góra
dół

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Nie Mar 29 2020, 17:45

Jego wieczór wydawałoby się, że już się kończył. Nie spodziewał się takiego oporu ze strony przeciwnika i takiej waleczności, dlatego pozornie łatwe zwycięstwo przerodziło się w prawdziwą katorgę. Tylu ciosów nie wyłapał od czasów początku w tym biznesie, co też przypomniało mu o tym, że choć jest dobrym zawodnikiem, to jeszcze wiele mu brakuje. Nic sobie co prawda nie połamał, ale rozbity łuk brwiowy oraz warga, mocno obite lędźwia i żebra, z pewnością rano gdy się obudzi, będzie cały posiniaczony. Być może wystąpią nawet jakiejś krwiaki, kto wie czy oponent nie połamał mu któregoś z żeber. Ciężko było to stwierdzić przy takim zastrzyku adrenaliny. Juarez po prostu założył, że wszystko okej i dlatego, gdy tylko udało mu się uporać z przeciwnikiem, udał się po swoją wypłatę. Idąc do zarządcy musiał minąć stoisko, przy którym pracowała Sylvia - jego przyjaciółka. Nie podchodził jednak do niej po walce, gdyż spodziewał się, że brunetka nie będzie zadowolona i znowu opierdoli go za coś, ot choćby za słabą gardę czy złą pracę nóg. Suszyła mu głowę niemal za każdym razem, jak gdyby była jego siostrą albo dziewczyną. Swoją drogą, całe grono ich znajomych nie dowierza, że oni jeszcze się nie zeszli. Najwidoczniej Sylvia nie ma czasu na amory z nim, bo przecież trzeba go opierdolić! Mimo to uśmiechnął się w jej stronę, przechodząc nieopodal i doskonale widział, że dziewczyna to dostrzegła. Miły widok po takiej walce, szkoda tylko, że za średniej jakości biurkiem, a nie na przykład na jego kanapie czy w jego łóżku…
Odebrawszy nagrodę, wsiadł do swojego samochodu i wrócił do domu, gdzie w pierwszej kolejności udał się do łazienki. Najpierw oczywiście się rozebrał, pozostając w samych spodniach. Dopiero potem stanął przed lustrem i gdy dostrzegł obraz nędzy i rozpaczy, natychmiast zabrał się za przemycie twarzy i prysznic. Woda piekła jak cholera, a krwi przybywało coraz więcej. Dopiero po kilkunastu minutach uporał się z nią i nawet nie miał siły ani ochoty przygotować sobie plastrów czy opatrunków, gdy już wyszedł spod strumienia. Spojrzał tylko przed lustrem na siną część klatki piersiowej. To mogło być jakieś pęknięcie, w najgorszym wypadku złamanie któregoś z żeber.
Syknął z bólu, gdy wyprostował się i nałożył czystą koszulkę z jakimś nadrukiem. Później zabrał się za wrzucenie brudnych rzeczy do prania, wstawienia go i przygotowania sobie kolacji, która nie była wykwintna, ale nic nie mógł poradzić: odgrzane burrito z meksykańskiej knajpy nieopodal było jedynym, co można było przygotować mając do dyspozycji jego asortyment i totalny brak sił.
Nalał sobie jeszcze soku z cytryny, a wcześniej na czczo wziął tabletki przeciwbólowe, które miały mu pomóc chociaż w nieznacznym stopniu. Szklankę położył na małą tackę, tak samo jak i talerz z burrito, usiadł przed telewizorem i odpalił hiszpańskojęzyczny ESPN, chcąc obejrzeć jakieś wydarzenia sportowe. Nim się rozgościł, ktoś zadzwonił do domu przez dzwonek i siłą rzeczy Juarez musiał wstać otworzyć. Zerknął przez wizjer i gdy dostrzegł Sylvię, spojrzał na godzinę. Zdarzało jej się nocować u niego, ale to była rzadkość i przeważnie nie przychodziła tu tak późno.
Otworzył jej i stanął przed nią wyprostowany, całkowicie ignorując rosnący ból w klatce piersiowej.
- Jakaś premia? - spytał, bo Sylvii zdarzało się przynosić mu jakieś dodatkowe wynagrodzenie za walki.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Nie Mar 29 2020, 17:46

- 1 -

Kolejny nudny dzień, toczący się powoli jak flaki z olejem, ale tak to wygląda, gdy nie ma się za bardzo rozbudowanego życia towarzyskiego. Jak dobrze, że chociaż dzisiaj pracuje, to zleci jej kilka godzin znacznie szybciej. Nie żeby znowu kochała swoją pracę, właściwie to ledwo ją tolerowała. Była dość nudna i jedyna jej ciekawsza część to te walki, za które kasę przyjmowała za biurkiem, które sprawiało wrażenie, jakby przy kolejnym stuknięciu miało się rozpaść. Z plusów natomiast, całkiem nieźle za to zarabiała, tak właściwie za mało wymagającą pracę. Z tym, że znowu nie bardzo, a właściwie w ogóle nie była legalna. No ale żyć jakoś trzeba, a nikt jednak nie pali się do zatrudnienia laski po liceum i to z wyrokiem na plecach. Nawet sklep, w którym pracowała w czasie dozoru ją zwolnił mimo tego, że się sprawdzała i była grzeczna. Przecież z niej tak naprawdę żadna bad girl, tylko taka, której zdarzyło się popełnić błąd. No cóż, nie ma lekko.
Zawsze miała mieszane uczucia wiedząc, że tego dnia walczy Corvus. Z jednej strony się cieszyła, bo wszyscy dużo zarobią - to znaczy "firma", on i ona.Z drugiej strony denerwowało ją to, że ten głupek tak ryzykował własnym życiem. Cholera, w końcu on akurat z tych wszystkich zawodników nie był jej obojętny. Byli dobrymi znajomymi, może i można było to nawet nazwać przyjaźnią, a co za tym idzie wolałaby aby nie tańczył za każdym razem razem ze śmiercią na ringu. Jasne, że w przypadku niektórych było niemal pewne, że nie zdążą go nawet dotknąć, ale te ciosy znów które przyjmował... Każdy jeden połączony z pechem mógł zabić.
Uśmiechnęła się i ona widząc Corvusa nieopodal, bardziej jednak do siebie aniżeli jego, bo już ją minął. Poza tym była zajęta wydawaniem kasy i jej liczeniem, więc musiała się skupić, by przypadkiem nie oszukać tego, którego akurat nie można było. Nie żeby zdarzało jej się to... często. Gdy już się z tym uporała, zaniosła resztę kasy szefostwu, to zabrała się do wyjścia. Wywróciła oczami nie widząc już samochodu sąsiada, ale widziała też w jakim był stanie. Do wybaczenia zatem ta zniewaga i grzecznie wróciła komunikacją miejską do domu.
W domu poszła pod prysznic i po nim wskoczyła w czyste ciuchy. Miała wrażenie, że ten zapach potu i krwi wnika zawsze głęboko w jej ubrania. A gdy już się ogarnęła i zjadła jakże pożywnego batonika, sięgnęła po dość mocno uzupełnioną i rozbudowaną apteczkę. Śmieszniejsze było to, że na bieżąco ją uzupełniała nie dla siebie, a dla tego pajaca, co mieszkał obok. Zarzuciła jeszcze na siebie bluzę, bo choć miała blisko, to jednak San Francisco nie było jeszcze późną porą znośne.
Zadzwoniła do drzwi czekając aż jej otworzy, bo przecież przez te cienkie ściany słyszała telewizor. Zresztą nie sądziła, by tak szybko się ogarnął, widziała przecież jak wygląda.
- Tak - w tym samym momencie samozwańcza prywatna pielęgniarka pokazała mu bandaż wraz z nożyczkami do niego. To, że w kieszeni miała faktyczną premię to inna sprawa. Całkiem zabawne jest to, że dzięki notorycznemu opatrywaniu Juareza, Sylvia wie o tym już całkiem sporo. Nie czekając jednak na oficjalne zaproszenie, wyminęła go w drzwiach i rozgościła się na kanapie apteczkę rozkładając na niewielkim stoliku.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Nie Mar 29 2020, 18:01

Błędy z młodości często odciskały piętno na ludziach, dlatego wcale nie dziwił się, że Sylvia ma taki, a nie inny "zawód". Imigrantom było ciężko o pracę, a co dopiero ludziom z wyrokiem na karku? Nikt przecież nie przeprowadzał wywiadu środowiskowego, w którym dowiadywał się o prawdziwych przyczynach popełnienia takich błędów. Na papierze widniał tylko suchy fakt z kartoteki, który w żadnych okolicznościach nie wyglądał dobrze. Tylko pracodawca chcący wysłuchać osoby karalnej, mógłby się do niej przekonać. A przeważająca większość nie chciała tego robić, w końcu recydywa to rzecz powszechna wśród skazańców. Przynajmniej z stereotypowego punktu widzenia, jaki przyjmowali na czas rozmowy o pracę.
Prawdę mówiąc, chłopak nie spodziewał się wizyty Wilkins, która przecież mogła pracować dzisiaj do bardzo późna, bądź mieć jakieś plany. Co prawda wielokrotnie wspominała mu, że jej życie towarzyskie obraca się głównie wokół niego: nie miała wielu przyjaciół ani też kasy na atrakcje, toteż często przychodziła do niego albo zapraszała go do siebie na lampkę wina. Dziś jednak jej nie oczekiwał i w sumie chyba nigdy tego nie robił poza umówionymi spotkaniami. Nie był jednak zaskoczony, gdy dostrzegł ją najpierw przez wizjer, a potem naprzeciw siebie.
Nie zapraszał jej do środka, bo Sylvia była niemalże lokatorem już tutaj, dlatego nie siliła się na konwenanse w stylu prośby o pozwolenie. Tolerował i lubił jej obecność, dlatego nigdy nie miał problemu z tym, by zachowywała się jak u siebie. Sama przecież pozwalała mu być sobą, gdy tylko przekraczał próg jej domu.
Pomasował się dłonią po karku i lekko zmrużył oczy, idąc powoli po korytarzu.
- Szybko dziś skończyłaś - w Fight Clubie praca zaczynała się najczęściej dopiero w nocy, dlatego dziwił się, że późnym wieczorem koło 22 była już wolna. Ale z drugiej strony, przecież nie tylko ona tam pracowała.
Przeszedł kilka kroków i usiadł na kanapie, zabierając się od razu za końcówkę burrito, które mu zostało jeszcze do zjedzenia. Spojrzał jednak na Wilkins, która chyba nie była w najlepszym humorze. Jej w ogóle rzadko się zdarzał dobry humor, bo przecież miała przejebane i nieszczęśliwe życie, więc nie było co się dziwić. No i on też dokładał jej zmartwień, których i tak miała już zanadto.
- Chcesz gryza? - spytał, bo nic więcej w domu nie miał, dlatego nawet nie miał jej czym poczęstować, a może była głodna. Nie raz już wszakże podjadali od siebie.

@Sylvia Wilkins
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Nie Mar 29 2020, 22:48

Ze stereotypami zawsze to była walka z wiatrakami i chociaż Sylvia przez długi czas po utracie legalnej pracy się starała, to w końcu musiała odpuścić. Za coś żyć trzeba, więc skorzystała z propozycji starego znajomego. Czy wolałaby mieć normalną pracę za godziwe pieniądze? Tak. Nikt jednak się nie palił do zatrudnienia jej, więc przędła jak mogła. W sumie przyzwyczaiła się już do tak przesranego od dzieciństwa życia. Do starych lubiących używki, których te trefne położyły do nędznego grobu. Do przypaleń po papierosach ojca na jej ramionach przypominających jej o tym, że ten i alkoholu też sobie nie żałował. Szkoda jej było trochę tylko matki, która rypała na trzy etaty by ich wszystkich utrzymać i tę chałupę, którą sama miała w spadku po rodzicach. Nie była święta, lubiła od czasu do czasu wypić czy coś wciągnąć, ale dbała o córkę w porównaniu do starego. Trefny towar. No cóż, bywa i tak.
Wiele osób znało ich relację z samego fight clubu i potrafili nazwać ich parą. Ciekawe jakby skomentowali ich schadzki czy jedzenie jednego burrito na spółę i to wcale nie odciętego nożem. Trochę inny rodzaj wymiany śliny, który dla wielu poza związkiem i rodziną był nie do zaakceptowania, Sylvii nie sprawiał problemu. Choć z drugiej strony miałaby ogromne opory, by zrobić to z wieloma znajomymi. Czyżby jednak coś to oznaczało?
- To fakt. Liczyłam na podwózkę, ale już zwiałeś - nie żeby brunetka miała pretensje, w końcu na nic się takiego nie umawiali. Ot, zwykle stwierdzenie faktu. Wilkins nie była typem osoby, która oczekiwała czegoś od innych dla siebie. Jedyne czego, to kasy od pracodawcy na czas i jakiegoś szacunku od wszystkich wokół. Tyle właściwie.
Przerwała na moment wyciąganie potrzebnych rzeczy z apteczki na rzecz pochylenia się i uszczknięcia małego gryza burrito.
- Nie, dzięki - zaśmiała się już po przełknięciu i wróciła do poszukiwań wody utlenionej. - Dobra, zobaczmy co tam mamy - skinęła głową sugerując, by pokazał wszystkie obrażenia, a ona sama ściągnęła puchaty sweterek, bo trochę tu na nią za ciepło.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Pon Mar 30 2020, 00:39

Oboje mieli skurwiałe dzieciństwa, bo tak jak Sylvia nie doświadczyła miłości, mając ją teoretycznie na wyciągnięcie ręki, tak i Corvus jej nie doświadczył, ale on nawet nie miał ku temu żadnych szans. Nie zamierzał się z nią licytować na większe przesranie młodych lat, ale z pewnością znajdowali się w czołówce każdej negatywnej skali w tym aspekcie. Być może właśnie to ich tak połączyło i pozwoliło odnaleźć wspólny język. Juarez nie należał do ludzi wylewnych, a mimo to potrafił się przy Wilkins wygadać i w drugą stronę działało to podobnie. Oczywiście nie było jak tego sprawdzić, ale po co mieliby kłamać na temat swoich przeszłości w taki sposób? Raczej by to ubarwiali, aniżeli poszarzali.
O dziwo Corvo potrafił też się z nią dzielić wszystkim: wspólnymi chwilami, jedzeniem i innymi rzeczami. Zdarzało się nawet, że pożyczał jej pieniądze z niewiadomym terminem zwrotu. Spodziewał się, że może już nigdy tego nie odzyskać, ale w jego przypadku nie chodziło o pogoń za szmalem. Mógł pomóc swojej jedynej przyjaciółce w tym mieście, a to było warte wszystkiego. I na nic też nie liczył względem siebie, wystarczyła mu tylko jej przyjaźń. W zamian i tak dostawał mnóstwo troski, prywatną psycholożkę i motywatorkę, dzięki której schodził niepokonany z areny. Tak, chciał wygrywać, by ona to widziała i by mógł ją widzieć po walkach, a nie budzić się w szpitalu. Motywacja dobra jak każda inna.
- Mogłaś powiedzieć, zaczekałbym - odparł równie neutralnie co ona. Nie raz nie dwa wracali razem, bo lepiej było mieć na nią oko. Jeszcze by komuś wpierdoliła po drodze, bo na przykład przyszłoby ponaglenie od właściciela domu, że trzeba opłacić czynsz. W takich chwilach Sylvia nadawała się do Fight Clubu bardziej niż Corvus, rozjebałaby wszystkich.
Uniósł nieznacznie naleśnik, by umożliwić Wilkins wzięcie gryza. A gdy dziewczyna poprosiła go o pokazanie twarzy oraz reszty ciała, uległ natychmiastowo. Wiedział, że Sylvia nie wyjdzie stąd, póki nie opatrzy go całego. Przerabiali już to tyle razy, że przywykł i wolał odpuścić, by pozostałą część wieczoru przesiedzieć nad czymś przyjemniejszym.
Zdjął koszulkę i pokazał swoją posiniaczoną klatkę piersiową. W pełnym świetle wyglądało to jeszcze gorzej, niż przed lustrem w łazience.
- Nabrałaś wprawy w tym - trochę żartował, trochę nie. Ale coraz sprawniej działała w tej kwestii i chyba można było mu wierzyć. Był wszakże najwierniejszym pacjentem!
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Pon Mar 30 2020, 01:23

Licytowanie się na to, kto miał gorzej, nigdy nie miało sensu. Z drugiej strony takich ludzi nie brakowało i sama przecież takich znała. Ale co ty tam wiesz, ja w dodatku straciłem mały palec u lewej stopy. A co wy tam wiecie? Ja to upośledzonego brata miałem w dodatku. Można w nieskończoność wymieniać tych wszystkich, którzy mieli gorzej od niej. Nie uważała zresztą, że miała największego pecha na świecie pod tym względem. Miała wszystkie kończyny, ojciec jej nie molestował, przez jakiś czas miała coś w stylu rodziny, no i dom miała dzięki matce, a właściwie babce. To już coś, także o ile pozwalała sobie czasem ponarzekać przy Corvusie, to jednak nie miała w zwyczaju robić tego przy innych.
Wilkins sobie dokładnie notowała ile i kiedy od mężczyzny pożyczała i z całą pewnością planowała mu to wszystko oddać. Część zresztą już oddała, ale co oddała, to nagle jakaś usterka w domu wymagała naprawy. I tak w kółko. Nie zamierzała okradać czy oszukiwać swojego przyjaciela, nie była tym typem człowieka. Zresztą jej nie chodziło jako tako o kasę w życiu przecież. Ważne by był dach nad głową, rachunki opłacone, papu w lodówce i tyle jej wystarczyło z dóbr materialnych. No wiadomo, ciuchy na dupę, ale raczej ubierała się w szmateksach, aniżeli w sieciówkach, choć się zdarzało od wielkiego dzwonu.
- Widziałam w jakim byłeś stanie przecież. Poza tym przez to, że mocno obrywałeś było sporo zakładów przeciw tobie - a to oznaczało dla niej dużo pracy i dużo liczenia mamony po walce. A propos tego, przypomniało jej się i wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni złożoną na pół kopertę i mu ją podała bez słowa. W końcu oboje doskonale wiedzieli co to i od kogo.
Uniosła zdziwiona i nieco zszokowana brwi na widok jego torsu. Pokręciła z niedowierzaniem lekko głową, ale jeszcze radziła sobie z gryzieniem się w język, by go opieprzyć.
- Nie da się ukryć, ale wolałabym nie - spojrzała na niego spod byka wiedząc doskonale, co on tu kombinuje. Wcale jej nie uspokoi takim gadaniem. Najpierw zabrała się za przemywanie ran na twarzy, bo wolała jednak poprawić zwykły prysznic. Gorzej było z okolicą żeber. Delikatnie ucisnęła okolice martwiąc się o ewentualne złamania. Specjalistą nie była, ale z racji wielokrotnego opatrywania go i polubieniu się od jakiegoś czasu z serialami medycznymi, coś tam liznęła.
- Owiniemy ci żebra dość ciasno bandażami. Jutro ściągniemy i zobaczymy jak z tym twoim bólem będzie, bo tego - tu wskazała na wszelkie objawy siniaków - długo się nie pozbędziesz. - ekspertka.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Pon Mar 30 2020, 02:05

Tak było w każdej dziedzinie życia. "Ja przedwczoraj ściszałem telewizor!" jak mawia klasyk. Ludzie mieli tendencję do przerzucania się gównem, oskarżeniami, winą, licytowaniem się na lepsze czy gorsze, porównywania ze wszystkimi i tak dalej. Dawno więc porzucili to, celem próby porozumienia się i bliższego poznania. Jak się okazało, było to strzał w dziesiątkę i stali się prawdziwymi przyjaciółmi, którzy mogą sobie powiedzieć nawet o najgorszych rzeczach, a te drugie po serii krytyki i uwag, przejdzie natychmiast do próby pomocy, zamiast do zostawienia samemu sobie ofiary.
Nigdy nie miał jej za osobę łasą na kasę. Pożyczała od niego tylko dlatego, że trzeba było zainwestować w dom lub w niezbędnik życiowy, co było oczywistą oczywistością. Gdyby on był w jej sytuacji (tzn. nie narażał życia na ringu), pewnie też wielokrotnie pożyczałby od niej dolary, by oddać jej w bliżej nieokreślonym terminie. Oboje jednak o to nie dbali i tak naprawdę zdarzało im się żyć tak, jak gdyby mieli wspólny budżet i wspólnie coś opłacali. Pamiętał nawet jak któregoś razu Sylvia zrobiła mu zakupy do domu, bo akurat sama była w markecie, miała trochę gotówki i "przypomniało jej się", że kilka tygodni temu zamawiał dla nich pizzę podczas wieczoru przy winie, które też on kupił. Taką właśnie osobą była Wilkins: twardą sztuką, która nie da sobie w kaszę dmuchać, ale jednocześnie wrażliwą kobietą, która będzie dbać o swoich przyjaciół.
- Jak widzisz, żyję i nic mi nie jest. A ci którzy na mnie nie postawili mają za swoje. Kasę w błoto - zbagatelizował jak zwykle swój stan zdrowia, nie szukając współczucia u niej. Wiedział, że oberwał dziś dość mocno i odczuwał to na całym swoim ciele, ale nie był to dla niego dostateczny powód, by nie zaczekać na nią i nie podwieźć jej. Poczuł się jednak urażony tym, że wielu stałych bywalców Fight Clubu mogło w niego nie wierzyć i postawić na rywala. Szanujmy się, Corvo to solidna firma.
Gdy ona zajmowała się powierzchownymi ranami na twarzy, on zabrał się za przeliczenie bonusu z koperty. Później odłożył pieniądze na stolik i udostępnił jej klatkę piersiową. Gdy nacisnęła lekko na nią, mimowolnie syknął z bólu: adrenalina z niego zeszła, więc wszystko odczuwał normalnie.
Spojrzał na nią z niepokojem w oczach.
- Chyba sobie żartujesz? Za trzy dni mam kolejną walkę. Muszę wyzdrowieć - warknął w jej stronę. Był wyraźnie zmartwiony tym, że może nie być w stanie walczyć, a to oznaczało brak konkretnego zarobku, wszakże wraz z każdym pojedynkiem jego notowania szły w górę, tak jak i gaża, bo pokonywał coraz to lepszych.
Odliczył jakąś część premii i przesunął ją po stole w stronę Sylvii.
- Masz. To twoja część - rzekł całkiem szczerze, bo przecież nigdy nie płacił jej za zajęcie się nim, a robiła to dość dobrze, by otrzymać jakiś profit z tego. Nie był pod ścianą, więc mógł zapłacić za tę "usługę" i bardzo chciał, bo nie wiedział w jaki sposób mógłby się jej jeszcze odwdzięczyć za troskę.
- I załatw sobie grafik tak, by nie pracować kiedy walczę. Postaw wtedy na mnie - puścił jej oczko, raz jeszcze doradzając jej to, co mówi od wielu miesięcy. Wygrał już tyle walk, że Wilkins mogłaby w końcu zaryzykować i postawić na niego, by zgarnąć dodatkową gotówkę.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Pon Mar 30 2020, 18:57

Ona przerzucanie się tym gównem zwanym też życiem skończyła mniej więcej po trzech dniach w domu dziecka albo tygodniu w podstawówce jeszcze wcześniej. Wiedziała, że życie ma chujowe i nie potrzebowała przyklaśnięcia albo rzuceniem jej w twarz "ale ja miałem/am gorzej". Byli ci, co mieli gorzej i spoko, nie negowała tego. Nie zamierzała jednak też rozprawiać się nad chujowością swojego życia, wolała skupiać się na tych niewielu pozytywach. Nie rozumiała ludzi, którzy całe życie kłócili się o to, że mieli gorzej. To ich sytuacji raczej nie poprawi w żaden sposób, nawet w ich psychice.
Kasa była potrzebna by żyć, tylko tyle i aż tyle. Jasne, że miło by było nie martwić się o to czy starczy na rachunek prądu czy jakikolwiek inny, ale nie musiała grzebać po śmieciach i żebrać, miała dach i papu. Wystarczy na jej niewygórowane wymagania. Zdarzało im się czasem żyć tak, jak gdyby mieli wspólny budżet i właściwie ona nawet tego nie dostrzegała,  że tak właśnie się dzieje. Zupełnie jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, ale takie podejście chyba dobrze o nich świadczyło - zarówno jak o przyjaciołach, ale też  o ludziach. Dobrych ludziach.  Zresztą Wilkins nie widziała nic złego w tym, że zrobi mu zakupy. Skoro była akurat w sklepie, wiedziała o jego brakach w lodówce, co lubi, a czego nie. Co to za problem?
- Coś jeszcze mądrego masz do powiedzenia? - mruknęła jak zwykle zirytowana tym jego olewczym podejściem do własnego zdrowia i życia. Może i tak było łatwiej tę robotę wykonywać, ale no ją prędzej szlag trafi, niż się z takim podejściem zgodzi. Corvus mógł być solidną firmą, pewnie dlatego absurdalnie inni mogli w niego zwątpić, gdy dostawał wpierdol większy niż zwykle. Ona sama w pewnym momencie musiała odwrócić wzrok, bo poważnie się o niego obawiała, a nie chciała przecież zrobić czegoś głupiego, co mogłoby ją słono kosztować. Na przykład przerwanie walki.
Zignorowała jego syknięcie. Etap gdy odskakiwała w takich sytuacjach już dawno minął. Oboje wiedzieli, że jego boli, a rozczulanie się nic im nie dawało. Nie było więc sensu tego robić w takich sytuacjach.
- Cudotwórcą nie jestem - warknęła w odpowiedzi, bo nie podobał jej się ten ton. Wiedziała, że nie wynikał on ze złości na nią, co mogłoby tak zabrzmieć, ale i tak ją to wkurzyło. Denerwował się, bo wszystko było już ustalone, jasne, ale wiedział doskonale, że ona w ogóle nie pochwalała jego sposobu na zarobek.
Kątem oka widziała co robi, ale nie nadal wyciągała potrzebne bandaże.
- Nie robię tego dla pieniędzy - burknęła wciąż zła, nie chcąc by płacił jej za to, że go opatruje. Była jego przyjaciółką i mu pomagała, tak samo jak on jej na wiele innych sposobów. Nie potrzebowała takich podarków, nie od niego.
- Ile razy mam ci mówić, że nie przyłożę ręki do twojego lania się? Powinieneś to rzucić, mówiłam ci to wielokrotnie - no i się zaczyna... No ale jeśli on po raz kolejny jej to proponuje, to nie może się dziwić jej reakcji. Chyba.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Pon Mar 30 2020, 22:41

Oni mieli inne powody do sprzeczek, głównie chodziło oczywiście o sposób zarabiania pieniędzy przez Corvusa. Wilkins nie znosiła wręcz jego walk i za każdym razem opieprzała go jak tylko mogła za narażanie po raz kolejny swojego zdrowia i życia dla nędznych kilku dolarów. Juarez miał ten problem, że niestety nic innego nie potrafił i tak naprawdę poza mistrzostwem w sztukach walki próżno było szukać jakichkolwiek wyżej rozwiniętych "zawodowych" umiejętności. Inny powód do kłótni też się znajdował, ale on był troszkę rzadszy, biorąc pod uwagę częstotliwość walk do tego drugiego. Chodziło tu oczywiście o pracę dla gangu Sangrienta Cruz. Sylvia tego nie pochwalała i o to też zdarzało im się kłócić. Suszyła mu głowę zupełnie tak, jakby była jego kobietą i miał w tej kwestii faktycznie coś do powiedzenia.
Nie miał zamiaru jej urazić w żaden sposób. Uznał po prostu, że pieniądze tak czy siak się jej należą. Jeśli nie w tej, to w innej formie. Nie starczyło mu sposobów na to, by się jej odwdzięczyć, a pieniądz zawsze można było jakoś zainwestować. Wielokrotnie powtarzała mu, że nie przyłoży ręki do jego aktualnego zajęcia i tym razem wydawało się, że też nie przyjmie od niego zapłaty.
- Nie wiem jak w inny sposób mogę ci się odwdzięczyć - odparł szczerze, gdyż nie lubił pozostawać dłużny.
Wywrócił oczami i westchnął lekko, przez co zabolała go też klatka piersiowa. Nie miał ochoty dziś na powielanie tej samej gadki, bo jak widać ani jemu, ani jej nic w tej kwestii się nie zmienia. Mimo to, postanowił sięgnąć po bardziej personalne argumenty, niż te które poruszał do tej pory, czyli dobre pieniądze.
- I co będę wtedy robić? Potrafię się tylko bić. Tylko w tym jestem dobry - odparł trochę rozjuszony tym, że Sylvia nie miała wiary w niego. Co prawda wiedział, że to nie jest tak, iż ona w niego nie wierzy, ale po prostu zamartwianie się zawsze przeważało i choćby lał się z niedorozwiniętym karłem z mongolizmem i bez obu rąk, to i tak by się o niego martwiła. Zupełnie jak ta tzw. "girlfriend".
- Powinnaś mieć więcej wiary w to, że wygram, niż martwić się, że dostanę - odpowiedział, ale spodziewał się, że jej podejścia w żaden sposób nie zmieni.
Gdy skończyła go opatrywać, mimowolnie pogładził ją po nieco czerwonym od wściekłości policzku i pozwolił sobie też zmierzwić dwoma palcami kosmyk jej włosów.
- Nie rozmawiajmy o tym... - zaproponował, bo kolejna kłótnia o to samo była bez sensu. - Chcesz zostać i coś obejrzeć ze mną? - spytał, pośrednio proponując jej zostanie na noc. Co prawda o tym nie wspomniał, ale ona już mogła sobie dodać resztę, bo często to kończyło się właśnie w taki sposób.
- Możemy zamówić coś i chyba mam jeszcze resztkę naszego wina sprzed tygodnia - dodał, chcąc ją zachęcić. O ile oczywiście nie wystarczyło jej tylko jego towarzystwo.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Wto Mar 31 2020, 01:14

Powód do sprzeczek zawsze można było znaleźć, ale chyba nie najgorzej o nich świadczyło, skoro kłócili się tak naprawdę o jego bezpieczeństwo. Bardziej to zrozumiałe, aniżeli kłótnia o nic czy o zjedzenie ostatniego kawałka pizzy. Zresztą prawda była taka, że ona ostatnim kęsem by się z nim podzieliła, a co dopiero całym kawałkiem ciasta. Niemniej jednak faktycznie kłócili się trochę jak jakaś para, ale z drugiej strony czy przyjaciółce nie zależy na dobru w taki sam sposób, w jaki dziewczynie?
Mogła dostawać pieniądze za swoją pracę, tj przyjmowanie zakładów, ale na pewno nie chciała tej części kasy, która (było nie było) pochodziła z jego cierpienia w mniejszym lub większym stopniu, w zależności od dnia i przeciwnika.
- Nie musisz mi się odwdzięczać. Ile razy mam to powtarzać ośle? - spojrzała na niego częściowo zirytowana, a częściowo rozbawiona. Dość częste dla niej. Wiedziała, że Corvus nie miał nic złego na myśli, to nie przyjmowała jego sposobu myślenia. Mógł jej zrobić od czasu do czasu kawę czy inna kanapkę, jak do niego wpadała, skoro tak bardzo chciał się odwdzięczyć. Tylko tyle i aż tyle.
- Gówno prawda. Mogłabym powiedzieć dokładnie to samo z ledwo skończonym liceum i pobycie w więzieniu za pobicie. A myślę, że stać nas na więcej, tylko musimy się wysilić i znaleźć dla nas odpowiednie miejsce - naprawdę tak myślała i nie chodziło tu o żadnego kopniaka motywującego czy sztucznej wiary. W końcu wielu ludziom bez wykształcenia udaje się godnie żyć bez nielegalnych zajęć. Ba, jakiś procent takich ludzi jest bogaty i to nie z powodu znalezienia sobie bogatego małżonka.
- Zawsze wierzę w to, że wygrasz. Martwić się jednak nie przestanę - czy on jeszcze tego nie pojął? Ona wiedziała, że rozwali każdego, ale nie chciała by przy okazji przypłacił to swoim życiem. Co jej z martwego przyjaciela?
Westchnęła ciężko próbując się uspokoić. Jasne, że nie miała ochoty po raz setny kłócić się o to samo, bo ile można.
- Jasne, możemy coś obejrzeć - uśmiechnęła się lekko wciąż czując ciepło policzków rozpalonych jej złością. - Nic nie potrzebuję, po prostu odpal coś i już lepiej nic nie mów głupolu - zażartowała na koniec przy okazji dając mu pstryczka w nos. Uprzątnęła apteczkę i odłożyła ją gdzieś na podłogę przy łóżku, by im nie przeszkadzała i by nie zabili się o nią w nocy. Nie ma co się oszukiwać, wiedziała przecież jak to się skończy.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Wto Mar 31 2020, 01:39

Tu byli w jakiś sposób do siebie podobni, bo i on często wspominał o jej bezpieczeństwie. Zdarzało się, że beształ ją za nierozważny powrót komunikacją miejską do domu, tak jak dzisiaj. Miała jego telefon, on jej numer miał nawet w ulubionych (ze zdjęciem, które sama mu ustawiła i serduszkiem, ale nevermind) i nigdy nie zdarzyło się tak, że od niej nie odebrał, jeśli słyszał. Od innych wiadomości lekceważył, nawet od bossów Sangrienta Cruz. Od niej nigdy. Gdy widział kontakt Sylvia (i serduszko), zawsze odpisywał jej albo odbierał, nawet jeśli właśnie wychodził spod prysznica czy też był na minuty przed walką. Taka była dla niego ważna. Więc i pizzą by się z nią podzielił, to oczywista oczywistość.
Zmrużył oczy, bo nie lubił jak nazywała go osłem, zwłaszcza w takim kontekście. Wiedział, że Wilkins nigdy nie przyjmuje pieniędzy za opiekę i pomoc, ale dalej do tego nie przywykł. Unosiła się dumą i honorem, zamiast po prostu dać za wygraną i przyjąć pieniądze. Zawsze to przecież podreperowanie domowego budżetu.
Pochylił się i splótł palce dłoni, spoglądając na stolik kawałek dalej.
- Odpowiednie miejsce? W tym mieście mają nas za gówno. Ciebie za agresywną gówniarę, mnie za imigranta debila. Choćbyśmy stanęli na głowie nikt nam nie da legalnej pracy - skonfrontował, gdyż on nie widział żadnych perspektyw dla nich.
Wyprostował się i odetchnął głęboko, łapiąc się dłonią za zabandażowaną część piersi, którą prowizorycznie pomasował. Na jego twarzy pojawił się grymas, bo każdy głębszy oddech i gwałtowniejsze wyprostowanie się, dawało mu znać o jego obrażeniach. Mimo to, uspokoił się znacznie, gdy potwierdziła mu, że zawsze w niego wierzy. W tym natłoku emocji uniósł rękę i wplótł ją w gęste włosy Sylvii, drapiąc ją pieszczotliwie z tyłu głowy, tak jak lubiła. Zrobił to, by sprawić jej przyjemność, uspokoić ją i ze zwykłej chęci dotyku.
- Wiem. Masz dobre serce - powiedział szczerze. On widział w niej kogoś bardzo wartościowego. Taka przyjaciółka to był prawdziwy skarb i on musiał urodzić się pod szczęśliwą gwiazdą, że po latach poszukiwań zrozumienia i troski znalazł właśnie ją.
Pokiwał głową, wzdychając lekko, gdy odkładała wszystko.
- Sylvia Wilkins nie ma ochoty na pizzę? Co się dzieje, chica? Gorączka? - zażartował, przypominając jej sytuacje, w których potrafiła truć mu całymi godzinami głowę na temat chęci zjedzenia pizzy. Do tego stopnia, że i on głodniał.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Wto Mar 31 2020, 19:07

Ona nie widziała nic strasznego w jeżdżeniu komunikacją miejską. Tysiące ludzi to robiło i żyło, tak samo jak ona. Jasne, że zdarzały się kradzieże, kieszonkowcy są wszędzie, ale ona zwykle miała przy sobie kilka dolarów. Nie było o co walczyć. Zresztą uważała, że porównywanie jeżdżenia metrem do bicia się w klatce jest absurdalne, co już kilkukrotnie mu zaznaczyła. Jasne, że wolała się zabrać samochodem, jeśli miała możliwość, przecież to wygodniejsze. Nie będzie jednak przeginać i nie będzie go prosić o nawracanie po nią. To zresztą potwierdza jedynie to, że ona naprawdę praktycznie niczego od ludzi względem siebie nie wymaga. Nauczyła się od wczesnych lat tego i żyje się jakoś łatwiej.
Nie. Mogła od niego pożyczyć pieniądze, gdy była w potrzebie, ale na pewno nie będzie jej płacił za opiekę i troskę. To tak, jakby płacił jej za to, że się przyjaźnią, więc to było nie do przeskoczenia. Był jej prawdziwie bliską osobą, więc nie chciała jakichkolwiek finansowych korzyści z tego czerpać, bo czułaby się zwyczajnie źle.
- Bzdury gadasz - mruknęła zirytowana, ale nie miała ochoty na tą (setną) dyskusję o tym samym. Nikt tak naprawdę nie musiał ich zatrudniać, wystarczyłoby, żeby wpadli na jakiś fajny pomysł i otworzyli swój lokal czy biznes. Mowa tu oczywiście o dwuosobowej firmie, a nie wielkiej machinie. Tylko do tego potrzeba chęci, pomysłu i kasy. Dwa ostatnie było do zrobienia, gorzej z chęciami Corvusa.
Odetchnęła głęboko, gdy poczuła delikatne drapanie z tyłu głowy. Nawet nieco pochyliła ją, by ułatwić mu dostęp do tego obszaru. Faktycznie znacznie łatwiej i szybciej się uspokajała, gdy dotykał ją w tym miejscu. To dość ciekawe, że wiedział o niej takie rzeczy, ale przecież oni tylko się przyjaźnili, prawda?
Wzruszyła lekko ramionami na jego słowa, bo nie jej takie rzeczy było oceniać. Mogła stwierdzić  jedynie tyle, że Juarez był u niej na pierwszym miejscu w życiu i z całą pewnością nie chciałaby go w żaden sposób skrzywdzić. Nie zasługiwał na złe traktowanie.
- No widzisz - zaśmiała się. - Chcę jedynie... pogapić się z tobą w ekran i miło spędzić ten wieczór. Nie mam apetytu na pizzę czy cokolwiek innego - właściwie to pierwszą myślą było poprzytulać się, ale przecież nie może tego powiedzieć i zrobić. Po pierwsze dziwnie mogłoby to zabrzmieć, a po drugie i najważniejsze, był zbyt poobijany, by się tak do niego zbliżyła.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Wto Mar 31 2020, 22:44

Miała więc bardzo małą wyobraźnię, jeśli myślała, że komunikacja miejska należy do bezpiecznych środków transportu w tym mieście. Nawet jeśli autobusy nie były brudne, to jednak trzeba było dochodzić na przystanki, można było spotkać doprawdy różnych ludzi w środku, no i samotne powroty w przypadku takiej dziewczyny jak Wilkins mogły zwiastować kłopoty. Była w typie każdego, więc tylko potencjalnie charakter odstraszał tabuny adoratorów, nie wszystkim bowiem odpowiadał tak wulgarny momentami język, jakim dziewczyna się posługiwała. Innym to jednak nie przeszkadzało i mogli chcieć ją wykorzystać: odurzyć czy nawet zgwałcić. Ileż to było historii, w których to piękna kobieta szła do klubu i nabierała się na trik z odwróceniem uwagi, a w jej drinku lądowała pigułka gwałtu albo inny odurzający narkotyk? Pewnie ostatnio zdarzyło się to kilka razy i to w samym San Francisco.
Idealistyczne podejście Sylvii nigdy mu się nie udzielało. Założenie biznesu to było błędne koło: chcieliby rozpocząć jakąś działalność, ale w niczym nie byli dobrzy. Jak już mieli pomysł, to trzeba było zebrać na to fundusze, a tych brakowało. Skoro nie mieli funduszy, to trzeba było gdzieś je zdobyć i zamiast pracować na swoim, pracowali dla kogoś, nie odkładając prawie nic na później przez wzgląd na swoją przeszłość oraz brak zaufania. I kto tu gadał bzdury...
Wiedział, jak działa na nią ta pieszczota i że Sylvia w mig staje się potulna, gdy tylko jego palce dotykają skóry jej głowy. Uwielbiał bawić się jej gęstymi włosami, a także sprawiać jej przyjemność czułym drapankiem, tak jak właśnie w tej chwili. To zawsze oznaczało rozluźnienie.
Nim oboje usiedli z powrotem na sofę, Corvus nakazał Sylvii pójść do jego sypialni, wziąć dwie poduszki i jakąś kołdrę albo koc, żeby nie musieli później po to chodzić. On sam rozłożył kanapę tak, by starczyło miejsca dla ich obojga - u siebie w sypialni miał za małe łóżko i nie miał TV.
Najpierw przysiadł na łóżku, potem powoli położył się przy oparciu i gestem ręki zaprosił do siebie Sylvię.
- W miłe wieczory najczęściej się przytulamy - mało subtelnie zasugerował, by położyła się obok i wtuliła w niego tak jak chciała. Przodem, lekceważąc zupełnie to co leci w tv, czy też tyłem na łyżeczkę, chcąc jeszcze zerkać w ekran. Gdy już znalazła się obok niego, objął ją swoimi rękami i ułożył się tak, by nie bolała go klatka piersiowa. Włożył dłoń pod jej bluzkę, kładąc ja na jej plecach bądź na brzuchu, zależnie od strony w którą była zwrócona. Chciał sobie trochę ogrzać łapki.
- Jeśli szybko zasnę, to nie uciekaj. Lepiej mi się śpi z tobą obok - poprosił cicho, by nie przyszło jej do głowy opuszczenie go, gdy ten odpłynie. Był trochę zmęczony i tak naprawdę nie wiedział, czy zaraz nie zmuli go tak, że zaśnie i nie obudzi się do rana. Wolał więc zadbać o to, by było mu ciepło, miło i przyjemnie. Zwłaszcza rano, gdy zobaczy ją wtuloną w niego.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Sro Kwi 01 2020, 00:32

To nie tak, że uważała to za całkowicie bezpieczne. Wiedziała jakie ryzyko jest wewnątrz i w drodze na czy z przystanku. Między innymi dlatego wolała metro od autobusów, bo z nich były kamery i to teoretycznie odstraszało od skrzywdzenia kogoś wewnątrz. A uderzyć potrafiła, biegała nawet szybko, więc była spora szansa, że się wywinie. Narkotyki to już inna sprawa, ale jednak w klubach i barach to ona była naprawdę rzadko. Nie było jej na to stać, tak samo jak prawo jazdy i samochód. Wybierała więc to, co tysiące ludzi każdego dnia i póki co udawało jej się to bez żadnego incydentu. I oby tak pozostało.
Z tym odkładaniem to miała pewien pomysł i jeśli wpadną na coś fajnego, to pewnie mu to zaproponuje. W końcu po co płacić dwa razy, skoro można raz? Tym bardziej, że ona w dodatku nie musiała płacić jakiemuś osłowi za wynajem, bo dom był jej. Problem był innego typu - był bardzo mały i z jednym (fakt faktem dość szerokim) łóżkiem. Czy to znowu był dla nich aż tak duży problem? A jakby nie było pozwalał oszczędzić jakąś część kasy, ale to jak wpadną na pomysł...
Znał jej słabość, bo tym można było to nazwać. Chociaż prawda też była taka, że gdyby Sylvia nie chciała być przez niego dotykana nawet po prostu w danej chwili, to by jej nie dotknął. Oczywiście o ile zachowa się w porządku i przyjmie do wiadomości jej słowną bądź niewerbalną wiadomość, bo to, że gdyby chciał wbrew jej woli to robić, nie byłoby wątpliwości, że to on by dominował. Nie sądziła jednak, by mógł ją kiedykolwiek skrzywdzić.
Przyniosła co było trzeba z jego sypialni, podała mu poduszki, by je ładnie ułożył, a sama rozłożyła kołdrę. Zdecydowała się na nią, bo niestety jeszcze San Francisco było dość chłodne, a co znowu działało na jego plus w tym stanie, że nie było tak gorące latem jak inne.
Gdy Corvus się położył i ona to uczyniła zachowując między nimi jednak bezpieczny dystans. Widziała jego tors przecież i głupia nie była, skoro muśnięcie wywoływało w nim gwałtowną reakcję, to co dopiero przypadkowy mocniejszy nacisk.
- Jesteś poobijany - zauważyła, jakby sam przypadkiem o tym zapomniał, ale i tak nieco przesunęła się w jego stronę i przekręciła z pleców na bok tak, by zerkać w telewizor. Ta pozycja dla niego była bezpieczniejsza, niż całkowite wtulanie się w niego... choć miała ochotę się potulić, ale to nieistotne.
To grzanie łapek nigdy jej nie przeszkadzało, choć jakby spojrzał ktoś na to z boku, była to dość intymna sytuacja. Emocjonalnie intymna, bo przecież nie wszyscy potrzebowali uczuć do seksu. Tu jednak wydźwięk nie był seksualny, przynajmniej nie w takim stopniu jak ten... no cóż, związkowy? Miłosny?
- Nie ma sprawy - rzekła cicho patrząc w ekran telewizora. Po krótkiej ciszy zerknęła nieco za siebie, by sprawdzić czy spał. Otóż nie. - Ale jak chcesz, to możemy o czymś pogadać. No chyba, że chcesz iść spać, to nie będę ciebie zaczepiać - domyślała się przecież i widziała też, że był zmęczony. Nie miała jednak pojęcia na ile przecież.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Sro Kwi 01 2020, 01:20

Nigdy nie myślał o tym, by się kiedyś do niej wprowadzić. Co prawda logicznym byłoby podzielenie kosztów i mieszkanie razem, ale biorąc pod uwagę ich niejasną sytuację względem siebie, musieli dmuchać na zimne. Nie byli małżeństwem czy rodzeństwem, nie byli nawet parą, ot zwykłymi przyjaciółmi, którzy bardzo się lubią. Jednak nawet największe przyjaźnie czasem się kończyły i gdyby Corvus kiedyś zamieszkał w domu Wilkins, to tak na dobrą sprawę mógłby zostać z niczym, jeśli chciałaby żeby opuścił jej dom. A teraz wynajmuje i jest teoretycznie na swoim.
Nawet by mu do głowy nie przyszło, by w jakikolwiek sposób ją skrzywdzić. Nie umiał podnieść ręki na kobietę, a już na pewno nie na nią. Bywał brutalny i okrutny, miał za uszami wiele złego, ale Wilkins miała szczególne miejsce w jego sercu i nie tylko nie tknąłby jej bez jej zgody nigdy, ale również przyjąłby za nią każdy cios, byleby tylko ją ochronić. Wiedział, na ile może sobie pozwolić w dotyku i ona również wiedziała. Bo on jej pozwalał na niemalże wszystko. Oni naprawdę zachowywali się jak para, brakowało tylko wspólnych pryszniców, seksu i pocałunków. Tyle i aż.
Niezbyt ochoczo zareagował na to, jak stworzyła między nimi dystans na łóżku i wypomniała mu obicia. Po to właśnie ułożył się w taki sposób, by czuć jak najmniej bólu i jak najwięcej jej bliskości. Nic więc sobie nie zrobił z tego, że początkowo nie chciała się tulić i już po chwili przylgnął do niej całym ciałem. Rękę położył pod jej szyję i zgiął ją, tuląc ją, a druga leżała swobodnie na jej brzuchu, gładząc go bardzo leniwie.
Cisza wystarczyła mu, by przymknął oczy na kilka chwil i zatonął w tej przyjemności. Było mu ciepło pod kołdrą z nią, wygodnie oraz położył twarz w jej włosach, których zapach chłonął niczym najpiękniej pachnące kwiaty.
- Ładnie pachniesz... - rzucił cicho do jej ucha, nie zmieniając w ogóle pozycji. Wdychał jej zapach pełną piersią i prawdę mówiąc, oddziaływało to na niego do tego stopnia, iż przestał odczuwać ból. Albo chociaż przestał zwracać na niego uwagę.
Dopiero po chwili ciszy, gdy odezwała się ponownie, uniósł nieznacznie głowę mając przymrużone oczy.
- Nie mam siły, chica - przyznał szczerze, jak zawsze. - Ale możesz coś do mnie mówić, chętnie cię posłucham. Uwielbiam twój głos - i nie tylko to w niej uwielbiał.
Znów przyłożył twarz do jej włosów i zaciągnął się tym fenomenalnym zapachem, wiedząc doskonale z czego wynika jego fenomen. Tu nie chodziło o szampon, odżywkę czy perfumy. Tu chodziło o nią, to był jej zapach. Zapach Sylvii Wilkins, który tak go koił i pozwalał mu odsapnąć.
Dłoń na jej brzuchu nieco przyspieszyła masowanie i jak wielokrotnie wcześniej, pozwolił sobie wsunąć ją pod legginsy dziewczyny. Nie po to by się do niej dobrać, a po to, by pomasować ją też w okolicach podbrzusza. Na wiele sobie pozwalał, ale nigdy bez jej wyraźnej zgody.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Sro Kwi 01 2020, 18:34

Wszystko zależy od sytuacji. Tak naprawdę gdyby mieszkali razem i gdyby coś zaczęło się psuć bez wyraźnego powodu, to dałaby mu spokojnie czas na wyprowadzenie się tyle, ile szukałby odpowiedniego mieszkania. Gdyby jednak w jakiś sposób ją skrzywdził, na przykład zeszliby się i on by ją zdradził (co jak wiemy z jej przyszłości, nie było dobrym pomysłem), to nie miałaby oporów wykopać go na ulicę. Jednak typowe, życiowe "zdarza się" by zrozumiała i nawet jeśli by nie potrafili ze sobą spędzić tego okresu przejściowego, pewnie pomieszkiwałaby u jakiejś kumpeli, dopóki by się nie wyprowadził. Jednak o ile na wszystkich patrzyła z perspektywą "i tak kiedyś mnie zostawicie", to nie potrafiła zrobić tego z nim. Nie wyobrażała sobie życia bez takiego przyjaciela, po prostu.
Wilkins nigdy nie przypuszczała, że Corvus mógłby posunąć się do uderzenia jej czy wykorzystania, by nie powiedzieć po prostu zgwałcenia. Czysto teoretycznie jednak, miał więcej siły, więc gdyby ktoś mu zrzucił sufit na głowę i w niej by się poprzestawiało, to jego dominacja była oczywista. Zostawmy teoretyzowanie jednak, bo już nie raz się przekonali, że mężczyzna szanuje jej sprzeciw czy to chwilowy wynikający z nerwów czy jakikolwiek inny. Choć w sumie ten drugi chyba się nie zdarzył. Zupełnie jak w związku, a jednak nie.
Sylvia nigdy nie zastanawiała się nad tym czy to, co robili było normalne. A przynajmniej normalne dla przyjaciół. W końcu w każdej sytuacji czuła się całkowicie naturalnie i nieskrępowana, więc na ogół o tym nie myślała. Dzisiaj jednak w fight clubie ktoś znowu jej powiedział, że wygląda jak jego wściekła dziewczyna, gdy on wychodził z klatki i czując teraz jego dłoń na brzuchu, sobie o tym przypomniała.
Między innymi z tego wynikała ta chwilowa cisza między nimi, bo faktycznie zastanawiała się czy to nie jest zbyt intymne, jak na przyjaciół. Z drugiej strony była jego przyjaciółką tak? A do tego czuła się swobodnie, więc odpuściła te rozmyślenia.
Uśmiechnęła się jedynie lekko, czego zauważyć nie mógł. Już niejednokrotnie chwalił zapach jej odżywki czy też "jakość" jej włosów. Była do tego przyzwyczajona, ale tak czy siak miło było coś takiego usłyszeć, jak każdą miłą rzecz przecież.
- Ja wiem, że potrafię przynudzać, ale nie będę się produkować, by ciebie uśpić - zaśmiała się cicho, nie mając jednak ochoty mówić do ściany. Lubiła z nim dyskutować i rozumiała jego zmęczenie, także po co miała go tu męczyć jeszcze bardziej? Da mu po prostu spać i tyle, szkoda tylko, że nie była ona zmęczona. Zerknęła w telewizor, nic ciekawego. Cholera.
Gdy poczuła jak wsuwa dłoń pod jej legginsy, jak wiele razy wcześniej zresztą, znów wróciły do niej rozmyślenia sprzed kilku minut. Rozkoszowała się ciepłem jego dłoni jednocześnie zastanawiając się nad tym czy to właściwe i jeśli tak, to na ile. Niby byli wolnymi ludźmi i w dowolnej relacji mogli zachowywać się jak chcą, o ile oboje tego chcieli. Z drugiej strony czy takie zachowanie nie świadczy o innego typu więzi?
- Uważasz, że jesteśmy przyjaciółmi? - spytała dość cicho na wypadek, gdyby jednak już usnął.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Sro Kwi 01 2020, 22:12

On też raczej nie dbał o to, czy ich relacja przebiegała zgodnie z przyjętym kanonem. Dobrze spędzało im się czas w swoim towarzystwie, pozwalali sobie na ciepłe słowa i gesty, nazywali siebie przyjaciółmi, a mimo to wszyscy cały czas uparcie twierdzili, że mają się ku sobie. I dużo racji w tym na pewno było, gdyż faktycznie poza seksualnością posiadali niemalże wszystko: czułość, troskę i przyjemność ze spędzania razem czasu. Juarez wielokrotnie pozwalał sobie właśnie na takie rzeczy jak dzisiaj - to ją przytulił, to włożył jej rękę w majtki, ale nigdy z podtekstem seksualnym, czasami nawet wkładał jej dłonie pod koszulkę, chcąc po prostu dotknąć jej dorodnych piersi. Czy dostał kiedyś za to po gębie? Nigdy, bo robił to tylko w domowym zaciszu i zawsze bez kontekstu seksualnego: ot fajny kształt, który lubił trzymać w dłoniach, czy też ogrzanie zimnych rąk. Serio.
Zdarzało mu się jednak myśleć nad czymś poważniejszym, niż to co mieli do tej pory. Sylvia była atrakcyjną kobietą w jego typie i to było normalne, że myślał o niej też w innych kategoriach. Było to jednak póki co zbyt słabe, by podjął kolejne kroki. Wilkins co prawda wysyłała mu różne znaki, które mógł odczytywać dwojako i na swoje oraz jej nieszczęście, odczytywał to niewłaściwie. Jak przyjaciel, nie chłopak.
Wtulony w nią, leżał cały czas z przymkniętymi oczami i gdyby faktycznie chciał, to szybko by odpłynął. Nie nacieszył się jednak bliskością jeszcze dostatecznie, dlatego korzystał z każdego momentu bycia razem. I z każdej szansy na jakąś odpowiedź.
- Bardzo ładnie przynudzasz - zażartował, choć się nie uśmiał, połaskotał ją za to opuszkami palców po brzuszku, nim włożył dłoń pod materiał jej legginsów.
Nie miał takich dywagacji na ten temat, ale z pewnością mógł stwierdzić, że chciałby zrobić dużo więcej. Nie mógł jednak nadwyrężyć jej zaufania. Gdyby wsunął dłoń kawałek dalej i dotknął okolic, które być może są przeznaczone tylko dla jednej osoby na tej planecie, mógłby ją do siebie zrazić. Mogłaby to odczytać źle, że chodzi o chwilę uniesienia, że się podniecił czy coś. A to wcale tak nie było, bo choć odczuwał pewne napięcie seksualne, to jednak tutaj w głównej mierze chodziło o uczucia.
Otworzył leniwie oczy, słysząc jej ciche pytanie. Wyciągnął dłoń spod jej bielizny i przeniósł ją znowu na brzuch nieco zbity z tropu.
- Na pewno - odpowiedział szczerze, ale równie cicho, by jej nie ogłuszyć. Takie szepty wystarczyły, skoro byli tak blisko. - Najlepszymi - zapewnił ją, choć nie wiedział, czy dziewczyna akurat to miała na myśli.
- Jesteśmy nawet czymś więcej - wyszeptał, choć sam nie do końca potrafił sprecyzować, co myślał. Byli bardzo specyficzną parą i z pewnością brakowało im do idealnego wzoru przyjaźni. Tylko oni byli już chyba kawałek dalej i to krok przed... no wiecie czym.
- A przynajmniej... ty dla mnie jesteś kimś więcej - dodał po chwili ciszy, gładząc ją dłonią po brzuchu i delikatnie przesuwając nosem po tyle jej głowy. Zacisnął nieco mocniej uścisk, chcąc poprzeć swoje słowa czynami. I jakby tego było mało, na koniec cmoknął ją jeszcze w miejsce, o które przed chwilą ocierał się nosem.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Sro Kwi 01 2020, 22:56

Dziwna sprawa, bo zazwyczaj związki rozpoczynają się od czystej seksualności. Tak na dobrą sprawę nawet bardzo dziwna, bo nawet jeśli najpierw się przyjaźnili, to razem z uczuciami przychodziło pożądanie. A u nich było jeszcze inaczej. Przyjaźń była, uczucia były, ale można było odnieść wrażenie, że tego pociągu seksualnego ku sobie, to jednak w ogóle. Nic, null, zero. Ale Sylvia nie mogła powiedzieć, że Corvus nie jest dla niej atrakcyjny. Był bardzo w jej typie i normalnie to przed sobą przyznawała. Tylko dlaczego w takim razie, nawet w tak intymnych dość sytuacjach, ta seksualność nie zaczynała działać? Dlaczego nie podejmowali chociaż najmniejszej próby? Choć z drugiej strony, dotykał jej cycków, ALE BEZ PODTEKSTU SEKSUALNEGO, czy to są zdrowi ludzie? Fakt faktem, gdy zrobił to po raz pierwszy mocno ją zamurowało. Była w stanie jedynie z siebie wyrzucić krótkie "co robisz?" i jakimś cudem odpowiedź "grzeje łapki" w zupełności jej wystarczyła, by się ponownie zrelaksować. Serio, chorzy ludzie.
Najlepsze jest to, że ona nie miałaby nic przeciwko, by złapał ją za tego cycka w innym kontekście, ale skoro chciał się tylko ogrzać, a jej ciało na niego nie reagowało, to co ona mogła sobie biedna myśleć? Lubią się, fajnie. Czują coś na wzór miłości, fajnie. Ona go nie pociąga i tyle w temacie jakiegokolwiek innego wymiaru tej relacji.
- Eeej... - mruknęła niezadowolona z tych łaskotek, na które ruszyła się lekko by uciec od tego i jednocześnie rozbawiona słysząc o tym przynudzaniu. Nie lubiła być łaskotana, to nie ulegało żadnej wątpliwości. Na jego szczęście wciągnęła jedynie brzuch, a nie gwałtownie uciekła, jak czasem potrafiła. Wtedy jego klata byłaby biedna.
- To dobrze - przytaknęła cicho słysząc, że najlepszymi. Odetchnęła z ulgą i przymknęła tym razem to ona oczy relaksując się tą chwilą.
Nie spodziewała się jednak, że może być dalszy ciąg tej wypowiedzi. Nie spodziewała się tego i nie wiedziała jak to odczytywać. Przez chwilę wydawało jej się, że chodzi o to, że traktuje ją jak swoją rodzinę, bo przecież kiedyś tak jej właśnie powiedział... Ale potem znowu się odezwał.
- Co masz na myśli? - spytała cicho ciesząc się, że leży tyłem do niego. Delikatnie gładziła go opuszkami palców po przedramieniu nie wiedząc jak jego słowa interpretować. Wolała więc spytać, by nie snuć pół życie domysłów i na nich nie opierać swoich reakcji na wszystko. Tak naprawdę spodziewała się, że powtórzy to, co już kiedyś jej powiedział - była dla niego rodziną.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Czw Kwi 02 2020, 20:11

To było bardzo dziwne, biorąc pod uwagę to, jak zachowywali się pod swoją nieobecność. Corvus nie mógł zaprzeczyć, że Sylvia pociągała go bardzo, ale paradoksalnie działo się to tylko wtedy, gdy nie byli obok siebie. Kiedy był sam i myślał o niej, wielokrotnie rozmarzał o jej ciele, tymczasem gdy tylko spotykali się prywatnie, natychmiast przeskakiwał w jakiś dziwno przyjacielsko-frajerski typ relacji i gadał z nią tak, jak gdyby nigdy go nie pociągała. Z drugiej strony, przy niej bardzo uważał, by nie zrazić jej do siebie i tak jak dla innych był zamknięty oraz pełen mroku, dla niej potrafił się otworzyć. Być może podświadomie blokował samemu sobie rozwój tej relacji, byleby tylko nie stracić tego, co już ma i czego dotąd nigdy nie miał, a zawsze mu tego brakowało.
Jeszcze lepsze w tym najlepszym jest to, iż on też nie miałby nic przeciwko temu, by teraz zamiast się przytulać, całować się, dotykać czy nawet uprawiać seks. Pewnie jeszcze tego nie wie, ale z doświadczenia gracza powiem, że przyjaźń z partnerką powoduje jeszcze większe uniesienia, niż podczas zwykłego stosunku, nawet jeśli kogoś autentycznie się kocha. Tak więc Corvus nie wiedział, co tak naprawdę traci i jak bardzo jest głupi, że dalej jej nie wyjawił swych uczuć.
Uśmiechnął się pod nosem, gdy odezwała się tym słodkim głosem, by przestał ją łaskotać. "Eeej" było u niej tak częste w tych sytuacjach, jak "prześtań". Stosowała te dwa wyrażenia wzajemnie i już zdążył to wyłapać. Ponownie przymknął oczy, chcąc zrelaksować się po wyczerpującym dniu, co w jej towarzystwie nie było takie trudne. Chęć szczerej rozmowy ze strony Wilkins trochę pokrzyżowała mu plany, gdyż siłą rzeczy musiał być z nią całkowicie szczery.
Przesunął dłoń wyżej, wsuwając ją pod bluzkę Sylvii. Jak zwykle jednak nie było w tym kontekstu erotycznego, bo zamiast chwycić ją za pierś, przyłożył wewnętrzną część dłoni do jej klatki, nad miejscem gdzie biło jej serce.
- Jesteś dla mnie jak rodzina - rzucił, pamiętając dokładnie to, co powiedział innego razu podczas podobnej rozmowy. Przesunął opuszkami palców po jej skórze i części stanika. - Nie widzę jednak w tobie siostry... - wyszeptał bardzo cicho, przyznając się poniekąd do tego, że myśli o niej w innej perspektywie. Na więcej jednak go nie było stać, gdyż był amebą uczuciową i ciężko było mu wyrażać tak skomplikowane emocje. Poza tym, jak wyrazić miłość?
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Pią Kwi 03 2020, 01:08

Ona kilkukrotnie nad tym debatowała, tak jak i z resztą dzisiaj. Sygnał z jego strony jednak zawsze był jasny, to znaczy "nie pociągasz mnie seksualnie". Tak na dobrą sprawę, jak ona mogłaby to odczytywać w inny sposób? On grzał ręce i jej cycki na miłość boską i to go nie podniecało, a przynajmniej nigdy tego nie okazał w jakikolwiek sposób. Nie pozostawało jej nic innego niż odpuścić temat, bo na całe szczęście nie pojmowała swoich uczuć względem niego, jako beznadziejnego zakochania. Ona nie była zakochana, ona go kochała. Przecież przy tak bliskej relacji przyjacielskiej to normalne, dlatego chyba tak jej to na ogół nie ciążyło.
No cóż, najmądrzej rozegrane to to nie było, ale może pójdą po rozum do głowy. Na to się zapowiadało, bo Sylvia po raz kolejny poruszyła temat ich przyjaźni, ze względu na rozmyślania, jakie znowu ją naszły. Myślała jednak czysto emocjonalnie o ich potencjalnym związku, aniżeli seksualności. W końcu po co napalać się na kogoś, kto jest całkowicie niedostępny?
Zawsze mógł zakończyć temat na tak. Tak, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i kropka, koniec dyskusji. Z jakiegoś powodu postanowił sam powiedzieć kilka słów więcej niż zazwyczaj i tym samym przedłużył rozmowę, a także w teorii naraził ich relacje. Tak na dobrą sprawę Wilkins taki przyjaciel w życiu w zupełności wystarczał, tylko czasami zaczynała się zastanawiać nad tym, co mówili wszyscy wokół - zachowywali się jak para. A skoro miałoby to zmienić w ich życiu to, że byli nazywani właśnie parą, a nie przyjaciółmi i uprawialiby seks, to czy to takie straszne?
Uśmiechnęła się lekko pod nosem słysząc o rodzinie. Jej wcale ta wiadomość nie smuciła, bo fakt był taki, że był dla niej najbliższą rodziną. Z jakiegoś powodu o swojej miłości do niego nie myślała w sposób romantyczny, choć tak naprawdę przecież nią była.
Gdy jednak dopowiedział to, co jeszcze nigdy nie padło, zdziwiła się. Przez dobrą minutę albo i dwie nie powiedziała zupełnie nic. Właściwie to gdyby Sylvia tak potrafiła, można by było odnieść wrażenie że zasnęła z sekundy na sekundę. W końcu jednak powoli i bardzo ostrożne, by go nie uszkodzić, obróciła się w jego stronę kładąc się odrobinę niżej, ale podniosła głowę (nie w tym sensie, że uniosła), by spojrzeć mu w oczy.
- Wiesz, że gdybyś mnie zdradził, zabiłabym ciebie - odparła cicho i spokojnie z jednej strony nawiązując już bezpośrednio do ich związku, a z drugiej strony wcale nie mówiąc tego nad wyraz. Znał jej przeszłość i to, że tego właśnie konkretnego sposobu skrzywdzenia jej, bała się najbardziej. Może też dlatego nigdy nie drążyła tematu ich przyjaźni. Nie ufała ludziom i obawiała się, że nawet ktoś tak bliski jak on, mógłby ją zwyczajnie zdradzić.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Pią Kwi 03 2020, 18:26

Jego reakcje mogły być mylne i tego sam nie negował, bo był świadom tego, że nie zachęca jej niczym do przekroczenia tej granicy przyjaźni. Nic jednak nie mógł na to poradzić, pomimo tego, że sam myślał już wielokrotnie o tym, by to zrobić. Corvus miał nieco poprzestawiane w głowie i strach przed stratą kogoś tak ważnego, był dużo większy niż siła do podjęcia tej decyzji, która mogłaby zostać odebrana pozytywnie. I wtedy Sylvia stałaby się jego ukochaną miłością. Nie ukochaną przyjaciółką, nie ukochaną "siostrą", bo i tak zdarzało mu się do niej mówić, ale właśnie miłością. Być może zabrnął też za bardzo w ten temat rodziny, traktując ją jako osobę, która dała mu zrozumienie niczym siostra, zamiast traktować ją jako osobę, z którą tą rodzinę można stworzyć.
Troszkę stracił na pewności, rozpoczynając z nią ten temat, ale mleko się już rozlało i nie był w stanie nic z tym zrobić. Brak zbliżenia z nią ciążył mu już tak bardzo, że był gotów zaryzykować, gdyby tylko Wilkins dała mu ku temu argumenty. Dotąd rozmawiali o takich sprawach tylko hipotetycznie i to w dodatku nie w tym kontekście. Sylvia pytała o to, czy Corvus się z kimś spotyka i zawsze słyszała odmowę. O to samo on pytał ją i poza tematem zdrady ex-dziewczyny 24-latki, temat nie przerzucał się na innych. O siebie nawzajem nigdy nie spytali, bo najwidoczniej nie mieli tyle odwagi.
Podniósł rękę, gdy się obracała, by mogła zrobić to bezproblemowo i by nie uszkodziła go czasem, biorąc pod uwagę stan jego klatki piersiowej. Zadarła głowę w jego stronę i spojrzała mu w oczy. Było to dość dziwne spojrzenie i od razu przeszedł go dziwny dreszcz.
- Nie boję się śmierci - przyznał, jak gdyby chciał zbagatelizować to, co powiedziała Sylvia. - Boję się ciebie stracić... - odparł szeptem i chyba to powinno jej wystarczyć. Corvus właśnie przyznał, że nie boi się najstraszniejszej i najbardziej tajemniczej rzeczy w życiu, a boi się utraty Wilkins. To oznaczało, że nigdy by jej nie zdradził, ale by nie pozostawiać tego domysłom, postanowił dodać jeszcze coś od siebie:
- Nie zdradzę jedynej osoby, która dała mi to, czego zawsze szukałem. Dom - nawiązał do swojej przeszłości i szczerych rozmów z nią, w których przyznał, że bardzo zazdrościł innym dzieciom w Meksyku adopcji i że zawsze chciał mieć rodzinę oraz "dom", w wielu tego słowa znaczeniach. I ona mu go dała.
Pogładził ją dłonią po policzku i odgarnął jeden kosmyk włosów za ucho Sylvii.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Nie Kwi 05 2020, 18:52

Byli nienormalni, tyle w skrócie można by było powiedzieć. On trochę bardziej niż ona, bo choć zdecydowanie dziwne było łapanie jej za cycki nawet w kontekście rodzinnym, to ona jego wydawałoby się brak podniecenia traktowała trochę, jakby on był gejem. Bo w sumie taka prawda, ich cycki nie podniecają, są zwyczajną częścią kobiecego ciała i Corvus podchodził do tego podobnie, a przynajmniej tak można było z tych wszystkich sytuacji wywnioskować. Poza byciem gejem, bo wiedziała, że nie był. Zwyczajnie ona była nieatrakcyjna dla niego, tak samo jak dla geja. A to, że to kwestia jego psychiki i strachu, a nie stanu faktycznego. Cóż, nie wiedziała.
Brak odwagi towarzyszył im z pewnością od jakiegoś czasu i teoretycznie dało się to zrozumieć przez ich życiową historie. On rodziców nie miał, ona tylko w teorii przez jakiś czas. Miłości za to nie zaznała. Może dlatego zakochała się ślepo w pierwszej lasce, która zwróciła na nią uwagę i okazała czułość. Może właśnie dlatego myliła teraz miłość romantyczną z rodzinną, dla własnego bezpieczeństwa. Może.
Czy spojrzała się na niego dziwne? Może. Zwykle nie widział jej pełnego obaw wzroku, a jednocześnie tak paradoksalnie spokojnego. Jakby z góry wiedziała, że jest skazana na porażkę, bo ewidentnie źle mężczyznę zrozumiała.
Oczywiście, że ten głupek myśli, że nie boi się śmierci. Wielokrotnie już to słyszała. Westchnęła cicho, bo prawda była taka, że ona czuła względem niego dokładnie to samo. Tylko jak ona miała to zinterpretować? Choć w pierwszej chwili pomyślała właśnie o tym, że by jej nie skrzywdził, to jednak w kolejnej jej myśl zdominowało to, że te słowa nakazują wycofanie się z tej niebezpiecznej rozmowy. Żeby nie przegiąć, żeby siebie nie stracić.
Kolejne jednak słowa zawróciły ją do pierwotnego myślenia. Czyżby?
- Czy my teraz czegoś nie nad interpretujemy, bo inni mówią nam, że zachowujemy się jak para? Spójrzmy prawdzie w oczy. Jesteśmy sobie najbliższymi osobami na świecie, kocham cię i martwię się o ciebie, ale czy to musi oznaczać związek? W końcu nawet ciebie nie pociągam, a raczej bez tego związki nie przetrwają - wyszeptała starając się nie pokazać, jak bardzo ją teraz ruszyło. Nie bez powodu nie powiedziała, że się kochają, a ona go kocha, bo właśnie teraz zaczynając to mówić zrozumiała, że to jednak jest miłość romantyczna. Bała się, bo wiedziała, że czasu nie cofnie, nie wróci do błędnego rozpoznawania tego uczucia, a to tak czy siak mogło im nie pozwolić, by wrócić do tego, co było. Mogła właśnie wszystko zniszczyć i po raz pierwszy przy nim się bała. Nie o niego, o jego zdrowie. O siebie i swoje serce.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Pon Kwi 06 2020, 00:11

Istotnie, mogło to wyglądać na zmianę orientacji Juareza, który wydawałoby się, że nie dostrzegał piękna Sylvii. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna, dużo bardziej skomplikowana i tylko Corvus mógł się połapać w tych swoich myślach, nie dopuszczając do siebie niczego innego. Wilkins była boginią i to był niezaprzeczalny fakt. Była w jego typie i gdyby nie łączyło ich coś tak szczególnego, już dawno spróbowałby ją podejść i się z nią związać. Tutaj jednak wszystkie jego ruchy były spokojne (czyt. spóźnione), stonowane (czyt. skryte) i mylne. Jeśli Sylvia jego zainteresowanie w tym kontekście odebrała w ten sposób, to poległ na całej linii. Ale czegoż można było się spodziewać po tej amebie uczuciowej?
Sam był skonsternowany równie mocno co brunetka i pewnie dlatego tak trudno było mu się określić. Wystarczyło powiedzieć tylko jedną rzecz, wykazać zainteresowanie związkiem z nią i już byliby na zupełnie innej płaszczyźnie. Tymczasem on szukał półśrodków, okłamywał samego siebie oraz przede wszystkim ją i w dodatku był nieszczęśliwy. Nieszczęśliwy, bo nazywał ją "tylko" przyjaciółką. A przecież mogła być jego "kochaniem".
Słuchał jej uważnie, z sekundy na sekundę rozumiejąc coraz bardziej, co chce mu przekazać. Był zszokowany słysząc na własne uszy to, że wyznała mu miłość i to w zupełnie inny sposób, niż do tej pory. Przyznała też, że się martwi i stwierdziła, że go nie pociąga. Dopiero teraz Corvus zrozumiał, co tak naprawdę mówił (albo raczej czego nie mówił) i w jaką uliczkę zapędzili się tym postępowaniem, głównie z jego winy.
Zamarł na moment w bezruchu, szukając odpowiednich słów na wyrażenie się. Teraz był ten moment, w którym Juarez przeanalizował całą jej wypowiedź i postanowił udzielić rzeczowej odpowiedzi.
- Pociągasz mnie - zaczął dość spokojnie, czuł jednak rosnące zdenerwowanie. - Jesteś piękna i jesteś w moim typie. Pociągasz mnie jak nikt - powtórzył się. - Jesteś mi najbliższa i ja też się martwię o ciebie. Bo... cię kocham - wyjawił, wiedząc doskonale, jaki wydźwięk mają te słowa. Przeczesał dłonią jej włosy, czując jak gdyby zaraz miało mu wylecieć serce z piersi, tak mocno biło.
- Chcę być z tobą. Chcę być twoim chłopakiem. Bardzo... - wyszeptał cicho, opuszczając głowę w dół, nie chcąc jej patrzeć w oczy. Wiedział, że to wywołałoby większe wrażenie, ale był zbyt skrępowany tak się odsłaniając, by mieć siłę na spojrzenie jej prosto w twarz.
- Pieprzyć to... - wyszeptał znów po chwili i uniósł szybko głowę, a jego usta wpiły się w jej wargi mocno oraz zdecydowanie, odwrotnie do całej jego wypowiedzi. Wplótł dłoń w jej włosy i przycisnął ją do siebie, chcąc obdarować ją najczulszym, najnamiętniejszym i najbardziej pochłaniającym pocałunkiem, na jaki go tylko było stać.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Sob Kwi 11 2020, 00:40

Wiedziała, że nie jest gejem, ale takie odczucia pociągu wyciągała w swoim kierunku. Nie żeby była jakaś próżna i uważała, że spodoba się każdemu. Jednak raczej niemal każdy facet podnieciłby się macaniem jej po piersiach. Niemal, bo Corvus był tutaj wyjątkiem. Nigdy też w takiej sytuacji nie było, więc też ciężko jej było to jakkolwiek inaczej zinterpretować. Widziała bliskich znajomych czy przyjaciół wśród jakiegoś tam grona, gdzie i oni potrafili się zajarać zachowaniem przyjaciółek, bo one były kobietami, a oni hetero. Także prawdopodobnie stąd też jej przemyślenia o tym, że totalnie Juareza nie pociąga. Z drugiej strony jakby tak się zastanowić, o jakiej sile uczucia i szacunku ten jego brak reakcji świadczył. To też było coś, ale o tym jeszcze brunetka w taki sposób nie myślała, bo o żadnych uczuciach nie wiedziała.
Wiedziała, że mogła się zapędzić z tą wypowiedzią, z tymi uczuciami i stworzyć im problem nie do przeskoczenia. Skrzywdzić ich mogła swoją miłością, która zrujnuje przyjaźń. Tym bardziej, gdy i on zrozumie w jakim znaczeniu te słowa padły. Trochę się denerwowała z całą pewnością, choć starała się tego po sobie nie pokazać. Przedłużająca się jednak cisza wcale jej nie pomagała.
Nie spodziewała się jednak usłyszeć, że jednak jest dla niego atrakcyjna. Kolejne jednak jego słowa pokazywały jej, że nie ona jedna się teraz denerwuje. Znała go zbyt dobrze, by tego nie dostrzec. Wryło ją jednak, gdy i on wyznał miłość. Tego mimo początku jego wypowiedzi nie spodziewała się, raczej w pierwszym odruchu odbierała to jak próbę wytłumaczenia się i stąd też te jego nerwy wynikały. Myliła się jednak.
- Ja... - on chce być z nią? I ją w dodatku kocha? Jasne, że i ona tego chciała, ale z jakiegoś powodu (pewnie z emocji) żadne słowa nie chciały jej przejść przez gardło. Uśmiechnęła się nerwowo, chociaż widziała, że tego nie dostrzeże, bo sam opuścił głowę. Nie sądziła w ogóle, że może być tak rozemocjonowana, jak teraz była. To się zdarzyło raz i nigdy w tym pozytywnym wydźwięku. Nie do tej pory.
Zdążyła ściągnąć brwi nie wiedząc o co mu chodzi z tym pieprzeniem, gdy zaraz poczuła jego usta. Pierw ją wmurowało, jednak po sekundzie ugięła się i odwzajemniła pocałunek. Oparła dłoń na jego karku zaczepiając palcami o jego włosy i całowała go czule i tęsknie nie mogąc się nadziwić, że mogło brakować jej czegoś, czego do tej pory nie zaznała.  
- To bądź nim. Bądź moim chłopakiem - wyszeptała, gdy już się od siebie oderwali. Spoglądała mu w oczy, jednak gdyby Juarez był uważny, dostrzegłby nadal tą jej niepewność.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Pon Kwi 13 2020, 21:55

To było naprawdę bardzo dziwne, że Corvus tak łatwo potrafił oprzeć się Sylvii, nie pozwalając pokazać po sobie, że dziewczyna jest totalnie w jego typie. W obecności takich kobiet jak Wilkins zazwyczaj uruchamiał się jakiś samczy instynkt, który wręcz przymuszał czasami do podjęcia próby "zdobycia" ich, jak gdyby były jakimiś trofeami. Tymczasem Juarez mimo wieku wręcz idealnego do zabaw i seksualności, zachowywał się tak, jakby wcale nie leciał na bukmacherkę. A leciał na nią do tego stopnia, że był w stanie się resetować przy niej i udawać, że nic do niej nie czuje. Dziwny chłop.
Rozmowa była nerwowa i dość dziwna, ale po tych latach przyjaźni i "okłamywania" samych siebie, przyszedł w końcu czas na moment szczerości. Ktoś kiedyś musiał zacząć ten temat, skoro dotąd praktycznie go nie poruszali. Co innego żarty z tego, że wyglądają jak para, co innego intensywne przemyślenia na ten temat. Corvus do dziś myślał, że nie był na to gotowy i pewnie sam by z niczym nie wyszedł. Całe szczęście Sylvia wzięła sprawy w swoje ręce, no i voile.
Pocałunek był płomienny i pełen uczucia, co Juarez odczuł dość szybko na swoim ciele, zapominając o całym świecie. Między innymi zapomniał o bólu klatki piersiowej, który uaktywnił się już po kilku sekundach od złączenia ich warg. Mimowolnie Meksykanin syknął z bólu, przerywając tym samym przyjemną pieszczotę.
Przejechał dłonią po jej policzku, spoglądając na nią. Była inna niż zawsze, niepewna, nieco przestraszona i nie dominowała, tak jak miała to w zwyczaju podczas rozmów. Wiedział z czego to wynikało, bo przecież znał jej historię rozstania z byłą dziewczyną.
- Od teraz nim jestem - potwierdził, bo sam też trochę nie mógł uwierzyć, że ta rozmowa potoczyła się w ten sposób. To nie był tylko pierwszy pocałunek i zauroczenie. To było już wyznanie: miłości oraz strachu przed odrzuceniem.
Przeczesał dłonią jej włosy i podrapał ją z tyłu głowy, tak jak zawsze lubiła.
- Aż chciałoby się powiedzieć: "dopiero od teraz", co? - spytał nieco przekornie, choć domyślał się, że skoro dziś z jej ust padły takie słowa, to myśl o stworzeniu z nim związku pojawiła się już w jej głowie dużo wcześniej. Był ciekaw, czy długo myśli już o nim w tych kategoriach.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach