góra
dół

Go down

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Pon Kwi 06 2020, 19:37

5.

ubrany w jakieś zwykłe szare dresiki, bluza pewnie z logo uczelni

Mógłby w San Vicenzo zostać dłużej, tylko musiał pracować i chodzić na zajęcia. Lubił San Francisco, tutaj się wychował. Jednak przy każdej możliwej okazji chętnie wracał do Włoch. Tam wszystko było inne, odmienny klimat. Poza tym musiał przyznać, że ostatni wyjazd mógł zaliczyć do bardziej udanych. W końcu zabrał ze sobą Josha, który mógł zobaczyć jego ulubione miejsca.
Swoją drogą śmieszna sprawa, niedawno skakali sobie z Plantem do gardeł, a teraz praktycznie nie potrafili się od siebie odlepić. Craine podkochiwał się w nim już za czasów szkolnych, jednak Josh za każdym razem wylewał mu kubeł zimnej wody na łeb. Po akcji z heroiną zbliżyli się do siebie niesamowicie. Teraz Isaiah się wydawało, jakby był w trakcie miesiąca miodowego. Przecież to określenie jest dość popularne jeśli chodzi o świeże związki, prawda?
Mniejsza, ledwo wstał to zobaczył, że ma wiadomość od kuzynki. Rossa zapowiedziała, że wpadnie do niego. Zdążył jedynie wziąć prysznic zanim usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi.
- Ciao bella! Mi sei mancato! - odezwał się do niej serdecznie, kiedy otworzył drzwi.Była dla niego, jak siostra! Przyciągnął dziewczynę do siebie, przytulił mocno i wycałował policzki. Poza tym przy niej mógł mówić w ojczystym języku!
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Pon Kwi 06 2020, 21:07

Rodzice dawali mu sporo swobody w młodym wieku, mimo wszystko Isaiah nie testował ich cierpliwości. Nawet teraz, kiedy przyjechali z Joshem na weekend to stosował się do wszelkich zasad, które panowały w domu. Mniejsza, znał swoją cioteczkę i wiedział, że gdyby mogła to trzymałaby córkę pod kloszem w obawie, że jej się coś stanie. No ale najwidoczniej w końcu przyjęła, że Rossa jest już dorosła.
Uśmiechnął się szeroko słysząc jej piękny włoski akcent. Dawało im to namiastkę domu! Trzymał ją jeszcze chwilę w objęciach, długo się nie widzieli to musi się nacieszyć kuzyneczką. Poza tym miał naprawdę dobry humor, normalnie był wesołkiem, a ostatnio to już szczególnie.
- No, no. Ho appena finito di fare un bagno. - pachniało od niego jeszcze żelem pod prysznic do tego miał wilgotne włosy. - Napijesz się czegoś? - zapytał już kończąc na chwilę włoskie pogaduszki. Zaśmiał się, kiedy zmierzwiła mu włosy.
- Opowiadaj co u Ciebie! Jak się miewa zia? - zapytał ciągnąc dziewczynę w kierunku ławy w kuchni. Josha akurat nie było, miał chyba pojechać na zakupy. Craine miał nadzieję, że mówiąc 'zakupy' nie miał na myśli kolejnej działki hery.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Pon Kwi 06 2020, 21:42

Wiadomo, dwa mocne włoskie temperamenty mieszkające pod jednym dachem nie mogły się dogadywać idealnie. Dobrze, że Isaiah ma dość spokojną naturę, bo inaczej równie ostro kłóciłby się z madre. Poza tym, jak się jara co najmniej jednego blanta dziennie to człowiek chodzi na wiecznych chillu. Ale lubił sobie po włosku nie raz rzucić mięsem. Najszybciej i najskuteczniej wyprowadzał go z równowagi Josh. Jednak teraz mógł się cieszyć tym miłym, czułym Joshem. Miał nadzieję, że ten stan będzie trwał długo. Był szczęśliwy, jak nigdy.
Uśmiechnął się ponownie do dziewczyny, cieszył się z jej obecności. Czasami brakowało mu rodziców, a wiadomo, że od kiedy mogli go zostawiać samego to wracali chętnie w rodzinne strony matki.
- Oczywiście. Czarna? - zapytał spoglądając pogodnie na Rossę, przygotował już nawet kubki oraz wstawił wodę. Proszę, jaki wzorowy gospodarz.
- Jakoś tak wyszło, że byłem u rodziców. Wiesz, że oni to w każdym możliwym momencie uciekają do San Vicenzo. Ojciec zakochał się w Italii. - taka prawda, na początku jeździł tam jedynie okazyjnie. Jednak poczuł klimat, poznał ludzi, spróbował jedzenia. I jak tu się nie zakochać? - Potrafię sobie to wyobrazić. Wyściskaj ją ode mnie. - zaśmiał się. - Zresztą nie ma co płakać! Już niedługo będzie mogła wracać. - jeszcze rok i Rossa będzie mogła się cieszyć pełną samodzielnością. - Zio też za Wami okropnie tęskni. - dodał jeszcze odnośnie rodziny.
- Wyszedł po zakupy. Zresztą....można powiedzieć, że to już nie tylko mój współlokator. - zalał dwie kawy, po czym usiedli sobie na ławie przy stoliku obok okna.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Pon Kwi 06 2020, 22:58

Ludzie zazwyczaj śmiali się z tych latynoskich kobiet, które wyżywały się na swoich facetach. Jednak to było nic przy kłótni Rossy z jej matką. Widział ten obrazek niejednokrotnie i szczerze mówiąc nawet on wymiękał. A jest przecież w połowie Włochem, tak? Generalnie każdy przeciętny człowiek by się uśmiał, naprawdę.
- Mówisz masz. - uśmiechnął się. Również miał okazję kiedyś pracować w kawiarni, jednak zarabiał o wiele lepiej na kasie w teatrze więc nie śpieszyło mu się do kelnerowania. Poza tym ludzie irytowali go, jak nie wiem co.
- Może by do Was przyjechał na pare dni? Albo Wy pojedziecie? - wiedział też, że to nie takie proste. W końcu praca, uczelnia, pieniądze, wszystko się składało na taki wyjazd. Craine jakoś się udało teraz spontanicznie pojechać do rodziców, ale to była kwestia szczęścia.
- Serio? To aż tak widać? - zaśmiał się serdecznie. Pewnie musiał wyglądać, jak debil skoro się tak non stop szczerzył. No ale nic na to nie mógł poradzić! Wszystko nagle zaczynało mu się w życiu układać.
- Jestem już dużym chłopcem. Amante, mio ragazzo. - odpowiedział wpatrując się na moment w zawartość kubka. Nadal brzmiało to dziwnie. Josh był jego chłopakiem.
- A propos, jak będziemy chcieli zajarać to u mnie w pokoju, bo mnie zabije, jak całe mieszkanie będzie zielskiem śmierdzieć. - Is i Rossa to mieszanka wybuchowa.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Pon Kwi 06 2020, 23:59

Isaiah czasem wpadał do kawiarni żeby się z nią spotkać, czasem miała mało klientów to mógł sobie kulturalnie porozmawiać z nią w pracy. Tak pewnie poznał Lottie, z którą się dość szybko zaprzyjaźnił. Lubił ją, drobna blondynka z uroczym uśmiechem. Czasem nawet stawiała mu tarota! Przy okazji mógł wykorzystywać swoją znajomość włoskiego i próbować się z Lottie dogadać. Pewnie Rossa mówiła mu, że daje jej lekcje.
- Coś wspominał, ale nie wiedziałem, że aż tak. - skrzywił się. Wiedział, że rodzina jest najważniejsza i kuzynce musi być naprawdę ciężko. Sam się smucił, kiedy dłużej nie widział rodziców czy też reszty swojej ogromnej rodzinki. Kochał tych ludzi całym sercem! - Na szczęście, jak zia wyjedzie to masz jeszcze mnie. - puścił do niej oczko. On się nigdzie nie wybierał, miał zamiar wspierać kuzynkę, jak tylko może. Wierzył w to, że sobie poradzi sama. Już radziła sobie naprawdę nieźle więc wyjazd jej mamy do rodzinnego kraju będzie jedynie formalnością.
- Tak, dobrze mnie traktuje. Wiesz, że nie dałbym się źle traktować. - tutaj lekko skłamał. Wolał żeby Plant wyżywał się na nim niż na sobie, poza tym nie raz znosił obelgi. Jednak jak na razie mieli fazę miesiąca miodowego. - Wiem. - zaśmiał się, Marcello była pierwsza do bójek. Poza tym dla niego to by wiele mordek obiła, tak, jak on dla niej przecież.
Wywrócił jedynie oczami, oboje siebie traktowali, jakby mieli do czynienia z młodszym rodzeństwem.
- A jak u Ciebie? Pojawiła się jakaś ragazza na horyzoncie? - poruszał pare razy brwiami upijając spory łyk z kubka. No bo jak to tak, nie tylko on będzie mówił o swoich sprawach sercowych.
- No to jazda. - dopił kawę. - Prego. - rzucił jeszcze, po czym pociągnął ją w kierunku swojego pokoju. Zamknął drzwi, usiedli sobie na podłodze pod parapetem przy otwartym oknie. Zajął się przygotowywaniem zawartości bonga, wyciągnął młynek, etc. Jak już wszystko było gotowe to podpalił i zaciągnął się mocno. Wypuścił dym formując go w kółka. - Co do Josha to daj mu szansę. Wiem, że między Wami różnie bywało, ale to naprawdę miły chłopak. - spojrzał na nią wymownie i podał dziewczynie bongo.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Wto Kwi 07 2020, 19:09

Przynajmniej mogła mu na klientów ponarzekać, a on skutecznie poprawiał jej humor. Generalnie dogadywali się naprawdę dobrze, była dla niego, jak siostra. Chociaż wiadomo, że bywały między nimi również spięcia. Jednak nie potrafili się na siebie długo gniewać. Craine w ogóle nie przepada za kłótniami, źle reaguje na stres. A Josh swego czasu fundował mu codziennie takie rozrywki.
- Wiem, wiem. - westchnął jeszcze, sytuacja była patowa. Rossa nie mogła do niego pojechać, a zio nie mógł ich odwiedzić. Nie wyobrażał sobie, jak bardzo muszą za sobą tęsknić. Przecież wiadomo, że rodzina zawsze jest na pierwszy miejscu. Tego również starał się nauczyć Josha, dlatego go zabrał ze sobą do San Vincenzo. Chciał żeby jego chłopak zobaczył, co znaczy normalność. A rodzice naprawdę go polubili, chociaż jego matka wrzucałaby w niego niekończące się pokłady jedzenia.
Uśmiechnął się do niej jedynie, na razie nie miał na co narzekać. Było mu z Joshem dobrze, nie przypominał tego wiecznie wściekłego na cały świat chłopaka. Zdawał sobie sprawę, że Rossa się o niego martwi i najchętniej skopałaby dupę każdemu, kto jakkolwiek go zranił. Miał tylko nadzieję, że nie będą sobie skakać do gardeł. ŁUDZIŁ SIĘ.
- Uuuu. Próbowałaś do niej zagadać? - no bo halo, skoro podbiła jej serduszko to powinna kuć żelazo póki gorące. Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana! - Jeśli Twoje cuore bije do niej szybciej to trzeba coś z tym zrobić. - dodał jeszcze. Nie był idealnym przykładem, ale jemu jakoś się udało.
- Corso. Ja zawsze mam ochotę zapalić. - przewrócił oczami śmiejąc się. Wiedział, że trochę za dużo jarał, no ale ciężko rzucić. Wypuścił powoli dym z płuc opierając głowę o ścianę. Uwielbiał to uczucie, naprawdę.
- Tranquillamente, nikt nie będzie nikogo krzywdził. Poza tym,
questo ragazzo è bellissimo. Mi sono innamorato.
- policzki go lekko zapiekły, kiedy to powiedział. - Nie, nie pali. - odebrał od niej bongo żeby kolejna porcja dymu wypełniła jego płuca. Wypuścił go nosem, obserwował białe chmurki, które pojawiły się przed jego twarzą. - Zresztą nie lubi, kiedy palę. - skrzywił się lekko. Oparł głowę, o główkę kuzynki, miło było tak razem posiedzieć i zajarać.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Wto Kwi 07 2020, 20:30

Craine miał tyle szczęścia, że większość czasu mieszkał w San Francisco z rodzicami. Ojciec nie chciał się przenosić do San Vicenzo, chociaż podczas każdego możliwego wolnego czasu jeździli do Włoch. Musiał chyba stopniowo pokochać te strony albo matka tyle mu jojczyła, że w końcu zmiękł. Teraz Isaiah więcej ich nie widział niż widział, jednak jakoś to znosił. Wiedział, że w każdym momencie może wrócić do nich. Zresztą Rossa doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że kuzynowi może się wypłakać. Wiedział, co czuła i na pewno starał się jakoś ją wspierać. Dobry z niego chłopak przecież!
- Interessante. Mam nadzieję, że przy najbliższej okazji wyciągniesz od niej numer. - uśmiechnął się. Skoro wpadła jej w oko to jak najbardziej powinna. Poza tym może właśnie jakaś randka sprawi, że przestanie tyle myśleć o papie? - Forse è amore a prima vista? - poruszył pare razy brwiami. Zresztą chyba pierwszy raz widział tego typu ekscytację na twarzy kuzyneczki, coś poważnego było na rzeczy, nie ma co.
- Possibile. - wzruszył ramionami z niewinną minką. Lubił trawkę, nie czuł żeby mu szkodziła, chociaż Josh najchętniej wywaliłby mu cały towar za okno. Powoli ogarniał go błogi stan, gdzie nic nie miało większego znaczenia.
- Sono sicuro. - odwzajemnił tulaska, też się cieszył i to jak cholera. Przecież dawno nie był tak szczęśliwy, jak właśnie teraz.
- Nie lubi, irytuje go sam zapach. - dlatego miał nadzieję, że Plant nie wyczuje nic, kiedy wróci. To nie tak, że chciał go oszukiwać, po prostu nie chciał go bezsensownie irytować. - Ognuno è diverso. - skwitował, nie miał zamiaru uświadamiać Rossy o wybrykach narkotykowych swojego chłopaka.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Wto Kwi 07 2020, 23:49

Boże, Isaiah zaczynał się trochę bać potencjalnego spotkania Rossy i Josha. Działali sobie na nerwy, jak nie wiem co. A Is? Is w tym momencie był między młotem, a kowadłem. Kochał swoją kuzyneczkę, ale....Planta również pokochał. Tak, pokochał go. Nie powiedział mu o tym, było zbyt wcześnie. Nie chciał od razu wyjeżdżać z takim wyznaniem, bo chłopak mógł zareagować różnie. A Craine naprawdę nie chciał wszystkiego jedną wypowiedzią zepsuć. Poza tym może byłoby mu przykro, gdyby nie usłyszał tego samego? Ciężko stwierdzić więc na razie przyznał się jedynie kuzynce.
Dobrze, że fundował jej taką chwilę wytchnienia, kiedy kulturalnie mogła się zjarać i ponawijać po włosku. W rodzinie siła! Pewnie matce Is'a i Zii by się to nie spodobało, no ale nie muszą wiedzieć. Prawda? Prawda. Poza tym mogli sobie pofilozofować, zastanowić się nad sensem życia.
- Davvero? - zapytał wpatrując się w dym, który dosłownie przez momentem wypuścił z płuc. Miał naprawdę dobry towar, czuł się po nim zajebiście. Spojrzał na nią nieco mętnym spojrzeniem, ale nadal kontaktował, co się dzieje.
- Suoni bellissimo. Quasi come quando baciai Josh per la prima volta. Tutto era magico... - przymknął na moment oczy z błogim uśmiechem na ustach. Chociaż poniekąd czuł się wtedy winny, bo Plant był pod wpływem heroiny. Jednak, kiedy to chłopak zainicjował kolejną czułość, tak na trzeźwo to Craine na moment zapomniał o całym świecie.
- Spero che ci riuscirai. - chciał żeby kuzynka znalazła dla siebie kogoś wyjątkowego. Miło mu się słuchało, jak opowiada o policjantce. Coś było na rzeczy! Plan z karteczkami był uroczy, także byłoby świetnie gdyby wypalił.
- Grazie bella, grazie. - schylił się do niej i sprzedał buziaka w czółko. Nie przeszkadzało mu, że leży na jego udach. Normalna sprawa, zresztą nie szczędził jej czułości. Taka z niej mała siostrzyczka.
- Non gli piace, proprio così. - westchnął. Tak, jak on nienawidził opium i heroiny. Nie chciał żeby te rzeczy odebrały mu Josha. - Mi sono innamorato. Accidenti, mi sono innamorato. - zaśmiał się. Tak, ziółko już weszło mocno, nie ma co.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Sro Kwi 08 2020, 18:09

Wolną dłonią bawił się włosami kuzynki, które były teraz niesamowicie interesujące. Wydawało mu się, że rozlewają mu się między palcami. Tak, zioło weszło idealnie, skoro Isaiah rozdrabniał się nad strukturą włosów dziewczyny. Czułości w stosunku do niej były na porządku dziennym, w ten sposób starał się również okazać swoje wsparcie. Poza tym są rodziną więc może, tak? Miał również głęboko w dupie, co ludzie powiedzą na ten temat. Nie jego wina, że niektórzy to się nawet brzydzą przytulać do matki. Rodzina jest ważna i należy jej to okazywać. Basta.
Pokiwał głową, potrafił sobie wyobrazić ten szczególny dla Rossy moment. Przy Joshu czuł się podobnie, nadal pamiętał ten dzień, w którym go zobaczył po raz pierwszy. Z reguły Craine to wrażliwy chłopak i takie momenty mają dla niego ogromne znaczenie. Teraz mógł być szczęśliwy, chociaż bał się, że za moment to szczęście go opuści. Uśmiechnął się szerzej słysząc, jaki świat jest piękny. Oparł głowę o ścianę pod parapetem, przymykając oczy z uśmiechem na twarzy. Podłoga wydawała mu się miękka, jakby właśnie siedzieli w chmurach. Chryste, jak oni się zjarali. Dobry towar, nie ma co.
- Sì, non ho solo baciato.Non siamo tra le nuvole adesso? - normalnie to pewnie nie miałby tyle odwagi żeby się Rossie przyznać. No, ale teraz siedzieli w chmurach więc to całkiem coś innego.
- Il mondo è bellissimo anche con gli occhi chiusi. - zaśmiał się, nie otwierając swoich oczu. No zabawne, rzeczywiście, wszystko dookoła teraz zaczynało być zabawne. Dobrze, że nie mieli gastro fazy, bo lodówka świeciła pustkami. A wolał zjarany nie spotkać się ze swoim chłopakiem, bo by miał burdę na całe San Francisco.
- Anche se catturi l'amore, è difficile tenerlo. - westchnął ,otwierając w końcu oczy, spojrzał na nią z uśmiechem. Zebrało im się na głębokie przemyślenia, musiało to z boku wyglądać komicznie. Włoskie dzieciaki rozprawiające w ojczystym języku o fenomenie ludzkich uczuć.
- Spero che un giorno ti piacerà. - chciał, żeby Rossa dogadywała się z Plantem, przecież oboje są dla niego niesamowicie ważni.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Isaiah Craine Pią Kwi 10 2020, 00:01

Wiadomo, Is byle jakiego towaru nie palił. Miał dobrego dilera, który dbał o niego i sprzedawał naprawdę dobrą działkę. O czym Rossa mogła się przekonać, nie bez powodu tak szybko udało im się zjarać. A faza była naprawdę przyjemna, zafundowali sobie właśnie spacer w chmurach. Czasami zastanawiał się, dlaczego Josh tak bardzo nie lubi trawki. Może się o niego martwił? Nah, to nie mogło być to. Nigdy nie wnikał, nie pytał, poza tym nie chciał, żeby on brał opium czy herę. Włosy kuzynki nagle wydawały się przybyszami z innej planety. Jak takie coś mogło rosnąć na głowie (rossnąć, hehe). Zaśmiał się głośniej, widząc, jak przeciera oczy, rozbawiło go to, jak nie wiem co. Powoli wszystko dookoła wydawało się niesamowicie zabawne.
- Sì, è stato fantastico.- na twarzy Craine zagościł błogi uśmiech. Nie miał zamiaru opowiadać o szczegółach, ale no, miał na tyle odwagi, żeby w ogóle na ten temat cokolwiek wspomnieć. - L'hai mai fatto prima? - zapytał jeszcze, przenosząc wzrok na kuzynkę. Boże, dawno tak dobrze zioło nie weszło. Może to kwestia towarzystwa? Nic nie miało większego znaczenia, dobrze, że Plant się nie pojawił jeszcze, bo Is mógłby mieć niezły dym.
- Non provare a catturarli. Hanno la loro vita. -powiedział udawanym poważnym tonem. Jakby chmurki faktycznie gdzieś się śpieszyły. Jak to idiotycznie musiało wyglądać oraz brzmieć.
- Non mangusta. La luce della mia vita. - pstryknął ją lekko w nos. Zjarany Isaiah nie specjalnie dbał o to, co mówi i wyśpiewał kuzynce swoje najgłębiej skrywane przemyślenia. No ale to Rossa, tak? Powierniczka jego sekretów, najlepsza przyjaciółka, rodzina.
Isaiah Craine

Isaiah Craine


Powrót do góry Go down

The author of this message was banned from the forum - See the message

4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao! Empty Re: 4. Questa mattina mi sono alzato, o bella, ciao!

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach