Ocean Beach

ciuch

To, co wydarzyło się w barze wydawało się Atlasowi czymś nierealnym. Jednak, kiedy już raz zasmakował warg blondynki, to chciałby móc to robić już zawsze. Chemia między nimi nie zniknęła, ba, nawet pojawiła się jeszcze mocniejsza niż wcześniej. Dlatego musieli wyjść z tego baru jak najszybciej. Już i tak dali tam niezłe przedstawienie, także lepiej było oszczędzić ludziom dalszego ciągu. A Moore wiedział, że na pewno tego wieczoru będzie chciał po raz kolejny ją całować. Dotyk MJ działał elektryzująco. Z jedne strony to wszystko było dziwne, w końcu znają się lata.
Dopił drinka, chwycił jej dłoń i wyszli z lokalu. Nie miał zamiaru zabierać dziewczynę do siebie, nie był typem takiego podrywacza. No, chyba że będzie tego chciała. Dla niego randka nie musiała się kończyć w ten sposób. Mniejsza, przeszli się na plażę. Wspólny spacer to chyba całkiem dobry pomysł? Przez cały ten czas trzymał ją za rękę.
- Chłodno się zrobiło. - odezwał się do blondynki, kiedy już dotarli na plażę. Ściągnął z siebie marynarkę, po czym założył ją na ramiona Mary.

#13
outficik

Ucieczka przed dziwnymi spojrzeniami w barze była dobrym rozwiązaniem. MJ śmiałą się tylko głośno, bo co jak co, ale przedstawienie odstawili, ciche chichoty były, brakowało tylko wiwatów i oklasków. Blondynka jednak wiedziała, że nie tylko jej było niekomfortowo w tej sytuacji i gdy tylko zapłacili za drinki wyszła razem z Atlasem nie puszczając ani na chwilę jego dłoni. Czuła jak jej usta robią się chłodne i spragnione. Zastrzyk adrenaliny i niesamowitej chemii był niczym strzał bicza w jej nagie plecy.
Nie spodziewała się takiego romantycznego spaceru. Wieczór, szum fal, przyjemny piasek, no i oni. Serce załomotało jej mocniej w klatce piersiowej. Zdecydowanie nie mogła się uspokoić. Widząc jak zaczyna zdejmować z siebie marynarkę chciała już oponować.
- No co Ty robisz, głupolu? Tobie będzie teraz zimno! - nie podobało jej się to kompletnie. Dlatego, żeby jakoś na to zaradzić zatrzymała się, stanęła przed nim i mocno przytuliła, co by on teraz nie zmarzł.
- Cieplej? - zapytała unosząc powoli głowę, żeby przyjrzeć się jego twarzy. Co Ci faceci z nią robili? Jej twarz zalała się lekkim rumieńcem. Był taki przystojny...

Nie da się ukryć, że te śmiechy w barze były trochę niekomfortowe. Byłoby jeszcze bardziej niekomfortowo, gdyby ich stamtąd wywalili. Dlatego lepiej było takiej sytuacji uniknąć, prawda? A Atlas nie mógł obiecać, że już więcej nie będzie próbował pocałować blondynki. Romantyk z niego trochę więc spacer po plaży wydawał mu się odpowiednim rozwiązaniem. Miło było tak przechadzać się, trzymając jej drobną dłoń w swojej. Pasowała do jego własnej jak ulał.
Nadal myślał o jej miękkich, słodkich wargach. No ale starał się jakoś powstrzymywać na tym spacerze. Chociaż serce nadal próbowało mu wyskoczyć z piersi. Cholera, dawno się tak nie czuł, naprawdę. Nawet w Richmond nie miał z nikim takiej chemii jak z MJ. Dlaczego nie widział tego w czasach szkolnych? Dlaczego był takim kretynem i nie dawał znaku życia? Przecież to było okropnie słabe zagranie z jego strony. No ale nie ma co wiecznie roztrząsać przeszłości, liczyło się to, co tu i teraz. A teraz się działo i to nie byle co!
- Daj spokój, przecież zmarzniesz. - zaśmiał się. On jakoś przeżyje, szczerze mówiąc, to sama obecność dziewczyny nieźle go rozgrzewała, nie ma co. Otoczył ją ramionami, kiedy tak się do niego przytuliła. Uśmiechnął się sam do siebie, sprzedając dziewczynie buziaka w czubek głowy.
- Znacznie. - przeniósł jedną dłoń na policzek MJ, patrzył w jej zielone oczy. Przejechał pare razy kciukiem po gładkiej skórze blondynki, po czym nachylił się do niej, aby ponownie złączyć ich wargi w kolejnym pocałunku.

Była lekko zmieszana tym wszystkim. Jeszcze nie miała odpowiedzi od Tony'ego, który wciąż był jej chłopakiem. Nie brała jednak jego osoby jakoś bardzo poważnie do siebie, bo co jak co, ale po ostatnim spotkaniu doskonale wiedziała, że ten związek nie ma szans. Nie czuła się przy nim tak jak chciała, a on też nie zachowywał się jakoś normalnie.  Jego zachowanie przypominało takiego szczeniaka, nie wiedział czy dobrze idzie, po jakiej ulicy idzie i etc. Może to w nim jej przeszkadzało? Peter i Atlas doskonale wiedzieli czego chcieli w życiu i do tego brnęli. Tacy faceci z planami na przyszłość. No może nie bardzo, bo Peter to jedna wielka niewiadoma, raz był a za drugim razem mogło go już nie być. Atlas zniknął, a serce MJ utonęło w smutku. Naprawdę było jej ciężko, ale teraz?
Jego ciepłe, silne ramiona sprawiły, że MJ odetchnęła głęboko wciskając nos w jego koszulkę. Pachniał równie dobrze jak kiedyś, nawet lepiej. Zacisnęła dłonie na jego koszulce, a gdy zawiał wiatr przywarła do niego mocniej. Cholera, faktycznie zimno. Jednakże wiedziała, że nie na długo.
- Zaprosiłeś mnie na drinka, pozwól mi się o Ciebie pomartwić - powiedziała cicho, a gdy pogłaskał ją po policzku, jej mieniące się zielone oczy spotkały jego. Westchnęła cicho kiedy ich usta znów się połączyły w słodkim, ciepłym pocałunku. Cholera, czemu oni wszyscy tak dobrze całowali? Językiem musnęła jego dolną wargę i zachęciła jego jeżyk do leniwego, przyjemnego tańca. Stanęła na palcach, żeby było mu choć trochę wygodniej i jedną z dłoni położyła delikatnie na jego karku.
Serce biło jej coraz głośniej, a ta chcąc złapać choć na chwilę oddech oderwała się na kilka krótki sekund od jego warg. Zamruczała cichutko i wróciła do jego ust trochę zachłanniej i bardziej stanowczo niż poprzednio. Niech wie, jak bardzo za nim tęskniła i jak bardzo chciała to zrobić, od samego początku.

Nie miał pojęcia, jak wygląda jej życie uczuciowe. Sam był singlem, nie miał nikogo na oku, więc co stało na przeszkodzie? Gdyby wiedział, że sypia z Peterem, to pewnie by się w to wszystko nie ładował. No ale żył w słodkiej niewiedzy, dlatego pozwalał sobie na takie rzeczy. A blondynka sprawiała, że przez jego ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Tak bardzo chciał więcej, jakby cały domagał się Mary w swoim życiu.
Miło było ją tak trzymać w ramionach, jakby właśnie tam było jej miejsce. Przymknął oczy z lekkim uśmiechem na twarzy, czując, jak wciska nos w jego koszulkę. Chyba naprawdę do niego dotarło, jak bardzo się za nią stęsknił. Jakby zostawił kawałek serca w San Franisco, a reszta wyjechała z rodziną do Richmond.
- Już wystarczająco się w życiu o mnie martwiłaś. - posłał jej pogodny uśmiech. Nie miał zamiaru już nigdy więcej tak bez słowa znikać. Tutaj było jego miejsce. A nóż uda im się z MJ coś wyjątkowego zbudować? Nie zapędzał się z myślami aż tak bardzo, ale jest to całkiem przyjemna opcja.
Szczerze mówiąc, to w tych zielonych oczach mógłby utonąć, budziła w nim tyle emocji. Rozchylił posłusznie wargi w odpowiedzi na zaproszenie, ich języki splotły się w powolnym tańcu. Kiedy stanęła na palcach, to ramieniem otoczył jej talię i przyciągnął bliżej do siebie. Już nawet ta sekunda, gdy się od niego oderwała, została skwitowana pomrukiem niezadowolenia. Na szczęście szybko wróciła jego warg. Odwzajemniał jej zachłanne pocałunki z równym zaangażowaniem, robiło mu się cholernie gorąco. Trzymał ją mocno przy sobie, a drugą dłoń ponownie zatopił we włosach blondynki. Czy ta chwila może trwać wiecznie?

Robiło się coraz chłodniej, ale jakoś jej to nie przeszkadzało. Mimo wszystko pamiętała, że nie była tu sama i nie mogła myśleć tylko o swoim zdrowiu. Przecież Atlas też mógł zachorować! A tego zdecydowanie nie chciała. Jego twarde, ciepłe usta były tak cudowne, że wolałaby się od nich nie odrywać, ale wiedziała, że w ta chwila w końcu nadejdzie. Stęknęła cicho prosto w jego usta mając wrażenie, że zaraz się wywróci. Czuła jego ciepło i swoje, oboje pragnęli siebie równie mocno. Przez te wszystkie lata tak długo na to czekała. A jednak... Czy na pewno dobrze czyniła?
Zamruczała głośno w jego wargi przełykając ślinę. Był niesamowicie zajmujący. Pozwoliła prowadzić się w tańcu z językami. Wydawałoby się, że przez ten czas nabył wprawy. Czy on też był taki jak Peter? Miał dużo partnerek? Chyba wolała nie wiedzieć. Ścisnęło ją w sercu i z cichym jękiem stanęła na pełnych stopach. Drżała w jego objęciach, jakby miękła od jego pocałunków, cholernie namiętnych pocałunków.
- A-a-atlas... poczekaj - mruknęła cicho zaciskając dłonie na jego koszulce. Wiedziała, że nie będzie zadowolony, że przerwała kolejny pocałunek. Słyszała jego wcześniejsze mruknięcie, nawet ją to rozbawiło. Ale teraz musiała zebrać myśli i spróbować stanąć pewniej.
- Nie nadążam za Tobą... Znów odbierasz mi oddech - przygryzła dolną wargę opierając czoło o jego klatkę piersiową. Co ona wygaduje?
- Nie sądziłam, że to zaproszenie na drinka tak się skończy - rzekła pogodnie spoglądając na niego z dołu. Jedną z dłoni przejechała po jego włosach. Ten wieczór był tak magiczny, że nie chciała by się kończył. Pierwszy raz od tylu lat mogła być przy nim, a jednak... Miała przeczucie, że nie na długo.