góra
dół

#7

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

#7 Empty #7

Pisanie by Jensen Forbes Sro Kwi 15 2020, 22:36

Rozważając opcję przyznania się rodzicom, jakoś nigdy nie brał pod uwagę tego, iż mogło stać się to w podobny sposób. Owszem, wielokrotnie znajdowali się na krawędzi przyłapania, jednak zawsze jakoś udawało im się wyślizgnąć, przez co Jensen chyba całkowicie wykluczył opcję wpadnięcia. Tym bardziej wpadnięcia z językiem i palcami między nogami narzeczonej oraz pełną - i jakże doskonale widoczną dzięki spodniami i bokserkami opuszczonymi do kolan - erekcją. To sprawiało, że nieważne, co by zrobili, nie dało się pomyśleć czegoś, co nie byłoby prawdą. Co gorsza, przyćpanie sprawiło, iż z początku po prostu wpatrywał się w matkę, jakby chciał sprawdzić, czy była prawdziwa i... I była.
Czy musiał mówić, jak gigantyczną awanturę to wywołało? Ile krzyków, wrzasków i wyklinania? Ile walenia drzwiami i błyskawicznego wzywania jego ojca, który... Który - o dziwo - zareagował w jeszcze bardziej niespodziewany problem, po prostu wzruszając ramionami. Jen nie do końca ogarniał, dlaczego i on nie zrobił im awantury, bo zazwyczaj miał równie dużo do powiedzenia, co żona, ale... Ale Forbes zdecydowanie nie narzekał. Wystarczyło, że czekała ich bardzo niezręczna rozmowa - a właściwie tyrański monolog - podczas której nawet nie mógł się ubrać, tylko zakrywał ciało pierwszym z brzegu kocem wciśniętym mu przez Heather.
Mijał już praktycznie tydzień, odkąd zostali przyłapani na gorącym uczynku i choć Jensen nie wyleciał jeszcze z domu, praktycznie większość czasu spędzał w tej części budynku, w której nie było nikogo innego. Musiał wspominać, że również Hettie, która została jeszcze bardziej uziemiona do czasu aż nie pójdzie po rozum do głowy i nie wyjaśni jego matce czym były jej zjarane słowa o braniu ślubu? Nie widział jej od kilku dni i... Cholera, nie widział jej nawet już po pierwszej fali awantur. Po prostu nagle zniknęła gdzieś z jego matką, nie odpowiadając na telefony czy smsy, a on powoli zaczynał odchodzić od zmysłów. Tym bardziej wtedy, gdy ojciec wreszcie wyhaczał go w jakiejś odległej części basenu czy ogródka, zabierając go na męską gadkę...
Siedząc z nogami w ocieplanym basenie, Jensen nerwowo popalał kolejnego papierosa, wysyłając chyba dziesiątą wiadomość w przeciągu godziny i z coraz większą nerwowością oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Tym bardziej, że ojciec milczał w tej sprawie jak zaklęty.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Czw Kwi 16 2020, 12:49

Nigdy nie spodziewałam się, że to wszystko mogło zabrnąć aż tak daleko. I choć nie pamiętałam zbyt dobrze samego nakrycia nas w tej patologicznej i wołającej o pomstę do nieba scenerii, wszystko co nastąpiło potem wyryło się w mojej pamięci aż nazbyt dokładnie... Początkowo zostałam zamknięta w pokoju z matką Jensena, która robiła mi istne pranie mózgu, nie pozwalając mi dojść do słowa. Siedziałam tylko wtulona w swoim pokoju, płacząc, gdy po raz kolejny nazywała mnie małą ladacznicą, która niszczyła sobie życie. Jeszcze nigdy wcześniej nie dostałam tylu pogadanek dotyczących seksu, cnoty i nastoletnich ciąż, co tego dnia. I jeśli myślałam, że to było najgorsze co mogło mnie spotkać, to grubo się myliłam...
Następnego dnia oznajmiła mi, że wyjeżdżamy i mam się spakować. Opierałam się, chciałam zostać z Jensenem, od którego tak usilnie mnie teraz odgradzali. Mieszkaliśmy w tym samym domu, a ja nie miałam żadnej możliwości kontaktu z nim, bo zabrali mi mój telefon. I to wszystko zaczynało łudząco przypominać scenariusz do Romea i Julii...
Mówiła, że jestem nieodpowiedzialna, że zostanę wykorzystana, że mu się znudzę. Wywiozła mnie na lotnisko, zabierając tam skąd przybyłam. Pokazywała mi stary dom, pokazywała dzieci biegnących do lasu na polowanie, zabrała mnie do domu dziecka, w którym spędziłam kilka miesięcy. Tłumaczyła, że popełniałam największy błąd w życiu, że Jensen nigdy nie zapewni mi niczego dobrego, że skończę tak jak moja matka... To... to mnie zirytowało. Nie byłam już w stanie siedzieć cicho i udawać aniołka, nie. Wykrzyczałam jej prosto w twarz, że gówno wiedziała o Jensenie. Wykrzyczałam jej, że nigdy jej nie obchodził i że nie powinna go tak traktować. Wykrzyczałam jej jak cudowny był i, że jego pogubienie się było tylko i wyłącznie jej winą. Wykrzyczałam jej, że jedynym nieporozumieniem w jej rodzinie był ten cholerny Josh i za to... Za to dostałam w twarz. Nie byłoby to nic mocnego, gdyby nie pierścionek, który sprawił, że na mojej twarzy pojawił się zaczerwieniony ślad.
W tamtym momencie nie chciałam z nią więcej rozmawiać, nawet jeśli zaczynała mnie za wszystko przepraszać. I mimo tego, wciąż nie rozumiała. Wciąż patrzyła na mnie, jak na kogoś kto podpisywał na siebie wyrok. Zabrała mnie do więzienia, bym odwiedziła swojego ojca. A to... to nie skończyło się najlepiej. Kiedy tylko usłyszał o moim wybryku obiecał, że zabije Jensena gołymi rękoma. W końcu nikt nie będzie plamił honoru jego córki. A ja... byłam niczym dziewczyna z Run, Joey Run, płacząca do słuchawki i zaklinająca się, że go kochałam.
Próbowałam uciec, próbowałam jakoś wrócić do San Francisco, ale wtedy... wtedy cała sytuacja diametralnie się zmieniła. Pani Forbes wreszcie pozwoliła mi dojść do słowa. Nie zamierzałam więc tego zaprzepaścić i powiedziałam jej wszystko jak leci. Powiedziałam jej, jak dobry był dla mnie Jensen. Powiedziałam, że planowaliśmy wziąć ślub, pokazałam jej pierścionek zaręczynowy i inspiracje na nasze wesele. Powiedziałam jej o mieszkaniu, które zamierzaliśmy razem kupić... Widziałam, że nie podobało jej się to co mówiłam, bo prychała pod nosem i unosiła podbródek, ale... Ale widziałam, że pękała. A ja czułam, że mogłam ją urobić. Jednego dnia przytuliłam się do niej mocno, mówiąc jej, że teraz będę jej prawdziwą córką. Obiecałam, że zadbam o Jensena. Obiecałam, że będziemy razem szczęśliwi. Nie wiem, czy to akceptowała, ale ona również mnie przytuliła. A następnego dnia... następnego dnia zaczęła mnie wypytywać o nasz ślub. To sprawiło, że kamień spadł mi z serca. Nie negowałam jej pomysłów - nawet jeśli mi się nie podobały - po prostu ciągnęłam temat, jakbyśmy były najlepszymi przyjaciółkami. Wieczorem oznajmiła mi, że następnego dnia wrócimy do domu. I choć po raz kolejny podkreśliła, że nie była zadowolona z całej tej sytuacji, obiecała, że pomoże nam w przygotowaniach do ślubu, żądając by odbył się jak najszybciej. Stwierdziła, że nie będzie przymykać oka na nasze dewiacje. Powiedziała, że mieszkaliśmy pod jej dachem i że powinniśmy się dostosowywać do jej zasad. Oczywiście wysłuchałam wszystkiego uważnie, ale w odpowiedzi opowiedziałam jej o wnukach, którymi mieliśmy ją kiedyś obdarzyć. Uśmiechnęła się do mnie, zaplatając mi warkocza i stwierdziła, że może jednak do siebie pasowaliśmy...
A dzisiaj, dzisiaj byłam tak cholernie szczęśliwa, kiedy podjechaliśmy pod nasz dom. Wybiegłam z samochodu - ignorując krzyk Elizabeth, bym zabrała swoją torbę do pokoju -i pognałam poszukać ukochanego. Dziwnie się czułam z tym, że już nie musieliśmy niczego ukrywać, ale może to miało wyjść nam na dobre? Nie chciałam się jednak nad tym zastanawiać. Wiedziałam, że mimo wszystko mieliśmy być pilnowani, ale.. Ale nie teraz. Kiedy zobaczyłam jego sylwetkę przy basenie, uśmiechnęłam się szeroko. Nie zawołałam go jednak, tylko podeszłam powoli od tyłu, i położyłam mu dłonie na oczach.
- Zgadnij kto to - szepnęłam, przytulając policzek do jego ramienia. Tak bardzo za nim tęskniłam.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Czw Kwi 16 2020, 14:14

Patrząc na to z obecnej perspektywy, prawdopodobnie sam nie byłby w stanie przewidzieć, jak bardzo będzie mu brakowało Heather, gdy ta nagle całkowicie wyparuje z jego życia. Była jak duch, który nawiedzał go tylko wtedy, gdy spał albo zawiesił się na tyle, iż miał wrażenie, że słyszał jej głos... Tęsknił za nią, cholera, ale zdecydowanie nie przewidział, że mogłaby wrócić równie bez uprzedzenia, jak wcześniej zniknąć. Mimo to, praktycznie od razu rozpoznał jej dotyk czy delikatny, świeży zapach skóry.
- Monica? Joanne? Olivia? - Oczywiście, że doskonale wiedział, że była to Vivienne albo Dorothy, ale nie zamierzał tak bardzo jej tego ułatwiać... Słysząc tę radosną, podekscytowaną nutę w głosie Heather, co prawda, odrobinę się uspokoił. Nie obejmowałaby go przecież w podobny sposób, gdyby było fatalnie, prawda? Mimo to, wciąż zastanawiał się, co się z nią stało... Gdzie była? Co robiła? Jak wyglądała sytuacja z jego matką? Jak wyglądała sytuacja z nimi? Chciał ją o to spytać, ale jednocześnie po prostu zamilkł, w pewnym stopniu wahając się, czy chciał w ogóle usłyszeć odpowiedź na to pytanie.
Była pogodna, nie chciał psuć tego w ten sposób, ale chyba powinien to wiedzieć, prawda? W końcu nie odpowiadała na jego wiadomości i przez cały ten czas, powoli zaczął myśleć, że odeszła pod wpływem starszej kobiety, której wyrzuty mogłyby przejść do historii na równi z monologami największych tyranów i dyktatorów. Tymczasem Hettie brzmiała zupełnie tak, jakby wszystko było totalnie w porządku... I chciał w to uwierzyć, ale czuł się na to zbyt mocno skonsternowany. Tym bardziej, że - w przeciwieństwie do Elizabeth - jego ojciec traktował to wszystko w ten całkowicie luzacki sposób, więc dowiedzenie się czegoś od niego graniczyło wręcz z cudem. Podczas tego tygodnia, usłyszał za to naprawdę sporo przypałowych opowiastek z życia jego staruszka. Zupełnie tak, jakby ojciec chciał pokrzepić go w jakiś dziwny, niepokojący sposób.
Jensen wątpił, by matka robiła to samo z Heather, dlatego obecna promienność narzeczonej naprawdę go zaskakiwała. Nie mógł jednak darować sobie jednego, skoro już zbliżyła się do niego na tak bliską odległość. Po prostu na oślep wyciągnął ku niej ręce, łapiąc ją w rejonach pasa i bez wahania wpychając wprost do podgrzewanego basenu.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Czw Kwi 16 2020, 15:27

- Czy to imiona twoich pocieszycielek z pornhuba? - spytałam uszczypliwie, ale nie potrafiłam ukryć radości w swoim głosie. Nie widziałam go tylko kilka dni, ale jakoś serce biło mi coraz szybciej. Pragnęłam, by wziął mnie właśnie w ramiona i pocałował tak mocno, że zabraknie mi tchu. Pragnęłam tańczyć, śpiewać i śmiać się. Może wiele rzeczy było wciąż nieuporządkowanych, ale tak bardzo się cieszyłam z tego, że wreszcie mogło być normalnie.
A Jensen... Jensen zachowywał się jak burak. Kiedy tak wyciągał ręce w moim kierunku, ja byłam wręcz przekonana, że zamknie mnie w miłosnym uścisku, bo przecież powinien mnie opłakiwać i ofiarować teraz wszystko, czego tylko zapragnę. Rzeczywistość była jednak brutalna, a ja... kompletnie się tego nie spodziewałam. Chlorowana woda wypełniła całe moje usta, podrażniła oczy i nos. Zaczęłam kaszleć i łapczywie szukać oddechu, jednocześnie wypływając na powierzchnię. Nie wiem ile czasu mi zajęło, zanim doszłam do siebie i byłam w stanie spojrzeć mu prosto w oczy. Nie, nie spojrzeć. Ja łypałam na niego groźnie, zamierzając teraz się śmiertelnie obrazić.
- Tak witasz miłość swojego życia po tej pełnej tortur rozłące? Mogłam być martwa! Mogłam zostać poćwiartowana przez twoją matkę, a ty beze mnie zostałbyś żałosnym, wiecznym kawalerem! - ale bądźmy szczerzy, w tej sytuacji nie umiałam być tak dramatycznie groźna, jakbym tego chciała. Widok jego uśmiechniętej twarzy tak jakoś na mnie działał, a ja po raz kolejny łapałam się na tym, że kąciki moich ust mimowolnie podrygiwały do góry. - Zniszczyłeś moje ubrania - poskarżyłam się, wykrzywiając dolną wargę w podkówkę. Miałam naprawdę super markowe i drogie ciuszki, które prawdopodobnie nadawały się teraz do niczego. Ale mimo to, podpłynęłam do niego, by oprzeć się rękoma o jego uda i maksymalnie nachylić się w jego kierunku. Musiałam go pocałować, bo powoli zapominałam jak smakowały jego usta.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Czw Kwi 16 2020, 16:32

- Nie, nie mówię o Amber i Sophie. Te są napalonymi singielkami w mojej okolicy. - Poprawił ją, wywracając przy tym oczami i posyłając jej szeroki uśmiech. Była urocza, gdy udawała tak bardzo niezależną. I, cholera, bardzo chętnie pokazałby jej, co o tym myślał, ale... Właśnie. Zaskoczyła go, przez co kompletnie nie wiedział, jak miała się obecna sytuacja. No, oczywiście, prócz tego, że Heather była teraz całkowicie mokra i - ku jego niezadowoleniu - ubrana w obcisły stanik, do którego przykleiła się jej zadziwiająco klasyczna koszulka. Dawno nie widział jej w podobnym stroju i musiał przyznać, że wyglądała w nim nawet całkiem seksownie. Jak nie taka cnotliwa dziewczyna z chóru kościelnego. Niestety, poruszyła temat jego matki i większość jego zapału nagle jakoś opadła. Profilaktycznie rozejrzał się dookoła, a gdy nie zauważył Elizabeth czy Todricka, znowu posłał jej zaczepne spojrzenie.
- Raczej utopiłaby cię w wannie, a potem wrzuciła do jakiegoś jeziora, żebyś wypłynęła latem. - Rzucił, obdarzając ją przy tym otwarcie pożądliwym spojrzeniem, po czym wzruszając ramionami i posyłając jej szeroki uśmiech. Mieli to rodzinne, czyż nie? Naprawdę lubili wszystko, co miało związek z wodą. Jego rodzice mieli co najmniej kilka domków letniskowych ulokowanych w różnych częściach kraju i w znacznej większości nad zbiornikami wodnymi, gdzie wiele lat temu stosunkowo często zabierali dzieci. Być może to dlatego tak bardzo przemawiała do niego propozycja blondynki, by urządzić wesele gdzieś na plaży, nawet jeśli stosunkowo mgliście pamiętał to, co mu wtedy mówiła. Teraz jednak nie zamierzał nigdzie się wybierać, siedząc nad basenem i racząc się nerwowo popalanymi papierosem... I wódką. Wódką też, co zdecydowanie już dzisiaj udowodnił, pijąc jeszcze przed południem i - bądźmy szczerzy - teraz będąc już nieco podchmielonym.
Być może nie rzucił się na Heather tak, jak mógłby tego pragnąć, ale naprawdę tęsknił za jej ustami, które dosłownie nigdy się nie zamykały. Za tym, że nawet kiedy była na niego śmiertelnie obrażona i unikała rozmów, wciąż na niego parskała, uderzała drzwiami i szafkami, głośno przesuwała przedmioty... Nawet wtedy, gdy teoretycznie była cicha, nigdy nie była cicho... I dlatego tak mocno odczuwał brak jej obecności w domu, woląc przesiadywać na zewnątrz, bo wewnątrz zrobiło się jakoś... Duszno. Teraz, gdy wróciła, znowu patrząc na niego z tym diablim błyskiem w oku i sycząc za to, że powitał ją w niewłaściwy sposób... Po prostu się roześmiał.
- Mała strata, bo oboje wiemy, że bez nich wyglądasz znacznie lepiej. - Odburknął, gasząc papierosa i wyciągając ku niej ręce, by podciągnąć mokrą dziewczynę do góry i tym razem poprawnie przywitać ją głębokim pocałunkiem. - Widzę, że cieszysz się na mój widok. - Doskonale wiedział, jak bezczelnie brzmiało sugerowanie jej, że od razu robiła się wilgotna, ale nie mógł się przed tym powstrzymać. Chwilę później dając jej do zrozumienia, że powinna odrobinę się odsunąć i samemu bez wahania nurkując w basenie.
- Hej, mała smarkulo. - Mruknął zaczepnie, wynurzając się tuż za nią i obejmując ją od tyłu, by musnąć ustami szyję Heather. - Tęskniłaś?
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Czw Kwi 16 2020, 17:43

- Ach, już kojarzę - ciągnęłam tą zabawę, nie potrafiąc powstrzymać wysoko wykrzywionych ust. - To te co chodzą co niedzielę do kościoła i na znak napalenia rozpinają najwyższy guzik? Założę się, że wciąż mają założony pas cnoty - wskazujący palec mojej prawej dłoni mimowolnie powędrował do wgłębienia między jego obojczykami, by następnie przesunąć się po jabłku Adamia do podbródka. Pewnie... pewnie bym go właśnie mocno wycałowała, ale on tak okropnie wrzucił mnie do basenu. Chyba po raz pierwszy w życiu cieszyłam się z braku jakiegokolwiek makijażu, bo to byłby okropny wstyd, gdyby teraz wszystko ze mnie spłynęło. A zamiast tego... wciąż byłam tym delikatnym i niewinnym aniołkiem, który tak radośnie wzruszał ramionami.
- Było naprawdę blisko - stwierdziłam, łapiąc się za policzek. Pamiętałam tamten ból i wściekłość jaką poczułam względem Elizabeth Forbes. Koniec końców oczywiście, że jej to wybaczyłam, ale nie miałam zapomnieć. O nie. Zamierzałam to wywlekać przy każdej jednej awanturze. - W końcu na Alasce jest ponad trzy miliony jezior - puściłam mu zalotnie oczko, jednocześnie nie spuszczając wzroku z jego sylwetki. Wyglądał tak przystojnie i pociągająco, gdy wypuszczał z ust obłok tytoniowego dymu. I wtedy, jak kropelka alkoholu zostawała na jego dolnej wardze również... Mimowolnie przygryzłam swoje usta, które już dość się nacierpiały. Nie byłam w końcu stworzona do braku pocałunków i zainteresowania. Usychałam, gdy dłonie Jensena nie znajdowały się na moim ciele.
- Więc mogłeś mnie z nich najpierw uwolnić - niemal opierałam teraz czoło o czubek jego głowy. Miałam mokre oczy, a z rzęs spływała mi chlorowana woda. Ale mimo tego, nie byłam w stanie nie patrzeć w jego błękitne tęczówki, w których tonęłam teraz znacznie bardziej niż w wodzie... Nie rozumiałam, czy to kwestia naszej rozłąki, ale naprawdę mocno go teraz pożądałam. Pocałowałam go więc namiętnie, przenosząc dłonie na jego kark, a potem... potem pociągnęłam go za sobą do wody.
Teraz mógł być równie mokry co ja, czyż nie? W końcu byłam przekonana, że on - no, a przynajmniej jego bokserki - ucieszyły się na mój widok w takim samym stopniu. I choć do tej pory śmiałam się w niebo głosy, zapominając o wszystkich zmartwieniach i smutkach, gdy jego dłonie spoczęły na moich biodrach, a ciepły oddech otulał mokre ramię, z moich ust wydobyło się ciche mruknięcie. Byłam niczym kotka, którą wreszcie ktoś pogłaskał. - Ani trochę - skłamałam, używając do tego możliwie jak najbardziej flirciarskiego tonu głosu.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Czw Kwi 16 2020, 19:06

- Jak dobrze je zbajerujesz, rozepną nawet dwa. Górny i dolny. A wtedy zaczyna robić się gorąco. - Kontynuował temat, w pewnej chwili łapiąc ją za drugą rękę i przyciskając ją do swojej klatki piersiowej. - Wszystkie laski lecą na grzeszników. - Prawdę mówiąc, coś w tym było i choć może on sam tylko częściowo to wykorzystywał, doskonale wiedział, że działało. Być może dlatego nie miał żadnych oporów przed tym, by praktycznie od początku oferować jej coś więcej niż tylko ugładzone pocałunki. Doskonale wiedział, że im bardziej anielsko wyglądała w danym momencie, tym bardziej grzeszne miała myśli. I gdyby nie ta mała skłonność do podjęcia gry z Heather, sam zdecydowanie uległby podobnym pragnieniom. Najlepiej tu i teraz. Tym bardziej, gdy zobaczył ją zanurzoną w basenie. Ociekającą chłodną wodą, ale jednocześnie gorącą jak cholera. Po prostu nie mógł oderwać wzroku od zarysu jej piersi, od krzywizn ciała uwydatniających się pod przemoczonymi, prześwitującymi ubraniami. Schrupałby ją, gdyby tylko mógł i zdawał sobie sprawę z tego, że ona doskonale o tym wiedziała.
- Byłaś na Alasce? - Spytał, marszcząc brwi w konsternacji i obdarzając ją pytającym spojrzeniem. - Co taka laska jak ty robiła na Alasce takiej jak tamta? - Oczywiście, doskonale wiedział, że stamtąd pochodziła, jednak myśl o tym, że to właśnie tam zabrała ją jego matka... Była dziwna, naprawdę, naprawdę dziwna. Co Elizabeth miałaby robić w miejscu, którego wręcz wybitnie nienawidziła? W miejscu, z którym - jak aż za dobrze wiedział - wiązała niezbyt przyjemne wspomnienia?
- Przywiozłaś stamtąd coś... Dla nas? - Mimo to, dosłownie nie mógł powstrzymać się od podobnego komentarza, znacząco unosząc przy tym brwi. Seksowne ciuszki seksownymi ciuszkami, ale już w domku letniskowym ustalili sobie znacznie ciekawsze motywy, nieprawdaż? I chętnie osobiście zamieniłby teraz jej przemoczone ubrania na coś jeszcze bardziej seksownego. Coś w stylu najprawdziwszej laski z Alaski. I chyba... Chyba trochę żałował, że nie byli nadal w tamtej chatce, gdzie mieliby teraz znacznie więcej prywatności. Mogliby robić coś więcej niż tylko całować się w basenie, choć wymiana gorących pocałunków jak najbardziej mu pasowała. O dziwo, dokładnie tak jak zanurkowanie z głośnym śmiechem, gdy pociągnęła go za sobą czy iście dziecinne ochlapanie jej prosto w twarz, zanim wynurzył się tuż za nią.
- Nawet odrobinę? Jakoś ci nie wierzę. - Mruknął, mocniej przyciskając ją do swojej piersi i dotykając wargami za uchem. - Ale zawsze mogę sprawić, że za mną zatęsknisz... - Odzywając się cichym, wibrującym szeptem, przesunął dłonie po jej bokach, unosząc je aż do jej piersi, po których linii w milczeniu powiódł palcami. Tylko ich chrapliwe oddechy i szum wody przypominały mu o tym, że tu byli, ale nawet to nie skłoniło go, by faktycznie wcielić swoje groźby w życie i odsunąć się od dziewczyny. Wręcz przeciwnie, odgarniając jej mokre włosy z pleców, złożył kolejny żarliwy pocałunek na karku Heather. A potem kolejny... I jeszcze jeden... Nie przejmował się nawet tym, że teoretycznie nie byli sami w domu. W tym momencie totalnie już go to nie obchodziło.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Czw Kwi 16 2020, 20:32

- Nie wpadłam na to, że lubisz gdy jestem pruderyjna - wymruczałam z nutką wyjątkowo niebezpiecznej obietnicy w głosie. Skoro już tak stawialiśmy sprawę, mogłam się dostosować, czyż nie? Czekanie do ślubu nie miało mnie zabić. Gorzej z moim ukochanym, który pragnął to zrobić za... pięć lat. Ups? Zaśmiałam się cicho, rozkładając szeroko ramiona i kładąc głowę w wodzie. Już i tak byłam mokra, więc co mi tam? Jedynie mi było szkoda tylko tego biednego, niewinnego Elio, który znowu będzie miał masę roboty...
- Twoja mama stwierdziła, że dobrze mi zrobi mała... sentymentalna podróż - wyjaśniłam dość cierpko, ale ta gorycz zniknęła równie szybko co się pojawiła. Elizabeth mnie nie doceniała i chyba doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej sromotnej porażki. - Widziałam się z moim tatusiem.. Nie mogę jednak powiedzieć, że cię pozdrawia... Całkiem go wkurzyłeś - kontynuowałam zaczepnie. Cóż, to było zgodne z prawdą i na żadnym etapie nie okłamałam przecież Jensena. Jedynie... Jedynie przemilczałam, że ostatecznie machnął ręką i wrócił do swoich kolegów. Nie mieliśmy za bardzo o czym rozmawiać, a on ledwo pamiętał imiona moich braci. Wydawało mi się, że więzienie doszczętnie pomieszało mu w głowie. Ale... to nic. I tak go kochałam.
- Och, nigdy nie zgadniesz - szeptałam kokieteryjnie, przygryzając kciuka i nie odrywając wzroku od Jensena. Doskonale pamiętałam jego fantazje o dzikiej zwierzynie. Czy Alaska nie była idealnym miejscem do spełnienia tych wszystkich zachcianek? Ale ja... ja przywiozłam mu coś znacznie lepszego. - Przywiozłam nam.. - zniżyłam zmysłowo głos, godząc go wskazującym palcem w klatkę piersiową. - Zgodę twojej matki na nasz związek - zakończyłam, kląskając językiem o podniebienie. Czy to nie było najlepszym prezentem, jaki mogłam mu kiedykolwiek zafundować? Mój urok osobisty po raz kolejny ocalił mi skórę, a Jensen... Jensen też ulegał. Chichotałam przekrzywiając lekko głowę w jego kierunku, by policzkiem zaczepnie przesunąć po jego policzku. Jeszcze nigdy wcześniej nie czułam takiej więzi ze swoimi zmysłami, jak teraz gdy tak mocno mnie trzymał w swoich ramionach i gdy jego barwa głosu sprawiała, że szumiało mi w uszach.
- Ale wiem za to, że ty usychałeś z tęsknoty. Podobno z rozpaczy chciałeś rzucić się pod pociąg - odmruknęłam, dalej grając w to co lubiliśmy najbardziej. Odchyliłam więc głowę, by umożliwić mu jak najlepszy dostęp do swojej szyi i powoli miękłam pod wpływem jego pocałunków. Wyciągnęłam więc dłoń do tyłu, by położyć ją na jego karku. - Jen... - zaczęłam szeptem - Obiecałam twojej mamie, że... że nie będziemy tego robić... przed naszym ślubem - i choć nie było to kłamstwem, nie powiedziałam mu całej prawdy. Tylko, że tak bardzo pragnęłam zobaczyć jego reakcję na tę istną katastrofę, że nie mogłam się powstrzymać. Nie mogłam nie pogrywać z tym lekko zmanipulowanym faktem. To co robiłam to było tylko drobne i niewinne - zupełnie tak jak ja - kłamstewko.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Czw Kwi 16 2020, 21:36

Doskonale wiedział, co miała teraz na myśli i jak dużą satysfakcje sprawiały jej podobne wypowiedzi, bo była Heather. Była jego Heather, której skłonność do gierek znał i zdawał sobie sprawę z tego, że byłaby w stanie zrobić mu przymusowy post, gdyby uznała, że miało to przynieść jakieś efekty. Sam nie do końca wiedział, jakie, ale... Utarcie nosa brzmiało jak powód. Mimo to, równie pewnie podjął tę grę.
- W ramach gry wstępnej, możesz być nawet zakonnicą. - Nie to, by kręciły go podobne klimaty, nie. Te akurat niespecjalnie na niego działały, ale każdy wiedział, że kościelne kobiety - w szczególności zakonnice - z założenia były najbardziej pruderyjne. Nie to, by widział Hettie w zakonie, ale zdecydowanie mogła przed nim klęczeć... Choć z drugiej strony, gdy tak patrzył na nią rozłożoną w basenie... Czarne, luźne wdzianko zbyt mocno zakrywałoby jej walory, a na to przecież nie mogli sobie pozwolić.
- Nie podoba mu się, że masz nowego tatusia? - Palnął bez większego zastanowienia, choć wizja gniewu jakiegoś człowieka-głazu z Alaski wydawała się nieco nieprzyjazna. Wolałby żyć w zgodzie z teściami - no, z jednym teściem - nie być przez nich potencjalnie mordowany. Tym bardziej, że jeśli mężczyzna zareagował w ten sposób na wieść o tym, że bzykał jego pełnoletnią córkę... Co powiedziałby na seks z szesnastolatką? Dojrzałą i dorosłą, ale wciąż szesnastolatką. Jensen zamrugał w zmieszaniu, mając wrażenie, że w tym temacie jego matka i przyszły teść z pewnością odnaleźliby wspólny język.
Całe szczęście, nie musieli tego robić i miał nadzieję, że tak już pozostanie. On kochający się z - już pełnoletnią, sukces - Heather, oni... Akceptujący ten stan? Wieść o tym fakcie niewątpliwie go zszokowała. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Heather - i to nie tylko w związku z jej mokrymi, prześwitującymi ciuchami - by ostatecznie wypalić niezbyt ogarnięte.
- Ale przywiozłaś też seksowne ciuszki? - Cóż, miał zaćmienie umysłu i sam się sobie nie dziwił. Ona też nie powinna, doskonale wiedząc, jak na niego działała. Mogła mówić naprawdę wiele rzeczy, ale gdy jednocześnie ocierała się o niego w ten bardzo sugestywny, zaczepny sposób, myślał głównie o jej walorach, mogąc powiedzieć jej naprawdę wiele... Ale nijak nie zamierzając przyznać tego, co mu zarzucała.
- Nie jestem roślinką, nie usycham z braku obecności. - Wywracając oczami, jednocześnie złożył kilka kolejnych pocałunków na szyi Heather, przesuwając po niej także językiem i zębami, by nieco podkręcić już gorącą atmosferę. - To ty pojechałaś aż na zimną Alaskę, by nie topić się ze smutku. - Być może nie był to najbardziej błyskotliwy ani najzabawniejszy tekst, jakim ją kiedykolwiek obdarzył, ale był z niego całkiem dumny. Przynajmniej do czasu, gdy Heather zasugerowała mu, że do ślubu miałaby być wilgotna tylko w basenie...
- Tego? - Powtórzył pytająco, unosząc przy tym brew i przenosząc jedną z dłoni na jej pośladek. - To się nazywa seks i jesteś w tym cholernie dobra. - Tym razem wiedział - no, przynajmniej do pewnego stopnia - że to, co mówiła, było totalną bujdą. W końcu jego matka nigdy nie była przesadnie religijna czy świętobliwa. Wręcz przeciwnie, tak jak i on, miała naprawdę mało wspólnego z religią, więc nie do końca pojmował, czemu miałaby dać im zgodę, a następnie stawiać podobne wymagania. Mimo to, opuścił ręce z ciała Heather, odsuwając się o krok.
- No, cóż. W takim razie muszę się wyprowadzić, żebyś mogła wpadać do mnie za jej plecami. - Odmruknął, wzruszając przy tym ramionami, jakby kompletnie go to nie ruszało. I choć teoretycznie jego mina nie przedstawiała jakichkolwiek emocji, reszta ciała... Cóż, reszta ciała wręcz zbyt wyraźnie sugerowała, jak ciężko było mu przestać ją dotykać, gdy - wewnątrz i na zewnątrz - tak cholernie pragnął zabrać ją teraz do pokoju na górze, nareszcie nie przejmując się czymkolwiek i kimkolwiek innym.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Czw Kwi 16 2020, 22:17

- Założę na siebie worek pokutny i zacznę... pościć - nie wyglądałam najlepiej w czerni. Moim kolorem była czerwień, a jeśli nie mogłam jej mieć... równie dobrze nie musiałam być ubrana w nic. Nagość dobrze działała na Jensena. Zwłaszcza wtedy, kiedy patrzył i nie mógł nic zrobić. Zaśmiałam się cicho, słysząc jego następne pytanie.
- Chciałby cię zamordować jeszcze bardziej, gdyby się dowiedział, że nim jesteś - to akurat z pewnością było prawdą. Mój ojciec był jaki był, ale gdyby dowiedział się o tych wszystkich zabawach, w których byłam dziewczynką innego mężczyzny, nie ręczyłby za siebie. A ja... ja wolałam nie wynosić tego z naszej sypialni. Wzruszyłam lekko ramionami, świdrując Jensena wzrokiem. - Ale obiecał, że jako prezent ślubny nie podaruje mi twojej głowy - może mówienie takich rzeczy było w jakimś stopniu znęcaniem się nad moim narzeczonym, ale nic nie mogłam poradzić, że czułam się tak władczo i zadziornie, gdy te wszystkie słowa opuszczały moje usta. Pragnęłam z nim pogrywać, pragnęłam by on pogrywał ze mną. Zabawa w kotka i myszkę od zawsze nie kręciła, a teraz - kiedy nie widzieliśmy się tak długo - była jeszcze bardziej podniecająca. Tak bardzo chciałam poczuć tę satysfakcję bycia blisko, ale świadomość... że za kilka minut miało być lepiej doprowadzała mnie do skraju.
- Oczywiście, zrobione z niespotykanej bawełny, która ma wyjątkowe właściwości. Jest niewidoczna dla gołego oka - czy on naprawdę sobie wyobrażał, że będąc na zakupach z jego matką, mogłabym kupować sobie rzeczy do sypialni? Może jeszcze powinnam zapytać ją o zdanie. W końcu urodziła Jensena, nie? Powinna wiedzieć co zadowoli jej niesforną pociechę. Prychnęłam pod nosem. Nie lubiłam, gdy zaprzeczał moim słowom. I tak wiedziałam, jaka była prawda.
- Zostałam porwana, to różnica - ja przecież wcale za nim nie tęskniłam, nie słyszał gdy to mówiłam? - Założę się, że płakałeś za mną do poduszki, bo nie miał kto cię ukochać do snu.
Lubiłam nasze potyczki słowne. Lubiłam balansowanie na granicy. Lubiłam, gdy nasze żarty były tak cholernie napięte, że można było się porazić tą dziwną więzią.
- Od dzisiaj to słowo jest zakazane - szepnęłam, nerwowo wypuszczając powietrze z płuc. Nie byłam w stanie ukrywać swojego zniecierpliwienia. Chciałam z nim grać dłużej, ale jednocześnie nie mogłam się doczekać aż przyciśnie mnie mocno do krawędzi basenu i...
- To wciąż będzie robieniem tego przed ślubem, nie mogę dłużej oszukiwać twojej matki.. - ledwo stłumiłam śmiech. W tym momencie naprawdę cieszyłam się, że nie widział mojej twarzy. Choć... choć naprawdę chciałam, by mnie znowu pocałował. Oczywiści wydawało mi się, że takie zagrywki nie były do końca stosowne, gdy mogła się tu pojawić w każdej chwili... Niby zaakceptowała nasz związek, ale wątpiłam by była fanką naszego seksu... Gdyby tylko zobaczyła co potrafiliśmy odwalać.. Ale potem do mnie coś dotarło. Nie tylko nie obejmował rękoma moich bioder, nie tylko odsunął się tak bardzo, że nie czułam dłużej na tyłku tego czegoś, co Jensen miał w spodniach. On...
- Wyprowadziłbyś się bez swojej narzeczonej? - prychnęłam, kręcąc z niedowierzaniem głową. A potem, choć dalej nie odwracałam się do niego przodem, sięgnęłam dłonią do mojego karku, figlarnie przesuwając po nim palcami. I gdy napotkały one rękawek mojej koszulki, pociągnęłam ją do góry, chwilę później zostając w samym staniku. I tak nie miała mi się przydać, skoro byłam przemoczona do suchej nitki...
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Czw Kwi 16 2020, 23:07

- To nie wystarczy. Sama wiesz, co trzeba zrobić... - Uniósł brew, posyłając jej jednoznaczne spojrzenie. Oj nie, sam worek pokutny nie miał wystarczyć. Jej potrzebna była chłosta, a on był przecież najlepszy w takim... Serwowaniu pokuty. A post? Po czymś takim zdecydowanie nie byłby już potrzebny... A nawet niewskazany.
I, cholera, myśląc o tym w taki sposób, był praktycznie pewien, że jej ojcu zdecydowanie nie spodobałyby się ich gierki. Czy to te związane z nazywaniem go tatusiem, czy te całkowicie inne. Heather była księżniczką... Ale to nie oznaczało, że nie mogła być też wręcz okrutnie pociągającą wojowniczką czy pokutnicą, a chyba żaden rodzic nie chciałby usłyszeć tego o własnej córce... Nawet jeśli było całkowicie prawdziwe. Zresztą... Nie potrzebowała obrony ze strony odpowiedzialnych dorosłych. Ani własnego ojca, ani Elizabeth. Jako urodzona piekielnica, doskonale radziła sobie sama, sprawiając, że Jensen miał ochotę dyskutować z nią o każdym wypowiedzianym słowie, jak i po prostu gwałtownie przycisnąć ją do basenowej ściany, zamykając jej usta.
- To słowo? Chodzi ci o seks? A może dymanko? O ruchanko? Czy bzykanko? Czyli też ciupcianie? Kochanie jest zbyt ostrym wyrażeniem? - Spytał, w tym momencie jeszcze szepcząc, jednak bardzo szybko przechodząc do otwartego szczerzenia się z jej nerwowej, choć chyba bardziej zniecierpliwionej, miny. Przegrywała, oj tak. Już czuł słodką woń przegranej, a to wyłącznie sprawiało, że coraz głośniej wyciągał na zewnątrz kolejne określenia na to, co niewątpliwie pragnął z nią robić.
- To wolisz określać to jako stosunek czy po prostu kopulację? I czy możemy przyznawać się do elementów niezwiązanych z wkładaniem tego w to? Minetka jest spoko określeniem? A lodzik? - Być może nie powinno go to tak bawić, ale w tym momencie po prostu się z nią przekomarzał, starając się powstrzymać przed nieuniknionym, by nie dać jej satysfakcji ze zbytniego rozochocenia. O nie, tym razem to ona miała prosić. To ona miała wykonać pierwszy ruch. Po jej oczach widział, że tego chciała, więc...
- Czego oczy nie widzą i nie widziały przez trzy ostatnie lata... - Uniósł brwi, wzruszając ramionami i ściskając ją ręką za pośladek, po czym znowu nachylił się, by szepnąć jej do ucha. - Musimy po prostu wykorzystać okazję, że nie zajmuje basenu z chłopcem basenowym. Chyba nie obawiasz się sprawić, że będzie zazdrosna? - Cóż, ich dom był już dostatecznie popierdzielony, a skoro już wszyscy o wszystkim wiedzieli... Czy naprawdę musieli wstrzymywać się z czymkolwiek aż do ślubu? Heather, całe szczęście, nie była wielką cnotką. Nie mogła stać się nią w tydzień, prawda? Tym bardziej, że dostrzegał, jak mimowolnie wierciła się w jego ramionach, jak przypadkiem się o niego ocierała. Może mówiła to wszystko, ale słowa nijak nie miały się do czynów. I te ostatnie były zdecydowanie istotniejsze.
- Moglibyśmy kupić też pierwszy lepszy duży materac w Ikei do naszego nowego, pustego mieszkania i... I ochrzcić je, zanim oboje się tam wyniesiemy... Ale chyba twoja strażniczka cnoty ci na to nie pozwoli, prawda? - Odezwał się nieco zachrypniętym głosem, odchrząkując przy tym kilkukrotnie i nie mogąc oderwać oczu od jej nagich, smukłych pleców z tymi dwoma cholernie kuszącymi dołeczkami... Idealnymi, by umieścić w nich kciuki, masując lekko jej rozgrzaną skórę.
- Ja. Ty. Jacuzzi. Teraz. - Mruknął jej wprost do ucha, zbliżając się na niepokojąco bliską odległość, ale nie dotykając jej ciała. Wystarczało napięcie.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Pią Kwi 17 2020, 00:08

Wsłuchiwałam się uważnie w wyszeptywane przez Jensena słowa, a moje ciało przechodziły dreszcze. Nie chodziło o określenia, których używał, bo te po prostu przyprawiały mnie o chęć roześmiania się na głos. Nieeee. Chodziło o moją wyobraźnię, która zapominała, że coś takiego jak solidarność istnieje. Chodziło o to jak intymną atmosferę wprowadzał całą swoją osobą. Był... był ucieleśnieniem wszystkiego czego zawsze chciałam. A ja po raz kolejny tak otwarcie wzdychałam, bo nie byłam w stanie utrzymać oddechu w płucach. Chciałam tego wszystkiego o czym mówił. Pragnęłam, by ta gra się zakończyła, ale... Nie mogłam przegrać.
- Wszystkie te określenia są zakazane - wyszeptałam w końcu. Moje usta powoli zasychały i nie było nikogo kto przywróciłby je do stanu użyteczności... Dlatego zwilżyłam je koniuszkiem języka. - Wszystko o czym mówisz jest zakazane... - dodałam, sama nie wiedząc dlaczego to ciągnęłam. Oboje wiedzieliśmy, że to była bujda. Oboje siebie pragnęliśmy. Tu i teraz. Oboje ledwo powstrzymywaliśmy się przed pokonaniem tej wytworzonej przez nas bariery. Chciałam, by ten mur runął. Chciałam, by to udawanie runęło. Ale... Ale nie chciałam być tą, która to powstrzyma. To było strasznie skomplikowane. Tak samo skomplikowane jak fakt, że moje serce zabiło mocniej, gdy dłoń Jensena zacisnęła się na moim pośladku. Zadrżałam.
- Słyszałam, że ma wolne... - mruknęłam, zauważając, że szanse jej pojawienia się tutaj były stosunkowo małe. Nie miała po co tu przychodzić. Pływanie w tym basenie miało się niebawem stać niezwykle niehigieniczne...
A ja i Jensen byliśmy po prostu weteranami. Tak bardzo go pragnęłam, że nie obchodziło mnie to, czy mieliśmy być znowu przyłapani. Nie chciałam być dłużej grzecznym aniołkiem. Dzisiejszego dnia nie miałam się zadowolić pieszczotami w sypialni. Pragnęłam, by dał mi wszystko to czego chciałam. Zdecydowania, siły, dominacji...
- Chrzest brzmi duchownie - mruknęłam, ale chyba oboje mieliśmy w głowie inną definicję chrztu. A przynajmniej tak było w tej naszej grze, którą toczyliśmy. W rzeczywistości rozumieliśmy się przecież niemal bez słów. - Zawsze możemy się odgrodzić książkami... - byłam okrutna i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Ale on też ze mną pogrywał. To jak za mną stanął... Wielki, silny, ciepły... Czułam jego obecność, czułam jak jego mięśnie się naprężały, czułam jego oddech... A jednocześnie wcale mnie nie dotykał. To nie była fair rozgrywka, a ja z trudem powstrzymywałam się przed obróceniem w jego kierunku. Moje ciało... co chwilę zaczynało mnie wręcz swędzieć i zmuszało do poruszenia barkami, czy tyłkiem, co tylko zbliżało mnie do Jensena.
- Nie... - mój głos teraz przypominał najprawdziwszy szelest. Tak bardzo zasychało mi w gardle, że byłam wręcz zdumiona, że jakikolwiek dźwięk wydobywał się na zewnątrz. - Chcę tutaj - mruknęłam dobitnie, przygryzając dolną wargę. Nie chciałam się wynosić do jacuzzi. Pragnęłam go w tym miejscu i nie zamierzałam się nigdzie ruszać.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Pią Kwi 17 2020, 00:43

- To tylko słowa... Nie musimy nazywać tego, co robimy, racja? - Odbił piłeczkę, wzruszając przy tym ramionami. Mogli mówić na to jakkolwiek, prawda? Mogli nazywać to nawet pieleniem ogródka, jeśli właśnie tego chciała. Albo lukrowaniem muffinek. To nie było takie ważne. Najważniejsze było to, jak bardzo jej teraz pożądał, nie potrafiąc powstrzymać się przed dotykaniem ciała dziewczyny, przed wodzeniem po nim rękami, ale jednocześnie kontynuując tę całą dyskusję. Ten cały dialog, który był zarazem tak niezmiernie nakręcający, jak i całkowicie niepotrzebny, bo odwlekał to, co już i tak trwało zbyt długo. Nawet tydzień całkowitej rozłąki był dla niego kompletnie niepotrzebny. Chciał Heather tu i teraz. Nie na materacu w nowym mieszkaniu, nie w jacuzzi, choć je zaproponował. Teraz... W tej chwili... I nawet niespecjalnie to ukrywał.
- Zapewniam cię, że Jezu czy Boże zdecydowanie opuści twoje usta. Znacznie częściej niż podczas jakiejkolwiek mszy, gdy rozepnę twoje pruderyjne guziki. - Mruknął, nawiązując do jej przemiany w cnotkę, która niechybnie nie miała - i zdecydowanie nie powinna - mieć miejsca. Heather była w końcu idealna taka, jaką ją sam pan Bóg stworzył. Otwarta, zmysłowa, najlepiej prezentująca się w biblijnym stroju Ewy, zwodząc go swoimi... Owocami, które pragnął smakować, kąsać, obejmując ją jak najbliżej siebie. Zdecydowanie nie przyjmował zatem do wiadomości tego, iż mogliby odgradzać się od siebie jakimikolwiek książkami. Pragnął jej jak najbliżej, nie inaczej...
I chyba musiała to wiedzieć. Ba! Zdecydowanie to wiedziała, dosłownie torturując go swoimi powolnymi ruchami, cichymi - świadomymi i nieświadomymi - westchnięciami wydostającymi się spomiędzy soczyście różowych warg, po których - był tego pewien - zmysłowo przesuwała teraz językiem. Tym razem to wąż poddawał się na pokuszenie i, cholera, nijak mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, najchętniej złapałby ją tu i teraz, dociskając do ścianki i robiąc z nią rzeczy, jakich nikt nie robił tu przed nimi. A jednak grali... Grali do czasu aż któreś z nich nie zamierzało skapitulować... I aż wreszcie usłyszał od niej te słowa, bardzo powoli opierając dłonie na jej kruchych, odsłoniętych biodrach - nieco ponad nisko obsuniętymi spodniami - sięgając do tych kilku guzików, które dzieliły ich od całkowitego odsłonięcia jej gładkich, długich nóg. Palce Jensena niespiesznie zatrzymały się na srebrnym guziku błyszczącym pod wodą, gdy on sam złożył wreszcie pocałunek na odsłoniętym karku dziewczyny, przesuwając ustami po jej skórze, by przyprawić ją o gęsią skórkę. Był już tak blisko, oboje byli tak blisko i wtedy...
Wtedy wewnątrz domu rozległ się wrzask tak głośny i rozpaczliwy, że jego echo bez problemu dotarło nawet na basen...
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Pią Kwi 17 2020, 12:54

- Możemy... możemy udawać, że tego nie robimy - zauważyłam, sama nie wiedząc, kiedy zaczęłam mu ulegać. Opieranie się i zgrywanie świętobliwej powoli przewyższało moje możliwości. Podobała mi się ta gra. Wprowadzała do atmosfery to napięcie, które sprawiało, że włoski jeżyły mi się na karku, ale jednocześnie... Przecież byliśmy nami. Nie potrzebowaliśmy sztucznie podsycać atmosfery, bo między nami zawsze było gorąco.
- Nie spodziewałam się, że pozwolisz innemu mężczyźnie zająć moje myśli - szepnęłam z szerokim uśmiechem na ustach. Jezus, nie Jezus. Nigdy wcześniej nie spodziewałabym się, że Jensen dopuści do sytuacji, by z moich ust wydobywało się cokolwiek innego niż jego imię. Nie potrzebowaliśmy świętości, nie. Nasze ciała pełniły teraz funkcję świątyni... Nie wierzyłam w rzeczy, w które wierzyli wszyscy inni ludzie. Wierzyłam natomiast, że ja i Jensen byliśmy niczym dwa ładunki elektryczne. I cholera, kiedy się łączyliśmy...
Potrzebowałam znowu tego uczucia. Chciałam, by rozdarł moje ubrania na strzępy. Chciałam, by jego koszulka dołączyła do tej - samotnie dryfującej na wodzie - którą chwilę temu ściągnęłam ze swojego ciała. Nie hamowałam dłużej swoich instynktów. Kiedy jego ciepły oddech znowu omiótł moją szyję, kiedy jego dłonie spoczęły na zamku moich dżinsów... Zadrżałam, niemal szczękając zębami. Woda zaczynała się robić zimna, a kiedy tak staliśmy w bezruchu, ciepło uciekało coraz szybciej. Całe moje ciało przykryło się gęsią skórką, nie mogłam dłużej czekać.
- Ogrzej mnie - wyszeptałam w powietrzu. To napięcia pochłaniało mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie wydobyć z siebie czegoś głośniejszego... Nie byliśmy razem od tygodnia. A właściwie... o wiele dłużej. Ostatni raz kiedy czułam całkowitą satysfakcję i spełnienie był w tym domku letniskowym, do którego wracałam teraz myślami... A potem... Kiedy do moich uszu dotarł krzyk,  podskoczyłam w miejscu. Magia i czar tej chwili prysnęły tak nagle, że czułam się jakbym właśnie została potrącona przez samochód. Gwałtownie obróciłam głowę w kierunku Jensena. Byłam przestraszona...
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Pią Kwi 17 2020, 13:47

- Ale że czego nie robimy? - Spytał tak niewinnie jak tylko mógł to zrobić, przesuwając dłońmi po jej mokrym, otulonymi wodą ciele. Wyglądała... Cholernie dobrze, gdy była cała mokra. Mógłby nawet posunąć się do stwierdzenia, że kropelki wody na włosach i skórze nadawały jej jeszcze większego uroku jak... Jak rusałce, której wdziękom po prostu nie był w stanie zbyt długo się opierać. Nawet niespodziewanie wrzucona do basenu, nie przestała być tak pociągająca, że zwyczajnie pragnął jeszcze mocniej ją do siebie docisnąć i pokazać jej, że naprawdę za nią tęsknił. Może nie w płaczliwy, rzucający się pod pociąg sposób, jednak naprawdę brakowało mu Heather... Jej głosu, zaczepnych odpowiedzi, pożądliwych - a zarazem zaskakująco niewinnych - spojrzeń, dotyku, zapachu włosów i skóry... Wszystkiego. Miała go i, cholera, nie zamierzał się przed tym opierać. Wręcz przeciwnie, już teraz był bliski kompletnej kapitulacji i pewnie poddałby jej się, gdyby pierwsza nie przełamała tego pełnego oczekiwania napięcia.
- Jesteś tylko moja. - Mruknął, zaborczo ją do siebie przyciągając, by zrobić dokładnie to, czego chciała. Zamierzał rozgrzać ją tak jak jeszcze nigdy, nawet w domku letniskowym. I kompletnie nie przejmował się tym, że ktokolwiek mógłby zakłócić im tę chwilę. Miał to gdzieś... Przynajmniej do czasu, kiedy nie usłyszał tego panicznego wrzasku, momentalnie łapiąc Heather w pasie i instynktownie wpychając ją za siebie...
A gdy nic nie pojawiło się w drzwiach domu, gestem ręki dał jej do zrozumienia, by została na miejscu i wycofała się w najdalszy zakryty kąt basenu, kiedy on sam - niezmiernie powoli i, jak tego oczekiwał, cicho - wyskoczył z basenu, chwytając pierwsze z brzegu metalowe narzędzie ogrodowe i skradając się do wnętrza domu. Miał nadzieję, że Love tym razem go posłucha i nigdzie za nim nie pójdzie. Tym bardziej, że już w korytarzu dotarło do niego echo zdecydowanie nieprzyjaznych głosów. Jak na jego ucho, dwaj nieznajomi mężczyźni warczeli właśnie na jego przerażoną matkę i choć nie do końca widział to, co się działo, mógł przysiąc, że nie mieli dobrych zamiarów.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Pią Kwi 17 2020, 16:36

Chciałam by mi to powtarzał non stop. Gdy szeptał mi do ucha te wszystkie słówka, które chciałaby usłyszeć dosłownie każda dziewczyna, kolana się pode mną uginały.
Byłam tylko jego i nie zamierzałam się z nim kłócić. Od samego początku należałam do niego, a on... może jeszcze o tym nie wiedział, ale on również należał tylko do mnie. Mogłam nie być jego pierwszą dziewczyną, ale zdecydowanie zamierzałam być tą ostatnią. Nie potrafiliśmy się od siebie trzymać na odległość. Czułam to w każdym jednym jego ruchu. Czułam to, kiedy przyciskał mnie mocno do swojego ciała, a ja jedyne czego pragnęłam to zsunąć z niego bieliznę i pozwolić, by wypełnił mnie całkowicie. Był zaborczy, a ja lubiłam gdy walczył o swoje. Nigdy nie wydawał mi się bardziej męski i władczy, niż w tego typu sceneriach. A ja stawałam się wtedy zdecydowanie mniejsza i zdecydowanie nie zamierzałam go złościć, będąc w stanie mu przyrzec, że jego imię będzie dla mnie jedynym męskim imieniem...
- Tęskniłam - szepnęłam w końcu, oddając się jego pocałunkom. I mogłabym tak w nieskończoność, gdyby nie to całe zamieszanie, które powstało chwilę później. Bałam się. Naprawdę się bałam. Ale jednocześnie nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani jednego słowa, bo nie chciałam zdradzać naszej obecności. Pragnęłam, by Jensen ze mną został i nigdzie nie odchodził, ale był zbyt twardy i odważny na to. Gdyby nie przerażenie, z pewnością pomyślałabym, że jest niesamowicie pociągający. Ale teraz... Patrzyłam jak odchodzi, bojąc się i umierając wewnętrznie. Chciałam coś zrobić, ale nie wiedziałam co się dzieje. I wtedy zobaczyłam jego telefon na skraju basenu. Pobiegłam tam szybko, by go złapać do ręki i zawiadomić policję, a potem... Powinnam być posłuszna i poczekać, ale nie umiałam.Zaczęłam się skradać tuż za nim. Nie mogłam pozwolić, by coś mu się stało. Musiałam go pilnować. Jedynie sytuacja stała się dużo gorsza, bo nigdzie nie było myśliwskiej broni...
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Pią Kwi 17 2020, 17:47

W normalnych, zupełnie standardowych okolicznościach zapewne wręcz niemożliwie zirytowałby się, że znowu coś przeszkodziło im w tym, czego oboje tak bardzo chcieli. Od czasu gwałtownych uniesień w domku letniskowym, praktycznie nie mieli okazji być ze sobą bliżej i Jensenowi zdecydowanie się to nie podobało. Ba! Zaczynał mieć wrażenie, że ktoś gdzieś naprawdę doskonale się bawił, zsyłając na nich kolejne dystraktory i sprawiając, że nie mogli przejść wreszcie do tego, czego byli już tak blisko. I choć zdecydowanie nie wierzył w istnienie Boga czy innego wszechmocnego bytu, niewątpliwie musiał przyznać, że los był po prostu czystym skurwysynem.
Gdyby nie paniczny wrzask, w którym rozpoznał dźwięk głosu własnej matki, zapewne spróbowałby dalej ignorować wszystkie dźwięki, jakie dochodziły do nich z wnętrza domu lub z reszty podwórka. W gruncie rzeczy - choć, co prawda, bez większych słów - obiecał przecież, że zajmie się Heather. Złożył jej nieme, niepisane przyrzeczenie, że wynagrodzi jej ostatnie nerwy, tęsknotę czy rozłąkę i naprawdę nie chciał teraz niczego innego. Nie mógł jednak nie poczuć tej wewnętrznej obawy, gdy usłyszał krzyk Elizabeth. Jego matka była twardą kobietą. Nie bałaby się byle myszy czy prankstera z osiedla. Nie, coś musiało się wydarzyć, a skoro doskonale wiedział, że ojca nie było w domu, to on musiał wziąć pełną odpowiedzialność za obie kobiety.
Nie chciał jednak ciągnąć za sobą Hettie. Nawet jeśli rozdzielanie się nie było najlepszą opcją, wyraźnie dał jej do zrozumienia, że powinna schować się w osłoniętym miejscu - w kącie basenu za ścianą wodną - tym razem nie ryzykując tak jak wtedy w chacie. Miał nadzieję, że była na tyle mądra, by go posłuchać, bo... Sam się dla siebie nie liczył. Ani teraz, ani właściwie nigdy. Za to ona? Ona i jego matka były dla niego najważniejsze. A nie mógłby skupić się na tym, co miało miejsce, jeśli wiedziałby, że obie są w zasięgu potencjalnego niebezpieczeństwa. Tym bardziej, jeśli Heather była cała przemoczona i wyglądała tak, że on sam ledwo nad sobą panował. Nie chciał wiedzieć, co mógłby zrobić ktoś inny.
Być może dlatego stłumił naprawdę paskudne przekleństwo pod nosem, posyłając jej najbardziej niezadowolone spojrzenie, na jakie było go teraz stać, jednocześnie sygnalizując jej wzrokiem, by umknęła na górę, zanim będzie za późno. Cholera jasna, czy nie mogła raz go posłuchać? Nim jednak zdążył zrobić cokolwiek innego, echo naprawdę głośnego huku wypełniło dom, a w kuchni rozległy się jeszcze bardziej gwałtowne, rozemocjonowane, wściekłe i paniczne wrzaski. Nie wiedząc dokładnie co zrobić, Jensen odepchnął dziewczynę w kierunku schodów, samemu rzucając się do wnętrza pomieszczenia, by spróbować wyrwać strzelbę jednego z opryszków, dosłownie się z nim o nią siłując, gdy jego matka próbowała rzucać słoikami w drugiego.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Pią Kwi 17 2020, 18:49

Nie chciałam go zostawić samego. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że byłam bezbronna i dużo mniejsza. Nie miałam tyle siły co Jensen, który potrafiłby wejść do paszczy lwa, co udowodnił mi już kilka razy.
Czułam się przy nim pewnie i wiedziałam, że mogłam na nim polegać, bo zrobiłby wszystko by zapewnić mi bezpieczeństwo. Z drugiej jednak strony przeraźliwie obawiałam się, że jeśli go stracę z zasięgu wzroku, to coś mu się stanie.
Miałam jakąś manię na tym punkcie. Byłam wręcz przekonana, że byłam jego talizmanem i dopóki byliśmy razem, nic złego się nie stanie. Więc nie było opcji, bym go opuściła i pozwoliła odejść. Musiałam być jego wsparciem, musiałam pójść tuż za nim - nawet jeśli tylko go to rozzłościło. Jensen po prostu nie potrafił tego zrozumieć, a ja...
To wszystko zaczęło się dziać tak strasznie szybko. W jednej chwili patrzyłam mu w oczy, a w drugiej zostałam rozproszona przez szczekanie dwóch psów, które pojawiły się tu znikąd. Bambi i Gringo byli jeszcze szczeniakami, ale temperament zdecydowanie odziedziczyli po swojej matce... A ja... To wszystko sprawiło, że straciłam czujność. Pod wpływem pchnięcia, straciłam całkowicie równowagę, wpadając na schody. Nie uderzyłam się mocno, nie. Poczułam jedynie jak przez całe moje ciało przechodzi prąd, gdy podbródek zetknął się z kantem jednego schodka. Pewnie miałam mieć po tym siniaka, już teraz czułam posmak krwi. Tylko... tylko tak mocno mnie coś zakuło w brzuchu... Kiedy próbowałam pokonać mroczki przed oczami i wstać, silny ból złapał mnie tak bardzo, że znowu znalazłam się w tej żałosnej pozycji, kulą się i sycząc. Choć teoretycznie podczas upadku otarłam się żebrami o barierkę, nie było żadnych podstaw do tego, bym teraz nie była w stanie się wyprostować. Skuliłam się mocno, sycząc, a potem... obraz zaczął mi zanikać. Odpływałam.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Pią Kwi 17 2020, 20:09

Kiedy Heather była w jego pobliżu - zdecydowanie nie ukryta i przy tym niewątpliwie bezbronna - po prostu nie był w stanie się skupić. Nie, nie chodziło już o to, w jaki sposób wcześniej na niego działała, nie. Tym razem chodziło o to, jak bardzo nie chciał, by cokolwiek jej się stało. Obawiał się, że cokolwiek działo się teraz w kuchni, mogło przenieść się także na resztę domu... Że ktokolwiek naruszył ich spokój, mógł nie być sam. Oczywiście, już teraz słyszał dwa całkowicie obce głosy, jednak... Jaką mieli gwarancję, że było wyłącznie dwóch agresorów? Kimkolwiek byli ci ludzie, nie mieli powodu iść na basen, bowiem nie było tam żadnych bardziej kosztownych przedmiotów. Hettie byłaby tam bezpieczna...
A tu? Tu zdecydowanie nie mógł pozwolić jej na pójście do kuchni. Nie mogła kryć się tuż za nim, bo gdyby stało się coś złego... Chyba by sobie tego nie wybaczył. Musiała wrócić, musiała się schować, zwłaszcza że atmosfera wyraźnie robiła się coraz gęstsza. Jensen nie miał bladego pojęcia, o co chodziło i kim byli mężczyźni, ale awantura, jaką prowokowali i docierające do niego słowa... Cóż, to wszystko nawet z osobna brzmiało jak naprawdę niebezpieczna sytuacja. Niebezpieczna i zdecydowanie nie dla bezbronnej odkrytej Heather.
- Napisz sms do ojca i puść mu sygnał, by widział. Niech zadzwoni na policję. - Szepnął do niej, wyraźnie sugerując, by sama raczej nie próbowała rozmawiać z glinami. Zdecydowanie zbyt wiele by tym ryzykowała, jeśli ktokolwiek usłyszałby jej słowa. Chwilowo oprychy najwidoczniej siedziały z Elizabeth w kuchni, ale co byłoby, gdyby usłyszały hałas w głębi domu?
I dosłownie jak na złość... Jak na kompletną, niezaprzeczalną ironię losu... Dokładnie w chwili, w której o tym pomyślał, dwa nieduże psy rozszczekały się jak chyba nigdy wcześniej, sprawiając, że w kuchni wyraźnie zrobiło się zamieszanie. Jen nie mógł dłużej czekać, po prostu nie mógł, robiąc wszystko w porywie instynktu i bez zbytniego zastanowienia, co sprawiło, że zaledwie moment później znalazł się pośrodku kuchni, szarpiąc wyższego od niego mężczyznę i próbując wyrwać mu strzelbę, którą ten jeszcze chwilę wcześniej celował w starszą kobietę.
Z początku nawet całkiem mu to szło, jednak wyłącznie do chwili, w której Elizabeth skończyły się przedmioty do rzucania w drugiego napastnika. Przez ułamek sekundy, Jensen dostrzegł desperację i przerażenie w jej oczach, a potem... Potem nie mogła już rozpraszać starszego bandziora, który gwałtownie odepchnął ją na wyspę kuchenną, by rzucić się na pomoc swemu kompanowi. Forbes sam nie wiedział, ile czasu siłował się z oprychami, starając się odparowywać ciosy i unikać kolejnych uderzeń, a także wrzeszcząc na matkę, by uciekała z kuchni. Jak na złość, ona także najwyraźniej nie zamierzała go posłuchać, rzucając się na plecy tego samego faceta, co wcześniej, co chwilowo wyrównało szanse. Była mocniejsza niż sądził, utrzymując oprycha na sporą odległość od jego ziomka. I nie zmienił tego nawet bardzo odległy dźwięk syren policyjnych, jaki dotarł do nich przez uchylone okno...
Dopiero głośny huk wystrzału, jaki dosłownie znikąd rozległ się w pomieszczeniu, sprawił, że agresorzy jakby oprzytomnieli. Ten z którym walczył Jensen, ostatecznie znalazł w sobie na tyle dużo siły, by pchnąć zaskoczonego chłopaka na szafę z porcelaną, a ten, który siłował się z Elizabeth... Ten nie miał najmniejszych problemów, by zrzucić ją w tej chwili ze swoich pleców... Ranną i zdecydowanie krwawiącą. Odgłosy nadjeżdżających radiowozów stały się coraz głośniejsze, ale Jensen - który po krótkiej chwili wygrzebał się spod potłuczonych talerzy - nie rzucił się za uciekającymi mężczyznami. Doskoczył za to do matki, która trzymała się za postrzeloną stopę, niezrozumiale coś do niego krzycząc, a gdy upewnił się, że nic jej nie było... Równie błyskawicznie pognał z powrotem do bocznej części korytarza, tym razem mając w głowie to, czy Heather nic się nie stało. I, cholera jasna, gdy zobaczył ją wyraźnie na wpół omdlałą na schodach... Prawie stanęło mu serce.
- Heather? Heather?! - Powtarzając stanowczo zbyt wiele razy, złapał ją za ramiona, za które spróbował potrząsnąć ją kilka razy. - Jesteś ranna? Zranili cię? Heather, odpowiedz mi, do cholery! - Nie mógł zostawić jej na schodach. Nie wiedział, co robić, a w kuchni czekała na niego druga ranna kobieta, dlatego ostatecznie bez słowa chwycił ją pod kolanami i za plecami, unosząc ją w górę i zarzucając sobie jej ramię przez szyję, po czym ruszył z powrotem do Elizabeth. Był poobijany, zmęczony, obolały, ale to nie było takie ważne.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Pią Kwi 17 2020, 21:28

Wystrzał.
Nie wiedziałam, co się działo. Było ciemno i zimno, a ból w okolicach podbrzusza promieniował przez całe moje ciało, aż do czaszki. Ale to nie miało teraz znaczenia. Nie wiem, czy obudziłam się przez ten cholerny wystrzał, ale to było pierwszą rzeczą jaką pamiętałam. Próbowałam się poderwać na nogi... Jenny, nigdzie nie widziałam Jenny'ego, a to sprawiało, że panikowałam. Próbowałam złapać oddech, ale sama się nakręcałam... Czułam się, jakby ktoś odciął mnie od prądu. Istniałam, żyłam, czułam i myślałam, ale nie mogłam się podnieść. Tak przeraźliwie się bałam o Jensena i mamę. I tego, że był tu ktoś, kto mógł mnie skrzywdzić...
Wtedy usłyszałam jego głos i kamień spadł mi z serca. Nie wiem, czy naprawdę się rozpłakałam, czy to działo się tylko w moich myślach. Nie umiałam odróżnić rzeczywistości od wizji. Ciągle tak cholernie mi dzwoniło w uszach...
- Jenny? - musiałam się upewnić, że to był on, chociaż serce mi podpowiadało tylko jedno. Powoli powracał do mnie oddech, jedynie oczy... cały czas mi się samoistnie zamykały. Tak cholernie mnie bolało podbrzusze. Nie umiałam tego zrozumieć, bo nie pamiętałam, by się tam uderzyłam... - Poślizg... - nie dokończyłam, bo zrobiło mi się niedobrze. Potrzebowałam się położyć. Z sekundy na sekundę czułam się coraz lepiej, musiałam tylko odpocząć. To nie było nic wielkiego. Chciałam współpracować, ale było mi ciężko, więc kiedy Jensen mnie podniósł, zrobiło mi się znacznie lepiej. Mogłabym tak położyć głowę na jego klatce piersiowej i... Nie, nie mogłam spać. Potrząsnęłam głową. I choć dwoił się w moich oczach, wreszcie udało mi się mu przyjrzeć. Był ranny - przestraszyłam się, ale... ale chyba był cały. Nie wyglądał, jakby postrzał dotyczył jego... - Jesteś... boh...haterem... - chciałam szepnąć z uśmiechem, ale wtedy dostrzegłam panią Forbes i krew... Naprawdę ciężko mi się było skupić. Ale poczułam się jakby właśnie oblano mnie zimną wodą. Chyba nawet byłam w stanie sama stanąć na nogach. Wciąż bolało, ale...
- Mamo! - jęknęłam z przerażeniem, próbując się do niej przytulić. Nie wiedziałam, co się działo. Wciąż miałam wrażenie jakby ktoś nałożył mi kurtynę na wszystkie zmysły. Nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej ją tak nazwałam. Ale tak bardzo mi teraz przypominała tę moją...
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Pią Kwi 17 2020, 22:24

Kiedy dotarło do niego, że Heather była cała - choć może nie do końca zdrowa - olbrzymi ciężar jakby spadł mu z serca, a z głębi piersi wydostało się głośne westchnienie ulgi. Nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż stan, w jakim się znajdowała, dosyć szybko zaczął go przerażać... Prawdopodobnie równie mocno, co wizja tego, co mogło stać się z nią wcześniej. Była taka blada, a zarazem jakby sinoczerwona. Jej skóra była chłodna, ale wilgotna, a oddech płytki i urywany. Ponadto nie reagowała na pierwsze próby nawiązania kontaktu, na coraz głośniejsze wykrzykiwanie jej imienia i potrząsanie za ramiona. Gdy jednak wreszcie się odezwała... Nie mógł powiedzieć, by było lepiej. Brzmiała bowiem równie słabo jak wyglądała, co sprawiło, że bez wahania podniósł ją w górę i przytulił do klatki piersiowej.
- Ciiii... - Szepnął, starając się nie upuścić jej podczas drogi. Tak bardzo przelewała mu się teraz przez ręce. Była taka krucha i wiotka, a on kompletnie nie wiedział, co jej było. Nie chciał jednak, by przemęczała się zbytnim mówieniem, więc w pewnym momencie przystanął w miejscu i musnął wargami jej usta. - Jak będziesz niepotrzebnie gadać, to ci je zakleję. - Dodał przy okazji, starając się nie dać po sobie znać, jak bardzo się o nią teraz zmartwił. O nią, o matkę, o wszystko. A przecież czekała ich jeszcze ta cała sprawa z policją... I lekarzem.
Cholera! Powinien od razu wezwać lekarza. Teraz pozostało mu tylko dojście do kuchni i zadzwonienie stamtąd, bo przecież nie mógł wrócić teraz na basen. Nie powinien zostawiać ich samych, tym bardziej, że jego matka - ściskająca telefon w dłoni - dostała rykoszetem w nogę, a on... On ją tu zostawił. Cholera! Nawet jeśli imponowały mu te słowa o bohaterstwie, zdecydowanie nie był bohaterem. Ktoś taki wiedziałby przecież, co robić. Ktoś taki nie panikowałby teraz, widząc, jak Heather - teoretycznie uparcie posadzona przez niego na krześle - zatacza się w kierunku jego matki. Jensen prawie błyskawicznie złapał ją pod ramionami, znowu sadzając na miękkim siedzisku, jakby była dzieckiem. Wolał przysunąć ją razem z krzesłem, jednocześnie łapiąc telefon od spanikowanej matki i wybierając numer, który - cholera! - powinien wybrać już na samym początku.
W tym momencie myślał, że nie mogło być jeszcze bardziej pojebanie... Ale gdy policja wreszcie wpadła do domu, rozpoczął się jeszcze większy chaos...
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Sob Kwi 18 2020, 10:58

~*~

Leżałam pod kocem na kanapie, oglądając w telewizorze już kolejny z rzędu program ślubny. I choć starałam się skupić na akcji dziejącej się na ekranie,  nie należało to do najłatwiejszych zadań, bo przez cały czas okropnie martwiłam się o moich domowników, którzy wciąż przebywali na pogotowiu. Ja natomiast - jak się okazało po przyjeździe karetki - dostałam silnego nerwobólu, który w połączeniu ze zbliżającym się okresem dał efekt jaki dał i właściwie nie było sensu, bym jeździła po jakichś szpitalach. Zamiast tego miałam po prostu leżeć z termoforem, pić rozkurczowe herbatki i... i czekać. Wciąż nie czułam się najlepiej, ale z każdą kolejną godziną ból stawał się coraz łagodniejszy, więc chyba rzeczywiście to nie było nic poza reakcją na stres...
Dźwięki otwieranych puszek piwa działały mi powoli na nerwach... Choć teoretycznie cieszyłam się, że nie byłam tu całkiem sama, Elio - który pojawił się w naszym domu znikąd - sprawiał, ze chciałam zgrzytać zębami. Nie wiedziałam czemu przyszedł do naszego domu, choć twierdził, ze po prostu zapomniał jakichś tam mega istotnych kluczy. Ale po tym jak opowiedziałam mu o całej akcji, Meksykanin stwierdził, że nie zamierza mi pozwolić siedzieć tutaj całkiem samej. I... i został, a ja - choć schlebiało mi to ile uwagi mi poświęcał - naprawdę nie czułam się na siłach, by odpowiadać na jego coraz dziwniejsze teksty. Telewizyjne śluby działały na niego tak zachęcająco, że nie obawiał się dzielić ze mną wizjami małżeństwa ze społecznością latynoską. Teoretycznie nie powinno być w tym nic złego. Ot, luźna rozmowa o różnicach kulturowych, ale... Ale wcale tak nie było. Bo kiedy na ekranie pojawiła mieszana (amerykańsko-latynoska) para, on stwierdził, że byliśmy do nich podobni. Uważał, że wyglądałabym w tej sukni najlepiej na świecie, a mi zaczęło się robić gorąco. Starałam się na niego nawet nie patrzeć, chociaż wiedziałam, że on nie odrywał teraz ode mnie spojrzenia. Bałam się, że nawiązanie kontaktu wzrokowego jeszcze bardziej go zachęci do przysunięcia się do mnie, a przecież podczas reklam odniosłam naprawdę ogromny sukces, by go wykopać na najbardziej oddalony ode mnie fotel. I cholera, jaką poczułam ulgę, gdy usłyszałam otwierające się drzwi.
- Jen? Wszystko okej? - krzyknęłam z pokoju. Chciałam się poderwać na równe nogi i do niego pognać, ale moja dolegliwość mi na to stanowczo teraz nie pozwalała...
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Sob Kwi 18 2020, 12:52

W żadnym wypadku nie spodziewałby się takiego obrotu spraw. Kiedy bardzo niechętnie wstał w okolicach południa, przewidywał, że będzie to dzień tak bardzo podobny do wszystkich wcześniejszych, jak to tylko było możliwe. I choć przez dłuższą chwilę pozytywnie się zaskoczył, wreszcie trzymając Heather w ramionach i nie planując wypuszczać jej ani na moment... Potem wszystko się popierdoliło, co dosyć chętnie oznajmił i ojcu, i Joshowi wraz z Marie, którzy pojawili się u kobiety w szpitalu. Ba! Wręcz nie szczędził kolejnych ostrych przekleństw, opowiadając o tym całym cyrku i późniejszej reakcji policji, która - czy to kogoś w ogóle jeszcze dziwiło? - jak zwykle pokazała klasę. I gdyby nie kiepski stan Heather i matki, Jensen pewnie dużo bardziej naciskałby na gliniarzy, by wreszcie zaczęli wykonywać swoją pracę, ale ostatecznie odpuścił, upewniając się, że przynajmniej ktoś dokładnie przeszukał okolicę.
Teoretycznie Elizabeth nic takiego się nie stało, jednak - bądźmy szczerzy - szpital, do którego początkowo trafiła, nie należał do najlepszych. Dlatego po serii pierwszych badań, przerażony Todrick nakazał synowi załatwić niezwłoczną wizytę u lepszego lekarza w prywatnej placówce, a ten zdecydowanie odradził szybki powrót do domu. Przeciwnie, zamiast wracać jeszcze tego wieczoru, kobieta otrzymała miejsce w jednym z tych czystych, słonecznych, dosłownie wypchanych aparaturą pokojów, gdzie miała zostać przez weekend. I choć powtórne badania teoretycznie wykazały tylko lekkie nieprawidłowości, a postrzelona noga została szybko opatrzona... Żaden z członków rodziny nie zamierzał oponować. Tym bardziej, jeśli nadal nie było wiadomo, czemu bandyci włamali się do domu, skoro zdecydowanie nie zamierzali niczego ukraść.
Po rozmowie na temat tego, kto zamierzał zostać przy matce w szpitalu, Jensen został ostatecznie oddelegowany z powrotem do domu... Co niespecjalnie mu przeszkadzało, prawdę mówiąc, gdyż o Heather obawiał się mocniej niż o kogoś, kto znajdował się pod opieką lekarzy. Teoretycznie cichaczem załatwił jej opiekę kogoś, kogo w innej sytuacji w życiu nie poprosiłby o podobną przysługę, jednak zdecydowanie nie chciał zostawiać jej z nim zbyt długo. Nieważne, jakim osiłkiem był chłopiec basenowy. Po prostu go nie lubił, irytując się za każdym razem, gdy ten nie umiał nie gapić się pożądliwie w kierunku blondynki. Mimo to, był jedyną osobą, która była teraz dostępna, więc Jensen nie miał zbytnio innego wyboru. W drodze powrotnej skoczył jeszcze do sklepu po coś na obiad i jakieś słodkie przekąski na zbliżający się krwawy tydzień - podczas którego lepiej było złożyć ofiarę z lodów owocowych, żelków i innych takich, by samemu nie zginąć w męczarniach - a potem ostatecznie wreszcie zaparkował na podjeździe, susami pokonując resztę drogi.
- Heather? - Zakrzyknął zaraz po tym, jak usłyszał jej odległe pytanie, odstawiając torby na podłodze - do kuchni nadal nie miał ochoty wchodzić - i wyciągając tylko paczkę marcepanowych ciasteczek, która otworzył z cichym szelestem, przemieszczając się w kierunku salonu. - Mama musiała zostać na weekend. - Poinformował, rzucając w nią ciasteczkiem i opierając się o tył kanapy. Kiwnął przy tym głową w kierunku towarzyszącego im mężczyzny, który zdążył już podnieść się z fotela i nie miał przy tym zbyt zadowolonej miny. - Dzięki, stary. - Te słowa jakoś ciężko przeszły Jensenowi przez usta. Tym bardziej, że Elio zdecydowanie robił to wszystko dla dodatkowej kasy, ale cóż.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Heather Love Sob Kwi 18 2020, 15:44

Elio stawał się coraz bardziej odważny i choć w zasadzie nie myślałam, by się ośmielił, jego podejście i chamskie żarty już dawno przestawały mi schlebiać. Komplementy zaczęły być podsycane niejednoznacznością, a na to mogłam sobie pozwolić tylko z Jensenem, prawda? Normalnie skorzystałabym z propozycji napicia się z nim piwa, ale w tym momencie naprawdę byłam przekonana, że to był jego jakiś ukryty plan, by mnie nieco rozluźnić. Pojawienie się Jensena było więc dla mnie zbawienne. Pomijając już fakt, że się o niego martwiłam i tęskniłam cholernie, czułam się bezpiecznie gdy był blisko. Nie można było tego samego powiedzieć o Elio, bo niemal od razu się wyprostował na zajmowanym przez siebie fotelu. Sprawiał wrażenie naprawdę spiętego obecnością Jensena, a to było jeszcze bardziej niepokojące niż zazwyczaj. Ja natomiast... uśmiechnęłam się szeroko na sam jego widok, nieudolnie łapiąc ciastko, które teraz nieco pokruszyło się na moim dekolcie, co niezwykle mnie drażniło. Moją pierwszą reakcją było wsunięcie ręki do koszulki. Musiałam to wygrzebać, prawda? Ale kiedy poczułam na sobie natarczywe spojrzenie Elio, który teraz wręcz wpatrywał mi się w dekolt, zrobiłam taktyczny odwrót. Po prostu przytuliłam się do Jensena.
- Nie straciła stopy? - zapytałam głupio, ale to było istotne, okej? Zresztą, i tak moje myśli pobiegły w innym kierunku, bo kiedy usłyszałam kolejne słowa... - Załatwiłeś mi opiekunkę? - rzuciłam z wyrzutem, mordując go wzrokiem. Może i było to urocze, ale nie. Nie było! Znowu traktował mnie jak gówniarę. - Skoro jestem dla ciebie taką niedojrzałą smarkulą, która nie może sobie sama poradzić! To! Dlaczego! Ze mną! Sypiasz! - oczywiście po wyrzuceniu tych słów ochłonęłam i byłam gotowa do dalszego tulenia się, co właściwie zrobiłam. Byłam też przekonana, że nasz kolega po prostu stąd wyjdzie, bo już przecież podnosił się z fotela ale... Zamarłam, gdy poczułam jak kanapa się pod nami ugina. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale zamiast tego usłyszałam jego propozycję, by zamówić pizzę. Zamurowało mnie.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Jensen Forbes Sob Kwi 18 2020, 16:37

- Kula ominęła najważniejsze miejsca, więc będzie okej. Co najwyżej, może trochę utykać. - Powiedział, krzywiąc się przy tym, bo... Cholera. Nadal był wkurwiony, a widok Elio dodatkowo działał mu na nerwy. - Jak się czujesz? - Nie chciał jednak poświęcać chłopakowi zbyt wiele uwagi, dosyć otwarcie dając mu do zrozumienia, że mógł już spadać na szczaw... I zamiast tego, cóż, przenosząc całe zainteresowanie na Heather, która nagle dosłownie wybuchła. Nie przewidział tego. Cholera, jak miał przewidzieć, że będzie na niego tak kurewsko zła o coś, co robił wyłącznie dla jej dobra? Być może sam ledwo przełknął fakt, kogo musiał prosić o tę przysługę, ale przecież nie mogła jechać z nim do szpitala ani zostać tu kompletnie sama. Jensen aż syknął z irytacji.
- Myślisz, że zostawiłbym cię kompletnie samą w domu, do którego mogliby wrócić cholera wie, jak nastawieni bandyci, z którymi nigdy byś sobie nie poradziła? - Spytał, totalnie ignorując obecność Elio, bo choć faktycznie załatwił go w formie opieki dla Heather, nadal nie lubił tego knypka i pragnął, by ten w podskokach opuścił dom. A kłótnie z Heather zdecydowanie nie były darmowym przedstawieniem, na które ich towarzysz mógłby się jeszcze załapać. Mimo to, Jensen nie trzymał języka za zębami, a nawet wręcz przeciwnie.
- Czy to takie złe, że dbam o moją narzeczoną? - Nie, nie oczekiwał od niej odpowiedzi. Nie dlatego w ogóle zadał jej podobne pytanie, wywracając przy tym oczami. Wiedział, że zapewne i tak miała mu odpowiedzieć - zbyt dobrze ją znał, by przewidywał inaczej - ale dalszą dyskusja nie miała najmniejszego sensu. Najważniejsze, że ta ochrona zadziałała i Heather nic nie było. Objął ją od tyłu, zawieszając ręce na jej szyi i dotykając ustami karku, po czym oderwał się od dziewczyny, by przeskoczyć przez kanapę i bez pytania po prostu posadzić sobie Heather na kolanach.
- Sypiam z tobą, bo jesteś młoda, giętka, zwinna i cudownie się wściekasz. - Mruknął jej do ucha. - Ale przede wszystkim przez to, że... Doskonale wiesz sama. - I zapewne uniósłby teraz brew, uśmiechając się nonszalancko, gdyby nie fakt, iż Elio znowu przyciągnął jego uwagę... Najwyraźniej ani myśląc wyjść z pomieszczenia i z domu, tylko usiłując bezczelnie zostać w salonie, gdy oni zdecydowanie planowali coś innego.
- Sorry, stary, ale Heather musi odpocząć. - Rzucił, naprawdę usiłując nie brzmieć na tak niezadowolonego jak w rzeczywistości, jednak gdy Elio dalej się nie ruszył, Jensen wyciągnął portfel z kieszeni, wręcz na siłę wpychając kolesiowi kasę w rękę, którą ten sięgnął już po otwarcie ciacha. - Masz dwie dychy za dodatkową fatygę. Resztę doliczymy ci do pensji. - Rzucił dosyć jednoznacznym tonem, odchrząkując przy tym znacząco.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#7 Empty Re: #7

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach