góra
dół

Go down

#3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię? Empty #3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię?

Pisanie by Courtney Milburn Czw Kwi 09 2020, 22:41

#4

Tego dnia Courtney była niespokojna. Klienci i współpracownicy mogli wyczuć u niej pewne zniecierpliwienie, ciężko było jej usiedzieć w miejscu i generalnie wierciła się na stołku. Gdy akurat miała chwilę dla siebie w biurze, wpadała też w swego rodzaju zamyślenie, jakby rozważała właśnie jakiś ważny życiowy dylemat.
Po powrocie z kancelarii nie było lepiej. Pokręciła się po mieszkaniu, zrobiła zakupy i w końcu, patrząc w kierunku zachodzącego słońca, podjęła decyzję. Przebrała się w krótką, obcisłą sukienkę podkreślającą walory jej figury, włożyła wysokie szpilki, usta przejechała krwistoczerwoną szminką, a włosy rozpuściła. Zarzuciła lekki wiosenny płaszczyk, chwyciła butelkę jakiegoś alkoholu, który akurat miała w lodówce i zamówiła taxi. Chwilę później stała już przed budynkiem w Hunters Point.
Chyba zwariowałam, pomyślała, rozpinając płaszczyk i nonszalancko opierając się o framugę (że niby seksownie). Informację o tym, skąd wzięła nowy adres zamieszkania Dicka Badcocka, zabierze pewnie ze sobą do grobu, ale właśnie stała przed jego drzwiami. Mało tego, wcisnęła dzwonek, choć w głębi duszy już tego żałowała. Jednak od rana była niesamowicie napalona, a że życie łóżkowe z Badcockiem miała bardzo udane, stwierdziła, że będzie to najlepsza opcja by rozładować napięcie – w końcu wielokrotnie sprawdzona. Nieważne, że prawie trzy tygodnie temu uciekł jej sprzed ołtarza. Nieważne, że kilka dni temu przywitała go soczystym plaskaczem w twarz. Dziś był jego szczęśliwy dzień – o ile nie odmówi, ale tym niespecjalnie się przejmowała - raczej ciężko będzie jej się oprzeć, a Dickowi nie udało się to jeszcze ani razu. Wiecie, przyszła na taki seks na pożegnanie. Jebać konsekwencje.

@Mary Jane
Courtney Milburn

Courtney Milburn


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

#3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię? Empty Re: #3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię?

Pisanie by Peter Sarnacky Pią Kwi 10 2020, 10:46

Oj od razu kusił. To, że ją zaczepiał, przez przypadek dotknął nie tam gdzie trzeba, czasami delikatnie ją ukradkiem całował to nie znaczyło, że ją kusił. No dobra, może trochę. Co miał jednak poradzić, kiedy miał obok siebie taką seksowną dziewczyną, która do tego sypiała z nim regularnie!
Trochę był niezadowolony, że musiał podjechać do sklepu. Baby w sklepie - wiadomo. Ale poszło jej szybko. Mile się zaskoczył. Doskonale znał drogę do jej domu. Teraz to mógł tam nawet z zamkniętymi oczyma jechać.
-Ej, to było trochę obrzydliwe - powiedział i spojrzał na nią jakby zobaczył Yeti. Co miał zrobić - no zjadł czekoladę. W końcu to czekolada a wszyscy kochają czekoladę. Dobrze, że nie była gorzka bo by tutaj musiała go ratować z cierpienia.
Zmarszczył brwi słysząc dzwonek do drzwi. Może to jej współlokator? Ale mówiła, że nie powinna go być w domu. Co jeśli to Atlas? Kurwa to byłoby dziwne. Znaczy wiadomo, nie miałby nic przeciwko trójkątowi czy coś, ale mogłoby to być trochę niezręczne.
Wyszedł zaraz za nią w samych bokserkach i stanął za Mary -No cześć - uśmiechnął się słodko do kobiety, która stała w drzwiach. Tak, zrobił to z najbardziej Peterową miną, jaką tylko można było zrobić.
Peter Sarnacky

Peter Sarnacky


Powrót do góry Go down

#3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię? Empty Re: #3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię?

Pisanie by Courtney Milburn Pią Kwi 10 2020, 17:49

Blondynce zdawało się, że czekała przed tymi nieszczęsnymi drzwiami całą wieczność. Widać Dickowi się nie spieszyło, a może piekł te swoje bułki. Przez głowę przemknęła jej myśl, że jeszcze zdąży uciec i nawet była już gotowa do odwrotu, w końcu zawsze można użyć tinderka, ale wtedy usłyszała szczęk zamka. Jednak było już za późno.
Gotowa przywitać Badcocka zaczepnym uśmieszkiem, wbiła wzrok w otwierające się drzwi. Ku jej zaskoczeniu nie stał za nimi brunet, a jakaś młodziutka dziewczyna, która coś mówiła. Do Milburn nie docierały żadne słowa, zamiast tego na jej twarzy odmalowało się zdziwienie, a w głowie buszowało milion niewygodnych myśli. Dosłownie się w niej zagotowało.
- Nie wierzę… Zostawił mnie dla takiej siksy?! – powiedziała bardziej do siebie, lustrując blondynkę wzrokiem od góry do dołu. Wyglądała na mniej więcej dwadzieścia lat. Do tej pory Courtney wydawało się, że Badcock nie uganiał się za małolatami. Co za dureń! A ona jeszcze przyszła go dziś uszczęśliwić! No dobra, bardziej siebie, ale w tej chwili nie miało to znaczenia. Zanim rzuci się z pazurami, postanowiła się jednak upewnić. - Jesteś jego nową laską, tak? – zapytała z niedowierzaniem, ale stanowczo, z wyczuwalną złością w głosie, jakby było to oczywiste. Zresztą niedbale narzucona koszula nocna mówiła sama za siebie. Opcja, że dostała zły adres lub zwyczajnie go pomyliła, w ogóle nie wchodziła w grę. I już otwierała usta, żeby im zwymyślać – w sumie bardziej jemu, niż jej, chociaż dziewczynie też się należało, bo w końcu ukradła Courtney narzeczonego – gdy zza jej pleców wyłonił się chłopak, do którego wcześniej mówiła. I nie był to Dick.
- O, Boże – powiedziała na widok Petera, z ulgą wypuszczając powietrze. Był w samych bokserkach, uśmiechał się przyjemnie i w niczym nie przypominał Badcocka. - Sorry, myślałam, że tu mieszka mój eks. Świeża sprawa, rozstaliśmy się całkiem niedawno. Już myślałam, że znalazł sobie pocieszenie i miałam ochotę wydrapać ci oczy – zwróciła się do Mary Jane, jednocześnie przykładając dłoń do czoła w geście zażenowania. O, ona głupia! Dobrze, że wzięła ze sobą butelkę alkoholu, bo gdyby obie ręce miała wolne, pewnie doszłoby już do rękoczynów. Całe szczęście, że nie zdążyła wparować im do mieszkania w poszukiwaniu tego dupka, by wygarnąć mu twarzą w twarz. W dodatku odstrzelona jak szczur na otwarcie kanału.
- Przepraszam, że wam przeszkodziłam – spojrzała wymownie na ich dwoje, którzy zdołali pozbyć się już większości garderoby. - I że nazwałam cię siksą! – dodała, bo nie była przecież żadną furiatką, żeby bez powodu wjeżdżać na obcą dziewczynę. A skoro już to zrobiła, to wypadało chociaż przeprosić. - Już wam nie wchodzę w paradę, powiedzcie tylko: wiecie może czy mieszka tu gdzieś Dick Badcock? Bo chyba dostałam zły adres – rozejrzała się wokoło, wyraźnie skołowana, bo przecież numerek na drzwiach jak byk się zgadzał!
Courtney Milburn

Courtney Milburn


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

#3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię? Empty Re: #3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię?

Pisanie by Peter Sarnacky Pią Kwi 10 2020, 18:46

Stał tak oniemiały gapiąc się na tą całą scenę. Rozbawiło go to jak cholera, więc z jego z twarzy nawet na moment nie zniknął uśmiech. Ciekawe co by było gdyby faktycznie doszło do rękoczynów. Cóż... pewnie obie biły się o wiele lepiej od niego i znając życie to on dostałby w ostatecznym rozrachunku po mordzie.
-No wiesz, ja znam dobry sposób na zapomnienie o swoim eks - puścił do niej oczko i przeczesał włosy. No nie mógł się powstrzymać. Co on mógł, po prostu jego charyzma sama od niego biła i kazała mówić takie rzeczy -Nie no, zapraszamy - dodał, jednak odchrząknął gdy zobaczył spojrzenie Mary. Zmył się więc do kuchni, żeby się ubrać bo faktycznie trochę głupio tak przy obcej kobiecie chodzić w samych gaciach. Nawet jeśli to był naprawdę przyjemny widok.
-Sprzed ołtarza?! A to kutas! No patrzcie go. Ja to bym nigdy żadnej kobiety nie skrzywdził - powiedział naprawdę poważnie -Ale gdzie moje maniery! Peter jestem - dodał i poruszył sugestywnie brwiami -O widzę, że masz alkohol. To co, napijemy się, spędzimy miły wieczór, zapoznamy się - zatarł dłonie wciąż uśmiechając się słodko.
Peter Sarnacky

Peter Sarnacky


Powrót do góry Go down

#3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię? Empty Re: #3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię?

Pisanie by Courtney Milburn Pią Kwi 10 2020, 22:17

Wbiła wypindrzona do obcych ludzi i prawie przypadkiem zrobiła im aferę – może i wyszła idiotkę, ale chciało jej się śmiać z własnej głupoty. W ostatecznym rozrachunku była zadowolona, że nie nakryła Badcocka z inną laską. Może nawet Bóg jednak istnieje i postanowił uchronić ją przed wskakiwaniem byłemu do łóżka.
- No, nie chcę – westchnęła, chociaż niespecjalnie by się przejęła ciekawskimi spojrzeniami w miejscu, gdzie praktycznie nie bywa. Z drugiej strony zbliżała się noc i robiło się chłodno, więc ucieszyła się, że będzie mogła posiedzieć w ciepełku.
- Na co dzień tak nie wyjeżdżam na ludzi, seeerio! – powiedziała bez przekonania, bo oczywiście, że wyjeżdżała; u niej wszystko działało szybciej niż rozsądek. - W to nie wątpię – odpowiedziała Peterowi z lekkim uśmiechem, wchodząc do środka. - I pewnie właśnie pomagałeś koleżance zapomnieć, zgadłam? – dodała wesolutko, choć szkoda jej było, że zrujnowała im gorący wieczór. Niedbale przejechała ręką po włosach i zdjęła swoje szpile, co trochę ugrzeczniło jej kreację. Odwiesiła też swój płaszczyk. Dwoje półnagich ludzi i kobieta w skąpej sukience i obcasach do nieba; gdyby patrzyła z boku, pomyślałaby, że zamówili sobie dziwkę (ale za to luksusową).
- Co za siusiak! – dokończyła za dziewczynę. - Już zdążył pochwalić się, co odjebał? – zapytała retorycznie. - Ehh, wolałabym żeby nie chwalił się tą durną ucieczką na prawo i lewo, ale trudno. A adres mam od życzliwych ludzi – machnęła ręką, bo wolała nie afiszować się swoim źródłem informacji. - Dobrze pamiętasz! W razie problemów z prawem zapraszam, po znajomości będzie taniej – nie będzie, ale każdy moment na reklamę jest dobry. - No tak, wywaliłam go z mieszkania, ale i tak szybko znalazł nowe gniazdko. Miał szczęście, że trafił na taką współlokatorkę, przynajmniej to mu się udało – Courtney jakoś wątpiła, że blondynka miała zamiar nie przyjmować go na chatę, bo zwiał randomowej lasce sprzed ołtarza, ale mimo wszystko zdążyła obdarzyć ją sympatią. W końcu mogła spławić nieproszonego gościa, a zaprosiła ją do siebie - choć miała inne plany na ten wieczór, o czym przypomniała zerkając na chłopaka. W Milburn odezwał się nawet głos empatii i już miała proponować, że sobie pójdzie, ale wtedy swoje trzy grosze wtrącił brunet. Courtney jakby na to czekała, bo jednak wizja powrotu do pustego mieszkania nie podobała jej się, więc od razu się rozchmurzyła.
- No małpiszon, co poradzić. Za to twoja dziewczyna ma szczęście – uśmiechnęła się znacząco do współlokatorki swojego eks, która dosłownie pożerała chłopaka wzrokiem. Zresztą nic dziwnego – był przystojny i do tego przyjemnie flirciarski. Gdyby nie był kilka lat młodszy i zajęty, to kto wie? Tymczasem nasza seksbomba starała się zachowywać, jakby wcale nie przyjechała na szybki numerek; niestety po jej aparycji było to widać i w głębi duszy była zawiedziona.
- Courtney! – przedstawiła się z entuzjazmem, podając alkohol zamiast ręki. - NO DOBRA, skoro proponujecie, to nie wypada odmówić! Co my tu mamy? Jakiś bourbonik chyba – dodała, przyglądając się etykiecie. - Mam teraz pełno alkoholu, bo wesela w końcu nie było, a nie wszystko dało się zwrócić – w sumie nie wiedziała za bardzo, co jej zostało, a co nie, bo nie miała do tego głowy i poprosiła przyjaciółkę, by ogarnęła to za nią. - Dobra, ja bronię gangusów, a wy co robicie w życiu? - zapytała, bo skoro już ma okazję poznać kobietę, która uratowała Badcocka od mieszkania pod mostem, to chciała wiedzieć jak najwięcej.
Courtney Milburn

Courtney Milburn


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

#3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię? Empty Re: #3 co ty tutaj robisz, co ja tutaj robię?

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach