góra
dół

#3

Go down

#3 Empty #3

Pisanie by Heather Love Pon Kwi 06 2020, 21:16

Po raz kolejny przyłapywałam się na tym, jak mój wzrok i myśli uciekały w kierunku siedzącego na drugim końcu wyjątkowo długiego stołu - składającego się z kilku innych długich stołów - Jensena. Jensena, dla którego teraz byłam kompletnie niewidzialna. Bardziej niewidzialna niż unoszące się w powietrzu pyłki kurzu. Patrzenie na niego, otoczonego wianuszkiem młodych i wręcz nachalnie błagających o pierścionek i nowe nazwisko kobiet, było najbardziej bolesnym widokiem, z jakim przyszło mi się mierzyć. Nie mogłam jeść, bo wszystko co przełykałam zatrzymywało mi się w gardle. Nie mogłam pić, bo przecież byłam niepełnoletnia i nikt nie polałby mi nawet kieliszka szampana. Nie mogłam z nikim rozmawiać, bo wszyscy traktowali mnie jak kruche, wymagające spokoju dziecko. Każdy mężczyzna odwracał ode mnie wzrok w obawie, że po przeżytym napastowaniu(!) poczuję się zagrożona i osaczona. Cholera jasna! Byłam tutaj najlepiej ubraną i w ogóle całościowo najlepszą i najgorętszą laską. A nikt nawet nie wlepił swoich oczu w moje wyeksponowane piersi! Brakowało mi uwagi, brakowało mi bycia w centrum zainteresowania, brakowało mi tego, by nikt nie próbował Jensena swatać z jakimiś cytatymi babkami po trzydziestce.  A Jensen... doprowadzał mnie do złości. Nie tylko nie raczył spojrzeć w moją stronę, co jeszcze chyba wyjątkowo dobrze się bawił w swoim nowym towarzystwie. Zazgrzytałam zębami. Nie mogłam się doczekać, kiedy ta przeklęta impreza się skończy. Nie mogłam się doczekać aż wszystkie laski się odczepią od bohatera biednej, pokrzywdzonej młodszej siostrzyczki. Był kobieciarzem, zawsze to wiedziałam. A ja byłam cholernie zazdrosna i jedyne co miałam ochotę zrobić to powlepiać tym siksom gumę balonową w nastroszone kudły. Uśmiech, który posyłał innej ranił moje serce. Chwyciłam więc swój kawałek ciasta, obchodząc cały stół dookoła i próbując się wbić w jakieś miejsce znacznie bliżej, ale huh... Żadna laska nie chciała się przesunąć chociażby o centymetr. Byłam bliska rzucenia talerzem o ziemię.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Jensen Forbes Pon Kwi 06 2020, 22:00

Nie zamierzał nawet przesadnie ukrywać, że nagłe znalezienie się w centrum uwagi nie łechtało mu ego. Teoretycznie mógłby wymigać się od towarzystwa, wymawiając się bólem głowy czy dyskomfortem spowodowanym przez inne obrażenia, ale... Cóż, nie zrobił tego. Wręcz przeciwnie, jeśli zyskał już możliwość ponapawania się tym faktem, że nagle całe rodzinne - i nie tylko, nie zapominajmy o znajomych znajomych znajomych i ich krewnych, którzy pojawili się na uroczystości - grono miało go za najprawdziwszego bohatera. Nagle jego brat nie był aż tak rozchwytywany, a Jensen? Jensen czuł się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Tym bardziej w tych chwilach, w których kolejne puste półmiski znikały ze stołu, a towarzystwo znowu zwracało głowy ku niemu, rozmawiając z nim o praktycznie wszystkim. Jedni pytali go o to, jak załatwił sprawę z tym bejsbolistą i co powiedział na to zatrudniony przez rodziców prawnik - oczywiście, nie obyło się bez problemów z rodziną tego knypka - a także, czy wszystko miało mieć swój dalszy ciąg w sądzie. Inni zamartwiali się siniakami i obiciami w kolorach tęczy, licznymi otarciami i guzami... Jeszcze inni - a właściwie inne, o dobry losie - leciały nawet na jego ułamane zęby... Jensen dosłownie pławił się w blasku chwały.
W tym momencie tak mocno czerpiąc z uwagi otoczenia, iż sam nie do końca wiedział, kiedy tak właściwie przestał zwracać uwagę na osobę, na której aprobacie teoretycznie najbardziej mu zależało. Kiedy gwar rozmów wypełniał jego głowę, a jedzenie i picie syciło żołądek, cała uwaga pryskała jak bańka mydlana. I choć niewątpliwie nie zachowywał się właściwie w stosunku do Heather, nawet o tym teraz nie pomyślał.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Heather Love Pon Kwi 06 2020, 22:56

Stałam dosłownie na przeciwko Jensena, niemal wywiercając mu dziurę w brzuchu tym swoim natarczywym spojrzeniem, a on... Nie drgnął. Nie oderwał wzroku od Alison, Alice czy jak jej tam było. Był tak pogrążony w tej jakże pasjonującej i widocznie schlebiającej mu rozmowie, że ja stałam się dla niego kimś zupełnie niepotrzebnym. Zwłaszcza teraz, kiedy miał inne obiekty westchnień. Mogłabym wyparować, a on nie dość, że nawet by tego nie zauważył, to jeszcze poświęcił mi swoją drogocenną uwagę dopiero za drzwiami swojego pokoju, gdzie nikt, by nas nie dostrzegał. Było mi źle, naprawdę źle. Czułam jak w środku wszystko mi się przewraca i naprawdę walczyłam ze sobą, by nie uciec do swojego pokoju... Właśnie. To byłoby dla niego takie korzystne, prawda? Gdybym zwiała i dała mu wolną rękę. Nie wiedziałam nawet kim dla siebie byliśmy. Nigdy nie powiedział mi o swoich uczuciach. Nie miałam pewności, że jeśli stąd odejdę to on nie postanowi oprowadzić jednej z tych kobiet po domu. Po swoim pokoju. Po swoim łóżku. W tym krótkim czasie zaczynałam rozważać wszystkie możliwe scenariusze, dotyczące tego jak niewiele dla siebie znaczyliśmy. Bądźmy szczerzy - byłam młodą gówniarą. Nie wiedziałam nic o życiu, nie byłam doświadczona tak jak one. I najwyraźniej nie mieliśmy tylu wspólnych tematów... Nie kontrolując swoich emocji, wysłałam mu tego cholernie złośliwego smsa. Nie wiedziałam, czy mnie karał za tego Noaha. Nie wiedziałam, czy nie szukał czegoś lepszego. Może byliśmy jednak tylko przygodą, niczym więcej... Ciarki mnie przeszły, gdy zobaczyłam jak jedna z tych kobiet zaczyna go dotykać po bicepsie, śmiejąc się przy tym zalotnie. Brakowało mi tchu. Nie mogłam tak tego zostawić. Bezceremonialnie wbiłam się między tą kobietę i Jensena, wręcz wbijając im łokcie w żebra. Och, jaka szkoda, tak się złożyło, że nigdzie indziej nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca, a oni..
- Znowu rozmawiacie o tym jak Jensena prawie wykończył szesnastolatek? - zagaiłam trochę kpiąco, specjalnie przekręcając wiek Noaha. Chciałam jak najbardziej umniejszyć zasługi Jensena i zrobić z niego jak największą kalekę. Skoro wyrywał kobiety na mojej tragedii, to mu się należało. - Rany, jakie szczęście, że pan Watkins tam był. Nie wyobrażacie sobie. Już myślałam, że Noah go zabije gołymi pięściami. Gdyby nie ten sąsiad... pewnie rozmawialibyśmy teraz na cmentarzu - sięgnęłam dłonią po szklankę Jensena i tak po prostu upiłam z niej łyka, zagryzając alkohol wiśniami. Nie byłam nawet w stanie teraz na niego patrzeć. Jedyne co chciałam zrobić to wbić mu kolejną szpilkę. - Wiedziałyście, że się rozwiódł z żoną pół roku temu? Przysięgam, że gdybym była starsza, wskoczyłabym mu pod maskę samochodu - zachichotałam, wypijając całą zawartość trunku. To... było mocne. Bardzo mocne. Skrzywiłam się.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Jensen Forbes Pon Kwi 06 2020, 23:42

Zaaferowany tym wszystkim, co działo się wokół niego, całkowicie zapomniał o zerkaniu na Heather - choć z początku robił to przecież niemal instynktownie - jednak ona zdecydowanie nie zapomniała o patrzeniu na niego. O posyłaniu spojrzeń i... Robieniu scen? Nim się bowiem obejrzał, poczuł, jak blondynka zachodzi go od tyłu i boleśnie wciska mu łokcie w żebra. Mimo to - no, przynajmniej z początku - obdarzył ją szerokim uśmiechem, sięgając przy tym, by odsunąć kosmyk włosów opadający jej na twarz. Chwilę później srogo przekonał się jednak, co zamierzała zrobić, a jego radosna mina momentalnie stopniała...
- Wiem, że to dla ciebie bardzo trudne, Heather, dlatego nie winię cię za to, że nie pamiętasz, co się wtedy zdarzyło. - Stwierdził już całkowicie zwykłym, niesepleniącym głosem, obniżając ton do bardzo wyrozumiałego, a nawet wręcz pocieszającego westchnienia. Jednocześnie obrzucił także towarzystwo spojrzeniem, robiąc przy tym minę, jaka zdecydowanie odpowiadałaby zatroskanemu bratu. W końcu biedna Heather musiała czuć się tak okropnie z tym, co miało wtedy miejsce, prawda? Tak fatalnie, że nie była w stanie patrzeć na mężczyzn i wcale nie komentowała właśnie walorów podstarzałego sąsiada.
- To chyba nie jest sok jabłkowy, Hettie. - Dopowiadając w reakcji na jej bezczelną - a przede wszystkim nierozsądną, w końcu byli tu ich rodzice, którzy mieli ją za kompletne niewiniątko - kradzież, Jensen instynktownie objął ją ramieniem w pasie, by zapobiec potencjalnej wywrotce dziewczyny. - Przepraszam na chwilę. - Rzucił w stronę rozmawiającej z nim wcześniej kobiety, po czym zaczął podnosić się z miejsca, nie puszczając przy tym Heather. - Musimy zniknąć na momencik. - Nie wiedział już, czy mówił to do niej, czy do poprzedniej rozmówczyni, ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Przede wszystkim musiał dowiedzieć się, o co znowu chodziło jego przybranej siostrzyczce, bo to nurtowało go zdecydowanie bardziej niż cokolwiek innego.
Chyba zaczęli się dogadywać, prawda? To czemu odstawiała sceny zazdrości, gdy byli w towarzystwie ludzi, którzy nie mogli dowiedzieć się o ich małym sekrecie? Czemu wysyłała mu te smsy? Kręcące, nie ma co, ale wciąż stanowiące ryzyko, którego obecnie nie potrzebowali. W końcu oczy wszystkich były zwrócone także na nich.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Heather Love Wto Kwi 07 2020, 10:43

- Pamiętam wyjątkowo dobrze - odparłam automatycznie, wzdrygając się, kiedy dotykał moich włosów. Nie byłam jakąś laleczką, którą mógł się bawić tylko wtedy, kiedy było to wygodne. Nie zamierzałam tak siedzieć i na to wszystko pozwalać. Miałam swoją godność. I szczerze? Miałam kompletnie gdzieś jego rodziców. Przecież byłam biedną dziewczyną po olbrzymiej traumie. Nikogo nie mogło dziwić moje zachowanie. Po prostu... czułam się przytłoczona tymi wszystkimi ludźmi. Potrzebowałam spokoju, a to oni urządzili tą durną imprezę. Wina leżała po ich stronie.
- Nalejesz mi jeszcze tego soczku? - grałam głupią, mrugając zalotnie oczami. Wyłapałam spojrzenie żony Josha, która kręciła smutno głową. Ze wszystkich osób na całym świecie, miałam wrażenie, że była jedyną, która zdawała sobie sprawę z tego co działo się tutaj naprawdę... Przełknęłam głośno ślinę. Z jednej strony zrobiło mi się głupio, ale kiedy tylko Jensen położył swoje łapska na mojej talii... coś się we mnie zagotowało. Świetnie. Chciał mnie uciszyć, chciał mnie stąd zabrać, bym nie robiła mu wstydu na oczach jego potencjalnej narzeczonej. Chciał się mnie pozbyć, by móc dalej odgrywać swoje zaloty... Nie. Zdecydowanie nie. Nadepnęłam mu wysokim butem na stopę.
- Och, nie widzisz, że rozmawiam? - usiadłam uparcie na wcześniejszym miejscu, wbijając wzrok w brata, a potem niby konspiracyjnie, ale bądźmy szczerzy - robiłam wszystko, by inni usłyszeli moje słowa - To co, która? - szczerzyłam sztucznie zęby. - Która zasługuje byś ją oprowadził po naszym domu, braciszku? - chciało mi się płakać na myśl, że miałby komuś pokazywać wszystkie te miejsca, w których się pieprzyliśmy komuś innemu. Ale nie pozwoliłam sobie na łzy. Zamiast tego unosiłam dumnie podbródek do góry.
- Przystojniaczek z niego, wiem - zaśmiałam się głupio, kierując swoje słowa do tych wszystkich kobiet, które nas otaczały. I nawet jeśli Jen nie nalał mi nowego drinka, chwyciłam szklankę kogoś obok. Zamierzałam się nawalić. - Ale nie musicie się do niego tak łasić. To nie konkurs! - teraz to ja złapałam Jensena za twarz, przytulając sobie jego głowę do mojego dekoltu i jednocześnie mierzwiąc mu włosy ręką. Każde rodzeństwo tak się zachowywało, nie? Nie było w tym nic dziwnego. - Jestem pewna, że mój braciszek znajdzie czas dla każdej z was! I och... - wyzezowałam na jego telefon, który momentalnie się zaświecił. Jeszcze nigdy nie sądziłam, że komunikat o braku baterii ucieszy mnie tak bardzo. - Te cycki to twojej dziewczyny, Jenny? - ups.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Jensen Forbes Wto Kwi 07 2020, 14:40

Jensen przywykł już do bycia świadkiem licznych burd na weselach, pogrzebach czy innych uroczystościach rodzinnych. Pięćdziesiąte urodziny jego ojca też nie obyły się bez gigantycznej afery wywołanej przez dwóch dalekich kuzynów z - co wyszło dopiero w tamtym momencie - wrogich grup ideologicznych. Chciał jednak, by ten dzień był kompletnie inny, bo przecież świętujący naprawdę na to zasługiwali... No i w ostatnich godzinach nie wydarzyło się nic, co mogłoby zaburzyć ten spokój. No, właśnie, w ostatnich godzinach, bo teraz to - najwyraźniej już wcześniej podpita - Heather postanowiła zostać gwiazdą akcji, coraz bardziej zwracając na siebie uwagę... A Jen kompletnie nie rozumiał, dlaczego. Przecież się pogodzili, nie musiała być tak oschła i... O cholera, boleśnie dawać mu do zrozumienia, że była zła. Chcąc uniknąć dramy, profilaktycznie odebrał jej szklankę, kręcąc przy tym głową, ale dając jej usiąść obok.
Normalnie schlebiałoby mu, że była o niego zazdrosna. Gdyby byli teraz w innym towarzystwie, pewnie uszczypnąłby ją w pośladek, sadzając sobie na kolanach i komentując coś o małej złośnicy... Ale byli na rodzinnej imprezie, do ciężkiej cholery! Nie wyprowadził się, bo go o to prosiła - i kusiła walorami, bądźmy szczerzy, to też miało swój wkład w przekonywaniu go do zostania - i nie chciał wylecieć z domu za takie akcje. Nie, gdy nie miał totalnie żadnych oszczędności, żeby ustawić im życie. To nie było już pieprzne, przyjemnie napełniające adrenaliną poruszanie się po krawędzi, o nie. To było coś totalnie innego.
- Te miłe panie dotrzymują mi towarzystwa swoją rozmową, Heather. Nieprzyjemnie jest je obrażać, sugerując takie rzeczy. - Upomniał ją jak niegrzeczną siostrzyczkę, która nie znała się na zasadach konwersacji, jednocześnie tarmosząc ją ręką po czubku głowy. Wiedział, że ją to zirytuje, ale jakoś nie umiał się przed tym powstrzymać. Mimowolnie dawał się wciągać w jej gierkę i mimowolnie... Mimowolnie dyskretnie musnął językiem przestrzeń pomiędzy jej piersiami, gdy postanowiła go w nie wtulić. Wiedział, że nikt nie zauważy tego ruchu, a nawet jeśli, to przecież wyglądało na przypadek, prawda? Po chwili zresztą odsunął się od niej - niby to w rozbawieniu - grożąc jej palcem. Musiał podtrzymać atmosferę, prawda? Nawet jeśli Heather nieustannie próbowała to zepsuć.
- Niedoszłej narzeczonej. - Odpowiedział jak najbardziej suchym i neutralnym tonem, wzruszając przy tym ramionami i wodząc wzrokiem po zebranych dookoła ludziach, by wyjaśnić im to jak człowiek i jednocześnie zasugerować jej, że być może faktycznie zamierzał się wtedy oświadczyć. Wiedział, że ją to ugodzi, ale z drugiej strony... Ona też nie grała czysto. Gigantyczny pierścionek, jaki jeszcze trochę temu błyszczał na jej palcu, był tego idealnym dowodem. A Jensen i jego tapeta? Był w końcu dorosłym facetem, mógł mieć na tapecie wszystko, co tylko chciałby tam umieścić. Damskie piersi w staniku nie były niczym szczególnym. Ot, estetyka.
- Nie była zdecydowana na poważną relację i nadal nie zmieniła zdania. - Przecież nieba by jej uchylił, gdyby tylko wreszcie przestała pogrywać sobie z nim w sytuacjach, w których było to tak cholernie niewłaściwe. Naprawdę myślał, że doszli już do porozumienia...
I choć jej zazdrosne spojrzenie niewątpliwie mu schlebiało, czuł się także coraz bardziej zirytowany tym, że Heather na każdym kroku urządzała mu sceny. Zupełnie tak, jakby nie wiedziała, że tylko ona naprawdę się dla niego liczyła. Przecież nie poszedłby do łóżka - ani gdziekolwiek indziej - z kimkolwiek innym, jeśli się ze sobą spotykali. Nie był kimś, kto jednej nocy spędzałby czas pod jej kołdrą, a kolejnej pokazywałby sypialnię innej lasce. Bez przesady, Heather znowu oskarżała go o coś, co było tak cholernie absurdalne, jak tylko mogło być.
- Serio, Heather. Za dużo soczku na dzisiaj. - Mruknął bardziej poirytowanym tonem niż zamierzał, łapiąc ją za rękę, w której trzymała podebraną komuś szklankę.
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Heather Love Wto Kwi 07 2020, 15:29

Oczywiście, że tego nie widział. Tak było łatwiej, prawda? Udawać, że się nic złego nie robi. Oj, taki tam biedny, nieświadomy Jensen, który nie miał żadnych złych intencji. Podryw? Jaki podryw? On się przecież tylko z grzeczności uśmiechał. Z grzeczności też nawiązywał kontakt wzrokowy z wszystkimi dwiema parami oczu jednej dziewczyny. Byłam przecież tylko małą, głupiutką Heather, która kompletnie nie rozumiała jak to jest w świecie dorosłych. Bo tak to przecież u nich wyglądało, nie? Na prężeniu muskułów, gapieniu się w cycki, zalotnych uśmiechach i komplementach. Ot, zwykła grzecznościowa rozmowa.
-  Nie sugeruję tego tym miłym paniom, tylko tobie, braciszku. Wszyscy wiedzą jakim jesteś kobieciarzem. Nie obwiniam Alison za to, że jej zegar biologiczny tyka szybciej niż... - przerwałam, kiedy zepsuł mi moje idealną fryzurę. Byłam wściekła. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak źle, jak w tym momencie. Już nie chodziło o zazdrość, a o to jak on mnie traktował. Miałam do siebie znacznie więcej szacunku, niż on. Nie zamierzałam pozwalać mu sobą tak pomiatać! Kiedy poczułam jego język pomiędzy swoimi piersiami, długie paznokcie jednej z moich dłoni, przypadkiem wbiły się w okolice jego oka, pozostawiając mu czerwone zarysowanie na skórze. Oj. Taki odruch, którego strasznie nie chciałam. I tak bardzo go przecież za to przepraszałam.
Ale to co zrobiłam było w niczym z tym, co usłyszałam z jego ust. Miałam wrażenie, jakby ktoś właśnie przywalił mi pięścią w twarz. Oboje wiedzieliśmy jak chciałam, by wreszcie się określił w stosunku tego co do mnie czuje. Oboje wiedzieliśmy jak bardzo pragnęłam jakiejś deklaracji. Nie miałam wątpliwości, że tekst o narzeczeństwie był bajką. Nie znaczyło to jednak, że zostałam przez niego teraz okrutnie zraniona.
- Wydaje mi się, że wina nie leżała po jej stronie, tylko po twojej. Gdybyś nie był taki dziecinny i potrafił pokazać, że ją kochasz, to na pewno nie odeszłaby w ramiona innego - tylko dlatego zadawałam się z Noahem. Był - w przeciwieństwie do Jensena - naprawdę zdecydowany. Wiedział czego chciał. Wiedział kogo chciał. Nawet jeśli to wszystko skończyło się w ten sposób, przynajmniej nie mogłam mu odmówić zaangażowania. Jensen natomiast... Nawet nie wiedziałam, czy nie sypiał z kimś poza mną. A po tym cholernym obiadku miałam pewność, że byłam tylko odskocznią. Miałam tak bezczynnie siedzieć i oglądać jak poznaje laskę, której w przyszłości założy pierścionek na palec? Niedoczekanie.
- Mój narzeczony próbował mnie zgwałcić, niemal nie zabijając przy tym mojego brata. Nie uważasz, że mam prawo odreagować? - warknęłam wściekle, próbując mu wyrwać rękę, ale wtedy cały trunek się wylał na moją jaskrawą sukienkę.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Jensen Forbes Wto Kwi 07 2020, 16:42

Lubił widzieć, że jej na nim zależało. W dosyć niewłaściwy, być może nawet wręcz popaprany sposób, naprawdę lubił odpłacać jej się pięknym za nadobne i sprawiać, że to ona czuła się ignorowana. W końcu ona dużo dłużej odstawiała mu podobne cyrki. Czy to dziwne, że postanowił sprawić, by też poczuła ten piekący żar domniemanego porzucenia. To nie on pierwszy postanowił przekroczyć granice ich gierek i zaręczyć się z pierwszą z brzegu osobą. Nie on całował inne tuż przed jej oczami - choć może powinien? - i nie on ogłaszał całemu światu, jak wielkim przegrywem była. A jednak wciąż zachowywała się tak, jakby samym siedzeniem w towarzystwie innych kobiet odstawił jej największe możliwe świństwo. A on? On zaczynał mieć serdecznie dosyć jej obecnego humorku. Czy to było aż takie dziwne, że chciał spędzić chwilę czasu z ludźmi, którzy potrafili jakkolwiek go docenić? Którzy faktycznie chwalili jego uczynki zamiast podkreślać każdy domniemany błąd? Czy to było całkowicie normalne, że coraz częściej zastanawiał się, czy nie był dla Heather wyłącznie łóżkowym akcesorium? Tam go doceniała... Poza sypialnią potrafiła wyłącznie wytykać mu porażki i upokarzać go przed towarzystwem.
- Gdzieś trzeba zdobywać doświadczenie, co nie? - Stwierdził z szerokim uśmiechem, wywracając przy tym oczami. - Kto nie robił głupich rzeczy, gdy był młody, może teraz spać spokojnie. Niestety, tak się składa, że Forbesowie mają skłonność do szaleństwa za młodu, zanim dobiją do odpowiedniego portu i wreszcie się ustatkują. Prawda, braciszku? - To mówiąc, nalał sobie więcej alkoholu do szklanki i uniósł go w kierunku starszego brata, który z - przesadnie kulturalnym, wyraźnie poirytowanym uśmiechem; jak cudownie było wkurzać zarówno Josha, jak i Heather - odpowiedział mu tym samym. Jeśli dziewczyna chciała pogrywać z nim w taki sposób, nie zamierzał pozostawać całkowicie bierny. Tym bardziej, że o ile kręciło go drapanie w sypialni, naumyślne zadrapywanie jego twarzy było czymś z zupełnie innej kategorii. I nie, nie zrobiła tego tak przypadkowo jak twierdziła. Łaskawie przyjął jej przeprosiny, obracając to wszystko w żart, jednak w rzeczywistości wiedział swoje. Tym bardziej przy tym, jak zachowała się później.
- Niestety. Niezależnie od tego, jak bardzo chciałabyś mieć rację, tutaj się mylisz, Hettie. - Pokręcił głową, teoretycznie posyłając jej uśmiech, jednak w praktyce łącząc go z bardzo urażonym spojrzeniem. Po chwili zwrócił się też zresztą do wszystkich, wzdychając przy tym ciężko. - Otóż wybranka mojego serca odtrąciła mnie, gdy spotkała młodszego i bogatszego kandydata, lecąc na jego wypchany portfel i wypychane bokserki, mimo że chciałem dać jej wszystko, czego pragnęła. Nieustannie o nią zabiegałem, a ona... - Teatralnie zwiesił głowę, nie kończąc zdania, co spotkało się z zasmuconymi westchnięciami zgromadzonych wokół niego kobiet i ręką czarnowłosej Barbary pocieszycielsko umieszczoną na jego plecach. - To ciężki temat, Heather, przecież wiesz. - Dodał jeszcze przy okazji, z satysfakcją obserwując to, jak towarzyszące mu dziewczęta dosłownie zabijają ją wzrokiem i uciszają słowami. - Ale wiem, że to dla ciebie trudne po tym, co się stało, więc może lepiej byłoby, gdybyś znalazła wytchnienie w cichszym, spokojniejszym miejscu. - Cóż, chyba najlepiej byłoby odciągnąć ją od towarzystwa, kiedy najgorszym problemem był drink rozlany na jej jaskrawą sukienkę. Jensen kulturalnie sięgnął po paczkę chusteczek, wyciągając jedną i podając ją Heather...
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Heather Love Wto Kwi 07 2020, 17:19

- Chcesz przez to powiedzieć, że masz te szaleństwa już za sobą i jesteś wreszcie gotowy się ustatkować? - prychnęłam, nie kryjąc cynizmu w głosie. A więc to tym byłam tak? Młodzieńczym szaleństwem, które przechodziło z czasem. Robiło mi się niedobrze, kiedy na niego patrzyłam. Nigdy nie sądziłam, że byłby zdolny posunąć się tak daleko. Doskonale teraz wiedziałam, że ciągle mnie karał za sprawę z Noahem. Chciał mi dać nauczkę i mnie zranić, ale czy nie widział, że właśnie mnie tracił? Lubiłam gierki i manipulacje, ale nie lubiłam dawania sobie do zrozumienia, że byliśmy dla siebie niczym.  
- Otóż wybrance twojego serca nigdy nie zależało na tamtym gościu i doskonale o tym wiesz, że chciała wzbudzić w tobie zazdrość - nie umiałam już trzymać w ryzach mojej złości. Widziałam w jaki sposób patrzyła na mnie żona Josha, ale miałam to gdzieś. Byłam naprawdę bliska płaczu. I jeszcze ta cholerna siksa, która z taką łatwością pocieszała mojego Jensena. - Nigdy by do niego nie odeszła, gdybyś traktował ją jak powinieneś. Jakbyś zabrał ją na prawdziwą randkę, dał prawdziwego kwiatka i przedstawił swoim rodzicom. Gdybyś jej chociaż powiedział co do niej czujesz! - prychnęłam, świdrując wzrokiem twarze kobiet, które chyba w tym momencie zmieniły zdanie i znowu były "teamHeather". Każda kobieta chciała być doceniona, każda chciała wiedzieć, że mu zależało. Ja się w niczym nie różniłam. - Jesteś jak tchórz, który boi się dwóch pospolitych słów, a potem zgrywasz ofiarę. Odeszła, bo jej nie zatrzymałeś. To jest tak proste, Jenny.
Chciał, żebym odeszła? Chciał się mnie pozbyć, by móc się zając obracaniem tych kobiet? W porządku. Widocznie nie miałam tu czego szukać. Przyjęłam te cholerne chusteczki, wypychając nimi przemoczony dekolt. Dolna warga drżała mi niemiłosiernie i choć podniosłam się z krzesła, nie odeszłam. Wbiłam wzrok w jego niebieskie oczy i wyrzuciłam z siebie to co tłumiłam praktycznie od zawsze: - przecież wiesz, że cię kocham - cisza, wręcz grobowa. Czułam na sobie wzrok tych wszystkich ludzi, którzy wyglądali jakby własnie zobaczyli ducha. Było mi gorąco i naprawdę chciałam to wszystko zostawić w tym miejscu, ale nie mogłam mu tego zrobić. Wykrztusiłam z siebie jeszcze: - ...braciszku. I nie mogę się patrzeć jak marnujesz sobie życie - cmoknęłam go delikatnie w policzek, a łza mimowolnie spłynęła z mojego oka. Nie mogłam tu dłużej siedzieć. Podeszłam więc szybkim krokiem do Josha, by wyciągnąć go na parkiet. W przeciwieństwie do Jensena, był naprawdę dobrym bratem. I kiedy muzyka znacznie zmieniła rytm, wtuliłam policzek w jego ramię, pozwalając wszystkim emocjom wypłynąć na wierzch.
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Jensen Forbes Wto Kwi 07 2020, 18:46

- Gdybyś interesowała się moim życiem, Heather, doskonale wiedziałabyś, że jest tak od dawna. - Odpowiedział, mocno zaciskając przy tym usta i obdarzając ją już nieco mniej przyjaznym spojrzeniem. Czyż to nie było wspaniałe? Zarzucała mu skakanie z kwiatka na kwiatek, gdy jedyne, co ostatnio robił, to szczenięce oczy na jej widok. To nie on był tu kimś, kto musiał się wyszaleć. W końcu nie raz i nie dwa dawała mu do zrozumienia, że mogła w każdej chwili zmienić zdanie, co do ich relacji, a potem zniknąć z kolejnym typem podobnym do jej ostatniego narzeczonego. W końcu była sporo młodsza, obracała się w gronie futbolistów i bejsbolistów, w weekendy pracowała w miejscu, w którym faceci zawsze podrywali podobne jej kobiety... To chyba on powinien mieć powody do zazdrości, prawda?
Nie trzymał jej obsesyjnie na smyczy - no, nie w standardowych sytuacjach, bo reszta to było co innego - nie wymuszał siedzenia w domu, szybkiego przychodzenia ze szkoły czy z pracy. Nie ślęczał pod jej robotą, nie kontrolował jej na każdym kroku, bo nie chciał tego robić, ale podświadomie obawiał się tego, co już mu przecież odstawiła. Odeszła do młodszego, do bardziej pasującego jej oczekiwaniom... A teraz pluła się, że o nią nie walczył?
- To może nie powinna traktować mnie przy tym jak śmiecia. - Prychnął, wzdychając głośno i kręcąc głową z politowaniem. Od zawsze wiedział, że kobiety były skomplikowane, jednak Heather zdecydowanie przebijała logikę wszystkich lasek, które kiedykolwiek poznał. Oczywiście, że musiała przekręcić to na swoją korzyść. Kochał ją, kurna. Czy to naprawdę wymagało porywających deklaracji? Czy nie mogła być zadowolona z tego, jak fizycznie jej to okazywał?
- Nie wiem, jak miałoby to wszystko wyglądać w okolicznościach, w których się z nią spotykałem. Jakby sama nie mogła powiedzieć, czego oczekiwała, zamiast notorycznie odrzucać wszystkie moje gesty, bo nie były godne księżniczki. - To, że wyciągała to wszystko teraz przy tych wszystkich ludziach... To jeszcze bardziej go wnerwiało. Miał dosyć jej publicznych humorków, naprawdę serdecznie dosyć. Tym bardziej, że jednocześnie musiał nadal zachowywać te wszystkie pozory.
- Poza tym, nie musisz być jej adwokatem, Heather. Ona też mogła do mnie przyjść i porozmawiać ze mną jak człowiek, zamiast bawić się w wielkie wzbudzanie zazdrości. Jakby nie wiedziała, że i tak jestem o nią zazdrosny. Sama też mogła otworzyć usta. - Do czegoś więcej niż narzekania albo lodzika. Czemu to on musiał wszystko robić? Wykazywać całą - łaskawie przyjmowaną, ale wciąż niewystarczającą - inicjatywę? Nie tylko ona żyła w przekonaniu, że coś było nie tak w ich relacji. Bo o ile zwyczajne gierki jak najbardziej mu pasowały, o tyle ostatnio to był jeden gigantyczny cyrk z małpami takimi jak Noah.
A potem? Potem zatkało go równie mocno, co resztę ludzi dookoła. Nie wiedział, co się dzieje, nie spodziewał się tego po niej i choć wybrnęła z tego w jakże płynny, nie zmieniało to faktu, jakie słowa padły z jej ust. Nie wiedział tylko, dlaczego powiedziała to wszystko. A ona pospiesznie odeszła od stołu, zaganiając Josha na parkiet, gdzie Jensen nawet nie zamierzał próbować jej dopaść. Nieważne, jaka to była sytuacja, nigdy nie pojawiał się na parkiecie i tym razem nie miało się to zmienić. Zrobiło mu się za to zdecydowanie gorąco. Tym bardziej, gdy żona Josha pokiwała na niego palcem, robiąc przy tym znaczącą minę i zezując wzrokiem w kierunku kuchni, gdzie podążyła. A Jensen po chwili udał się tam za nią...
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Heather Love Wto Kwi 07 2020, 19:26

- Mówiła ci wielokrotnie czego chce, a ty jej to ślepo obiecywałeś. Mieliście razem zamieszkać, miałeś znaleźć dla was mieszkanie, miałeś ujawnić wasz związek. Oboje wiemy, że nie zrobiłeś nic w tym kierunku, bo jest ci tutaj bardzo wygodnie - miałam wrażenie, że nasza konwersacja wyglądała teraz jak walka na miecze. Raniliśmy siebie, zadając coraz głębsze ciosy, a przecież nie tego chciałam. Pragnęłam, by wszystko było normalne. Byłam już tym tak strasznie zmęczona. Tym całym udawaniem. Chciałam, by złapał mnie mocno w ramiona i wykrzyczał tym wszystkim ludziom, że byliśmy razem. Wiedziałam, że moje życzenie nie miało się spełnić, ale nie zmieniało to faktu, że przecież mi obiecywał. A ja... tak potwornie go kochałam.
- Może to był tylko eksperyment, by zobaczyć czy znaczy coś dla ciebie poza waszą sypialnią. Nie pomyślałeś o tym? - syknęłam, czując jak tracę grunt pod nogami. Już dawno nie bawiłam się w adwokata. Z trudem przychodziło mi zwracanie się o mnie samej w osobie trzeciej. Wkładałam w moje wypowiedzi zbyt dużo emocji, by cała ta tyrada była wiarygodna. - Ten drugi nie pytał. Ten drugi zabierał ją do kina, wyciągał na parkiet. Na znak swoich uczuć podarował jej pierścionek! Dziwisz się, że mu uległa? - a mimo to, jedyne kogo chciałam to Jensen. Ale nie było go na to stać. Nie był w stanie wyciągnąć mnie wieczorem na pizzę, czy przynieść do pokoju małej różyczki. Nawet na tej głupiej rodzinnej imprezie nie poprosiłby mnie do tańca. To nie było w jego stylu.
- Czasem trzeba się po prostu domyślić - zakończyłam, odchodząc. Wiedziałam, że zostawiłam go z bombą, której wcześniej nie słyszał z moich ust. Ale ja w przeciwieństwie do niego nie bałam się swoich uczuć. Mogłam mu to powiedzieć nawet i rok temu, bo nic się nie zmieniło. Głupio tylko wierzyłam, że u niego coś się zmieni. Że zrobi to pierwszy. Zamierzałam postępować według słów Marilyn Monroe. I może... może ten wieczór dał mi do zrozumienia, że to był najwyższy czas, by odejść? Płakałam Joshowi w koszulę, mocząc mu ją i brudząc swoimi kosmetykami. Chciałam, by na jego miejscu znalazł się Jensen. A fakt, że to nie było mi dane - dobijał mnie jeszcze bardziej.
Widziałam jak odchodził z żoną mojego tanecznego partnera do kuchni. Zrobiło mi się gorąco, a serce waliło o klatkę piersiową niczym oszalałe. Od dawna podejrzewałam, że Marie wiedziała o naszej relacji. Teraz... nie miałam wątpliwości. Początkowo nie chciałam im wchodzić w paradę, ale kiedy matka Jensena wyglądała jakby chciała się tam udać, szybko do niej podeszłam, twierdząc, że załatwię wszystko za nią. Już na samym wejściu zetknęłam się z jej podenerwowanym głosem, wykładającym Jensenowi czym jest psychika nastoletniej dziewczyny. Robiła z niego kogoś bez emocji, bez wyrzutów sumienia. Kogoś kto niszczył moje życie. Kogoś kto nie miał hamulców. Przełknęłam głośno ślinę. Nie chciałam patrzeć na żadne z nich, ale musiałam dostać się do lodówki.
- Ja tylko... - mruknęłam, gestem głowy chcąc dać znać Forbesowi, by się przesunął w bok, a kiedy to zrobił, otworzyłam drzwi lodówki, by wyciągnąć z niej czekoladowy ciasto. Musiałam je tylko pokroić i wyjść...
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Jensen Forbes Wto Kwi 07 2020, 19:56

- Ta sama osoba skłoniła mnie do braku wyprowadzki, bo najwidoczniej w domu rodzinnym jest jej znacznie wygodniej. W końcu we własnym mieszkaniu musiałaby pomagać w sprzątaniu i w gotowaniu, czy, o zgrozo!, wynoszeniu brudnych, syfiastych śmieci. No i nie miałaby pieniędzy od wściekłych rodziców. - Odparował, w tym momencie coraz mniej skupiając się na minach otoczenia, a bardziej na tym, by dopiec Heather.
Skoro tak bardzo narzekała na to, że nadal tu mieszkali, czemu chwilę wcześniej skłaniała go, żeby został? Skoro tak bardzo chciała się z nim gdzieś wprowadzić, czemu jednocześnie nie dawała mu ogarnąć czegoś swojego? Wolała mieszkać z jego rodzicami niż z kumplem, którego nie lubiła. Po prostu najwidoczniej po części przywykła do niewyczerpanych funduszy i do adrenaliny, gdy spali ze sobą, kiedy jego rodzice byli w domu. Pluła się, że chciała czegoś innego, ale czy mu na to pozwoliła? Ależ nie. Po prostu myślała, że wszystko dało się załatwić jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. W końcu spełniał jej pomniejsze życzenia, więc czemu nie mógł im wyczarować przytulnego gniazdka i kilku nieopodatkowanych milionów?
- Nie uważasz, że eksperymentalne spanie z jakimś knypkiem jest totalnie poniżej pasa, Heather? Bronisz jej jak adwokat diabła, ale nie pomyślałaś, jak to musiało wyglądać od tej drugiej strony. Solidarność jajników, co? - Wnerwiało go to, że musiał zwracać się do niej tak, jakby była koleżanką jego niedoszłej wybranki. Jakby ta część winy, która jej przypadała, ulatywała gdzieś bokiem, bo przecież nie chodziło o Love. Przecież Love była tu wyłącznie adwokatem. Szkoda tylko, że własnym.
- Tak, Heather. Dziwię się, że mu uległa, skoro była w jebanym związku. Ale skoro to kompletnie nie miało dla niej znaczenia, to co się czemukolwiek dziwić. - Robili przepiękną scenę, choć niewątpliwie chcieli tego przecież uniknąć. Jensen nie czuł się dobrze z tą myślą, ale skoro już zaczęła, jakoś trudno było mu powstrzymać się przed kolejnymi wyrzutami.
- To życzę jej z nim powodzenia. Serdecznie. Tylko niech nie wraca, kiedy okaże się, że w tym kinie przestali grać płomienny romans z kasiastym gnojem. - Nie chciał tego mówić, tym bardziej po tym wszystkim, czego doświadczyła z tamtym dupkiem, ale jakoś nie mógł powstrzymać się od ostrych komentarzy. Wybity alkohol zdecydowanie zbyt mocno uderzał mu do głowy i Jensen, zazwyczaj mając się za luzaka, zaczynał stawać się po prostu opryskliwy. Szambo wybijało, a on nie umiał - i aktualnie nie chciał - go powstrzymać. Nie, gdy Heather tak usilnie się wybielała, znowu robiąc z niego najgorszego człowieka pod słońcem. To czemu w ogóle z nim była, huh? Po co był jej ktoś taki?
Miał serdecznie dosyć tego, że musiał wszystkiego się domyślać, że musiał starać się spełniać wszystkie myśli, których nawet nie znał, do cholery. Nie mogli raz, jeden raz zagrać w otwarte karty? Czy to było zbyt wiele? Wygrała. Oczywiście, że wygrała, sprawiając, że znowu wyszedł na totalnego durnia. Miał dosyć...
A to nie był jeszcze koniec. Ba!, to nie była nawet połowa, bo cicha tyrada, jaką Marie postanowiła urządzić mu w kuchni, jeszcze bardziej wszystko rozogniła. Oczywiście, że to on był tym złym, a jakże! To on niszczył życie i psychikę Heather, to on ją wykorzystywał. I kiedy dziewczyna pojawiła się w kuchni, nie miał wątpliwości, że przyszła tu, by ponapawać się całą sytuacją. Przecież wychodziła na skrzywdzonego aniołka, pierdzieloną świętą, niewiniątko i gwiazdeczkę z nieba. Wcale z nim nie pogrywała, wcale nie była tak samo popaprana jak on.
- W porządku. - Warknął, samemu nie wiedząc, do której z nich to mówił, jednak następne słowa zdecydowanie skierował ku dziewczynie. - Nie będę cię więcej wykorzystywał. Skoro takie jest twoje życzenie, bo bawię się twoimi uczuciami, między nami koniec. - Cóż, Marie tego chciała, prawda? Heather też dawała mu do zrozumienia, że mógł paść jej do nóg lub spierdalać, kompletnie nie rozumiejąc, jak trudno było mu zrobić cokolwiek.
No, w tej chwili niewątpliwie coś robił, zgarniając kurtkę z krzesła w kuchni i kluczyki z wieszaka na szafce, po czym z trzaśnięciem drzwiami opuszczając dom.

[z/t] dla Jena
Jensen Forbes

Jensen Forbes


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Heather Love Wto Kwi 07 2020, 20:18

Nie powinnam przychodzić do tej kuchni. Nie powinnam się im wtrącać w rozmowę. Zrobiłam to, by nam pomóc. Zrobiłam to, bo wiedziałam, że matka Jensena połączyłaby wreszcie wątki. Ale... żałowałam tego. Słowa Marie były wielce niesprawiedliwe i naprawdę chciałam jej wygarnąć tylko, że... nie zrobiłam tego. Byłam zbyt zraniona zachowaniem Jensena, by się wtrącić. Zamierzałam pokroić to głupie ciasto i wyjść, a potem zaszyć się w swoim pokoju. To było aż tak proste.
Tylko... tylko wcale nie było proste. Ani łatwe. Kiedy Jensen zaczął wyrzucać te wszystkie słowa, niemal podskoczyłam w miejscu. Zastygłam w bezruchu, czując jak cały mój świat rozpada się na kawałki. Nie chciałam tego kończyć. Nie chciałam, by wychodził i zostawiał mnie są.
- Jen, ja... - zaczęłam cicho, ale jego już nie było. Tak po prostu wyszedł. Tak po prostu to zakończył. Zrobiło mi się słabo. Nie umiałam wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Z otwartymi oczami patrzyłam na Marie, ale przysięgam, że nic nie widziałam. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a ciasto, które jeszcze przed chwilą trzymałam w rękach, teraz znalazło się na podłodze.
- Jak mogłaś?! - wydarłam się, dławiąc łzami. Kochałam go, czy nie mogła tego zrozumieć? Nie mogła tego zostawić dla siebie? Nie potrzebowałam pomocy. Nie potrzebowałam, by ktoś mieszał się w nasz związek. Chciałam tylko Jensena, nikogo więcej. Rany, jaka byłam głupia. Tak bardzo było mi wstyd. Tak bardzo żałowałam. Tak bardzo go potrzebowałam. Serce mi pękło na miliony kawałeczków, a ja zaczęłam mieć wrażenie, że moje życie właśnie dobiegło końca. Nie zważając na bałagan, pobiegłam prosto do swojego pokoju. Nic już nie miało sensu. Złapałam koszulkę Jensena, po czym przytulając się do niej, upadłam na podłogę i zalałam się łzami...

/zt
Heather Love

Heather Love


Powrót do góry Go down

#3 Empty Re: #3

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach