góra
dół

Go down

#1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu" Empty #1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu"

Pisanie by Dick Badcock Wto Mar 31 2020, 21:00

4 @Courtney Milburn


Dick nie dał sobie dużo czasu na zastanawianie się, czy powinien pojechać do Courtney, czy nie. Zaledwie w sobotę rozmawiał o tym z MJ, a we wtorkowe późne popołudnie stał pod apartamentowcem, z którego okna całkiem niedawno zrzucano wszystkie jego rzeczy. Wziął kilka głębokich oddechów i już, już miał wejść do środka, ale coś go powstrzymało. Nie kontaktował się z Courtney od dwóch tygodni. A czy ona próbowała dzwonić? Prawdę mówiąc, nie wiedział. Zablokował jej numer, więc nawet gdyby próbowała, to by jej się nie udało. Tym bardziej ryzykował utratą życia (albo chociaż jaj, nie wiadomo, co gorsze) przychodząc tu bez zapowiedzi. Stał w cieniu budynku i starał się ułożyć sobie w głowie, jakim tekstem powinien ją przywitać, oczywiście pod warunkiem, że kobieta w ogóle będzie w domu. Serce tłukło mu się w piersi jak oszalałe, stresował się jak choler i w zasadzie mu się nie dziwię.
W końcu, po paru dłużących się w nieskończoność minutach, postanowił po prostu tam pójść, zachować się jak facet i nie okazywać strachu przed jakąś drobną kobietką. Jakby się rzucała na niego z pazurami, to siły mu wystarczy żeby ją spacyfikować, przecież już nieraz to robił, kiedy wpadała w furię przez coś, co powiedział czy zrobił. Gorzej, jeśli Courtney wejdzie w tryb she-Hulka, wtedy będzie nie do zatrzymania.
Schodek za schodkiem (winda jest dla lamusów), centymetr za centymetrem i stanął wreszcie pod znajomymi drzwiami. Oparł się o ścianę tak, by być poza zasięgiem wizjera, wziął głęboki oddech i zanim zdążył się rozmyślić, zapukał głośno, prosząc Boga, Potwora Spaghetti czy Wielkiego Zielonego Kucyka o to, by Courtney jednak nie było w domu.
Dick Badcock

Dick Badcock


Powrót do góry Go down

#1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu" Empty Re: #1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu"

Pisanie by Courtney Milburn Wto Mar 31 2020, 23:06

#1

Courtney nie jest bynajmniej dziewczyną, która zakopie się pod kocem i będzie ryczeć w poduszkę. Z powodu ostatnich wydarzeń była zresztą bardziej wściekła, niż smutna; czuła się upokorzona, szczególnie, że niektórzy goście ślubni byli na tyle nietaktowni, by żądać wyjaśnień, co się odwaliło. Nie wspominając już o ojcu, który po ucieczce Badcocka rechotał jak Cygan z memów. Jego wyraz twarzy zapamięta chyba do końca życia.
Na szczęście zawsze trzeba skopać kilka prawniczych tyłków, w wirze pracy mogła przynajmniej na chwilę o tym zapomnieć. A passę miała ostatnio wyjątkowo dobrą - może spierdalanie sprzed ołtarza jej służy?
Do salonu, w którym siedziała, przez chmury nieśmiało przebijały się promyki słońca. Pogoda była dzisiaj znośna, toteż drzwi balkonowe pozostawały uchylone, by pozwolić świeżemu powietrzu dostać się do środka. Przyjemnie niwelowało to falę gorąca, która zalała ją od wina. Siedziała właśnie w salonie z kieliszkiem chardonnay, obok piętrzył się stos papierów, a sama ona rozpracowywała poszczególne. A to stukała długopisem o blat, przyglądając się jakiejś konkretnej kartce, a to przygryzała wargę, notowała na marginesie, mamrotała coś pod nosem albo przeciągała się jak kot. W międzyczasie delektowała się smakiem winiacza. Niczym niezmącone wtorkowe popołudnie, które mogła poświęcić pracy! Numeru Dicka nie zablokowała, ale pod wpływem emocji usunęła go z kontaktów, żeby dopełnić powiedzenia "śmieci same się wyniosły". Dziwiło ją tylko, że jeszcze nie próbował się kontaktować. Ale w końcu znali się na tyle, że mógł przypuszczać, iż każda taka próba zakończyłaby się fiaskiem. Może dlatego siedział cicho? Może i słusznie.
Z trybu pracy wyrwał ją dźwięk stukania w drzwi. To pewnie kurier z przesyłką! Zamawiała jakiś czas temu buty, tak na pocieszenie po tej całej akcji ze ślubem. Zadowolona, że tak szybko dotarły, boso ruszyła do drzwi. Z uśmiechem na ustach je otworzyła, gotowa odebrać swój plaster na rany.
Ale to nie był kurier.
To był ten kutas, Dick. I z plastrem na rany miał mniej wspólnego niż nic.
Uśmiech szybko ustąpił wściekłości, jedna dłoń wciąż spoczywała na klamce, drugą podparła się teraz w biodrze. Zmierzyła go wzrokiem, obdarzyła pogardliwym spojrzeniem, zmrużyła oczy i wreszcie zapytała:
- Czego chcesz? - glizdo przebiegła, chciała dodać, ale była zbyt zdziwiona jego widokiem żeby wydukać coś więcej, co zresztą było doskonale widać na jej twarzy. Nie była to jednak dobra niespodzianka. Ton głosu był spokojny, ale wyraźnie zdradzał, że to tylko cisza przed burzą, podobnie jak odgłos stukania palców o drzwi. No ale tak z łapami od razu rzucić się też nie wypada, bo może przecież Badcock ma zamiar wszystko wyjaśnić, paść na kolana i przeprosić, a wreszcie odkręcić? Nie wiedziała, jak miałby to zrobić, ale ten człowiek był ostatnim, kogo by się spodziewała w dniu dzisiejszym. Stąd pewnie to miłe powitanie. Tylko gdzie on ma przeprosinowy bukiet kwiatów, halo? Albo chociaż bułeczki świeże i jeszcze ciepłe, prosto z pieca?
- Dupku jeden wstrętny, maszkaro obłudna, GNOJKU PRZEBRZYDŁY! - dodała podniesionem głosem, no dobra - to był wrzask - który rozniósł się echem po klatce. A potem z hukiem zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
Courtney Milburn

Courtney Milburn


Powrót do góry Go down

#1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu" Empty Re: #1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu"

Pisanie by Dick Badcock Sro Kwi 01 2020, 19:56

Nie zdążył jej nawet odpowiedzieć, niestety, chociaż już otworzył usta, żeby wyjaśnić, po co ją w ogóle nawiedza. Cóż, jego niedoszła żona nie chciała widocznie znać tego powodu, bo zaraz zaczęła go wyzywać, wrzeszczeć i w ogóle zrobiła kino. Sąsiedzi na pewno mieli teraz baw, bo sytuacja była iście filmowa. No, ale chociaż Courtney miała bardziej bogate słownictwo niż Diana i nie poszła na łatwiznę, nazywając go kutasem.
Okej, spodziewał się gorszego powitania niż parę wyzwisk i zatrzaśnięcie drzwi przed nosem, prawdę mówiąc - dość go zdziwił ten mało brutalny scenariusz. Ale że Dick był trochę głupkiem, to nie połączył tego z zaskoczeniem, które mogło spotkać Cortney, kiedy zobaczyła go za drzwiami. Ten palant dopowiedział sobie, że blondynka po prostu tak koszmarnie za nim tęskni, że nawet nie jest w stanie go porządnie zaatakować, bo na pewno jej szkoda jego przystojnej twarzyczki. Westchnął ciężko. Faktycznie, mógł wpaść z jakimiś kwiatkami, czekoladą czy inną bajerą, ale on nie chciał w tej chwili błagać o wybaczenie, tylko odzyskać zegarek. Co nie zmienia faktu, że po dwóch tygodniach niewidzenia ślicznej pani adwokat był w stanie bardziej docenić jej urodę. Ach, Dick.
Postanowił raz jeszcze spróbować szczęścia. Podrapał w drzwi jak kot, który bardzo chce przejść do innego pokoju.
Courtney, no weź... — mruknął dość cicho przez drewno, ale i tak echo niosło jego głos po całej klatce. Miał wrażenie, że usłyszał cichy szczęk zamka piętro wyżej, jakby jakiś ciekawski sąsiad postanowił pooglądać tę brazylijską telenowelę. Nie wiedział za bardzo, jak ma ją przekonać - ona zapewne nie chciała go widzieć, czegokolwiek Dick by sobie nie myślał o jej wielkiej tęsknocie, wynikało jedynie z jego przekonania o własnej zajebistości, a niekoniecznie musiało być zgodne z prawdą.
Dick Badcock

Dick Badcock


Powrót do góry Go down

#1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu" Empty Re: #1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu"

Pisanie by Courtney Milburn Sro Kwi 01 2020, 22:57

Słysząc cichy, jakoby skruszony głos mężczyzny i drapanie w drzwi, oparła się o nie, przewróciła oczami i stała tak kilka sekund, które jednak wydawały jej się wiecznością. Zrobiło jej się nieznośnie gorąco i niewiele myśląc, rozpięła dwa guziki w koszuli, którą miała na sobie. Mogłaby przysiąc, że gdyby nie podkład i puder, doskonale byłoby widać zaróżowienie jej twarzy - nie dość, że przez wino, to jeszcze przez Dicka. W innych okolicznościach mogłoby się to całkiem przyjemnie skończyć.
Robienie sceny na korytarzu nie uśmiechało jej się, tym bardziej, że w apartamencie na pewno są jakieś kamery. Dlatego westchnąwszy ciężko, otworzyła drzwi. Przez ostatnie dni wystarczająco nasłuchała się wścibskich ludzi, którzy mieli z jej tragedii pożywkę.
- Richard - powiedziała twardym tonem, zapewne wielokrotnie wyćwiczonym na sali sądowej. Nigdy nie mówiła do niego w ten sposób, na co dzień zwykła do niego mawiać Dicky. Wskazała dłonią wnętrze mieszkania, wycofując się, by brunet mógł wejść. Skrzyżowała ręce na piersi, stanęła przed nim, przyglądnęła się przez krótką chwilę i wymierzyła siarczysty policzek, od którego co prawda zabolała ją dłoń, ale uradowało się serce. Na twarzy Badcocka zajaśniał czerwony ślad. Trochę jej ulżyło.
- Jesteś debilem, wiesz? Pierdolonym pajacem, podłą kreaturą i ŁACHUDRĄ! - wyliczała, chodząc po pomieszczeniu. - Czy ty w ogóle jesteś normalny? SPIERDOLIŁEŚ MI SPRZED OŁTARZA! A JA ZA TOBĄ BIEGŁAM! Co ty sobie myślałeś? Może czajnik na gazie zostawiłeś albo bułki z pieca musiałeś wyjąć? Wiesz, jaka czułam się upokorzona? Sam mi się oświadczyłeś, a potem odjebałeś taką akcję! Biegłam za tobą w jebanych szpilkach! - ostatnie zdanie powiedziała wyjątkowo dobitnie, jakby sprint w szpilkach był jej największym wyczynem w tamtym dniu. Ale wyczynem fakt, że była to pogoń za uciekającym panem młodym. Pewnie żadna normalna kobieta nie rzuciłaby się w pościg, ale u Courtney nogi były szybsze niż mózg. Jakby sam fakt ucieczki był niewystarczającym upodleniem i jej burzliwa natura musiała dodać swoje trzy grosze... Spojrzała na niego wielkimi, błękitnymi oczami, w których tańczyły iskierki rozdrażnienia. Pewnie była nawet seksowna, gdy się tak złościła. - No więc czego tu jeszcze szukasz? Bo jak byłeś naprawdę potrzebny, to cię nie było. A rzeczy swoje, jak dobrze pamiętam, pozbierałeś przecież z ulicy - przypomniała mu beztrosko sytuację z kilku dni po głównej akcji. Zawsze wiedziała, że Dick jest trochę takim Piotrusiem Panem, ale nie miało to dla niej większego znaczenia. Właściwie do tej nieszczęsnej soboty świetnie im się układało, żyli bez zgrzytów, mieli idealny seks, a rozmowy się kleiły. Szkoda, że musiał tak widowiskowo zepsuć sprawę.
Courtney Milburn

Courtney Milburn


Powrót do góry Go down

#1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu" Empty Re: #1 modlitwa głupca, czyli "błagam, Courtney, nie wydrapuj mi oczu"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach