góra
dół

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Czw Kwi 16 2020, 00:26

Dziwny z całą pewnością, ale może od dzisiaj ta jego dziwna bariera i reset się... zresetują i już będzie wszystko cacy. Jasne, że częściowo wina leżała też po stronie Sylvii, która również mogłaby wykonać jakiś większy ruch w jego kierunku. Cokolwiek tak naprawdę, co mogłoby to przełamać. Z drugiej strony ciężko na przykład pocałować gościa, który maca cię po cyckach dla ogrzania się. Nie oczekiwała, że odwzajemniłby pocałunek, a jednak ta przyjaźń była dla niej za ważna by zawalić ją swoją seksualnością. Bo to, że go kocha romantycznie zrozumie za kilka sekund.
Temat poruszany tak naprawdę był już kilkukrotnie, tylko kończyło się na "tak, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi". Nikt z nich nie dopowiadał nic, nie dopytywał i tak wisieli trochę w zawieszeniu - choć bardzo miłym - zamiast od dłuższego czasu być zwyczajnie razem. Dobrze, że dzisiaj to miało się zmienić.
Odetchnęła głęboko, gdy się odsunął czując się trochę winną jego ponownego bólu. Mogłaby być bardziej ostrożna przecież, a nie rzuca się na niego jak pierwsza, głupia lasia bez pomyślunku. Dlatego też delikatnie przyłożyła dłoń do jego serca przy okazji patrząc na niego z miną zbitego psa. Nienawidziła gdy działa mu się krzywda i z całą pewnością nie chciała się do tego przyczyniać czy tego pogłębiać. Wiedziała, że nie musi nic mówić, on ją rozumiał. Jak zawsze zresztą.
- Cieszę się - powiedziała dość cicho z małym, zadowolonym i nieco zawstydzonym uśmiechem. Zupełnie jak nie ona, ale prawda była taka, że kochała go. Kochała jak cholera i jeszcze nie zeszło z niej całe to ciśnienie i niepewność, by mogła być typową sobą - pewną siebie i przy okazji złośliwą.
- Chciałoby się - przyznała nieco rozbawiona, a nieco rozleniwiona od jego dotyku. Przekręciła się na brzuch i podpierając się na przedramionach patrzyła na niego uważnie. Chyba powoli to do niej docierało, a ciśnienie spadało. - Naprawdę ciebie kocham, Corvus. To nie są puste słowa - pogładziła go ręką po szyi, bo tam obity nie był i tak jej zresztą było najwygodniej leżąc w ten sposób.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Czw Kwi 16 2020, 01:34

Nie winił jej za brak pamięci względem jego kontuzji, skoro on sam o ranach nie pamiętał w tej chwili. Syknięcie z bólu było mimowolne i totalnie przeciwne temu, czego teraz chciał. Sylvia w moment rozbudziła go i ze zmęczonego Corvusa stał się pełnym energii Meksykaninem, który chciał się teraz nacieszyć swoją latynoską pięknością w jak najlepszy sposób. Nie miał więc do niej o nic pretensji, bo przecież takie drobnostki nie miały w ogóle wpływu na sposób postrzegania jej przez niego. Co innego słowa, które dzisiaj padły i gesty, które wykonali.
Juarez przekręcił się na plecy, czując jak jego ręka już trochę zdrętwiała, a to była jedna z nielicznych pozycji, które nie naciskały na żadne z jego wrażliwszych w tym momencie miejsc. Przekręcił głowę w bok, spoglądając na swoją ukochaną i przymknął rozmarzony oczy, gdy tylko Sylvia pogłaskała go po szyi.
- Domyślam się - odparł spokojnie. - Zawsze masz taki ton, gdy mówisz coś poważnie - znał ją dobrze i często wiedział, kiedy dziewczyna wyładowuje złość, kiedy nie jest szczera albo kiedy używa sarkazmu czy ironii. Ta chwila taka nie była i dlatego też właśnie Corvus sam nie silił się na jakieś typowe złośliwości dla osób nader pewnych siebie.
Przejechał wierzchem dłoni po jej policzku, tonąc w jej ślicznych tęczówkach.
- Ja ciebie też kocham, bardzo - przychodziło mu to z niebywałą lekkością, a jednocześnie rozpalało od wewnątrz, wywołując nie tylko uśmiech na jego twarzy, ale również ekscytację. Do niego też dopiero docierało to, co tu między nimi zaszło, a bycie amebą uczuciową dość mocno weszło mu w krew - miał spowolnione reakcje.
Przeczesał dłonią gęste włosy Sylvii i znów podrapał ją z tyłu głowy, jak gdyby chciał zaznaczyć, że to będzie teraz regularna pieszczota i że robi z tego swój "znak firmowy".
- Kocham cię, piękna - rzekł tym razem w swoim rodzimym języku, który Wilkins doskonale znała.
Mimo bólu w klatce piersiowej, który poczuł od razu jak nieznacznie się uniósł, obdarował ją czułym pocałunkiem, pieczętującym to, co właśnie jej powiedział. Pogłębił go bardzo mocno i gdyby nie fakt, że ma ograniczone pole manewru przez urazy, to z pewnością rzucałby się z nią po całym łóżku, chcąc wycałować każdy fragment jej ciała.
Dopiero po kilku chwilach ból był tak nieznośny, że musiał odpuścić. Z niechęcią odsunął się od niej i znów położył na plecach, mrużąc oczy w reakcji na towarzyszący dyskomfort.
- Możesz jutro wziąć wolne? - spytał. - Chciałbym spędzić z tobą dzień - dodał.
To było naturalne. Był zakochany i dopiero co się zeszli, więc teraz najchętniej nie dawałby jej spokoju przez długi czas, a w zależności od jej cierpliwości mogło to by być od kilku dni do kilku tygodni.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Czw Kwi 16 2020, 23:02

Sylvia pomimo wyznania i gorącego pocałunku nie liczyła na to, że dojdzie dziś pomiędzy nimi do czegoś poważniejszego. Prawdopodobnie ta racjonalna część gdzieś tam w środku przypominała o jego ranach i stąd też nie napalała się na nic więcej. Niemniej ciężko byłoby zaprzeczyć temu, że miała nadzieję na więcej pocałunków tego wieczoru - a właściwie już nocy. Mieli jednak jeszcze trochę czasu przed sobą, o ile oczywiście mężczyznę ponownie nie zmuli za chwilę, bo kim ona była, żeby go na siłę przytrzymywać i męczyć?
Widząc jaką przyjemność mu sprawia, delikatnie go głaskała i drapała naprzemiennie po jego szyi i podbródku. Nie miała pojęcia, że to może być aż tak miłe, ale patrząc na jego reakcje chyba trafiła z tą całkiem przypadkową pieszczotą.
- Naprawdę? To w sumie dobrze - wzruszyła lekko wolnym ramieniem nie przestając go głaskać drugą ręką. Może i mogło to brzmieć absurdalnie dla kilkuminutowego związku, ale oni znali się przecież długo, a ona jedynie dojrzewała do tego, by przed sobą i tak naprawdę kilka sekund później przed nim to przyznać.
Uśmiechnęła się mimowolnie całkiem szeroko i ciepło, gdy i on wyznał jej uczucia. Nie wątpiła w ich szczerość, bo widziała to po nim. W nim, jak to buzowało i jak emocje nim szarpały. Wierzyła mu całym sercem i póki co się nie bała, oby nie zaczęła.
Odchyliła nieco głowę uśmiechając się lekko, gdy ponownie podrapał ją z tyłu głowy. Przymknęła nawet na moment oczy rozkoszując się tym i z jakiegoś powodu miała wrażenie, że jest to jeszcze przyjemniejsze. Może dlatego, że serwował jej to chłopak, a nie przyjaciel?
- I ja ciebie przystojniaku - odparła również w jego języku. Za wiele go nie znała, ale trochę przy nim się nauczyła. Zresztą nie tylko przy nim, bo i na osiedlu i w pracy otaczał ją ten język, więc siłą rzeczy trochę jej do głowy wpadło. Miała nadzieję, że choć trochę doceni ten gest.
Z wielką chęcią odwzajemniła pocałunek, starając mu się pokazać całe swoje uczucie. Jedną z dłoni przeniosła na jego kark, ale nie ruszała się za bardzo i nie cudowała mając z tylu głowy jego dość spory uraz. Poczuła przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, który zakończył się wraz z zakończeniem pocałunku. Odetchnęła głęboko i zerknęła na niego zmartwiona.
- Mam jutro wolne - uśmiechnęła się szerzej ciesząc się z tego, że tak się złożyło. Może i spędzali ze sobą ogrom czasu, ale to była nowa sytuacja i zdecydowanie musieli się sobą nacieszyć.
- A co, potrzebujesz pielęgniarki? - zażartowała niejako wracając do prawidłowej wersji siebie. Dotarło to już do niej wszystko, trochę już przetrawiła i nie była już zawstydzoną nastolatką. Niech jednak Corvus ma się na baczności, bo zakochanej Wilkins jeszcze nie widział.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Nie Kwi 19 2020, 16:22

Corvus z kolei miał trochę inne myślenie, ale do tego zdążyliśmy już wszyscy przywyknąć. On nawet w tym stanie z wielką rozkoszą kochałby się z nią, ale znał też jej podejście i wiedział, że Wilkins dałaby mu w łeb za samą taką propozycję. Już dawno troszczyła się o niego lepiej niż on sam o siebie i dlatego wyczerpujący stosunek, zwłaszcza w obliczu takich urazów, mógłby tylko pogorszyć sprawę. Bo przecież tu nie chodziło o kontuzjowaną nogę czy środkowy palec u lewej stopy. Opuchnięte żebra, obita twarz i siniaki na całym ciele powodowały, że ciężko było mu znaleźć pozycję nawet do leżenia. Co dopiero do seksu. Ale na pocieszenie dodam, że już o tym myślał. I to od dawna.
Pokiwał głową na różne strony.
- Tak 50/50 - rzucił. - Jak mnie opierdalasz, to nie jest dobre - zażartował, gdyż doskonale wiedział, że ona robi to z troski (i z miłości). Niemniej nigdy nie czuł się dobrze, słysząc ten jej arcypoważny ton, który krytykował jego poczynania oraz to, w jaki sposób zarabia na życie. To przecież nie było nic prostego, a on za bardzo nie miał wyboru. Już jej to tłumaczył: tylko to potrafił robić na tyle dobrze, by mu za to płacili.
Podobały mu się z kolei jej reakcje na pieszczoty, które zachęcały go wręcz do dalszego drapania jej z tyłu głowy. Tak jak jej sprawiało przyjemność dotykanie jego, tak jemu sprawiało przyjemność dotykanie jej oraz obserwowanie tych wszystkich westchnień, przygryzień wargi, przymknięć oczu czy odchyleń głowy.
Kolejny w kolejności pocałunek wywołał przyjemne mrowienie z tyłu głowy, a szybko później rozeszło się to po całym kręgosłupie. Niemniej ból był na tyle niekomfortowy, że dłużej nie dał rady, choć bardzo chciał, czego dowodem było zaangażowanie, jakie wkładał w te styknięcia warg.
- Dziewczyny potrzebuję - odparł, śmiejąc się lekko. - Ale jeśli lubisz takie zabawy, to mogę być niegrzecznym pacjentem - zasugerował, chcąc podroczyć się z nią w niewinny sposób. Chociaż z drugiej strony, takie niewinne to nie było i w sumie też Corvus by nie odmówił małego role play w łóżku, wszakże mieli już doświadczenie w tych rolach i oboje nadawali się na nie dość dobrze.
- Chociaż myślałem też o wspólnym śniadaniu - rzekł. - I obiedzie - dodał. - I kolacji - zakończył szeptem, z każdym słowem zbliżając się coraz bardziej do jej ust.
No i pocałował ją znowu. Niech zatem Sylvia ma się na baczności, bo zakochanego Juareza jeszcze nie widziała.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Czw Kwi 23 2020, 23:16

To dość zabawne i w sumie pasowało do niego, że nagle zaczął intensywnie myśleć o seksie z nią, a wcześniej - gdy był cały i zdrowy - nawet tego nie zasugerował. No cóż, przyjdzie im jeszcze trochę z tym poczekać, ale z całą pewnością wzajemnie sobie to oczekiwanie wynagrodzą.
- Ha ha, bardzo zabawne - wywróciła teatralnie oczami, ale na jej twarzy czaił się mały uśmiech. Przy nim zawsze uśmiechała się częściej niż zwykle, ale dzisiaj drodzy państwo było jakieś apogeum. Jej w ogóle ten sposób na życie się nie podobał, no i nie ma zmiłuj. Nie przekona jej do tego, że walka w klatce w podziemiu jest bezpieczna. Za głupotę uważała te legalne, które miały karetki i ratowników pod ręką, więc to? Skrajna głupota to mało powiedziane. Nic dziwnego, że się o niego bała i wolała też wracać z nim. Nigdy nie wiadomo czy nie zasłabnie za kierownicą, a wtedy tragedia murowana. Prawdę mówiąc trochę czytała o wstrząsach i innych urazach głowy, by ewentualne objawy rozpoznać, ale wolała o tym nie wspominać.
Sylvia nie wątpiła w to, że te zakończenia pocałunków wynikały z jego bólu mniej czy bardziej. Nie zamierzała mieć do niego o to pretensji, bo już swoje przecież powiedziała opatrując go. Wystarczy, że powtarzała się w takiej sytuacji, nie musiała też podczas zbliżenia czy co kwadrans rozmowy.
- Żebym ja nie poczuła potrzeby walnięcia ciebie w łepetynę - prychnęła kryjąc pod tym swoje rozbawienie. Prawda była jednak taka, że faktycznie dostałby w łeb albo ramię gdyby nie było ryzyka zaszkodzenia mu tym. Nie żeby ją uraził, nic z tych rzeczy. Ot, całkiem normalne u niej przy głupkowatych tekstach. Niemniej ten tekst o dziewczynie dziwnie rozgrzał jej serduszko.
Zdążyła się tylko uśmiechnąć i odwzajemnić pocałunek. Delikatnie gładziła go po policzku albo skórze głowy okazując mu całe swoje uczucie i pokłady namiętności w tańcu ich języków. W końcu jednak to ona odsunęła się odrobinę z małym uśmiechem.
- Taki plan mi odpowiada, nie ma problemu - pogładziła go jeszcze kciukiem po policzku i nieco się poprawiła na boku nie mając w planach gdzieś się od niego odsuwać. - Jak mniemam najpierw musimy zrobić zakupy? - myślała jeszcze o swoje lodówce, ale ta też świeciła pustkami. Ktoś rano zapomniał zrobić zakupy i tak to się kończyło.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Sob Kwi 25 2020, 00:14

Lubił poprawiać jej humor i dostrzegł to, że Sylvia zachowywała się przy nim trochę inaczej. Była bardziej pogodna, mniej sarkastyczna i cięta na wszystko. Trochę ją znał i widział, że w towarzystwie Wilkins ma dużo więcej ognia, niż w prywatnych rozmowach między nimi. Szanował jej postawę, bo sam przecież był pewien siebie i wiedział, że tylko twardo stąpając po ziemi są w stanie przeżyć i doprowadzić do tego, by ktokolwiek się z nimi liczył. Mimo to jednak zdecydowanie wolał jej wersję domową, która miała w sobie więcej uroku, niewinności i tego ciepła, którego tak bardzo przez całe życie mu brakowało.
- Będziesz bić kalekę? - zażartował, odnosząc się do swojego stanu.
Wiedział, że jeśli Wilkins kiedykolwiek podniesienie na niego rękę, to tylko w celach droczenia się i zabawy, bez intencji skrzywdzenia go. To nie będzie nawet bolesne, bo przecież nie zależało jej na zadawaniu mu bólu. Z jego strony mogła liczyć na to samo i chyba już nabrała tej pewności, że on nie skrzywdzi jej, tak jak chociażby jej ex.
- Chyba tak - powiedział niepewnie, bo zapomniał czy ma coś w lodówce. Zaaferowanie tą sytuacją dało mu się mocno we znaki i zapomniał o bożym świecie. W jego myślał królowała tylko i wyłącznie Sylvia, która teraz w dodatku gładziła go po policzku i uśmiechała się od ucha do ucha, mając w pamięci zapewne te kilka wyznań i pocałunki. Z nim wcale nie było inaczej, choć jego zaciesz był nieco bardziej stonowany.
- A ty potrzebujesz czegoś? - spytał. - Bez sensu latać na dwa razy - dodał, bo często im się zdarzało robić wspólnie zakupy. On był dobrym tragarzem i miał samochód, którym mogli to przewieźć, ona zaś potrafiła wyczaić dobre promocje i zawsze wiedziała co i kiedy się przyda.
- Chociaż teraz i tak będziesz codziennie u mnie... - powiedział szeptem, jakby trochę zawstydzony samym faktem, że teraz wydźwięk przesiadywania u siebie nawzajem był nieco inny. Można było dostrzec nawet lekki rumieniec na jego twarzy, bo pomyślał sobie o bardzo przyjemnych rzeczach tuż po położeniu toreb z zakupami na blat w kuchni, który bardzo zachęcająco patrzył na nich narzucając zupełnie inne okoliczności.
- Musisz mi też dać swój grafik, żebym wiedział, kiedy przyjeżdżać po ciebie - uśmiechnął się nieznacznie w jej stronę, gdyż właśnie mu się włączył tryb opiekuńczy. Choćby musiał ją odebrać i w środku nocy, zawsze po nią przyjedzie. Od dziś skończyły się samotne powroty komunikacją miejską.
Pogładził ją po policzku i odetchnął głęboko, bowiem znalazł taką pozycję do leżenia, że nie uciskało mu to w żaden sposób żeber i dzięki temu mógł nabrać więcej powietrza do ust.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Sro Kwi 29 2020, 21:43

Można było to ująć tak, że Corvus po prostu ją oswoił. Sprawił, że przypomniała sobie, że potrafiła być inna, ciepła, ufna. Choć nadal raczej była ostrożna i cięta na innych, to była jedna osoba w jej życiu, która zasłużyła sobie na inne traktowanie i z całą pewnością był to właśnie on. Rozumiał ją, akceptował, a jednocześnie wydobywał z niej delikatność i kobiecość. Wiedziała też, że i on przy niej jest inny, niż dla obcych. Oboje otworzyli się na siebie już lata temu i zyskiwali na tym.
- Waham się - zażartowała sobie, choć faktycznie nie miała zamiaru podnosić na niego ręki w jakimkolwiek sensie. W tym momencie zwykła zabawa mogła skończyć się ogromnym bólem, a ona przecież ręki do tego przykładać nie chciała. Czy miała już pewność? Raczej miała jeszcze pewność, a jak to się rozwinie, tego nikt nie wie. Ufała mu od kilku dobrych lat, ale kto wie, jak to się potoczy teraz, gdy ich relacja się zmieniła. Miała nadzieje, że wciąż i nieustannie będzie mu ufać i to z wzajemnością, ale o to oboje musieli zadbać.
Skinęła głową robiąc w niej już roboczą listę zakupów. Skoro u obojga lodówka i jej okolice świeciły pustkami, trzeba było to dobrze rozplanować. Zwłaszcza, że teraz prawdopodobnie bardziej niż zwykle będą wspólnie jeść posiłki. Marnowania jedzenia (i pieniędzy przy okazji) nie lubiła, więc trzeba zastanowić się tak naprawdę, co będzie u niej, a co u niego.
- Zrobimy wspólne zakupy, jak to już bywało - odpowiedziała wciąż główkując co takiego potrzebowali. Nic jej jednak po tym, bo nie pamiętała jak u nich wyglądały zapasy produktów suchych, więc od sprawdzenia tego trzeba zacząć. Ale to jutro, teraz była zajęta przecież.
- Albo ty u mnie - mruknęła zwracając się w jego stronę, by wytknąć mu język jak to czasami miała w zwyczaju. Nie zrobiła tego, bo dostrzegła rumieniec na jego twarzy, więc jedynie uśmiechnęła się lekko. W jej oczach czaiło się jednak zarówno czyste rozbawienie, jak i rozczulenie.
- Skąd ten rumieniec? - spytała przyglądając mu się zaciekawiona. Chyba jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie, więc nie można się jej dziwić, że tak ją to zaintrygowało.
- Nagle taki zmartwiony o moje bezpieczeństwo? - zażartowała sobie nie mając mu oczywiście niczego za złe. Wiedziała, że na co dzień też się o nią potrafił martwić, tak jak i ona o niego. To był jednak zupełnie inny tryb tego zamartwiania się. Aż strach pomyśleć jak jej bardzo się to zwiększy względem niego. - Poradzę sobie, jak zawsze - mruknęła z ciepłym uśmiechem, by go jednak uspokoić, bo naprawdę to nie było konieczne. Jasne, będą wracali razem, gdy ich dni się pokryją, ale nie chciała, by specjalnie zrywał się z łóżka, żeby ją odebrać. To głupie.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Sro Kwi 29 2020, 22:49

Zrobienie wspólnych zakupów było najlepsze, ponieważ nie marnowali ani czasu ani energii na podwójny kurs. Dość często zdarzało im się to już wcześniej, a teraz to się chyba stanie nawet rutyną. Zejście się i próba sił jako para postawiła ich w zupełnie nowej sytuacji, która mogła się wydawać oczywista dla wszystkich wokół, ale dla nich aż taka nie była. Wcześniej byli siebie pewni w maksymalnym stopniu, teraz zapał trochę się ugasił, gdyż musieli być bardziej wyważeni: nie operowali już bowiem na zwykłej przyjaźni, a na miłości. To się rządziło trochę innymi prawami i musieli postawić na nieco więcej odstępstw względem siebie.
- Ostatnio wysprzątałem wóz, więc powinno być trochę więcej miejsca - rzucił, choć dużego znaczenia to nie miało, bo przecież ich zakupy nawet przed czystką zawsze znajdywały miejsce w bagażniku. Chciał się jednak w jakikolwiek sposób odnieść do tego co mówiła, by pokazać jej, że jest zainteresowany rozmową z nią i by dać jej dostatecznie dużo uwagi.
Jej odpowiedź tylko pogłębiła rumieniec, który na jego nieszczęście Sylvia dostrzegła i oczywiście nie mogła sobie odmówić małych przytyków w jego stronę, by jeszcze bardziej go skonfundować.
- Jaki rumieniec - odparł, przejeżdżając po twarzy dłonią, jak gdyby to miało mu pomóc w pozbyciu się lekkiego różu na policzkach.
Całe szczęście temat został zmieniony dość szybko i dzięki temu mógł się trochę uspokoić, gdyż ta miłosna atmosfera za bardzo dawała mu się we znaki.
- Od zawsze - rzekł nieco zirytowany, jak gdyby wcześniej kwestie jej bezpieczeństwa go nie poruszały. - I nie dyskutuj, będę po ciebie przyjeżdżać - dodał. - Wiesz, że nie wstaję wcześnie, więc to nie problem przyjechać wieczorem czy w nocy po ciebie - zapewnił, przypominając jej również, że jego walki odbywały się zawsze w okolicach wieczora czy nocy, dlatego też mógł sobie spać do której chciał, jeśli nie miał innych rzeczy do załatwienia. A te z kolei zdarzały się bardzo rzadko, bo przecież nigdzie nie działał aktywnie z wyjątkiem gangu, a i ci raczej nie kwapili się do porannych zebrań.
- Poza tym - pogłaskał ją po policzku. - Poradzimy sobie, chica - poprawił ją.
Wolał by stosowała bardziej mnogie zwroty, uwzględniające jego osobę w jej poczynaniach. Dziś przecież wszystko się zmieniło i pierwszy raz od dawna nie była sama. Byli w tym razem i musieli się wspierać w każdym aspekcie.
- Albo wyślę cię na kurs i kupimy ci brykę - skinął głową, jak gdyby rzeczywiście bardzo optował za tym pomysłem. I chyba tak było, bo Sylvia za kółkiem na pewno by sobie poradziła. A i w odpowiedniej aranżerii byłoby to arcyseksowne. Chociaż od kilku chwil, to gdziekolwiek Corvus by sobie jej nie wyobraził, to wszędzie byłaby piekielnie seksi.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Pią Maj 01 2020, 22:32

Jasne, że to była pewna wygoda. Tym bardziej, że Corvus miał samochód, a ona nie bardzo, więc jeśli już robiła zakupy sama, to później musiała to targać do domu. Była w miarę silna i zawsze starała się nie robić nie wiadomo jak dużych zakupów, ale napoje same w sobie trochę ważyły. Poza tym, w obecnej sytuacji to miało też taki strategiczny wydźwięk. Nie będą spędzać ze sobą każdej minuty, ale z całą pewnością nieco więcej czasu niż do tej pory - a tego jakoś szczególnie mało nie było. U niej mógł być zapas ryżu, u niego makaronu i tak dalej i dalej. Wiadomo, że podstawowe produkty musieli mieć oboje, ale częścią mogli się dzielić bardziej niż zwykle.
Skinęła głową, choć wiedziała, że zakupy jak zwykle zmieszczą się w samym bagażniku. Niemniej to, że wysprzątał wóz miało swoje plusy - przyjemniej będzie się nim jechało, tylko tyle i aż tyle. Nie żeby uważała go za brudaska, ale taki wysprzątany samochód zawsze był fajniejszy.
Uśmiechnęła się jeszcze bardziej na jego zaprzeczanie, jakby to był jakiś powód do wstydu. A ją zwyczajnie to ciekawiło! Nie był to żaden przytyk, wręcz ją to rozczuliło przecież. Żeby jednak go uspokoić i dać znać, że drążyć tematu nie będzie, podrapała go po podbródku chcąc go nieco zrelaksować.
Wywróciła oczami słysząc jego zirytowany głos. Naprawdę nie było potrzeby unoszenia się, skoro częściowo żartowała - a częściowo miała rację, bo przecież do tej pory jedynie przy okazji się z nim zabierała.
- Nie irytuj się tak, po prostu nie ma takiej potrzeby - wzruszyła lekko ramieniem, na którym nie leżała. Poza tym była jeszcze jedna kwestia, która w tym aspekcie siedziała jej w głowie, ale nie chciała zaczynać jej poruszać. Nigdy to się za dobrze nie kończyło, gdy zaczynała mówić o jego członkostwu w gangu. Lepiej było tego nie poruszać, zwłaszcza dzisiaj, gdy im humor dopisywał.
- Masz rację - powiedziała cicho wcześniej uśmiechając się na jego dotyk. Wiedziała, że miał rację z tą mnogą liczbą, ale by do tego przywyknąć potrzebowała czasu. Od wielu lat polegała tylko na sobie i sama wszystko robiła, także to nie takie proste wbrew pozorom. Nie na takim poziomie, przeskok z przyjaciół do ukochanych był całkiem spory jednak.
- Mówiłam ci już kiedyś, nie jest mi to w ogóle potrzebne. Strata kasy - ona już nie raz mówiła o tym, że wcale tego nie chce. Wolała te pieniądze wydać na cokolwiek innego. Jakieś oszczędności miała, więc w końcu je na coś przeznaczy i z całą pewnością nie będzie to żrący pieniądze samochód. Gdyby jeszcze na wodę jeździł to okej, ale metro było tańsze.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Pon Maj 04 2020, 14:06

Corvus zdecydowanie czuł się niezbyt komfortowo z tym rumieńcem, tak jak i z każdą inną sprawą, która dotyczyła reakcji wynikających z fascynacji inną dziewczyną. Był bardzo cienki w te klocki i fakt, że potrafił przez te kilka chwil "być mężczyzną" oraz przyznać, że kocha Sylvię, tylko pokazywał, jak wielkiej wagi była to dla niego sprawa. Potrafił przemóc się we własnych kompleksach i niepewnościach, byleby tylko nie spartaczyć najważniejszej życiowej szansy. Wilkins, która znała go na wylot, pewnie między innymi właśnie dlatego doceniała to, co do niej mówił, gdyż kosztowało go to wiele odwagi.
- Sylvia... - zaczął nieco zrezygnowany. - Żyjemy w San Francisco. Za jakiś czas dowiedzą się, że jesteś moją kobietą. Wolę dmuchać na zimne - narażanie życia na ringu to jedno. Co innego praca na rzecz gangu, która wiązała się z wieloma niebezpieczeństwami. Był co prawda nikim, szeregowym żołnierzem, który nie ma wpływu na decyzje podejmowane w Sangrienta Cruz. Zatem ryzyko zrobienia krzywdy Sylvii nie wynikałoby z spraw międzygangowych, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak mogło. Co innego prywatne vendetty ludzi, którym Juarez w jakiś sposób podpadł. Spodziewał się, że ktoś może go bardzo mocno nie lubić, a nie pozwoli na to, by Sylvia cierpiała przez jego sposób życia.
- Będę po ciebie przyjeżdżać, postanowione - zadecydował na przekór jej, chcąc postawić ją przed faktem dokonanym. Nie lubił jej stawiać pod ścianą, ale były rzeczy ważniejsze niż "nie sprawianie mu kłopotu", co było dyrdymałem.
Pokiwał przecząco głową, gdyż do niego dalej nie trafiały jej argumenty odnośnie prawa jazdy. Wielokrotnie o tym rozmawiali i Wilkins za każdym razem się wymigiwała od tego, tłumacząc to brakiem czasu, pieniędzy i sił. Uznawała to za zbyt spory wydatek.
Podrapał ją pieszczotliwie po podbródku i westchnął lekko.
- To nawet bez bryki - rzucił. - Samo posiadanie prawa jazdy to dość wygodna rzecz. Mamy przecież mój samochód. Tobie pozwoliłbym prowadzić - uśmiechnął się lekko, chcąc pokazać jakie ma do niej zaufanie, wszakże nikomu nie pozwalał prowadzić swojego wozu. - Ale nad parkowaniem już bym się zastanowił - rzucił uszczypliwie, nawiązując do stereotypu, w którym to rzekomo kobiety gorzej radzą sobie za kółkiem. Jak w tym dowcipie, gdzie trzeźwa żona odwoziła pijanego męża do domu i gdy już podjechali, zamienili się miejscami, by facet zaparkował.
- Pomijając kwestie ubezpieczenia, samochody są stosunkowo tanie w utrzymaniu. Jakbym podliczył swoje miesięczne wydatki na paliwo, to nieznacznie bym przekroczył to, co ty płacisz za autobusy, metro i taksówki - dodał.
Odetchnął głęboko, czując jak klatka piersiowa współpracuje i nie uciska go. Przeczesał włosy Sylvii, nawijając kilka ich kosmyków na swoje palce. Uwielbiał się nimi bawić.
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Pon Maj 04 2020, 22:30

Sylvia wiedziała, że mężczyzna raczej nigdy nie był zbyt pewny w te klocki i doceniała to wszystko, co dzisiejszego wieczora tudzież nocy usłyszała. Nie miała jednak zamiaru go zawstydzić swoim pytaniem o rumieniec, ani nawet z tego powodu nie zamierzała się śmiać. Zwyczajnie ciekawiło ją o czym takim Corvus pomyślał, że aż na jego twarzy było to widać. W końcu teraz byli parą, mógł jej mówić wszystko.
- Potrzebujesz więc jeszcze więcej powodów dlaczego ten ring i gang to gówniany pomysł? - teraz to ona się nieco zirytowała tym wszystkim. Nie zamierzała nagle żyć jak mysz pod miotłą i bać się własnego cienia, bo jest jego dziewczyną i ktoś może chcieć jej coś zrobić chcąc uderzyć w niego. Tak naprawdę do tej pory też mogli to zrobić, w końcu oboje głośno mówili o tym, że są najlepszymi przyjaciółmi, a część i tak miała ich za parę. A skoro Corvus nie miał zbyt wiele osób w życiu, to czy przyjaciółka czy dziewczyna, zabolałby podobnie. Uniosła jednak dłoń na znak, by nie kontynuował dyskusji, którą sama zaczęła. Nie miała ochoty po raz kolejny kłócić się o to samo, JEGO bezpieczeństwo.
Ściągnęła tylko usta w wąską linię już nie komentując jego postanowienia, bo w ogóle jej się nie podobało. Tym bardziej nie w świetle w jakim teraz to stawiał. Nie będzie nagle ostrożniejsza, chodzić jedynie oświetlonymi alejkami albo za dnia, bo coś w teorii może się wydarzyć. Co by nie mówić za dużo i czego na głoś też nie chciała robić, ale jeśli ktoś z ringu czy gangu ją zaatakuje, to będzie to wyłącznie jego wina. Wielokrotnie prosiła o rzucenie tego, a on teraz wyciąga to jako argument przeciwko niej, trochę nie w porządku.
- Nie potrzebuję prawa jazdy - nie zamierzała w tej kwestii póki co ustąpić, bo jego samochód nie był rozwiązaniem. Zresztą wiedziała, że jego odbieranie jej w nocy skończy się bardzo szybko. Wystarczy, że raz pokryje się to z jego gangowym wyjazdem w miasto, a im nie mógł powiedzieć "sorki ziomki, innym razem, muszę laskę odwieźć do domu". Raczej z rana i za dnia za bardzo nie pokazują się, więc siłą rzeczy taka sytuacja może się wydarzyć i to nie raz. A Wilkins nie była księżniczką w wieży, by czekać na wybawcę zamiast samodzielnie (jak od lat) wrócić do domu.
Nie skomentowała nawet jego słów o wydatkach, bo przede wszystkim mu nie do końca wierzyła, a po drugie nie miała ochoty sprzeczać się o coś, na co zwyczajnie nie miała ochoty i nie wiedziała czemu on nagle podnosił sprawę aż do jakiegoś dramatu rodem z hollywooodu, w którym się nie znajdowali.
Przekręciła się na plecy i wpatrywała się w sufit chcąc się nieco uspokoić. Zawsze irytował ją podejmowaniem tego samego tematu w kółko, ale dzisiaj to w ogóle do jakiegoś absurdu to wręcz sprowadzał. Przeczesywanie włosów trochę jednak ją uspokajało.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Corvus Juarez Sro Maj 06 2020, 00:49

Obracanie kota ogonem było wygodne, ale w tym przypadku nie może to dać żadnych efektów. Spodziewał się, że prędzej czy później temat jego pracy na rzecz Sangrienta Cruz i walk w Fight Clubie wyjdzie na pierwszy plan, aczkolwiek Sylvia dalej nie rozumiała jego argumentacji. Dla niego nie było innej alternatywy, bo nic innego nie potrafił tak dobrze, jak się bić. Dzięki temu zarabiał sensowne pieniądze i miał na wszystkie swoje zachcianki. Nie był kimś, kto przede wszystkim cenił wygodę życia, ale był już tak długo w tych walkach na ringu, że regres do poziomu zwykłego parobka, który nawet nie jest w stanie się utrzymać z pensji był zbyt przerażający, by w ogóle brał to pod uwagę. Nie znał się wybitnie na niczym, więc skoro nie Fight Club albo nie zawodowstwo MMA, to czekały go tylko oferty pracy dla studentów i ludzi bez wykształcenia. Nie chciał być takim zerem.
- Nie mogę tak "po prostu" z tym skończyć... - wyszeptał, znając doskonale nie tylko swoją sytuację materialną, ale również niebezpieczeństwo kryjące się za zrezygnowaniem z Sangrienty. Ty była dość patowa sytuacja, bo nieważne jakie rangi był gangsterem, jego życie zostało naznaczone przez przynależność do Krwawego Krzyża i teraz wszystkie swoje decyzje musi opierać właśnie o to członkostwo. Wszystkie z wyjątkiem tej dzisiejszej, bo zejście się z Sylvią było czymś najważniejszym.
Wiedział, że Wilkins jest uparta i będzie chwytać się wszystkich argumentów, byleby tylko nie zacząć kursu. Miał jednak nadzieję, że z czasem ją wybłaga o to, by zapewniła sobie coś, co tak naprawdę nie jest aż tak kosztowne, a jest bardzo przydatne. Wiedział jednak, że nie ma co kontynuować tego tematu, widząc jej nietęgą minę, naburmuszenie i posiłkowanie się tą nieprzyjemną ciszą.
Gładził ją po głowie i bawił się jej włosami, nim nie uznał, że to właściwy moment, by znów się do niej odezwać. Poniekąd miał już wyczucie w tych sprawach, bo przecież regularnie zdarzały im się kłótnie o gang i fight club.
- W łazience mam starą maść na stłuczenia - rzucił. - Nasmarowałabyś mnie? - spytał cicho, bo choć Sylvia przeprowadziła już wstępną pomoc, pozwalając mu na ogarnięcie się po dzisiejszej walce, tak wizja pękniętego żebra mocno go niepokoiła, zwłaszcza wobec zbliżającego się kolejnego intratnego starcia.
- Jeśli nie masz ochoty, to sam po nią pójdę - dodał po chwili, gdyby Sylvia dalej była na niego zła i nie miała ochoty na "usługiwanie" mu w tej kwestii. Był przecież wyrozumiały i wiedział, że bardzo ją ranił tym, co robił i mówił, wielokrotnie dała mu to odczuć już. Nie miał jednak wyboru. To niestety do niej nie docierało.
Prychnął ze śmiechu.
- Naprawdę myślałaś, że nie pociągasz mnie? - wrócił do poprzedniej rozmowy, krzywiąc się nieznacznie. Dalej tego nie rozumiał, bo przecież był za tępy w te klocki, by połączyć fakty, że skoro nie podrywał jej, nie podkreślał, że jest piękna i mu się podoba, że dotykał ją w wielu miejscach bez podtekstu erotycznego, to w sumie nie było to zbyt motywujące. Ach ten Corvo...
Corvus Juarez

Corvus Juarez


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sylvia Wilkins Sro Maj 13 2020, 23:30

Prawda była taka, że to wszystko, to były tylko wymówki. Gdyby intensywnie się zastanowili, to znaleźliby wyjście z tej sytuacji. Ba, już raz mieli pomysł na biznes, ale funduszy zabrakło. Że też wtedy nie pomyślała o tym, by zaproponować mu wspólne mieszkanie, a więc zaoszczędziliby oboje kilka stówek miesięcznie. Będąc razem sprawa była już w ogóle ułatwiona, choć z pewnością niektórzy nazwaliby to skokiem na główkę po tak krótkim (a właściwie zerowym) czasie w związku. Sylvia bardziej niż o pracy kasjerki myślała o zawiązaniu pasa, oszczędzeniu i otworzeniu czegoś swojego. Niewielkiego, tyle tylko by pracować na siebie i spokojnie się utrzymywać. Ona nie potrzebowała luksusów. Ba, Wilkins nie miałaby problemu ze zmianą miasta, bo przecież powszechnie było wiadomo, że San Francisco to jedne z najdroższych miast w Stanach. Mogli je zmienić, zerwać się ze smyczy gangu. Wystarczyła odrobina odwagi. Ale to rozmowa na inną noc.
Westchnęła tylko w odpowiedzi, bo słyszała to już zdecydowanie zbyt często. Wiedziała, że to wiąże się z pewnym ryzykiem. Nie był jednak nikim ważnym na całe szczęście, więc gdyby nagle zniknęli z radaru na drugi koniec kraju, to raczej by się ze smyczy urwali. Za byle "parobkiem" raczej nikt się nie ugania taką drogę. No chyba, że nie był do końca szczery z kobietą o swoim "awansie zawodowym" w szeregach gangu. Prawdę mówiąc większe zagrożenie widziała codziennie w byciu jego członkiem, aniżeli w ucieczce. No ale, ona nic nie wiedziała i nie rozumiała, prawda?
Nie wszelkich, ale tych, które uważała za rozsądne. Nie będzie robić czegoś, co "przecież wszyscy mieli" czy było bezpieczniejsze czy rzekomo tańsze. W to ostatnie z całą pewnością nie wierzyła, bo widziała kilkukrotnie ile wydawał chociażby na paliwo. Nie wiedziała po kiego grzyba porusza tak głupi temat tyle razy, jeśli nie po to, by wywołać kłótnię.
Leżała zła wpatrując się w sufit. Prawdę mówiąc najchętniej by po prostu wróciła do siebie, bo straciła nagle całą radość z tego, że się zeszli. Nie wiedziała po co poruszał ten temat, skoro on zawsze obierał jedną drogę. Z drugiej strony jednak, nie potrafiła się zmusić, żeby wyjść. Nie chciała tego tak naprawdę, chciała spędzić z nim czas, nawet w tak ogłuszającej ciszy.
Nie odpowiedziała początkowo nic, ani właściwie nie dała po sobie poznać, że w ogóle do niej te słowa dotarły. Nieco jej przeszło, ale wciąż była na niego zła. Głównie za to, że poruszył ten temat dzisiaj, teraz, kiedy to miał być ich rzekomo szczęśliwy czas. A on już na starcie to spieprzył. Na jego kolejne słowa jedynie wywróciła oczami wciąż wpatrując się w sufit i bez słowa podniosła się, po czym poszła do łazienki.
- Podnieś się - powiedziała cicho skupiając się na tym, by delikatnie rozwiązać bandaż. Pozwoliła mu usiąść i zajęła się ostrożnym ściąganiem materiału z jego klatki piersiowej. Odłożyła na bok i powoli zaczęła go smarować zimną maścią. Pomimo złości powoli już mijającej robiła wszystko, by zrobić to jak najdelikatniej, jak tylko mogła.
- Boże, Corv, ty tak poważnie? - zerknęła na niego nie przestając go smarować. - Powiedz mi, a jak ty byś to odebrał, jeśli wsadzałabym ci wielokrotnie dłonie w majtki mówiąc, że tylko się ogrzewam? I byś nie czuł, żeby teoretycznie tak intymny dotyk jakkolwiek na mnie działał? Albo lesbijka albo jesteś wyjątkowo nie w moim typie, hm? - przerwała smarowanie, by spojrzeć mu w oczy z uniesioną jedną brwią. Bezpośrednia jak zazwyczaj miała w zwyczaju. Nie miała pojęcia, jak jego zdaniem można by było inaczej to odczytać.
Sylvia Wilkins

Sylvia Wilkins


Powrót do góry Go down

#1 - Corvus & Sylvia - Page 2 Empty Re: #1 - Corvus & Sylvia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach