nienawidził ich mocniej i intensywniej niż za poprzednim.
- Bo masz! - Nie, nie kłamał. Nie przeinaczał też niczego ani nie fałszował rzeczywistości. Heather niewątpliwie miała duży wpływ na zachowania innych mężczyzn, którzy dosłownie świrowali w jej towarzystwie. Gdyby tylko kiwnęła małym palcem, miałaby każdego. Nie bez powodu Noah oświadczył jej się zaledwie po kilku miesiącach randkowania... Dokładnie wtedy, kiedy tego potrzebowała.
Potrafiła wpływać na facetów. Czy to przy pomocy słów, czy gestów... Czy czegokolwiek innego. A czyny w znaczącym stopniu równały się zazwyczaj myślom. Mogła przecież dać Elio do zrozumienia - i to najbardziej jasno jak tylko była w stanie - że nie miał najmniejszych szans. Zamiast tego starała się go ignorować, nawet jeśli jej to przeszkadzało. Gdzie był tu sens? Czy znowu chciała wzbudzać zazdrość? Przecież Jensen nie raz i nie dwa dawał jej do zrozumienia, że był o nią cholernie zazdrosny, bo należała do niego... I do nikogo innego. Do żadnego pieprzonego gogusia, który nawet nie potrafił prawidłowo wymówić jej imienia!
A on... On wymawiał je prawidłowo, wielokrotnie je teraz wykrzykując, bo zasługiwała na to, by ją wołał. Zasługiwała na każde słowo, które chciał jej powiedzieć - nawet jeśli trochę plątał mu się teraz język, a myśli krążyły jakimś dziwnym, nieokreślonym torem - i nie zamierzał czekać z tym do rana.
Chciał, by wiedziała, o co mu chodziło. Chciał, by nareszcie zaczęli w pełni się rozumieć i by nie chowała do niego urazy, bo... Bo czym innym były teatralne fochy, a czym innym praktycznie całkowite ignorowanie jego obecności, gdy potrzebował na nią patrzeć, potrzebował jej dotykać, muskać ustami wargi, sunąć dłońmi po gładkim ciele i napawać się delikatnym, owocowym zapachem skóry i włosów.
I gdy wreszcie przyszła na jego wołanie, posłał jej iście szczenięce spojrzenie, obdarzając ją najszerszym uśmiechem, na jaki było go teraz stać. Była przezabawna, gdy sugerowała, że wyśle go na kanapę, a jednocześnie tak ochoczo łapała jego ciało. Nieświadomie zwalając się na nią sporą częścią ciężaru, obsunął ręce na jej zgrabne pośladki i spróbował przyciągnąć ją do najbliższej ściany.
- Jesteś piękna, hek!, Hettie. Mówiłem ci już, hek!, kiedyś, że jesteś zajebiście piękna? I moja? Tylko, hek!, moja. - Oznajmił jej, niezdarnie odgarniając kosmyk blond włosów z oczu dziewczyny i starając się obsypać jej szyję pocałunkami, podczas gdy jego stanowczo zbyt lepkie dłonie sięgnęły jej piersi.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Nie Kwi 19 2020, 11:00

Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na niego tak zła, że nie chciałam na niego nawet patrzeć. To jak mnie dzisiaj potraktował z pewnością miało zostać ze mną na dłuższy okres czasu niż ten kretyn się w ogóle spodziewał. Już i tak zrobiłam mu wystarczającą łaskę tym, że w ogóle postanowiłam zejść do niego na dół i pomóc doczłapać się do kanapy, bo z całą pewnością na to nie zasługiwał. Ale Jensen... Jensen po raz kolejny pokazywał klasę. Kiedy był pijany zazwyczaj bywał naprawdę nieszkodliwy i czuły, ale dla mnie nie miało to znaczenia. Przypominał mi teraz mojego ojca, a to budziło we mnie odrazę.
- A ty jesteś pijany - nie, tym razem jego komplementy na mnie nie działały. Nawet jeśli wiedziałam, że naprawdę tak o mnie myślał, to nie chciałam tego typu słów. Nie chciałam też tego nachalnego dotyku i pocałunków, bo śmierdziało od niego gorzałą. Odsunęłam głowę w bok, kładąc swoje ręce na jego nadgarstkach.
- Zostaw mnie, Jen - próbowałam odciągnąć jego ręce od swoich piersi. Daleko mi było do jakichkolwiek chęci na amory. Kiedy ledwo trzymał się na nogach, wcale mnie nie pociągał. Sprawiał, że miałam ochotę go zostawić na schodach i wyjść z domu. - Odsuń się, Jensen, bo nie mam jak pomóc ci dojść do kanapy - syknęłam, będąc już kompletnie zniecierpliwiona tymi jego nagłymi czułościami. Może gdybym nie była zła po wcześniejszej awanturze, to obchodziłabym się teraz z nim jak z jajkiem, ale nie zamierzałam kryć niezadowolenia. Tak samo jak tego, że waliło od niego wódką, a oczy miał wręcz przepite. To nie było atrakcyjne i nie zamierzałam nawet udawać. I jakby tego było mało, do moich uszu zaczęło docierać głośne szczekanie psiaków. Psiaków, którym chyba również nie podobał się obecny stan Jensena, bo zaczęły na niego skakać.
- Chodź. Na. Kanapę. - wycedziłam, próbując go znowu objąć w pasie i zacząć kierować w głąb salonu.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Nie Kwi 19 2020, 12:57

Kiedy Heather postanowiła wreszcie do niego zejść, Jensen dosłownie się rozpromienił. Była taka śliczna, gdy jej policzki intensywnie czerwieniały, włosy były w całkowitym nieładzie, oczy słały gromy, a usta poruszały się w zezłoszczonych wypowiedziach, których nawet teraz nie słuchał, po prostu się w nią wpatrując. Pragnął przycisnąć ją do ściany... Pocałować w ten gwałtowny, gorący sposób, a potem bez wahania wziąć tak... Cóż, jak powinien zrobić to już na samym początku.
Popełnił błąd, ale przecież miała mu to wybaczyć. Wystarczyło, by pokazał jej, jak bardzo mu zależało. To dlatego tak bardzo starał się teraz odnaleźć jej usta, by posmakować ich słodyczy, gdy jego ręce uparcie wyciągały się w kierunku jej sprężystego, rozgrzanego ciała. Była tak ciepła... Nie! Była gorąca! Była cholernie gorąca i doskonale to wiedziała, grając z nim teraz w tę grę, gdy on po prostu chciał mieć ją przy sobie. Musiała skapitulować, prawda?
- Chcesz, hek!, na kanapie? - Spytał, obdarzając ją przy tym bardzo zaciekawionym, wyraźnie zainteresowanym spojrzeniem i - nie robiąc sobie nic z tego, jak mocno trzymała go teraz za nadgarstki; on miał jednak znacznie więcej siły - znowu wyciągając dłonie w kierunku jej biustu... Po czym dosłownie zwalił się na nią jeszcze większą częścią ciężaru, gdy nagle zakręciło mu się w głowie. Oczywiście, to ona była temu winna. Nie alkohol, wcale nie alkohol. To Hettie działała na niego w ten sposób, sprawiając, że świat zaczynał kręcić mu się przed oczami. Była taka pociągająca, gdy się na niego wściekała... I chyba musiał jej to powiedzieć, ale tak ciężko było mu się skupić.
- No, hek!... Choodź do mnie! Hek! Śliczna. Hek! - Burknął ostatecznie, jeszcze bardziej nacierając na nią ciężarem ciała i ponownie próbując pocałować ją w szyję. Wiedział przecież, że to lubiła. I kompletnie, kompletnie nie rozumiał, czemu teraz tak bardzo jej to nie pasowało.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Nie Kwi 19 2020, 13:27

Jensen był teraz cholernie upierdliwy, a ja nie miałam wystarczająco dużo siły, by go od siebie porządnie odepchnąć. Denerwowałam się, kiedy znowu sięgał swoimi łapskami do mojego biustu. W tym momencie w żadnym stopniu nie chciałam, by mnie dotykał, całował, czy nawet oddychał w moim kierunku. Nie umiałam mu zapomnieć tego co zrobił kilka godzin temu. A on niczego nie ułatwiał. Po prostu urżnął się jak świnia, a ja nie byłam jego opiekunką.
- Tak, chcę cię na kanapie - warknęłam, robiąc to dla świętego spokoju. Miałam po prostu nadzieję, że chociaż ta deklaracja sprawi, że Jensen ruszy swój tyłek i pozwoli mi zaprowadzić się do salonu. W żadnym stopniu nie było jednak mowy o tym, o czym on nieustannie myślał. Nie mogłabym z nim uprawiać seksu w takim stanie, bo po prostu mnie odrzucał od siebie. Próbowałam się z nim szarpać, próbowałam go od siebie odsunąć,  łapałam go nawet za twarz, chcąc ociągnąć jego usta od mojej skóry. Ale był o wiele większy ode mnie. Nie miałam wystarczająco dużo siły, by umknąć przed jego ciałem, nad którym i on chyba nie miał już żadnej władzy.
- Nie dotykaj mnie, przypominasz mi teraz mojego ojca - wysyczałam, nie chcąc mieć z nim nic wspólnego. A przynajmniej nie w tym stanie. Alkohol nie przeszkadzał mi dopóki nie odbierał użytkownikowi władzy nad tym co robił. Kiedy ktoś zataczał się na prostej drodze, przyprawiało mnie to o zgrzytanie zębami. Mój ojciec nigdy nie chodził prosto, a jego oddech zawsze śmierdział w dokładnie ten sam sposób. Wielokrotnie wieszał się na mnie i moich braciach, a mamę... Nawet nie chciałam sobie przypominać co z nią robił, gdy myślał, ze nikt nie patrzył. Odchrząknęłam, ale to nie przynosiło skutków, więc ugodziłam go wskazującym palcem pod żebra. A jeśli to miało poskutkować, wręcz zaczęłam go pchać w kierunku salonu. Nie umiałam być dłużej delikatna. Pragnęłam go po prostu położyć na kanapę i zniknąć z zasięgu jego wzroku.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Nie Kwi 19 2020, 13:49

Słysząc jej naprawdę zachęcającą deklarację, znowu posłał dziewczynie ten szeroki, zawadiacki uśmiech, obejmując ją ramionami i delikatnie podszczypując w pośladek. Dokładnie to chciał od niej usłyszeć, zdecydowanie zamierzając współpracować, by oboje znaleźli się tam, gdzie chcieli teraz być. Niestety, nawet jeśli powiedziała mu te wszystkie - niezmiernie zadowalające i uszczęśliwiające jak diabli - słowa, jej zachowanie wskazywało na coś zupełnie innego... Ale to było przecież elementem gry, prawda? Zgrywała niedostępną, by nie poddać się tak łatwo. Nigdy nie chciała być łatwa - nie w tym dosłownym, negatywnym sensie - a on to szanował. Szanował , ale kolejne słowa, które nagle padły z ust Heather, całkowicie wybiły go z rytmu.
- Przecie, hek!, przecież wiesz, że nie jestem twoim ojcem. - Odezwał się, robiąc przy tym dosyć urażoną minę i jeszcze bardziej nachylając się ku Heather. - Jestem, hek!, twoim tatuśkiem, ale n-ni, hek!, nigdy bym nie... - Chyba nie wierzyła, że byłby w stanie zachowywać się jak tamten człowiek, prawda? Chyba nie myślała o nim w ten sposób, bo z tego, co słyszał o jej ojcu... To sprawiało, że czuł się niezmiernie urażony.
Mimo to, nie zamierzał się od niej odsunąć, co najwyżej, dając się przepchnąć bliżej salonu, ale jednocześnie nie przestając bełkotać pod nosem. Tym razem jednak na tyle niezrozumiale, że choć sam sens - tego, że była niezmiernie ładna, atrakcyjna, podniecająca i gorąca w tej swojej irytacji - z pewnością dało się pojąć, pojedyncze słowa były wyłącznie częściowo zrozumiałe. Najważniejsze jednak, że dobrowolnie - no, może z lekkimi pchnięciami - ruszył do salonu, starając się omijać ściany i meble, które nagle wyrastały mu na drodze. Uwieszony drobnego ciała dziewczyny, wreszcie zwalił się całym ciężarem na kanapę, naumyślnie pociągając dziewczynę za sobą. Chciał ją na swoich kolanach, po raz kolejny składając pocałunek na jej odsłoniętej szyi.
- No, nie wściee-ekaj się, hek!, na, hek!, na mnie-e. - Chciał, żeby przestała być na niego aż tak zła. Przecież ją kochał. Nie chciał się z nią kłócić, nie w taki sposób.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Nie Kwi 19 2020, 14:06

Nie obchodziło mnie to, czy miałam go urazić swoimi słowami. Jensen po prostu przeginał, a ja nie miałam cierpliwości do jego zachowania. Denerwował mnie jego dotyk. Rozwścieczały mnie jego oddechy. Jego usta były tak nieporadne, że miałam wrażenie, jakby przyciskał do mojego ciała papier ścierny. Nie zamierzałam nawet ukrywać w swojej minie, jak bardzo mi się teraz nie podobał.
- Zachowujesz się dokładnie jak on - rzuciłam gorzko, choć prawdopodobnie byłoby lepiej gdybym przemilczała ten temat. Mimo upojenia alkoholowego, Jensen sprawiał wrażenie, jakby naprawdę to w niego ugodziło. I cóż... przynajmniej tyle, nie? Nie miałam żadnych wyrzutów sumienia i nie zamierzałam udawać, że wszystko było piękne, kiedy ja z trudem się powstrzymywałam, by go nie zamordować. Nie widziałam się z moim narzeczonym przez cały tydzień, a on... Chciało mi się śmiać i płakać. Jednocześnie.
Przynajmniej wreszcie zaczął iść do tego salonu, co uważałam za olbrzymi sukces. Im szybciej to załatwimy, tym szybciej będę mogła uciec od jego rąk i zaszyć się tam, gdzie mnie nie miał znaleźć. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek wcześniej tak okropnie o nim myślałam, ale nie potrafiłam przestać. Nie, kiedy on znowu mnie do siebie przyciągnął. Nie, kiedy znowu zaczął mnie całować.
- Puść mnie - warknęłam, próbując się wyrwać z jego uścisku. Nie chciałam siedzieć na jego kolanach, dlatego zaczęłam się od niego odsuwać. Kochałam go bardzo mocno, ale w tym momencie mnie ranił. Sięgnęłam ręką po poduszkę, by położyć ją po prawej stronie. - Idź spać, Jen. Pogadamy jutro - ton mojego głosu lekko zelżał, ale nadal byłam strasznie stanowcza i niedostępna. Naprawdę pragnęłam jutrzejszego ranka i powrotu Jensena, którego zawsze znałam.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Nie Kwi 19 2020, 14:33

Chciał być z nią na kanapie... I nie tylko na kanapie. Chciał, by wreszcie przestała go odpychać. W końcu poszedł dokładnie tam, gdzie chciała, by się znalazł... Tymczasem ona ciągle mówiła jedno. Mówiła o tym... Do czasu... Do czasu, gdy chyba pojął sens jej wypowiedzi, nagle mając wrażenie, że wszystko stało się żenująco jasne. Z początku zacisnął mocniej dłonie na jej przedramionach, kierując ku niej autentycznie zszokowane spojrzenie, w którym - zaledwie w kilka krótkich sekund - pojawiło się coś na kształt przerażenia.
- Zostawisz mnie. - Wybełkotał nagle z zadziwiająco trzeźwą miną. Nie był na tyle pijany, by nie rozumieć tego, do czego zmierzała. Te teksty o tym, że przypominał jej teraz ojca. Te wszystkie słowa, że zachowywał się w dokładnie taki sam sposób. Odpychanie go, odsuwanie się, wyraz jej twarzy... Chyba wreszcie zaczęło to do niego docierać. I jeszcze jej pogadamy jutro... Wypowiedziane tym niesamowicie oschłym i poważnym tonem. To właśnie do tego zmierzała. Po dzisiejszej awanturze, zamierzała dać mu kosza. Zaciskając wargi, by nie pokazać, jak bardzo go to ruszyło, odwrócił wzrok. Puścił ją... Skoro właśnie tego chciała, puścił ją ze swoich kolanach, po czym znowu przeniósł spojrzenie na wirujący sufit.
- Byłaś, hek!, u n-nie, hek!, u niego w więzieniu. A to, hek!, był test. Hek! Cholera, ty mnie, hek! - Ona go teraz nie chciała i pojął to nawet bez dalszych sugestii. Spieprzył... Tym razem naprawdę spieprzył i czuł to w kościach, mając wrażenie, że coś ciężkiego jeździło mu teraz po żołądku. To dlatego wspominała wtedy, że była u ojca, a teraz go do niego porównywała...
- Heather, proszę... - Nawet jest ją puścił, nie dał jej odsunąć się zbyt daleko... Samemu zsuwając się z kanapy, by - na chybotliwych klęczkach - złapać ją w pasie.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Nie Kwi 19 2020, 14:55

Syknęłam, kiedy poczułam jak jego palce wręcz wbijają się w moją skórę. Był teraz taki niedelikatny.. I choć wiedziałam, że to kwestia alkoholu, który wpływał na niego w ten sposób, nie umiałam nie mieć do niego pretensji. Przynajmniej do momentu, kiedy nie usłyszałam jego przerażonego głosu.
- Zobaczymy się rano - wyrzuciłam z siebie, posyłając mu pobłażliwe spojrzenie. Trochę opacznie zrozumiałam jego słowa, ale czy można było mi się dziwić? Nie wiedziałam, że pomyśli w ten sposób. Kochałam go i nawet jeśli mnie teraz cholernie ranił, nie chciałam tego kończyć. Pragnęłam ślubu i wszystkiego co miała nam przynieść przyszłość. Ale naprawdę potrzebowałam teraz spokoju... I odczułam cholerną ulgę, gdy wreszcie wyswobodził mnie z tego niechcianego dotyku. Niemal od razu podniosłam się z jego kolan i stanęłam kawałek od kanapy. Nie wiedziałam, co odwali za chwilę. Nie wiedziałam, czy zaraz znowu się na mnie nie rzuci. Był teraz cholernie nieprzewidywalny. Jego kolejne słowa były również cholernie nieprzewidywalne, bo kompletnie nie rozumiałam o co mu teraz chodziło. Jaki test? O czym on do licha mówił? Ale jakoś nie zamierzałam poświęcać temu zbyt wiele uwagi. Chciałam po prostu się schylić, by wyciągnąć spod stołu koc i go nim przykryć, ale wtedy...
- Jen - byłam już tym zmęczona. Patrzyłam na klęczącego, ściskającego mnie w pasie Jensena i nie byłam w stanie powstrzymać zirytowanego westchnięcia. - Jesteś cholernie pijany. Idź spać. Też cię proszę - a potem - po raz kolejny - zaczęłam się wyswobadzać z jego uścisku, by - po raz kolejny - posadzić go na tej pieprzonej kanapie.
- Będę też tutaj spać - obiecałam, bo cały czas myślałam, że to w tym rzecz. Mogłam się zwinąć na fotelu i poczekać aż Forbes nie zacznie chrapać, nie? Potem i tak miało mu to być wszystko jedno.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Nie Kwi 19 2020, 15:24

Kiedy ta jedna, bardzo niepowstrzymana myśl pojawiła się w jego głowie, wszystko inne momentalnie przestało się liczyć, bo nie mógł... Po prostu nie mógł stracić jej w ten sposób. On nigdy by jej... Przecież wiedziała. Może popełniał błąd za błędem, ale nie robił tego w pełni świadomie. Nie chciał jej krzywdzić. Była dla niego... Była dla niego praktycznie wszystkim, a kiedy raz po raz odpychała go w tak zdecydowany, chłodny sposób, mówiąc mu, że mógłby traktować ją jak ten człowiek...
Sam do końca nie wiedział, kiedy padł przed nią na kolana i złapał jej kruche ciało. Była taka ciepła... I zarazem tak okropnie lodowata. Musiała zmienić zdanie, po prostu musiała to zrobić. Czy nie widziała, że naprawdę żałował? Żałował wszystkiego!
- Hettie... Hek! Hettie, proszę... - Nie, nie mógł iść teraz spać. Nie w takim momencie, nie w tych okolicznościach. Czy to naprawdę nie miało dla niej znaczenia? Naprawdę ją teraz obrzydzał? Naprawdę zamierzała całkowicie go odepchnąć? - N-nie zosta, hek!, wiaj mnie, Hettie. Ja... - To nie miało wyglądać w ten sposób. Bez niej... Co miało być bez niej? Myśl, że wystarczył wyłącznie tydzień rozłąki, by zaczęła myśleć nad sensem tego wszystkiego... To nie powinno sypać się tak żałośnie łatwo.
- Ja nie... Hek! Ja bym cię nigdy... Hettie... Hek! Heather, proszę... Nie, hek!, nie zostawiaj mnie. - Co z tego, że obiecywała, że zostanie w salonie na noc, jeśli chciała od niego odejść? Jego matka miała rację, Marie tak samo... Najwyraźniej potrafił zawalać nawet wtedy, kiedy powinno być dobrze. - Kocham cię. - Burknął błagalnie, dając usadzić się na tej cholernej kanapie, by w jednej chwili oprzeć twarz na łokciach, zaciskając palce we własnych włosach. Tak mocno jak tylko mógł to zrobić bez wyrywania ich z cebulkami.
- Nie jestem twoim ojcem, nie jestem twoim ojcem... Nie jestem twoim ojcem! - Powtórzył, jeszcze bardziej desperacko szarpiąc włosy na głowie. Nie był tym nieudacznikiem. Nigdy nie zrobiłby jej tego. Nie. Czemu tak o nim myślała?!
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Nie Kwi 19 2020, 15:46

Skąd mogłam wiedzieć co siedziało właśnie w jego głowie? Nie miałam pojęcia, że Jensen był skłonny uroić sobie tego typu rzeczy i bezpodstawnie w nie uwierzyć. Byłam naprawdę przekonana, że jedyne o co mnie prosił, to bym nie wychodziła z salonu. I choć po raz kolejny przyprawiał mnie o cięższe wypuszczenie powietrza z płuc, nie zamierzałam tego w żaden sposób komentować. A przynajmniej zanim jego kwestie nie zaczęły być tak cholernie emocjonalne. Moje brwi momentalnie uniosły się do góry. Chyba... chyba zaczęło to do mnie docierać. A wtedy ta cała nagromadzona złość... Ona wciąż tu była, okej? Ale jakoś rozczuliło mnie podejście Jensena. Nie umiałam też powstrzymać cichego parsknięcia śmiechem.
- Och, Jenny... - mruknęłam, gładząc go ręką po włosach. To niczego nie zmieniało. Wciąż nie chciałam z nim spędzać nocy, ani nic innego. Wciąż chciałam mu trzasnąć drzwiami przed nosem, ale nie umiałam być teraz obojętna. Był teraz taki głupiutki...
- A ja kocham ciebie - odpowiedziałam w końcu, sięgając rękoma do jego nóg, by wyprostować je na kanapie. Moim celem było położenie Jensena, przykrycie go kocem... Nic nie miało tego zmienić. Nic. Ale wtedy on wpadł w szał. Nie, nie w szał. W najprawdziwszą rozpacz, sprawiając, że teraz tym bardziej nie umiałam być obojętna. Położyłam dłoń na jego barku, przesuwając po nim czule.
- Shh.. Nie, nie jesteś moim ojcem. Źle się wyraziłam. Kochanie... - ciężko mi przechodziło to przez usta, ale widok jego w takim stanie... Nie miałam serca być dalej dla niego oschła. Przynajmniej w tym momencie. Rozczulał mnie tym swoim strachem i wyznaniem miłosnym. - Nie zostawiam cię, okej? Chcę tylko cię położyć do łóżka, a ty się zachowujesz jak osiołek - delikatnie złapałam go za dłonie, chcąc przerwać to co właśnie wyprawiał. Musiał się jakoś uspokoić. Nie chciałam, by zadawał sobie ból. Próbowałam też jakoś zmusić jego głowę do położenia się na przygotowanej wcześniej poduszce.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Nie Kwi 19 2020, 16:20

Unosząc wzrok, posłał jej prawdopodobnie najbardziej zranione spojrzenie, jakie kiedykolwiek skierował w stronę innego człowieka. Nie, nie chodziło o to, że go teraz raniła. Nie. Te wszystkie wyrzuty sumienia, jakie teraz odczuwał, były związane z tym, co sam odwalał, bo to wszystko... To była jego wina. Nagła zmiana podejścia i ten przeskok pomiędzy nastrojami... Heather nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak cholernie ciężko było mu w ostatnich dniach. Nie winił jej za to, bo wyjechała pod przymusem, ale... Ale nie zmieniało to faktu, że działało to na niego w naprawdę fatalny sposób. A gdy wreszcie do niego wróciła... Nie chciał być tym, kto zawalał całą sprawę. Cholernie mocno tego nie chciał... I najwidoczniej im bardziej starał się tego nie robić, tym bardziej niewłaściwie mu to wychodziło.
Lubił ich gry, ich przepychanki, zagrywki... Podniecające poczucie balansowania na krawędzi i tej niepewności przy jednoczesnej pewności, ale ostatnimi czasy było tego po prostu za dużo... Potrzebował jej bardziej niż kiedykolwiek, przez cały ostatni tydzień tocząc ze sobą walkę, by nie poddać się chęci sięgnięcia po kieliszek czy coś mocniejszego. Ciągła niepewność, co do ich sytuacji. Brak wiadomości o tym, co się działo... O tym, gdzie w ogóle była. Brak informacji od ojca... Naprawdę starał się ograniczać picie alkoholu - nie było w końcu tak, że całkowicie nie pił; potrzebował się napić, by chociaż trochę zakłócić myśli - jednak nie było to wcale tak łatwe. A gdy pił, do głowy przychodziły mu także inne, znacznie gorsze pomysły...
Ale się starał, dobra? Naprawdę się starał, bo tego by chciała... Bo nie chciał po raz kolejny wszystkiego rujnować. Nie chciał robić czegoś, co byłoby związane z zawaleniem ich relacji. Nie... Naprawdę tego nie chciał, ale w tym momencie czuł się jak ktoś przegrany. Jak jej ojciec, co - o ironio, tak niefortunnie - sama mu wytknęła. Nie chciał być kimś takim... Uzależnionym nieudacznikiem wyżywającym się na innych ludziach. Zwalającym na nich całą winę... Kochanym z przymusu, ale tak naprawdę kimś, kogo najchętniej widziałoby się wyłącznie na zdjęciach. Myśl o tym, że Heather tak teraz o nim myślała, była na tyle przytłaczająca, że zdecydowanie przygniatała wszystkie inne kwestie. I nawet te nagłe, czułe gesty ze strony blondynki... Cóż, nawet one nie były w stanie zmienić tego, jak marnie się teraz poczuł. Zupełnie tak, jakby cały nachalny, pijacki zapał całkowicie z niego uleciał. Zostało wyłącznie wielokrotnie spotęgowane wrażenie, które czuł tak naprawdę przez cały czas, odkąd znowu uległ nałogowi.
Kiedy Heather złapała go za dłonie, opuścił je bez słowa, nadal mocno zaciskając wargi... Do tego stopnia, że moment później zamienił rwanie włosów na bardzo intensywne przygryzanie wnętrz policzków. Po prostu musiał coś teraz czuć, by wiedzieć, że to wszystko działo się w rzeczywistości, nie tylko w jego własnym umyśle. I choć - równie posłusznie, co przedtem z opuszczaniem rąk - opadł na poduszkę... Jednocześnie dosyć mocno wbił plecy w oparcie kanapy, posyłając Heather głębokie, desperackie spojrzenie... Nie wiedział, czy mógł jej wierzyć. Nie wierzył nawet sobie samemu. Być może chciała go tylko ogarnąć. Zawsze starała się go ogarniać. Może miała tego dosyć?
- Zostań... - Powiedział szeptem, mocno łapiąc ją przy tym za rękę i znacząco spoglądając na zadziwiająco dużo miejsca, które zrobił obok siebie. Nie zamierzał zamykać oczu, nawet jeśli świat mu przed nimi wirował. Nie, dopóki nie był niczego pewny.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Nie Kwi 19 2020, 16:41

Mogłam być na niego zła. Mogłam nie chcieć przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Ale kiedy widziałam jego nagłą zmianę nastawienia... Kiedy widziałam jak wręcz uchodzi z niego cała ta energia, a oczy stają się dziwnie puste i smutne... Nie mogłam dłużej unosić się dumą. Nie wiedziałam do końca co działo się w jego głowie, bo Jensen był chodzącym bałaganem. Często próbowałam go rozgryźć, ale to nie było takie łatwe. Wiedziałam ile zła, ile demonów musiało się tam znajdować... Rozłożyłam puchaty koc, by przykryć jego ciało. Może i był teraz rozgrzany przez alkohol, ale noce bywały naprawdę zimne. Troszczyłam się o niego, bo go kochałam. Nie miało znaczenia jak bardzo mnie zranił, czy to jak ogromną miałam ochotę go udusić we śnie. Mogłabym przysiąc, że w tym momencie jakby otrzeźwiał. Może w jego żyłach wciąż budował alkohol, ale widziałam zachodzące w jego umyśle zmiany. W takich chwilach miałam do niego po prostu słabość. I wiedziałam, że powinnam postawić na swoim i odejść. Ale to wydobywające się z jego ust słowo... niemal nie zwaliło mnie z nóg. Wbiłam wzrok w jego skruszoną twarz, po czym pokręciłam głową.
- Pójdziesz spać? - zapytałam, oczekując deklaracji. Nie chciałam, by znowu doprowadzał do sytuacji, kiedy się na niego złościłam i czułam odrazę. Nie chciałam znowu go odpychać i uciekać przed nachalnym dotykiem. Cóż... nie chciałam też przy nim spać, ale to jego spojrzenie topiło cały ten lód, który zdołałam zgromadzić wokół swojego serca... A potem po prostu mu uległam. Usiadłam na kanapie i położyłam się tyłem do niego, szukając przy tym jego dłoni. Nie mogłam ich zostawić samych, bo nie chciałam, by robiły nimi coś niepożądanego. Zmusiłam więc go do objęcia mnie w pasie, jednocześnie zaplatając nasze palce.
- Dobranoc, Jenny - szepnęłam, wpatrując się w ciemną przestrzeń przede mną. Nie sądziłam, bym mogła dzisiaj zasnąć. Nie wiedziałam też, czy w środku nocy nie ucieknę do swojego pokoju. Ale teraz to nie miało znaczenia.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Nie Kwi 19 2020, 17:15

W tym momencie bez słowa przesunął się jeszcze bardziej, by zrobić jej miejsce i - również bez jakiejkolwiek, nawet najkrótszej wypowiedzi - objąć ją ramionami w taki sposób, w jaki tego od niego oczekiwała, bo cała energia... Całe zadowolenie i chęć igraszek uszły z niego praktycznie w tym samym momencie, w którym dała mu do zrozumienia, że ani trochę go nie chciała. W innych okolicznościach nie byłoby to prawdopodobnie aż tak uderzające i nie spowodowałoby w nim tak dużego rozgoryczenia, ale w obliczu wydarzeń - albo raczej ich braku - z ostatnich dni czy tego, co miało dziś miejsce... To było stanowczo zbyt wiele. Nawet na jego podpitą, zazwyczaj przymilającą się i nadmiernie pożądliwą osobowość. Zamiast tego po prostu zamilkł, wbijając wzrok w jakiś punkt na szybie powyżej odbicia sylwetki Heather, opierając czoło o czubek głowy dziewczyny i odchrząkując wraz z jednoczesnym czknięciem.
- Nie dotknę cię. - Zapewnił ją bardzo grobowym tonem głosu, planując odsunąć ręce, gdy sama na powrót przyciągnęła je do siebie i splotła razem ich palce. Nie zamierzał odpowiadać na pytanie o sen, bo choć cały pokój dosłownie wirował mu przed oczami, nie chciał ich zamykać. Podświadomie obawiał się... Czegoś. Sam nie do końca wiedział, czego, ale to nic nie zmieniało, bo jego myśli i tak biegły zbyt szybko, by mógł je ogarnąć. Miał mętlik w głowie i szum czy zawroty zdecydowanie tego nie polepszały. Może jednak wypił trochę zbyt wiele? Ale przecież starał się kontrolować, więc nie mogło być aż tak źle? No, przynajmniej nie tak źle jak pod innymi względami.
- Dobranoc. - Nie, nie spodziewał się, by ta noc miała taka być... Tym bardziej, że jednocześnie starał się trzymać jak najdalej od pleców Heather, dosłownie sztywniejąc, by niepotrzebnie się nie poruszyć... I chciał ją objąć. Naprawdę chciał ją objąć, ale starał się robić to, co jej obiecał... Trzymać dystans. Może był podpity, ale zdecydowanie nie głupi. I prawie mu to wychodziło, jednak w chwili, w której po prostu odpłynął, zdecydowanie zwalił się na nią prawie całym ciężarem, mocniej przyciskając dziewczynę do siebie, jakby nawet przez sen obawiał się, że go opuści. Przez urywany, gorączkowy koszmar, w który praktycznie od samego początku się zanurzył, dysząc, posapując i wydobywając z siebie inne, równie niespokojne dźwięki przemieszane z wspomnieniami imienia Heather.
A gdy wreszcie przebudził się w samym środku nocy - mając przy tym wyrażenie, że spał jednocześnie cholernie krótko i zdecydowanie zbyt długo - zdecydowanie nie chciał już zasypiać. Heather... Heather chyba spała, tak mu się przynajmniej wydawało, gdy niezdarnie wyswobodził ją z uścisku, dosłownie wytaczając się przez oparcie kanapy - tej samej, która zachybotała się niebezpiecznie - po czym zataczając się po sok pomarańczowy i mleko wprost z kartonów... Tych następnie zostawionych na tym samym blacie, o który oparł się czołem, odpływając na barowym stołeczku i... O dziwo, nie spadając z niego aż do rana, kiedy to - wraz z pierwszymi promieniami słonecznymi - zwalił się z niego z głośnym hukiem.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Nie Kwi 19 2020, 17:46

Nie mogłam spać praktycznie całą noc. Choć początkowo rozważałam wymknięcie się z ramion Jensena i przeniesienie się na górę, to kiedy mężczyzna objął mnie mocniej, mamrocząc coś przez sen... Nie byłam w stanie zrozumieć jego słów. Chociaż naprawdę starałam się skupić na jego głosie, jedyne co umiałam wyłapać to własne imię. Miał koszmary związane ze mną? Miał koszmary dotyczące dzisiejszych wydarzeń? Naprawdę sądził, że byłam w stanie go zostawić?
Nie umiałam o tym nie myśleć. Nie umiałam nie myśleć o naszej przyszłości. Wiedziałam czego chcę. Wiedziałam, że mieliśmy dotrzeć do tego punktu, ale... Zaczęłam się bać o nasze życie. Czy zawsze miało tak być? Czy zawsze mieliśmy się tak kłócić i żreć? Potrzebowałam trochę wytchnienia i spokoju. Potrzebowałam odpocząć od tych wszystkich dramatów. Mieliśmy wszystko czego chcieliśmy. Byliśmy oficjalnie razem, wszyscy wiedzieli o naszym związku... Powinno być o wiele łatwiej, a tymczasem już pierwszego dnia po rozłące... Zacisnęłam zęby w cienką linijkę, decydując, że nie mogę go opuścić. Kapitulowałam, bo jego sny mnie przerażały. Chciałam być tu z nim i trzymać go za rękę...
Nie wiedziałam, która była godzina, kiedy Jensen zaczął się podnosić z kanapy. I choć nie odezwałam się do niego ani jednym słowem, choć nie obdarzyłam go najkrótszym spojrzeniem, moje mięśnie się napięły. Nie wiedziałam co kombinował. Nie wiedziałam do czego był zdolny. Ale martwiłam się, że zrobi jakieś głupstwo, więc nie byłam w stanie spuścić wzroku z jego sylwetki. Obserwowałam uważnie każdy jego ruch, chyba w głębi serca uspokajając się, gdy usiadł przy stole... Niebawem potem zasnął, a ja ciągle się na niego patrzyłam. Nie wiedziałam dlaczego miałam w stosunku do niego tak intensywne uczucia , ale zaczynało mnie to powoli przerażać... Zrobiłabym dla niego tak wiele... Myślenie o tym wszystkim powoli zaczynało mnie nużyć, a powieki stawały się coraz cięższe. Nie chciałam zasnąć, ale ostatecznie i tak się poddałam.
Kiedy coś huknęło w całym domu, podniosłam się gwałtownie do siadu, zostając wręcz brutalnie wyrwana ze snu. Nie potrafiłam powiedzieć, kiedy tak właściwie odpłynęłam, ale byłam pewna, że nie minęło więcej niż dwie godziny. Starałam się być czujna przez całą noc, ale w którymś momencie klasycznie zawiodłam, a teraz...
- Jen? - byłam zaspana, mój głos też taki był. Przetarłam oczy wierzchem dłoni. - Wszystko w porządku? - ziewnęłam, wbijając w niego wzrok.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Nie Kwi 19 2020, 18:21

Przynajmniej nie pamiętał, co mu się śniło, choć umysł podpowiadał Jensenowi, że nie było to nic dobrego. W końcu nie bez powodu prawie się nie wyspał... W tym momencie czując nie tylko ból całego ciała, którym zdecydowanie gruchnął o twardą podłogę, ale także wręcz okrutne pulsowanie wewnątrz czaszki. Miał wrażenie, że to nie był zwykły kac, o nie. To nie był standardowy kac morderca, nie. To nie było też przeciętne połączenie fizycznych i psychicznych konsekwencji zbyt dużych ilości wypitego alkoholu. Owszem, niewątpliwie miał typowego moralniaka, ale... Chodziło o coś jeszcze innego, bo czuł się tak paskudnie jak nigdy wcześniej. Do tego stopnia, że nawet nie podjął próby wstania z tej przyjemnie zimnej podłogi, leżąc tak po prostu przez dobre kilkanaście sekund, zanim nie usłyszał zaspanego, dosyć skonfundowanego pytania ze strony Heather...
A wtedy... Wtedy po prostu uniósł rękę w górę, by dać jej znać, że wszystko było okej, nawet jeśli... Cóż, zdecydowanie mijało się to z prawdą. Na dźwięk jej głosu, prócz zwyczajowych uczuć, poczuł bowiem głębokie zmieszanie z powodu przebłysków tego wszystkiego, co zaczęło do niego wracać... I to zdecydowanie nie tylko spośród wydarzeń mających miejsce zeszłego wieczoru... Może nie pamiętał wszystkiego, ale to zdecydowanie wystarczało, by wiedział, że upokorzył zarówno ją samą, jak i siebie. A przecież miał dbać, by nikt nigdy nie zrobił czegoś takiego...
- Jak bardzo jest źle? - Spytał po kilku chwilach, odchrząkując przy tym gorzko. Nie chciał tego wiedzieć, ale powinien, tym razem łapiąc się brzegu stołu i powoli siadając przy drewnianej nodze. Oparł się o nią plecami, przecierając przy tym twarz wierzchem dłoni i wreszcie unosząc wzrok na Heather, która wyglądała... Cóż, dokładnie tak jak zapewne wyglądałby ktoś, kto nie przespał trzech czwartych nocy. Nadal była cholernie atrakcyjna, nadal była prześliczna, ale... Ale nie wiedział, czy nadal była jego, bo w końcu nie miał wątpliwości, że odwalił. Po prostu odwalił.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Nie Kwi 19 2020, 18:48

- Postanowiłam, że nie będę się do ciebie odzywać, dopóki nie dostanę odpowiednich przeprosin i bukietu czerwonych róż - odezwałam się w końcu, wzruszając niby obojętnie ramionami, ale oboje doskonale wiedzieliśmy, że to nie były słowa rzucone na wiatr. Byłam bardzo uparta i bardzo wytrwała, a Jensen zranił mnie wczoraj tak bardzo, że do tej pory czułam wściekłość. Nie zamierzałam dawać mu taryfy ulgowej, tylko dlatego, że miał kaca. Pewnie zaczęłabym już teraz ten festiwal ignorowania go, gdyby nie fakt, że byłam zmęczona i pozbawiona energii. Jak miałam więc teraz tracić kalorie na złoszczeniu się i uszczypliwościach? Oparłam się o kanapę, obejmując kolana i zatapiając się w puchatym kocu. Byłam senna i było mi zimno tak bardzo, że miałam gęsią skórkę na całym ciele.
Pamiętając jednak wydarzenia z poprzedniej nocy i rozpacz Jensena, nie potrafiłam stwierdzić o co tak dokładnie pytał. Nie wiedziałam co z tamtej nocy było dla niego jasne, a co nie. Nie mogłam jednak wyprzeć z pamięci tego jak przerażony był, kiedy myślał, że go zostawię... Czy to o to właśnie pytał? Nie odwracając wzroku z jego zmęczonej i wręcz zmasakrowanej twarzy, wysunęłam ręce spod koca, by pokazać mu prawą dłoń.
- Ślub wciąż w planach - skwitowałam, kierując wskazujący palec na otrzymany pierścionek zaręczynowy, który nie opuścił swojego miejsca nawet na sekundę. I nie planowałam, by ten stan się zmienił w najbliższym czasie. Cóż, nie planowałam by się zmienił kiedykolwiek. Liczyłam tylko, że do kompletu niebawem dojdzie drugi pierścionek, ale to... to był grząski temat. W końcu mój narzeczony nie śpieszył się do ślubu... Na samą myśl o tym, poczułam gorycz w ustach. I choć miałam zamiar odwrócić wzrok z twarzy Jensena, nie zrobiłam tego. Po prostu wpatrywałam się w niego butnie, wznosząc przy tym podbródek.



Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 - Page 2 Empty Re: #7

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach