góra
dół

Go down

Lottie Sarah Daniels Empty Lottie Sarah Daniels

Pisanie by Lottie Sarah Daniels Sob Kwi 04 2020, 16:02



Lottie Sarah Daniels


zajęty wygląd Kiernan Shipka
godność Lottie Sarah Daniels
data urodzenia 26.05.1998 r.
miejsce urodzenia Santa Maria, Kalfornia, Stany Zjednoczone
wzrost 160 cm
waga 45 kg
miejsce pracy Cafe Francisco
stanowisko barista
orientacja bi
stan cywilny free
miejsce zamieszkania west, sunset district

wyznanie w sumie to agnostycyzm
choroby astma, depresja, bezsenność
leki głównie salbutamol, czasem fenoterol; tabletki nasenne
kartoteka -


Znaki szczególne
✚ blond włosy, często rozjaśniane niemal do bieli, czasem zostawione po prostu w blondzie;
✚ inhalator zawsze w zasięgu ręki;
✚ tatuaż (sierp księżyca) pod prawym kciukiem na zewnętrznej części dłoni;
✚ jak wciągnie brzuch, można policzyć jej wszystkie żebra;
✚ drobne, niemal niewidoczne blizny na ramionach;
✚ głęboka blizna wzdłuż nasady lewego nadgarstka, po przejechaniu nożem;
✚ zadbane, małe dłonie;
✚ paznokcie maluje jedynie na czarno, rzadko decyduje się na inny kolor, a jeśli już, to najczęściej na czerwony;
✚ ma bardzo delikatny głos, rzadko kiedy krzyczy;
✚ przebite uszy, ale nosi głównie małe kolczyki, jak gwiazdki czy księżyce;
✚ porusza się niemal bezszelestnie, trochę jak ninja.

Charakter

Cколько можно об этом говорить
- Zacznijmy może od początku. Jesteś…
- Zmieszana, nie wiem, czy to życie jeszcze ma sens. Zgubiona, chciałabym tak wiele, a nie mogę nic. Przybita, bo to, co ważne zostawiłam hen daleko, więc to wszystko powoli siada mi na głowę jak pani, starająca się dowiedzieć jak najwięcej. Te głupie pytania naprawdę nic mi nie dają, pewnie jedynie pani w pracy mieszają, bo odpowiedzi, jakie daję, są wymijające. I to, że kiedyś się zmienię, no cóż, nie sądzę - nie zobaczyłabym na jej twarzy zdziwienia, gdybym powiedziała to wszystko po angielsku. Rosyjski. Tak bardzo niedoceniany przez Amerykanów język. Może i też niezbyt lubiony przez wątki historyczne, a jednak wciąż wydał mi się na tyle interesujący, żeby poświęcić czas na jego naukę. Chyba wykazałam się do tego wystarczającą ambicją i cierpliwością, które mnie do tego zachęciły. Bo jeżeli już sobie coś postanowię, to raczej dążę do realizacji swojego planu i nie ważne, czy jest on zupełnie bezsensowny, czy nawet głupi. Jak już mam coś w głowie, to potrafiłabym brnąć w to do samego końca, wierząc w sukces nawet jeśli wszyscy mówiliby, że mam sobie odpuścić.
- Czy masz rozdwojenie jaźni?
- Dlaczego pani pyta? - wprowadzanie ludzi w stan zakłopotania wydawało się być od zawsze moim hobby. - Powiedziałam coś nie tak? - mówiłam do niej pełną angielszczyzną już od pierwszego pytania. Wyraz jej twarzy był bezcenny, podczas kiedy ja śmiałam się w swoim środku. Tyle że to rozbawienie musiało być dla niej niewidoczne. Nic dziwnego, przez tyle lat pod jednym dachem z moim ojcem, nauczyłam się ukrywać wszystko. Swoje zamiary, emocje; wciąż miałam na sobie maskę obojętności, czasem wkradał się na nią drobny uśmiech.
- Um… Nie, przejdźmy dalej… Jak ci się śpi?
- Tabletki trochę pomagają, ale boję się, że się od nich uzależnię - tak naprawdę, to potrafię przerabiać je na narkotyki i rozprowadzać między ludźmi, choć dobrze się z tym ukrywam. Kiedy już jestem w sytuacji ryzykownej, potrafię się wycofać, zachować zimną krew i trzeźwe myślenie. Wypracowanie sobie takich cech wydawało się być niezbędne w moim życiu; mogłabym być w najgorszej sytuacji, a nadal potrafiłabym myśleć z sensem.
- Rozumiem, przepiszę ci większą dawkę jeżeli nie będzie pomagało. A jak się czujesz?
- Zaskakująco dobrze. Mam czasami gorsze momenty, ale tak chyba jest u każdego - umieram w środku. Ojciec i matka śnią mi się w koszmarach, przez co nie potrafię zapomnieć nic z tego, co działo się w domu. Potrafię ciągle to rozpamiętywać, przez co trzęsę się ze strachu albo zwyczajnie płaczę. Jednak umiejętność kłamstwa nie jest niczym złym, jeżeli robi się to dla własnych korzyści, prawda? Mimo że cenię sobie szczerość i nigdy nie owijam w bawełnę, tylko mówię to, co myślę wprost, kłamstwo w celu osiągnięcia własnych celów nie wydaje mi się niczym złym. I jestem pewna, że żaden wariograf nie byłby w stanie nawet wyczuć tego, że kłamię.
- A twoje życie towarzyskie, uczuciowe?
- To chyba trochę prywatne pytanie? - zaśmiałam się. Nienawidziłam, kiedy o to pytała, ale trzeba było udawać, prawda? - Mam znajomych, przyjaciół… drugą połówkę. Jest dobrze, socjalizuję się - za tych najbliższych mogłabym zabić. Zrobiłabym dla nich wszystko. To głównie oni doświadczają ten ogromnej fali sympatii i życzliwości, choć z zasady jestem miła dla wszystkich. Ładny uśmiech, miłe słowo - nie można kogoś nienawidzić, kiedy nic się o nim tak naprawdę nie wie, prawda? Szczególnie przez moją pracę muszę sprawiać wrażenie pozytywnej, zadowolonej z życia młodej kobiety, która robi to, co kocha. Bo uwielbiam swój zawód; nawet jeżeli ludzie mnie niekiedy irytują, to tego nie okazuję. Nie ma to większego sensu.
- Jak widzisz swoją przyszłość?
Na pewno nie na kolejnych spotkaniach z panią, chociaż jak ojciec dalej postanowi wysyłać mi pieniądze właśnie w tym celu, to kto wie. - Może otworzę własną kawiarnię - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się lekko. Jeżeli kiedykolwiek pojawiłoby się to na liście moich celów i wystarczająco bym się uparła, na bank bym do tego doprowadziła. Póki co, dobrze mi z tym, gdzie jestem. Lubię pracować wśród ludzi. Lubię ich uszczęśliwiać, a danie im kubka gorącego napoju o charakterystycznym zapachu w poniedziałek rano to chyba wystarczająco dobry uczynek. A tak mi się przynajmniej wydaje.
Я - никто.
Freeform

If you’re going to San Francisco…

Listopad, 2014
- Nigdy mi o tym nie opowiadałaś, Lottie - wyglądał na zmartwionego, gdy tak patrzył z moich kolan wprost w moje oczy. Prychnęłam tylko, delikatnie przeczesując palcami jego włosy.
- Bo nie ma o czym opowiadać. To nie jest coś, o czym chciałbyś, żeby każdy się dowiedział… - uśmiechnęłam się delikatnie, starając się wychwycić jego zamiary z samego spojrzenia.
- Nawet ja? - na usta cisnęło mi się w szczególności ty, a jednak nie byłam w stanie tego powiedzieć. Był mi najbliższą osobą, miał prawo być zły lub zawiedziony moją osobą, moim postępowaniem. Przecież i mnie traktował jak kogoś, komu mógłby nawet dać serce na talerzu. Kogoś wyjątkowego. Powiedzieć wszystko. A ja miałam przed nim tajemnice, choć znałam każdy jego szczegół.
- Lottie… - podniósł się do siadu. Nawet nie poczułam, kiedy tak naprawdę zaczęłam płakać. Może to przez to, że nawet nie chciałam o tym myśleć. To nie było czymś przyjemnym. Choć dzięki temu mógłby zrozumieć, dlaczego musiał mnie już trzy razy ściągać z dachu. Zrozumiałby, dlaczego dziś widzimy się po raz ostatni.
- Skarbie… - odpuścił już wycieranie moich łez kciukami, zamykając mnie po prostu w szczelnym uścisku. Pozwalając mi się wypłakać w jego koszulkę. Nawet nie wiedziałam, dlaczego nie mogłam się uspokoić. Mimo że czułam jego dłoń na swoich plecach, drobne pocałunki na czubku głowy i słyszałam te ciche prośby o uspokojenie się. Po prostu nie byłam w stanie tego zrobić. Byłam świadoma, że widzę go po raz ostatni i wciąż nie powiedziałam mu o wszystkim. I było mi z tego powodu tak głupio…
***
- Rozmawiałaś ze swoją psycholog? - mama nigdy nie rozumiała. Zawsze przymykała oko i udawała, że nic nie wie. Nic nie widzi. Jakby mogła, wprost by mi powiedziała mam cię w dupie, ale jesteś na moim wychowaniu, to udaję, że mi na tobie zależy.
- Nie wiem, nie słucham jej - nie kłamałam. A ona nawet nie zwróciła na to uwagi. Jakbym przeklęła to może by na mnie spojrzała. Tak to wciąż skupiała się na tym, co robiła. Czymkolwiek to było.
- Szalony każdy dzień - przewróciłam oczami, obróciłam się na pięcie i zamiast wrócić do swojej sypialni, założyłam trampki w przedpokoju, cicho wychodząc z apartamentu. Choć nawet jakbym trzasnęła drzwiami, matka nie zwróciłaby uwagi, ale czy to było ważne? Mogłam przejść na najwyższe piętro, a z niego prosto na dach. I kiedy stoję tam, czuję radość…
***
Połowa kwietnia, 2016
- Byłabyś w stanie opowiedzieć coś o swojej rodzinie?
A czy jest coś, co chciałabym opowiedzieć? Ojciec jest prezesem firmy, która zajmuję się produkcją i rozprowadzaniem alkoholu. Obrzydliwie bogaty. Z ogromnymi wymaganiami wobec swojej jedynej córki i planami na całe jej życie.
Matka? Wykształcona pani prawnik, przynosząca równie ogromne zyski ze swojej pracy, kompletnie zapatrzona w karierę i mająca gdzieś swoje dziecko. Gdyby mogła, wyrzuciłaby mnie do domu dziecka zaraz po narodzinach, ale ojcu za bardzo na mnie zależało.
Nigdy nie jeździliśmy do dziadków częściej niż dwa razy w roku, stąd też w moim interesie było utrzymanie z nimi kontaktu, jeżeli mi na tym zależało. Rodzice byli zbyt skupieni na sobie i własnym rozwoju, żeby zainteresować się tymi ludźmi, co ich wychowali.
Nie mogłam też narzekać na nasz status materialny - zawsze dostawałam to, czego potrzebowałam. Nie ważne, czy były to pieniądze, jakaś rzecz, bilety na koncert czy nowe buty z czarnym logo Nike, które tak bardzo mi się podobały. Wszelkiego rodzaju kursy, nawet samochód na szesnaste urodziny - nie było im szkoda pieniędzy, skoro takie wydatki nie były dla nich bardzo bolesne. To wszystko dla nich jak pensy, do tego zależało im na tym, żebym była, chociaż pozornie, szczęśliwa dzięki całemu dobru materialnemu, którymi chcieli mnie otaczać.
- A jest co opowiadać? Ja, mama-prawnik i tato-prezes firmy. Rzadko kiedy są w domu, ale zawsze się starają, żeby dać mi jak najwięcej szczęścia. Jesteśmy… zwykłą rodziną.
Nigdy nie lubiłam rozmawiać z psychologami. Zawsze zadawali niewygodne pytania, z których trzeba było wybrnąć na tyle dobrze, żeby nie zaczęli podejrzewać kolejnej choroby.
Wszystko miało być lepiej po przeprowadzce. San Francisco miało być naszym nowym startem, jak to określił ojciec. Miejscem, w którym wszystko miało być prostsze. Ale czy ktokolwiek musiał wiedzieć, że chciał mieć po prostu nade mną jeszcze większą władzę?
- A czy relacje między wami są… skomplikowane?
Gdyby jeszcze pani wiedziała jak. To, że wyglądamy razem ładnie na zdjęciach, mama zawsze się uśmiecha na wywiadówkach, wyglądamy jakbyśmy zawsze byli idealni, nie oznacza, że takie są nasze relacje. Szczerze? Mam wrażenie, że rodzice mają na mnie wyjebane, ale to w sumie dość dalekie od prawdy. Ojciec chce mnie ułożyć po swojemu, a mama mogłaby mnie wyrzucić przez okno, tylko nie chce psuć sobie opinii poukładanej matki. Dlaczego więc na to pytanie odpowiadam nie, bardzo się kochamy, nawet jeśli nie widzimy się zbyt często? To kolejna formułka, którą wymusili rodzice? Jedyną formą buntu, która zakończyłaby ten cały cyrk, byłaby wyprowadzka. I chyba to właśnie zrobię.
- Nie rozumiem, dlaczego wychowawca cię do mnie przesłał. Jesteś przecież… z dobrej rodziny. I nie masz żadnych problemów.
A myśli pani, że ktokolwiek dowie się o tych małych problemach? Są przecież nieistotne. Na tyle nieistotne, że szkolna społeczność nie musi na ich temat nic wiedzieć. Po co macie zaprzątać tym sobie głowę? Wszystko jest w porządku. Zawsze było. Nic nie jest źle, wszystko jest poukładane. Jak zawsze. Rodzina Daniels to przykładni ludzie, mają przecież tak cudowne relacje między sobą...
... be sure to wear some flowers in your hair.

☾ Nienawidzę mówić o tym, jak wyglądała moja sytuacja w domu. Nie bez powodu wyprowadziłam się od razu po skończeniu szkoły średniej.
☾ Ojciec zawsze krzyczał kiedy zrobiłam coś nie po jego myśli; potrafił mnie bić do momentu aż powstawały siniaki, uprzednio kneblując mi usta żebym nie krzyczała. Molestował mnie od kiedy skończyłam czternaście lat; zawsze powtarzał, że mam siedzieć cicho, żeby nikt się nie dowiedział. Zawsze bałam się o tym mówić.
☾ Matka potrafiła we mnie rzucać nożami, przykładać tulipan ze zbitej butelki do mojej krtani; przecięła mi rękę. W momencie kiedy była, chociaż pod najmniejszym, wpływem alkoholu, wyzywała mnie. Od najgorszych, zdzir, dziwek, beztalenci. Trwało to aż do mojej wyprowadzki.
☾ Kiedy tatusiowi nie podobał się chłopak, z którym chciałam związać swoje życie, zadecydował o przeprowadzce i o tym, że miałam z nim zerwać każdy możliwy kontakt, pod groźbą jednej z jego kar.
☾ Nie był szczególnie zadowolony z mojej wyprowadzki, ale o wiele mniej ingeruje w moje życie od tego momentu. Wciąż przesyła mi wraz z matką pieniądze, czy też cokolwiek, o co bym poprosiła. I mimo jego nalegań na spotkanie w cztery oczy, nigdy się na nie nie zgadzam.
☾ Znam rosyjski. Płynnie. Niby bezużyteczna umiejętność, a jednak sprawia to wiele frajdy. Я не понимаю, dlaczego wszyscy na mnie patrzą krzywym spojrzeniem.
☾ Nauczyłam się go właściwie dla zabawy, żeby móc pisać w szkole średniej ściągi i zaszyfrowane wiadomości oraz żeby wprowadzać w konfuzję swoich psychologów. Skończyło się tak, ze czasem wchodzę na rosyjskie fora poznawać ludzi. Znam nawet kilka słów i zwrotów po polsku.
☾ Bardzo lubię uczyć się języków, mam do tego głowę. Hiszpański również znam płynnie; aktualnie uczę się włoskiego na własną rękę.
☾ Mam ukończony kurs na baristę. Z wyróżnieniem.
☾ Kocham kawę, ale jestem też miłośnikiem herbaty; najbardziej ukochałam sobie zieloną.
☾ Interesuję się słowiańszczyzną, choć ciężko mi powiedzieć, skąd we mnie takie zamiłowanie. Prawdopodobnie przez sagę Wiedźmina, na którą przez przypadek się natknęłam, czy serie gier, którą niejednokrotnie przeszłam.
☾ Interesuje mnie również mitologia nordycka, planuję jako następny tatuaż jedną z run.
☾ Mogę o sobie mówić, że jestem współczesną wiedźmą - obchodzę każde ze świąt, posiadam swój własny ołtarzyk, odprawiłam nie jeden rytuał. Mam też sporą kolekcję kamieni szlachetnych, czy książek poświęconych samej magii, zazwyczaj tych starszych, które znalazłam w antykwariacie.
☾ Potrafię rozkładać tarota; mam trzy talie.
☾ W moim apartamencie często pachnie kadzidłem.
☾ Uwielbiam wszystko z logo MARVEL, w szczególności Deadpoola i Spidermana; mam chyba każdy komiks z tą dwójką bohaterów, mnóstwo bluz, koszulek i kilka figurek, a nawet plakatów filmowych!
☾ Kiedyś chciałam zeskoczyć z Golden Gate, ale siedzenie na jego skraju nie daje mi tyle radości, co stanie lub siedzenie na dachu.
☾ Mam swojego kota, wabi się Morris.
☾ Nigdy nie odmówię alkoholu, szczególnie że piję z głową i wiem, kiedy sobie odpuścić, choć przez te wszystkie wypady ze znajomymi wyrobiłam sobie mocną tolerancję na alkohol.
☾ Uwielbiam Jacka Danielsa, co nie powinno dziwić.
☾ Mimo że mam prawo jazdy i własny samochód, często poruszam się pieszo, komunikacją miejską lub na rowerze.
☾ Ćwiczę, mimo astmy. Codziennie rano biegam, chodzę też na siłownię.
☾ Palę też marihuanę, czasem również zwykłe papierosy, jakby zapominając o chorobie. Zdarza mi się czasem jednak powiedzieć do znajomych, żeby mnie pilnowali; czasem nawet mówię mam astmę, czy możesz mi zabrać szluga? do ludzi, którzy nie mają o mojej chorobie pojęcia.
☾ Powinnam skupić się na przybieraniu na wadze, bo jestem bardzo bliska anoreksji, jednak nieważne jak dużo zjem, kilogramów nie przybywa.

Lottie Sarah Daniels

Lottie Sarah Daniels


Powrót do góry Go down

Lottie Sarah Daniels Empty Re: Lottie Sarah Daniels

Pisanie by San Francisco Sob Kwi 04 2020, 19:14

niniejszym oświadczam, że...

Twoja Karta Postaci została zaakceptowana przez administrację

Zapraszamy do rozgrywki !

San Francisco

San Francisco


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach