góra
dół

Go down

Che Fico Empty Che Fico

Pisanie by San Francisco Wto Mar 24 2020, 23:10




Che Fico

San Francisco

San Francisco


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Sro Kwi 01 2020, 17:50

- 2 -

To był naprawdę długi dzień. Mało tego, że musiała przetrawić zarówno psychicznie i fizycznie skutki tabletki gwałtu i ratunku mężczyzny, to w dodatku jeszcze on namieszał jej w głowie. Już na studiach i to bardzo szybko nauczyła się ocenę wyglądu klienta zostawiać w swojej podświadomości, nie dopuszczać nawet do rozmyślań na ten temat. Wczoraj jednak coś się zmieniło, na co wpływ miało kilka ważnych czynników. Przede wszystkim odurzenie narkotykami, później świadomość uratowania jej z tej niebezpiecznej sytuacji - to już zaburzało sytuację w relacji zawodowej, bo była prywatnie wdzięczna mu za coś. W idealnym świecie nie musiałaby być ratowana, a już na pewno nie przez swojego klienta. Sprawy wcale nie ułatwiał fakt, że widziała go pierw półnagiego i następnie nagiego. Ona sama się nie popisała paradując w ręczniku i wszystko razem dało naprawdę wybuchowy efekt.
Wszystkie za i przeciw, kwestia faktycznych dokumentów, które póki co jeszcze spoczywały tylko u niej pod kluczem. Przecież zawsze na pierwszej wizycie mówiła, że każdemu (wchodzącemu dobrowolnie) daje miesiąc. Ona diagnozuje problemy, on się zastanawia czy ona jako terapeuta mu odpowiada. Dopiero później dokumenty przesyła do centrali, tu tego nie zrobiła. Czy naprawdę aż tak atrakcyjnym facetem jej się wydawał, by zaryzykowała nie tyle całą licencją, a chociażby zszarganiem opinii przez niego, gdyby randka poszła nie tak?
W końcu, następnego dnia już wysłała enigmatycznego smsa z nadzieją, że nie popełnia teraz jednego z największych swoich błędów życiowych. Nero wydawał się jednak rozsądnym facetem i chyba zrozumie, jeśli randkę ona zaliczy do nieudanych, prawda? Miała taką nadzieję.
Kolejny problem, jak się ubrać? I nie były to typowe rozkminy kobiety przed randką, ich łączyła zupełnie inna relacja, widział ją (poza tym jednym razem) raczej w koszulach, semi-elegancko, nie ukazując za dużo tego, czego terapeucie nie wypada. Z drugiej strony to było coś na wzór randki, więc jednak powinna się postarać. Chyba. Oby. Oby efekt nie był przesadzony w jego mniemaniu, bo daleko jej było do desperatki.
Zajęła miejsce przy zarezerwowanym telefonicznie stoliku ciesząc się, że zgodnie z prośbą dostała stolik na uboczu. Che Fico wybrała z dwóch powodów - nie jej dzielnica i włoska restauracja, a przecież oboje byli Włochami, więc sądziła, że to nie jest zły pomysł. Oby.

@Giotto Nero
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Sro Kwi 01 2020, 18:27

#2

Wiadomość, którą otrzymał od niej kilka godzin przed spotkaniem zmieniła zupełnie wszystko. Elisa dała mu szansę, z której on zamierzał skorzystać. Nim jednak przeszedł do najprzyjemniejszej części dnia, musiał załatwić wszystkie swoje sprawy oraz przygotować pewien plan działania, by nie być sobą i jej nie odstraszyć. Wrócił więc do domu dwie godziny przed 18:00 i rozpoczął przygotowania do kolacji. Wyciągnął z szafy jeden w garniturów, który posiadał. Nie był on żaden fikuśny, ot prosty, ciemny i elegancki. Postanowił też się ogolić, co biorąc pod uwagę jego twardy zarost było nie lada wyzwaniem. Udało mu się jednak nie ucierpieć podczas tego procesu i potem wskoczył pod szybki prysznic. Ochłonąwszy ubrał się, psiknął jakimiś perfumami, które dostał od swoich szefów za jedno z zadań i wsiadł do swojego Nissana Skyline, którym podjechał niemalże pod samą restaurację.
Wszedł do środka pełen spokoju i z dobrym nastrojem, czego jednak nie było aż tak widać po jego neutralnym wyrazie twarzy. W środku jednak czuł się dobrze. Miał ku temu dwa powody: zadanie w końcu zaczęło iść w dobrym kierunku, no i co ważniejsze, miał szansę poznać swoją terapeutkę prywatnie. Już wcześniej mu się spodobała, teraz była szansa, by i on spodobał się jej, a to by oznaczało komplikację... o które pierwszy raz w życiu nie dbał. Warta była tego. Do tego stopnia, że wstąpił nawet do kwiaciarni i kupił jej piękną czerwoną różę, którą kwiaciarka obwiązała jeszcze wstążką.
Jeden z pracowników restauracji wskazał mu stolik, który zarezerwowała Włoszka i gdy dostrzegł ją swoim wzrokiem, nie mógł go od niej oderwać. Sukienka, delikatny makijaż, ułożone włosy i ten styl bycia, który przypominał mu o tym, że była jego terapeutką, ale jednocześnie było w tym coś zupełnie nowego, nieznanego.
Stanął przed stolikiem, nie wiedząc, czy Elisa nie spoglądała w przeciwnym kierunku i odezwał się.
- Witaj, Eliso - rzucił spokojnie i delikatnie ujął jej dłoń w swoją, by chwilę później unieść ją i pocałować. Mógł być to tani chwyt, ale większość kobiet mimo nie zwracania na niego uwagi normalnie, bezpośrednio uwielbiały być nim obdarowywane.
- Wyglądasz przepięknie - wręczył jej też od razu kwiat, który został przecież zakupiony dla niej.
Usiadł na przeciwko kobiety i położył ręce na stole, spoglądając na zamkniętą kartę dań przed sobą.
- Włosi we włoskiej restauracji. Taki był plan czy wybrałaś losowe miejsce? - spytał, chcąc rozpocząć jakoś rozmowę i nie chcąc wyjść na jakiegoś amanta, którym przecież nie był. Posłodził jej trochę, pokazał, że jest kulturalnym człowiekiem - wystarczy. Teraz chciał się pokazać z bardziej swojej niż udawanej strony, czyli jako dobry rozmówca.
- Dodam, że jadam tu regularnie - to była jedna z restauracji włoskich, więc przypominała mu o domu.
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Sro Kwi 01 2020, 22:14

Włoszka w końcu odważyła się trochę zaryzykować wiedząc jednocześnie, że w jakikolwiek sposób to spotkanie miałoby się nie zakończyć, Giotto u niej już nigdy w gabinecie pojawić się nie może. Tak czy inaczej miała w planach polecić mu znanych, dobrych terapeutów, bo przecież jego problemy magicznie nie zniknęły po tym, jak zgodziła się z nim spotkać. I to tak serio, bo nawet jeśli mu się wydawało, że tylko udawał, to sam fakt bycia w mafii świadczył, że tych problemów ma całe mnóstwo. To jednak była inna kwestia, o której sama Warren nie miała przecież pojęcia.
Tu pojawiały się duże komplikacje, jeśli faktycznie mieliby ruszyć się ku sobie. Przede wszystkim była jego zadaniem i miał jej zapewnić bezpieczeństwo, na ile jej ojciec będzie zadowolony, a raczej niezadowolony z takiego obrotu spraw, to chyba on sam tylko wiedział. Jeśli mężczyźnie faktycznie zależało nadal na dobru córki, to raczej nie chciałby aby zakochiwała się w mężczyźnie, który potem brutalnie złamie jej serce jednym z dwóch powodów - albo zadanie się skończy i on odejdzie albo ona dowie się, że jest w mafii i w dodatku była jego zadaniem. To nie mogło skończyć się dobrze, przynajmniej patrząc z boku.
Będąc chwilę przed czasem, zajęła jedno z dwóch miejsc przy stoliku i czekała na przypadkowego mężczyznę. Miała nadzieję, że się nie spóźni, nienawidziła tego tak naprawdę w każdym aspekcie życia. Odgarnęła kosmyk włosów z twarzy, założyła nogę na nogę i czekała. Już nie zastanawiała się nad tym czy podjęła dobrą decyzję, wiedziała, że na takie gdybanie było dużo za późno. Po co więc na siłę się stresować?
- Witaj, Giotto - uśmiechnęła się delikatnie nie oponując, gdy sięgnął jej dłoni. Ona akurat uważała, że jeśli ktoś naprawdę robił to, bo uważał że tak należy; a nie dlatego, że tak może się podlizać, wcale to nie był tani chwyt. A on jej nie wyglądał na podlizywacza.
- Dziękuję, ty również wyglądasz dobrze - postanowiła przez chwilę udawać, jakby to była nowa relacja, jakby w ogóle nie znała go do tej pory, czyli typowa randka w ciemno. Kto wie, może to jest sposób, by się nie dystansować na siłę od niego? Różę odłożyła na stolik przy swojej lewej ręce tak, by nikomu z nich ona nie przeszkadzała.
- Taki był plan. Lubię testować włoskie restauracje, a w tej jeszcze nie byłam - cóż, to mogło wydawać się zabawne, a z drugiej strony bardzo naturalne. W końcu ich ojczyzną były Włochy, a skoro nie mogli zjeść babcinej prawdziwej kuchni, trzeba było szukać dobrego odpowiednika.
- O, to dobrze się składa. W takim razie z wyborem jedzenia zdaję się na ciebie - uśmiechnęła się nieco rozbawiona, ale przecież jemu było łatwiej wybrać coś, co faktycznie przypominało dom. A przy okazji dowie się, w których daniach się najbardziej lubuje - dwie pieczenie na jednym ogniu. A właściwie trzy, bo nie musiała podejmować decyzji.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Sro Kwi 01 2020, 23:18

O tym jeszcze Giotto nie myślał intensywnie, choć powoli zaczęły pojawiać się obawy, że jeśli zabrnie w to zbyt daleko (a na to się zanosiło) to skomplikuje to nie tylko życie Elisy, ale również jego. Nie wiedział, jaki stosunek miałby pan Gatti na informację o tym, że główny kat Salvatore Famiglia spotyka się z jego córką i to na bardzo poważnie. Z jednej strony mógłby być zły i próbować usunąć Giotto. Z drugiej jednak było w tym wiele profitu, bowiem może to właśnie Sycylijczyk byłby tym, który pojednałby zwaśniony ród. Nie mówimy tutaj oczywiście o przekonaniu do mafii, bo Warren jest taką osobą, która nigdy się do niej nie przekona i nie będzie chciała mieć z jej interesami nic wspólnego. Mówimy tutaj o nawiązaniu jakiegoś kontaktu między ojcem a córką i być może większej tolerancji na to, co robi Nero. Marzenie ściętej głowy? Być może.
Zachowywała się trochę inaczej, niż podczas rozmów w gabinecie czy nawet u niej w mieszkaniu. Podobała mu się ta wersja Elisy: dumna, zjawiskowa i pewna siebie, a jednocześnie dająca spore pole manewru swojemu rozmówcy. Nawyki przesłuchujące pewnie posiadała, ale może podczas randek, bo chyba te spotkanie można byłoby nazwać randką, była nieco bardziej rozluźniona i skupiona też po części na sobie.
- Dobrze wybrałaś - od razu potwierdził, by nie miała wątpliwości, że nie zjedzą tutaj nic dobrego.
Skinął porozumiewawczo głową i by skupić się na niej, postanowił pójść na łatwiznę wybierając zaproponowane zestawy dań: przystawkę, drugie danie i deser.
- Proponuję zestaw numer cztery. Zwłaszcza dla tego makaronu - jadał już tu kilkukrotnie, więc wiedział mniej więcej, co jest dobre. Przystawka była przeciętna, ale drugie danie w formie spaghetti z owocami morza w ostrym sosie oraz tiramisu w kieliszkach na deser? Warte wszystkiego.
- O ile lubisz pikantne jedzenie. Jeśli nie, to proponuję zestaw drugi - odłożył kartę na bok i zamówił wszystko zgodnie ze swoim sumieniem oraz jej wyborem, po czym spławił szybko kelnera, chcąc przejść do tego, na czym zależy mu najbardziej: do niej.
- Powiem ci szczerze, że nie spodziewałem się wiadomości - rzucił, by rozpocząć jakiś temat. - Bardzo chciałem, żebyś się zgodziła, ale po ostatniej rozmowie nie miałem pewności, czy są na to szanse - w międzyczasie kelner podał im zamówione wcześniej wina, jeśli mieli jakieś różnice w kubkach smakowych.
- Zaskoczyłaś mnie, Elisa - rzekł z małym, pewnym siebie uśmiechem na twarzy. Uwielbiał wypowiadać jej imię, było przyjemne i dźwięczne. W ogóle uwielbiał mówić do niej, co nie zdarzało mu się zbyt często. W zasadzie to nigdy.
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Czw Kwi 02 2020, 19:39

Marzenie ściętej głowy z całą pewnością. Elisa nie pogodzi się z ojcem tak długo, póki ten będzie w mafii. A po tylu już latach tak czy siak miałaby problem z zaufaniem mu i byłaby skłonna zaakceptować to, że spotka się z nim na obiedzie raz w miesiącu. Jeśli natomiast zakocha się w Gio i on jej o wszystkim powie bądź też ona dowie się w inny sposób, to będzie istny dramat. Przede wszystkim złamie jej serce, prawdopodobnie będzie miała ogromne problemy z wybaczeniem mu tego, że ją oszukał. I mówimy tu jedynie o sytuacji, gdyby zostawiłby mafię. W innym wypadku nie miałby co szukać w jej życiu. No chyba, że planuje całe życie ją okłamywać i liczyć, że się nie wyda.
Jasne, że wiedziała, iż to spotkanie nie może wyglądać jak przesłuchanie w gabinecie, jak niektórzy zwykli to mawiać. Tak naprawdę to, że zadawała dużo pytań było typowe dla okresu diagnozy. Później wspólnie rozmawiali i szukali rozwiązań na pojawiające się problemy. Niemniej o sobie nigdy nie mówiła, bo nie było to ani potrzebne ani na miejscu.
- Może być zestaw czwarty, brzmi dobrze - co prawda nie przepadała za daniami typowo ostrymi, jakie zdarzały się w tutejszej amerykańskiej mieszance kuchni. Jednak taka ostrość podkreślająca smak, jak to ma miejsce w jej ukochanej kuchni indyjskiej, lubiła. Zerknęła jedynie przelotnie w kartę, by się nie okazało, że jest tam coś, czego bardzo nie lubi. Tak jednak się nie stało, więc nie wchodziła w szczegółowe opisy dań.
Uśmiechnęła się rozbawiona na jego słowa, jednak nim zdążyła coś powiedzieć, podszedł do nich kelner z winem. Ona raczej jak typowa Włoszka pijała każde, byle było dobre, a nie jakaś podróba typu Carlo Rossi.
- Jaka wiadomość? Ja o niczym nie wiem - dodała, gdy kelner już ich zostawił. Początkowo planowała zadzwonić, jako że robiła to z telefonu prywatnego, a nie służbowego, który numer posiadał. Doszła jednak do wniosku, że niektórzy nieznanych numerów nie odbierają, więc po prostu napisze. I to był raczej dobry pomysł, bo cholera wie z jakim nastawieniem Nero takie obce telefony odbiera. Chociaż z drugiej strony gdyby zraził ją teraz, nie musiałaby cierpieć w przyszłości. No ale ona tego nie wie, bo jest tylko moim simsem.
- Opowiedz mi coś o sobie, oczywiście coś takiego, co raczej w innym miejscu bym nie usłyszała - uśmiechnęła się lekko. Tak na dobrą sprawę było ciężko, bo tak na dobrą sprawę o dzień czy o to jakim jest człowiekiem pada zarówno w jej gabinecie, jak i na randkach. Nie chciała jednak z pewnością by nawiązywał w tym momencie do swoich problemów, a do jakiś swego rodzaju ciekawostek.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Pią Kwi 03 2020, 17:56

Świat nie był taki prosty, jaki zdawał się momentami być dla Eliski. Mafie, gangi i organizacje przestępcze miały to do siebie, że jak już raz weszło się w to środowisko, to trzeba było być naprawdę nikim istotnym, by spróbować się z tego wykaraskać. Im dalej w las, im więcej pieniędzy, władzy i wpływów, tym trudniej było z tym skończyć. Było to często wygodne, ale również trudne życie, dlatego nie było ono dla wszystkich. Ojciec dziewczyny przekonał się o tym na własnej skórze: stracił małżonkę w wypadku i córkę przez jej decyzje, do których on ją popchnął.
Nero też był trochę spięty, bo choć przy niej czuł się dobrze, to jednak trudno było mu udawać kogoś, kim nie jest. Nigdy nie próbował aż tak kogoś zagaić. Nawiązywanie kontaktów i poznawanie się było czymś, do czego Giotto nie przywykł i być może nigdy nie przywyknie. Starał się jednak myśleć o tym w perspektywie przyszłości, traktować ją jako kogoś kogo zna, przyjaciółkę, na którą będzie mógł się nieco bardziej otworzyć.
Przekręcił głowę z pytającym wzrokiem.
- Ach te smartfony. To dość częste, że wysyłają same wiadomości do przypadkowych osób, prawda? - zażartował, chcąc wybadać jej reakcję, czy w ogóle ta Eliska potrafi się śmiać i czy w ogóle śmieszy ją jego poczucie humoru, które nawiasem mówiąc było denne.
Bardzo się cieszył z tego, że napisała do niego i sama wyszła z inicjatywą spotkania. To oznaczało jedno: zainteresowanie, bo przecież gdyby tego nie chciała, mogłaby olać sprawę, przeczekać i ukracać to za każdym razem, gdy tylko w gabinecie próbowałby pociągnąć ten temat. Mimo to zdecydowała się na spotkanie i to dodało mu pewności siebie.
- Hmmm - przejechał dłonią po dolnej części twarzy, próbując sobie przypomnieć jakieś interesujące opowieści o sobie, które nie dotyczyły mafii i zabijania ludzi. To było dość ciężkie.
- Mieszkałem prawie piętnaście lat na Sycylii, w San Francisco byłem instruktorem karate, boksu i wushu, kiedyś miałem szansę na karierę MMA, ale z różnych względów nie wyszło... - zrobił przerwę, by zastanowić się jeszcze nad innymi faktami, które mogłyby ją zainteresować. - Może cię to zaskoczy, ale czytam literaturę koreańską - poczekał na jej reakcję. - Umiem się nawet porozumiewać w stopniu komunikatywnym - dodał.
- No i nie umiem malować, średni ze mnie człowiek renesansu - dokończył, by chwilę później przejść od razu do pytań o nią. - Ty mi opowiedz w ogóle coś o sobie. Z chęcią posłucham skąd jesteś, co lubisz i czy umiesz malować w porównaniu do mnie - uśmiechnął się kącikiem ust, chcąc wyjść na uprzejmego oraz przyjaznego dla niej człowieka, gdyż jego aparycja raczej wskazywała na zupełnie przeciwne cechy.
Czego się nie robi dla miłoś... zadania, wiadomo.
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Pią Kwi 03 2020, 18:57

Warren wiedziała, że świat nie jest prosty i czasami w dość nieprzyjemny sposób się o tym dowiadywała. Ot chociażby jej ojciec, a w głowach jej klientów też czasami taki mrok wyciągali na światło dzienne, że to głowa mała. Nie oznaczało to jednak, że będzie to akceptować w swoim prywatnym życiu. Ona potrafiła się kierować jasnymi, twardymi zasadami i wcale jej większych problemów to nie sprawiało. A to, że niektórzy nie potrafili tego robić, to inna już sprawa. Włoszka chciała pomagać ludziom, ale nie była głupio naiwna w tym swoim zawodzie. Wiedziała, że są ludzie źli z natury i ich uratować się nie da. Należy się ich wystrzegać, dlatego między innymi odcięła się od ojca.
Ona była spięta również, ale z zupełnie innych powodów. Nie miała nigdy problemów z otwartością czy zawierania nowych znajomości. Nigdy jednak nie była ze swoim (niedoszłym) klientem na randce i siłą rzeczy to nieco krępowało, jak i to, że znała kilka sposobów na które mogłoby to wszystko pójść nie tak i ona zawodowo by mogła sięgnąć dna. A tego przecież nie chciała.
Zaśmiała się cicho na jego stwierdzenie, by w odpowiedzi przytaknąć po prostu głową. Oficjalnie przecież oni na siebie wpadli, a przynajmniej tak ona utrzymywała w wiadomości, której nigdy w życiu nie wysłała do swojego nie-pacjenta. Wiedziała, że nie ma co przesadzać, bo (chyba) tylko oni wiedzieli o tym, że był na kilku wizytach u niej i nie poznali się na innej zasadzie. A dokumenty tak czy siak znikną w kominku.
To ją raczej by nie zainteresowało, a raczej wybiegłaby stąd przerażona i załatwiła sobie jakąś ochronę na najbliższy czas.
Z ciekawością słuchała tego, co Gio ma do powiedzenia na własny temat. Nieszczególnie ją zdziwiły informacje na temat jego umiejętności walki, jakoś pasowało to do niego. Zwłaszcza, że pracował w jakiejś branży ochroniarskiej, z tego co pamiętała z sesji. Literatura ją jednak zaskoczyła, co z pewnością mógł wyczytać z jej mimiki. To dość ciekawe zainteresowanie, trzeba było przyznać.
- Malować nie potrafię, chyba że kolorowanie po numerkach - zaczęła rozbawiona w międzyczasie zastanawiając się, co właściwie mogłaby mu powiedzieć. - Urodziłam się we Włoszech, jak już zresztą wiesz - a na co jej nazwisko jednak nie wskazywało. - Rodzice to prawdziwi Włosi z krwi i kości. Do San Francisco przyjechałam z nimi mając 6 lat. - co ona właściwie mogła powiedzieć? Była dość nudną osobą głównie skupiając się na życiu innych, a nie na własnym. Może dlatego była do tej pory sama. - Jestem uczulona na kocią sierść, uwielbiam też kuchnię indyjską, nałogowo piję herbaty wszelkiego rodzaju, trochę ćwiczę. Głównie boks i wspinaczkę, no i mam psa, ale o tym też już wiesz - uśmiechnęła się na podsumowanie swoich nieciekawych ciekawostek na swój temat i zerknęła na kelnera, który akurat przyniósł im przystawki.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Nie Kwi 05 2020, 19:04

Sytuacja była niestandardowa i oboje jak widać nie czuli się aż tak komfortowo jak powinni. Randka co prawda na razie nie wyglądała źle, ale przy tej dziwnej stypulacji tego spotkania, być może z czasem się to zmieni. Elisa działała trochę wbrew sobie, nie mogąc zapomnieć o tym, że Giotto był jej pacjentem przez krótki czas, on zaś naciągał swój charakter do tego stopnia, że nikt by go nie poznał. Był wygadany, uśmiechał się, zagadywał do niej non stop i udzielał nawet precyzyjnych odpowiedzi. To było dość dziwne i on sam czuł się z tym przez moment nieswojo. Im dalej w las jednak, tym łatwiej przychodziła mu rozmowa z Warren, bo powoli przestawał sobie zaprzeczać i musiał przyznać, iż brunetka jest w jego typie i mu się podoba. Nawet bardzo.
Obserwował ją uważnie, chcąc wyłapać jak najwięcej reakcji na jej twarzy. No i też dlatego, że była śliczna i to był przyjemny widok. Cieszył się też, że podeszła do tego z lekkim luzem i pozwoliła nie tylko jemu się rozkręcić, ale również zażartować czy spróbować przebić tę barierę terapeutka-pacjent.
- Z krwi i kości? - spytał. - Nie masz typowego włoskiego nazwiska - zauważył i doskonale znał powód, nie miał jednak zamiaru wyciągać z niej tych informacji, które już wiedział. Po prostu zauważył, udając przy okazji trochę zaskoczenia.
- Boks? - uniósł lekko brwi autentycznie zdziwiony. Szkoda, że Nero naprawdę nie był tym instruktorem boksu, bo być może spotkaliby się wcześniej i kwestię nazwiska mogliby mieć za sobą. Wszakże nie byłoby co rozprawiać na temat Warren, skoro dawno mogłaby już być Nero, a to akurat typowo włoskie, prawda?
Nero skosztował trochę przystawek, które nie były jakoś wybitnie smaczne, ale najważniejsze, że były zjadliwe.
- Moglibyśmy kiedyś posparować, jeśli byś chciała - zaproponował, uśmiechając się lekko w jej stronę.
- Ewentualnie pospacerować - wysilił się na drobną grę słów, mając nadzieję, że brunetka to doceni. Co najlepsze, w tej chwili właśnie pomyślał o chodzeniu z nią za rękę, pomimo tego, że nawet przecież nie wyraziła swojej aprobaty co do samego spotkania.
- A co do kuchni indyjskiej, nigdy nie byłem przekonany jakoś - odparł szczerze. - Może kiedyś ty mnie do tego przekonasz - zasugerował, mając nadzieję, że Elisie rozmawia się z nim chociaż przyzwoicie. Dwoił się przecież i troił, by nie wyjść na gbura i cynika, którym przecież był na co dzień.
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Nie Kwi 05 2020, 23:09

Sytuacja była niestandardowa i prawdopodobnie odrobinę nieodpowiedzialna z obydwu stron. Ona powinna mu pomagać jako specjalista, a nie umawiać się na randki. On za to skoro zgłosił się po taką pomoc, nie powinien z niej rezygnować zaraz na początku dla zwykłej randki. Mleko się jednak wylało i nic z tym zrobić się nie dało. Mogli co najwyżej tego nie zmarnować i próbować dobrze się bawić. To czy koniec końców zaliczą to spotkanie do udanych, to już inna sprawa. Ona zachowywała się dość podobnie, co na co dzień widzą jej znajomi. Może była jeszcze odrobinę spięta, ale z całą pewnością nie była (prawdopodobnie na jego szczęście) tym typem osobowości, który w pracy wydawał się kompletnie inną osobą.
Cóż, chciała dać mu się trochę wykazać i to nie na zasadzie "zabawiaj mnie", ale robiła to właśnie po to, by pokazał się jej z innej strony i odgonił jej ten obraz z kanapy w gabinecie. Nie zamierzała mu niczego utrudniać, ale bierna też nie planowała być. Cieszyła się, że on ją zagaduje, bo jakiekolwiek pytanie od niej mogłoby się kojarzyć z terapią. Zresztą wypadało chyba coś o sobie powiedzieć.
- Moje drogi z ojcem się rozeszły, więc postanowiłam zmienić jego nazwisko. - odpowiedziała spokojnie, bo takiej udzielała już wielokrotnie. Włoszka? Naprawdę? Z takim nazwiskiem? Nigdy nie wchodziła w szczegóły, nigdy nie podchodziła do tego emocjonalnie. Nie miało to sensu.
- No tak, od kilku dobrych lat trenuję - uśmiechnęła się szerzej rozbawiona jego reakcją. Właściwie to nie było osoby, która by się nie dziwiła. Ona? Taka kobieca i delikatna? Nic widziała jednak nic złego w boksowaniu w worki czy z pomocą trenera. Nigdy jednak nie robiłaby tego na poważnie, ani nawet z nikim by sparingu sobie nie urządziła. Wolała bić trenera, niż ryzykować siniakiem.
- Nie lubię podejmować przegranej na starcie gry - bo wątpliwości nie miała, że z nim by przegrała, a i wspomniane siniaki to raczej nic atrakcyjnego przecież.
- Spacer już natomiast bardzo chętnie - odparła z uśmiechem wcześniej połykając kęs przystawki. Zauważyła tę grę słów i mimo, że wybitna ona nie była, to i tak Giotto u niej plusował.
- A próbowałeś czy to jedynie wynika z twojego przekonania? Jeśli to drugie, to możesz sporo żałować. Znam takiego, co był pewny, że mu to smakować nie będzie. Aż w końcu zaryzykował i bardzo się polubił - uśmiechnęła się szerzej. Jasne, że zdawała sobie sprawę, że nie wszyscy lubią te same smaki, ale była zwyczajnie ciekawa z czego to wynikało. Upiła trochę wina zastanawiając się, o co mogłaby spytać.
- Jaka jest jedna rzecz, jakiej brakuje ci z dzieciństwa? - zapytała po chwili z ciekawością mu się przyglądając. Pytanie... cóż, chyba nietypowe.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Pon Kwi 06 2020, 00:37

Każda kobieta lubi być zabawiana, więc i po Elisie można było się tego spodziewać. Bardziej zapewne doceniłaby jego wysiłki, gdyby znała jego prawdziwą osobowość. Chociaż z drugiej strony, jeśli już mieli kilka spotkań za sobą podczas terapii, to może wyłapała te cechy charakteru, które są prawdziwe, a które nieco nadwyrężał i nadinterpretowywał? I tak naprawdę w głębi ducha doceniała to wszystko, widząc jak próbuje być dla niej dostępny? Kto wie, co się kryło pod tą ułożoną fryzurą?
Skinął porozumiewawczo głową, nie chcąc dalej odnosić się do znanej sobie sprawy z nazwiskiem Elisy. Gatti przedstawił mu sytuację i poinformował go o delikatnie ujmując "niechęci" córki względem niego. Wiedział więc, że nie należy tego tematu poruszać w potencjalnych rozmowach, by jej do siebie nie zrazić i nie wprowadzać w zły nastrój. Upił za to łyk wina, unosząc kielich nieznacznie chwilę wcześniej, by zasugerować, żeby Warren napiła się również z nim.
- Bardzo interesujące - rzekł z tajemniczością w głosie, jak gdyby miał jakiś niecny plan, który zamierzał wykorzystać w jakiś sposób powiązując go z treningami boksu.
- Ja też nie lubię - odparł nadając wypowiedzi taki ton, by zasugerować jej, że ma plany co do niej i że dołoży wszelkich starań, by te spotkanie było zaliczone do udanych. W końcu nie lubi podejmować gry przegranej na starcie.
Uśmiechnął się kącikiem ust, bo autentycznie ucieszył go fakt, że brunetka zgodziła się na spacer. To zasugerowało mu bowiem, że Warren dobrze czuje się w jego towarzystwie i póki co ta randka jest dla niej udana. Obrał zatem dobrą strategię i tego zamierzał się trzymać, skoro było skuteczne.
- Kiedyś próbowałem - odpowiedział. - Być może nie trafiłem z wyborem dania - przyznał, bo nie był w żaden sposób uprzedzony do tej kuchni.
Kolejne pytanie trochę zbiło go z tropu, gdyż akurat w tym czasie brał następnego kęsa przystawki. Musiał przyznać, że nie spodziewał się go i trochę czasu mu zajęło, zanim znalazł jakąś odpowiedź. Pił w tym czasie wino z kielicha, by nie marnować czasu.
- Jako dziecko lubiłem wstawać rano i iść na targ w Palermo - wypowiedział po chwili. - Zapach przypraw, warzyw, owoców czy nawet ryb. W tle morze i piękne niebo. A przy tym ten nieco staroświecki klimat miasta. Brakuje mi chyba całego Palermo po prostu, z wyjątkiem pięknych Włoszek. W San Francisco udało się znaleźć jedną - dodał, puszczając jej oczko. - A tobie czego brakuje? - spytał, choć mogła przecież nie mieć odpowiedzi, skoro wyjechała z Sycylii bardzo wcześnie.
Gdy skończyli przystawki, na stół trafiły ich dania.
- Czemu zostałaś terapeutką? - spytał nagle, chcąc znać jej prawdziwe powody. Randka to też trochę rozmowy o pracy, prawda?
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Pon Kwi 06 2020, 21:46

Ciężko mówić o docenieniu wysiłku, jeśli podczas terapii był również dość "prosty w obsłudze" i potrafił chociażby odpowiedzieć na jej pytanie. To, że swoją bajeczką to już inna sprawa. Widziała, że jest zdystansowany i jest zdecydowanym introwertykiem, trochę nie do końca wierzyła w te jego napady agresji, bo wydawał się dość rozważnym człowiekiem. Niemniej cztery spotkania to tak naprawdę nic, by poznać drugą osobę. A szczególnie to, jaka jest naprawdę i "zajrzeć do jej głowy". Niemniej zauważyła, że dzisiaj jest dość towarzyski, choć prawda też była taka, że introwertyk introwertykowi nierówny. Jeden okaże się rozmowny na randce, inny ledwo słowo wydusi.
Uniosła i ona swoją lampkę widząc jasną sugestię z jego strony, by po chwili upić nieco alkoholu. Cóż, na wino narzekać nie mogła. Zobaczymy jak to będzie z posiłkami, no i ogólnym podsumowaniem tego spotkania. Na razie, choć nieco dziwacznie, było sympatycznie i nie miała na co za bardzo narzekać.
Uśmiechnęła się lekko na jego słowa, by po kolejnych uśmiech przybrał nieco rozbawiony wyraz. Zrozumiała, że prawdopodobnie nawiązuje teraz do ich spotkania i być może jakiejkolwiek relacji. W końcu nikt raczej nie idzie na randkę tylko po to, by przeżyć fajne spotkanie. Raczej ma się w planach jakąś relację z daną osobą czy może jednak ludzie już tak nie działali?
Zauważyła już na terapii, że jego mimika nie jest zbyt ekspresyjna, ale przecież nie było w tym nic złego. Sama miała ją dość stonowaną i dopiero jak się ją bliżej poznało, można było usłyszeć jej głośny śmiech czy jakąkolwiek emocje nieco bardziej wyrażoną twarzą bądź całym ciałem.
- Być może - przyznała, bo być może faktycznie tak było albo zwyczajnie ta kuchnia nie była dla niego. Cieszyła się jednak, że to nie jest kwestia uprzedzenia.
Na jej twarzy malowało się małe zdziwienie słysząc o Palermo, do tej pory operowali stwierdzeniami Włochy albo Sycylia. To samo miasto? Niesamowity zbieg okoliczności. Uśmiechnęła się również przypominając sobie tamtejszy targ, który również lubiła. Ten nieco się powiększył na ten komplement, jednak zamiast dziękować postanowiła zwyczajnie odpowiedzieć na pytanie.
- Z dzieciństwa czy Włoch? Jeśli chodzi o to pierwsze, to chyba dziecięcej naiwności. Wtedy wszystko było dużo prostsze i jasne. A jeśli chodzi o Włochy, to chyba całego tamtejszego sposobu na życie, tych widoków, ciepła i starych domów. Z całą pewnością na starość zamieszkam właśnie tam - rodzinę (ze strony matki oczywiście) odwiedzała stosunkowo często, więc pomimo szybkiego opuszczenia ojczyzny, to właśnie Włochy miała w sercu, a nie Stany oraz poznała swoje miasto, region i kraj doskonale już będąc dorosłą.
- Pytanie jest zaskakująco trudne, bo konkretnego powodu nie ma. Od dziecka pomagałam innym, stawałam w obronie słabszych, pomagałam rozmową czy słuchając. Bycie terapeutą wydawało mi się oczywistym wyborem, naturalnym. Satysfakcjonująca odpowiedź? - spytała na koniec uśmiechając się nieco szerzej.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Sob Kwi 11 2020, 00:59

Jeśli chodziło o Giotto, to on zdecydowanie był prosty w obsłudze, jeśli znało się już jego charakter i właściwości. Od kobiety wymagał wyłącznie miłości, która objawiała się na różne sposoby, ale to raczej przychodziło naturalnie i bezproblemowo. On niestety dotąd nigdy się nie zakochał i sam nawet nie wiedział, czy w ogóle potrafi to zrobić. Ciężko było więc też sprawdzić, czy i on byłby skłonny poświęcić się w takim stopniu, w jakim dla niego poświęcały się jego poprzednie partnerki. Było to trochę smutne, że dotąd żadnej nie kochał, ale taki już był Nero - czekał na tą jedną jedyną i miał nadzieję znaleźć ją właśnie w San Francisco.
Giotto doskonale wiedział, że oboje pochodzili z Palermo, ale musiał udawać, że o tym nie wie, póki Warren sama mu tego nie wyjawi. To było dość łatwe, gdyż rozmowa szła póki co naturalnie i wejście w rolę zainteresowanego głębszą relacją dojrzałego faceta skutecznie pomagały mu osiągać kolejne cele. Mimo to, czuł jednak pewien niepokój, związany z tym, że Elisa tak się na niego otwiera i okazuje mu zainteresowanie oraz sympatię ze względów innych niż te zawodowe (tak przynajmniej myślał), a on sam wysilał się głównie w celach zarobkowych jakby nie patrzeć.
Oparł się wygodnie o krzesło, przerywając na moment konsumpcję makaronu. Upił łyk wina i spojrzał z zainteresowaniem na Elisę, która wręcz promieniała: była prześliczna.
- Masz jakieś konkretne miejsce na myśli? - spytał, będąc autentycznie ciekaw jej docelowego miejsca zamieszkania. - Palermo nie polecam, jest tam bardzo brudno - rzucił, przypominając sobie jak bardzo jest to zanieczyszczone miasto. Kochał je całym swoim sercem i uwielbiał, ale dla ludzi przyzwyczajonych do innego standardu higieny oraz czystości, stolica Sycylii nie była odpowiednim miejscem.
- Daję ocenę B. Wystarczająca, ale nie wyczerpująca - przyjął na moment rolę nauczyciela z jakiejś szkoły w San Francisco i przybrał też dużo poważniejszy niż zawsze wyraz twarzy, wyglądało to wręcz karykaturalnie.
- Jeśli chcesz, możesz pytać mnie o wszystko. Nawet o dziwne czy mocno prywatne rzeczy, nie uznaję tematów tabu - poinformował ją między jednym a drugim widelcem makaronu, który wylądował w jego ustach. Chciał, by Elisa odczuła większy komfort rozmowy z nim oraz by przemogła się i zapytała ewentualnie o coś, o co nie wypada pytać na pierwszej randce. Wolał przeskoczyć ten zbyteczny okres, planował przecież dużo więcej spotkań z nią.
- Nie obraź się, że to powiem, ale... - zaczął. - Jak to jest możliwe, że jesteś sama? - spytał. - Masz przecież wszystko, czego facet może szukać w kobiecie: inteligencję, takt, urok, poczucie humoru i oczywiście jesteś piękna. Naprawdę dziwi mnie to, dlaczego jeszcze randkujesz. Chyba, że jest coś o czym nie wiem? - spytał na koniec nieco podejrzliwie, ale jednocześnie chcąc rozładować napięcie po tym może i nieco zbyt natarczywym pytaniu. Tutaj jednak poza zadaniem wchodził aspekt prawdziwej ciekawości. Jak taka kobieta mogła być sama w tym wieku? Przecież za nią cały świat się uganiał. Nawet Giotto uległ jej urokowi, a skoro on uległ, to musiała w sobie mieć coś wyjątkowego. Te Koszalinianki jednak to fajne laski.
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Nie Kwi 12 2020, 00:35

Prosty czy nie prosty, to raczej nie jemu było oceniać w sytuacji, gdy on nie dawał od siebie nic. Kiedy ktoś nie odwzajemnia naszych uczuć miłość jest trudna, nawet jeśli tworzy się związek. Chociaż kto wie? Może i mężczyzna świetnie udawał zakochanego i poświęcał czas i siebie partnerkom, choć po takim wstępie można śmiało wątpić. Są ludzie niezdolni do miłości i chociaż nieco naiwna jeszcze Elisa na studiach nie dowierzała w to zagadnienie, jednak z czasem uwierzyła. Tu nawet nie chodziło o to, że miała bezpośrednio styczność z takim, choć na stażu widziała taki przypadek - chodziło o to, że dojrzała i przestała być naiwna, że wszyscy są w środku dobrzy i w ogóle super. Otóż nie są, nie wszyscy. Możemy jednak śmiało przyjąć wersję, że Gio po prostu nie spotkał jeszcze tej jedynej, która w San Francisco była teraz i była również kilka lat temu, jednak wtedy on się wokół niej nie pojawił. A szkoda.
Czyżby gangster miał jednak uczucia i miał wyrzuty sumienia? No cóż, skoro ubiegał się o uwagę i o randkę z nią, nie powinien się dziwić, że w końcu przełamała tą psychiczną własną barierę i zaczynała się otwierać. Mógł zostać przy pacjencie, przynajmniej wtedy nie złamałby jej serca. Podobno, w teorii. W końcu nikt nie wie, jak będzie wyglądać przyszłość.
- Co do Palermo to wiem. Właściwie to mam dwa, bo jeszcze się nie zdecydowałam. Jednak mam kilka dobrych lat na przemyślenie sprawy - raczej naście, ale zanim dokończyła myśl upiła nieco wina. -  Myślałam o Sorrento w Kampanii, kilkanaście tysięcy mieszkańców. Piękne, słoneczne, kolorowe. To, co kocham. Albo Vernazza w Ligurii, też piękne, słoneczne i kolorowe. Z tym, że troszkę mniejsze, bo mieszkańców to około tysiąca jest - uśmiechnęła się lekko rozbawiona, bo wiedziała jak to mogło zabrzmieć. Wymieniała teraz jakieś dziury mieszkając jednocześnie w San Francisco, ale o to chyba mniej więcej też chodziło. Na starość kluby pod ręką jej nie będą potrzebne, a raczej ulica i ogródek do imprez z sąsiadami.
Nie mogąc powstrzymać się, po prostu cicho się zaśmiała słysząc jego nauczycielski ton. Korzystając z tego, że zaczął coś mówić, sięgnęła po kolejny kęs makaronu.
- Będę to miała na uwadze - uśmiechnęła się lekko i choć dla niej nie było również tematów tabu, to w tej sytuacji miała nadal lekkie opory. Zresztą nic konkretnego do głowy jej teraz nie przychodziło.
- Nie obrażę się spokojnie, pytanie jak każde inne - zaczęła upijając nieco wina. Wcale nie poczuła się zawstydzona, bo przecież już tyle razy słyszała to pytanie, że przywykła. Poza tym bycie singielką, to nigdy nie był jej zdaniem powód do wstydu. - Na pewno jest wiele rzeczy, których o mnie jeszcze nie wiesz - uśmiechnęła się szerzej, by zaraz kontynuować. - Najczęściej słyszałam, że boją się psychoanalizy oraz to, że jestem zbyt samodzielna, silna. Wiesz, nie jestem typową damą w opałach... To znaczy, jak oboje wiemy zdarzy mi się to również, ale generalnie nie potrzebuję faceta, który poukłada mi życie albo ono się nie rozpadnie, gdy go zabraknie, bo jestem chociażby niezależna finansowo. A moje zarobki to kolejny temat, który potrafi gryźć, bo kobieta zarabiająca więcej? - puściła mu oczko, bo produkować w tym zakresie mogłaby się długo. Nie będzie jednak mu przecież na czynniki pierwsze rozkładać każdego swojego związku i randek.
- A ty? Dlaczego jesteś sam? - w końcu on był jeszcze starszy od niej, więc jemu tym bardziej wypadałoby kogoś mieć. Wydawał się ogarniętym, normalnym gościem. Może miał problemy z agresją, jednak nic nie wskazywało na to, by ona przenosiła się na kobiety. Może był chorobliwie zazdrosny? Agresja i zazdrość często łączą się w pary.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Pon Kwi 13 2020, 22:35

Ten pacjent był ostatnią osobą, która może mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Gdyby je miał, to byłby to jego profesjonalny koniec. Giotto zabił bowiem w swoim życiu wielu ludzi, wielokrotnie więcej ludzi okłamał bądź zranił w jakiś sposób i prawdę mówiąc, chyba tylko matka mogłaby kochać takiego człowieka jak on. Mimo to jednak pozytywnie zaskoczyła go tą szybką zmianą podejścia, bo to świadczyło o jej zaangażowaniu i o zainteresowaniu jego osobą w kontekście nieco inny, niż ten zawodowy. Przynajmniej w takich barwach się to rysowało.
Słuchał jej uważnie, będąc nieco zaskoczonym, że Elisa ma już jakiś plan. Starość we Włoszech była odległa dla niej, bo Giotto nie spodziewał się, że terapeutka za kilka lat już stąd wyjedzie. Najpierw musi się dorobić, a robiąc to legalnie zajmie jej to dobre kilkanaście lat. W tym czasie pewnie zdąży jeszcze wyjść za mąż, kilkukrotnie zmienić plany, ewentualnie dostosować je do innych osób, np. swoich dzieci. Ileż to razy przecież dzieci przekładały bądź zmieniały plany swoich rodziców? Warren wydawała się być taką kobietą, której ciężko byłoby przeszkodzić w realizacji zamierzeń, ale gdyby tak dorosłe już dziecko Elisy przyszło któregoś dnia i stwierdziło, że po co mama ma lecieć do Włoch, skoro tu w San Francisco ma rodzinę i mogą się często widywać?
- Piękne, słoneczne i kolorowe to chyba do każdego miejsca we Włoszech. Poza Palermo - stwierdził, choć nie był z kolei w aż tak wielu włoskich miastach i wsiach. Kojarzył mniej więcej regiony, które wymieniała brunetka, choć orłem z geografii nie był i pewnie gdyby to samo powiedziała o innym kraju, już by pytał o dokładniejszy namiar.
Skinął głową, dziękując jej niejako za szczerość oraz luz w podejściu do niecodziennych, jak na pierwszą randkę, tematów.
- Rozumiem - odparł krótko, analizując wszystkie czynniki wpływające na jej obecny status związku. Spodziewał się też, że Elisa odbije piłkę i spyta go o to samo. Z nim jednak sprawa była dużo trudniejsza, niż terapeutce mogło się wydawać.
Odłożył na bok talerz i upił łyk wina, by zwilżyć gardło. Odłożył kieliszek na stół i przez ten czas nie odwracał w ogóle wzroku od Warren.
- Przez charakter - stwierdził. - Nie jestem zbyt zabawowy, nie imprezuję dużo, nie mówię zbyt wiele, chodzę własnymi ścieżkami i mam nieciekawe zainteresowania. Rzadko która kobieta interesuje się sztukami walki czy koreańskimi książkami - dodał, po czym znów upił łyk alkoholu.
- Chociaż z drugiej strony, może nie okazałem żadnej aż tyle zainteresowania? Nie wiem. Słaby jestem w "te sprawy" - dokończył, choć pominął na pewno wiele istotnych szczegółów, ot chociażby to, że się nie zakochał nigdy, że każdą z partnerek traktował jak worek na spermę i z żadną nie łączyło go nic więcej poza chwilowymi uniesieniami czy zwykłym pociągiem fizycznym.
- Może lepiej pójść na kurs podrywu, niż no wiesz... - pokiwał dziwnie głową, nie chcąc bezpośrednio mówić o terapii, bo przecież to była tajemnica tylko dla nich! I trzymał się tej zasady, bo przecież nikt nie wie, że Elisa była jego terapeutką. I nikt nie może się dowiedzieć.
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Wto Kwi 14 2020, 17:45

Warren prawdę mówiąc była już w takim wieku, że nie zakładała małżeństwa, o dzieciach nawet nie wspominając. Jasne, że chciałaby jednego i drugiego, ale miała 32 lata. Dziesięć lat wcześniej mogła takie plany sobie snuć, ale nie obecnie. Nie była naiwna, nie była też głupia i wiedziała, jak biologia działa. Nikt nie chciał być całe życie sam, ale znała statystyki, po trzydziestce dużo ciężej jest stworzyć poważny związek. Już nie wspominając o tym, że zanim on się poważny stanie, to raczej o dzieciach może zapomnieć. Dlatego coraz częściej rozmyślała o adopcji. Wiedziała, że samotnym kobietom jest z tym trudniej, ale jaką miała alternatywę? Bank nasienia ewentualnie. Niemniej ta myśl jeszcze nie zakiełkowała w niej zbyt mocno, bo każde takie rozmyślania kończyły się na smutku związanym z brakiem własnych dzieci i tego, że to raczej zmianie nie ulegnie. A przynajmniej nie z ukochanym mężczyzną.
Zaśmiała się cicho pod nosem na jego uwagę do swoich wybranych miast, a właściwie to miasteczka i wsi. Słoneczne na pewno, piękne na swój sposób też, ale wiele miast w szczególności tych dużych nie postrzegała jako kolorowych. Niemniej, miał w jakiejś części rację. Zwłaszcza w kontekście Palermo.
Uśmiechnęła się lekko na to "zrozumienie" i wróciła do jedzenia makaronu tuż po tym, jak odbiła piłeczkę. Popijała co chwilę odrobinę wina i z całą pewnością uważnie go słuchała, ale w to akurat chyba nikt nigdy nie zwątpił minimalnie ją znając albo tylko jej zawód. Co jednak odróżniało ją od Elisy w gabinecie wysłuchującej ze spokojem pacjenta do końca, w sferze prywatnej zdarzało jej się przerywać. Dlatego też kilkukrotnie zamykała sobie usta porcją makaronu chcąc dać mu skończyć, choć i tak już wiedziała, że nie do końca się z nim zgadza.
- Myślę, że odrobinę przesadzasz. Nie każdy musi być ekstrawertykiem i nie wszystkie kobiety nimi są. A co do zainteresowań, to też jest temat do dyskusji. Fajnie, jak coś się pokrywa, można robić coś wspólnie, ale ja nie skreślę faceta tylko dlatego, że no nie wiem... jest hobbystą ornitologiem czy lubi koreańskie książki - uśmiechnęła się odrobinę szerzej, upiła nieco wina i wzruszyła ramionami.
- Chociaż kto wie? Może między innymi przez takie podejście nikogo nie mam, może za bardzo wierzę w ludzi. Myślę jednak, że nie ma co inwestować w kurs podrywu, tylko robić to, co się zaczęło tylko w innej lokalizacji. Nie uważam zresztą, że trzeba być dobrym w "te sprawy", by się z kimś związać. W końcu jak się dwoje ludzi ze sobą dogaduje, to jest jasny sygnał, że coś by mogło z tego być. Wydaje mi się, że po prostu w pewnym momencie po prostu się wie, czuje, że ta osoba jest właściwą i wcale nie trzeba być mistrzem podrywu czy sypać sztucznymi komplementami jak z rękawa - pokiwała z niedowierzaniem głową na własne słowa, bo jednak nigdy nie mieszała założeń ze sfery psychologii z własnymi poglądami. Aż zaśmiała się cicho z samej siebie. - Teraz to zabrzmiałam jak największa romantyczka, ale trudno - w końcu nie o to chodziło, by udawać kogoś, kim się nie było, prawda?
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Czw Kwi 16 2020, 00:23

Kobiety miały zdecydowanie gorzej w kwestiach biologicznych, gdyż nie pozwalały one im na zbyt wiele. Mężczyzna bywał płodny i po sześćdziesięciu latach życia, tymczasem u kobiet po trzydziestce szanse te malały z dnia na dzień. Menopauza zaskakiwała niektóre dość wcześnie, inne trochę później, ale z reguły wiek, w którym obecnie jest Warren był już ostatnim dzwonkiem do tego, by zatroszczyć się o sprawy związane z potomstwem. Giotto spodziewał się, że brunetka chciałaby założyć rodzinę, choć nie zakładał tego w stu procentach. Na pewno zdziwiłby się, gdyby Elisa stwierdziła, że to nie dla niej. Być może miał jakieś spaczone myślenie o kobietach, twierdząc że one wszystkie chcą doprowadzić do małżeństwa i rodzicielstwa.
Rozmowa trwała, a on dość dobrze radził sobie z przewidywaniem tego, co teraz zrobi Elisa. Poniekąd manipulował rozmową, wymuszając na niej czasem nieświadomie konkretne reakcje. Nie oczekiwał współczucia ani pocieszenia, bo doskonale wiedział, że jego osobowość jest głównym powodem jego niepowodzeń w miłości. Dawno już się z tym pogodził i od dawna nie zamierzał z tym nic robić, odpuszczając sobie te kwestie i skupiając się wyłącznie na fizycznej przyjemności.
- Zapamiętam - odparł z małym uśmiechem, mówiąc to od razu po jej tekście z koreańskimi książkami. Czy była to jakaś aluzja? Zdecydowanie tak i oboje wiedzieli jakiego rodzaju. Przecież poniekąd po to się tu spotkali, by wyrazić zainteresowanie sobą i pokazać, że są osobami godnymi drugiej, trzeciej czy nawet dziesiątej randki.
Wzruszył ramionami.
- W tobie dużo romantyczki, we mnie dużo pesymizmu - przyznał jej poniekąd rację tą odpowiedzią, sugerując, że jego wcześniejszy wywód był efektem podejścia, aniżeli rzeczywistego stanu rzeczy.
- Najważniejsze to być sobą - dodał, wychodząc w tym momencie na największego hipokrytę świata. Chociaż z drugiej strony... rozmowa z nią szła mu dużo łatwiej, niż się spodziewał. Otwarcie się na nią tutaj było dużo łatwiejsze, niż w przypadku jakiejkolwiek innej osoby. W dodatku jej roześmiana twarz... ona zawsze była taka rozpromieniona? Zawsze była taka piękna? Zdecydowanie. Tylko teraz Nero tego przed samym sobą nie ukrywał.
- Swoją drogą, jak twój makaron? - spytał, zapominając w ogóle o tym, że przyszli tu na kolację. - Ostatnia szansa na zamianę - zasugerował z dziwnym ale zabawnym uśmiechem, podsuwając odrobinę w jej stronę swój talerz.
- A co do twojej wiary w ludzi, to dobrze, że ją masz. Zwłaszcza w zawodzie - odezwał się po chwili. - No i dla potencjalnego partnera - rzekł nieco ciszej, chociaż nadal bardzo słyszalnie.
Tak, Giotto pomyślał właśnie o tym, że Elisa może w niego wierzyć. Pacjentem już jej nie był, więc może ta druga część będzie właściwsza?
Upił łyk wina, a jego wzrok zawędrował chyba pierwszy raz gdzieś na boki. Nero zrozumiał, jak bardzo wciągająca była rozmowa z Warren i jak bardzo przyjemne było to dla niego spotkanie. Prawie zapomniał, że jest w pracy...
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Czw Kwi 16 2020, 01:11

Kobiety miały gorzej w wielu kwestiach, ale to przecież nie konkurs na to, która płeć ma na ogół gorzej w życiu. Czy jednak Warren stawała się coraz bardziej nerwowa na punkcie swojej płodności? Z całą pewnością. Nie była jednak typem szukającym miłości na siłę, więc prawdopodobnie w najbliższych tygodniach i miesiącach częściej będzie u niej gościła myśl o in vitro. Być może nawet odważy się poprosić swojego najlepszego przyjaciela o podzielenie się plemnikami, bo przecież to był żywy dowód przed nią, że jego geny są dobre. Co z tego wyjdzie jednak okaże się za jakiś czas, bo może i była z Nero na randce, ale nie zakładała od razu małżeństwa i dzieci. Ba, nawet o nastej randce nie myślała, co najwyżej o drugiej.
Aluzja na pewno, bo skoro już mówili o jego niepopularnych hobby, to chciała mu udowodnić, że dla niej to nie ma znaczenia. Gdyby miała skreślać ludzi za takie pierdoły, to raczej byłaby jakimś księgowym czy innym urzędnikiem podatkowym trzymającym się kruczków, aniżeli psychologiem interesującym się człowiekiem we wszelkich zakresach.
- Cóż, nie da się ukryć, że to prawda - jego pesymizm był dostrzegalny gołym okiem, więc nie było co tu udawać, że jest realistą albo jeszcze coś innego wymyślać. Tym bardziej, że ona nie była od tego, by słodzić i klepać po plecach, a faktycznie pomagać ludziom. Ciężko by było, gdyby prywatnie była kompletnie inna.
- To prawda. Udając za daleko się nie zajedzie, bo koniec końców wszystko wyjdzie na wierzch. Większość ludzi, bo znajdą się rzecz jasna pojedyncze przypadki, nie potrafiłaby udawać całe życie kogoś innego. Zresztą to niepraktyczne - w końcu po cholerę utrudniać samemu sobie życie popadając w coraz to większą frustrację, o ile w ogóle można mówić w takiej sytuacji o byciu szczęśliwym.
- Giotto, zamówiliśmy to samo - zaśmiała się cicho zerkając na resztki posiłku w obu talerzach. - A odpowiadając na twoje pierwsze pytanie, bardzo dobry - uśmiechnęła się lekko i jakby niemal pusty talerz o tym nie świadczył, zjadła kolejny widelec.
- Dobrze jest wierzyć w ludzi, ale po dupie ostro można za to dostać - wzruszyła lekko ramionami myśląc przede wszystkim o swoim ojcu, ale nie on jedyny ją w ten sposób zawiódł przecież. Czy wierzyła w Giotto? Jasne, nie miała powodu, by tego nie robić. Sam fakt, że przyszedł na terapię i chciał coś zmienić, dobrze o nim świadczył. Naiwna...
Sama również upiła wina kończąc tym samym cały ten posiłek. Znaczy się, tą część posiłku, bo zaraz podszedł do nich kelner zabierając naczynia i proponując dolanie wina. Warren przytaknęła wiedząc, że jeszcze musi zjeść deser. Dobrze, że zawsze miała apetyt na jedzenie. Przyglądała mu się chwilę, gdy on tak się rozglądał i miała wrażenie, że dostrzegła na jego twarzy zdziwienie? Niedowierzanie? Sama nie wiedziała co to dokładnie było, ale nie była w sumie pewna, jak to interpretować.
- Ziemia do Giotto - rzuciła z uśmiechem, gdy przed nimi pojawił się deser, a ich lampki zostały napełnione.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Nie Kwi 19 2020, 16:11

Nie znał się na miłości, ale z tego co rozumiał przez przekaz innych, miała ona doprawdy różne definicje. Elisa przedstawiła tą bardziej romantyczną wersję, która zawierała tolerancję, zrozumienie i cierpliwość dla wszystkich odchyłów u partnera. Inni zaś mieli na to inną receptę, mianowicie stawiali na "wytresowanie" partnera, które polegało w teorii na wyzbyciu się jego negatywnych cech czy zainteresowań, sprowadzając to jednak do zwykłej wygody dla samych siebie. Nero nie oceniał żadnej z tych metod, ale bliżej mu zdecydowanie było do tej drugiej, choć paradoksalnie sam wobec siebie oczekiwałby wyrozumiałości, którą preferuje Elisa.
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem, gdy zrozumiał, że popełnił gafę i zamówili to samo do jedzenia. Obrócił to jednak w mały uśmiech, zerkając sprytnie jeszcze raz na talerze, czy aby na pewno to on się pomylił. Gdy jednak wszystko wyszło na jaw, przymknął oczy i odetchnął głęboko, chcąc doprowadzić się do stanu używalności. Zdecydowanie zbyt mocno opuścił gardę, a to poskutkowało nie tylko zaangażowaniem ale również brakiem koncentracji. Na to nie mógł sobie pozwolić, nie w takim środowisku.
Chwycił kieliszek i dopił resztkę wina, a gdy tylko nadarzyła się okazja, poprosił kelnera o kolejną dolewkę. Nawet mu posmakowało, choć wolał cięższy alkohol.
- Mówisz tak, jakbyś dostała po dupie już - zasugerował, choć oczywiście nie przymuszał do odpowiedzi. Skoro jednak już poruszyli ten temat, to może podzieli się z nim myślami i opowie mu jakąś mniej przyjemną historię ze swojego życia.
Chwila konsternacji i rozmyślań została przerwana przez głos Warren, który sprowadził go na ziemię.
- Wybacz, zamyśliłem się - przeprosił grzecznie, zgodnie z prawdą, choć nie precyzując tego tak jak powinien. Z drugiej strony nie miał zamiaru teraz wyjawiać czegokolwiek, bo takie odsłonięcie się jak dzisiaj mogłoby być krzywdzące dla nich obojga. I tak już zaczął się w to wkręcać jak nie Nero.
Powoli zaczynał rozumieć, dlaczego ojciec Elisy tak bardzo pragnie odzyskać z nią kontakt.
- Wybierasz się na festyn do Chinatown? - spytał nagle, dostrzegając w tym wszystkim swoją szansę na kolejną randkę z nią i bliższe poznanie. Tym razem okoliczności byłyby zgoła inne, bo pokazaliby się razem w tłumie i w dodatku mogliby być nieco bardziej swobodni niż tutaj.
Spróbował deseru i nawet mu posmakował, co było dość interesujące, biorąc pod uwagę, że on raczej nie przepadał za słodkościami.
- Nawet niezłe - przyznał. - A twój? - spytał, nadając temu żartobliwy ton, gdyż zasugerował, że mogliby mieć inne desery. To tak a propos sytuacji sprzed kilkudziesięciu sekund.
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Pią Kwi 24 2020, 00:07

Cóż, z całą pewnością Warren nigdy nie zgodziłaby się na jakąkolwiek tresurę, bo nie o to w związku się przecież rozchodziło. O zrozumienie i akceptację właśnie, bo kochało się człowieka za to jakim był, a nie za to jaką wersję wymarzoną można z niego wykreować. Czy innym natomiast było cechy czy zachowania, które dla drugiej strony nie były akceptowalne. W niezwykle irytujących pierdołach jeszcze można było to przepracować (nie wytresować), ale o tyle w przypadku rzeczy kłócących się z naszym moralnym kompasem był spory problem zwykle nie do przeskoczenia. Jakby nie było zakochujemy się w trochę innym człowieku, wyidealizowanym, prezentującym się z jak najlepszej strony. Należy jednak poznać tą drugą stronę, by dowiedzieć się czy faktycznie jesteśmy w stanie w pełni zaakceptować i pokochać takiego człowieka.
Cóż, jej z pewnością taka "gafa" nie przeszkadzała i bardziej chwilowo ją to rozbawiło, bo przecież pytanie całkiem słuszne skoro jadła tu po raz pierwszy, aniżeli miało ją to zirytować niedostateczną uwagą czy czymkolwiek takim.
- Dostałam kilka razy, tak bywa. Im bardziej kogoś do siebie dopuścisz, tym bardziej takie lanie boli. Ja najgorzej odczułam to od ojca, co moja zmiana nazwiska może o tym świadczyć - uśmiechnęła się lekko, bo choć nie przepadała mówić o tym człowieku, to przepracowała już w sobie te wszystkie negatywne uczucia i przestała siebie winić za wiele rzeczy. Gdy jednak ktoś pytał, to nie miała problemu z odpowiadaniem nie wchodząc w zbyt wiele szczegółów bądź opowiadając częściową prawdę dla zaspokojenia ciekawości drugiego człowieka.
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się ciepło, bo przecież każdemu zdarzało się odpłynąć myślami z różnych powodów. I kto jak kto, ale ona doskonale wiedziała, że niekoniecznie wynika to ze znudzenia tą randką.
- Miałam to w planach. Co roku chociaż na chwilę wpadam by spróbować czegoś dobrego. Łasuch ze mnie - uśmiechnęła się rozbawiona, bo może mając naście lat czy ledwie nieco ponad to wstydziłaby się przyznać, że lubi dużo i smacznie jeść - w końcu dziewczynom nie wypada - teraz miała ten etap już dawno za sobą.
Sama również zabrała się za deser lubiąc tak naprawdę tiramisu bardzo. Co prawda nic się nie równało ze smakiem ciasta spod ręki jej matki, ale musiała przyznać, że był naprawdę smaczny.
- Bardzo dobry, chcesz spróbować? - zażartowała widząc do czego chce nawiązać. Cieszyła się, że umiał z tego żartować, to całkiem przydatna cecha.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Sro Kwi 29 2020, 01:01

Większość ludzi nie miała na coś takiego ochoty i liczyła, że jak już się z kimś zwiążą, to ta druga połówka będzie idealnie skrojona pod nich. Zakrawało to o głupotę, ale tak jak już zostało wyżej wspomniane, Giotto nijak znał się na sprawach miłosnych i daleko było mu do oceniania czy sądzenia kogokolwiek. Wiedział jednak, że on sam nie wykazywałby aż tyle cierpliwości, ile by mógł, bo przecież gdyby tak było, już dawno by się z kimś związał. Tymczasem on cały czas wymyślał kolejne bariery, które nie pozwalały nikomu zbliżyć się do niego i dzięki temu, czy może raczej przez to był trzydziestopięcioletnim kawalerem.
Skinął porozumiewawczo głową, nie chcąc dalej drążyć tematu. Musiał jednak udawać, że przecież nie jest w żaden sposób świadomy tego, co zaszło w jej życiu, między innymi zmiany nazwiska.
- Zmieniłaś nazwisko? - spytał, doskonale udając kogoś, kto by o tym nie wiedział. - Długi to proces? - teraz przemawiała przez niego ciekawość, bo tak jak o samym precedensie wiedział, tak interesował go sam tryb i tutaj mógł wykazać się pewną dozą autentyczności.
Kącik ust drgnął mu, słysząc odpowiedź kobiety odnośnie imprezy w Chinatown. Nero zamierzał się tam pojawić, bo przecież bywał tam co roku, czasem nawet brał udział w pokazach sztuk walki, które przecież organizowały dojo. Giotto niegdyś trenował u nich i miał jako taki sentyment do takich występów.
- To może tym razem ty mi coś polecisz? - spytał, jednocześnie sugerując możliwą kolejną randkę, gdyby była nią zainteresowana w tym względzie. - Nie widać, że lubisz zjeść - rzucił, bo Elisa miała idealną sylwetkę i nie domyśliłby się, że brunetka dużo jada oraz próbuje różnych rzeczy. Dieta dietą, ale musiała mieć też świetny metabolizm oraz doskonale pracujący organizm, który przemieniał substytuty w energię i witaminy dla niej. Ciekawe czy w łóżku jest równie świetna, co w trzymaniu idealnej sylwetki...
Myśląc o tym, Nero nieco sam siebie zakłopotał, ale na całe szczęście wcześniej zaczął dyskusję o deserze, dlatego Warren mogła nie dostrzec tego jego lekkiego rozmarzenia.
- Nie wiem, czy to moje smaki - znów zażartował i co lepsze, był w tym bardzo szczery. To było wręcz niezwykłe, jak Giotto Nero zachowywał się przy Elisie, bowiem część z jego pytań czy reakcji może i była grą, ale spora część też nią nie była i chyba Warren nieświadoma poznawała prawdziwą naturę tego gbura.
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Elisa Warren Sro Kwi 29 2020, 21:41

Cóż wina w byciu kawalerem czy w jej przypadku panną, była złożona. Ona miała swoje powody, o kilku wcześniej mu wspominając, on miał swoje. Z całą pewnością w jego przypadku bardziej jak o cierpliwość rozchodziło się o szczerość, bo tak szczerze czy którejkolwiek powiedział czym naprawdę się zajmuje? Ona już wspominała o tym, że udawanie całe życie kogoś innego nie miało sensu, bo nie można było być szczęśliwym udając wiecznie innego człowieka. W końcu każdego by frustracja z tego powodu dopadła, więc być może z chłodnej kalkulacji wyglądał tak a nie inaczej jego stan cywilny. W końcu ile kobiet zaakceptuje morderce? Prawdziwie "złego chłopca" a nie takiego, co przekroczy prędkość czy przeklnie przy rodzicach?
Uśmiechnęła się lekko, choć w środku nieco się zmieszała. Praca nauczyła ją kryć się w pewnymi emocjami, bo przecież nie raz i nie dwa było tak, że mówili jej coś, co osobiście ją odrzucało, degustowało czy wręcz przerażało. Nie mogła dać tego po sobie poznać i tak samo nie dała teraz po sobie poznać, że poczuła się nieswojo. W końcu już dzisiaj mu mówiła, że zmieniała nazwisko. Nie lubiła się powtarzać, nie w prywatnych relacjach i z pewnością nie lubiła harrisowania.
- Pewnie wiele zależy od czasu złożenia podania, u mnie dość szybko to trwało. Płacisz nieco ponad $400, wypełniasz formularz ze wszystkimi swoimi danymi, nowym nazwiskiem i tak dalej. Masz wyznaczoną sprawę, sędzia się pyta dlaczego i tyle. Później wymiana wszystkich dokumentów jedynie. I nie trzeba kręcić, podobno przechodzi niemal wszystko. Ja zresztą powiedziałam, że nie chcę mieć nic wspólnego z ojcem i tyle wystarczyło - skoro kasa im się zgadzała, wybrała powszechne nazwisko to nie mieli powodu, by się nie zgadzać. Ważne, że zarobili.
- Jeśli masz ochotę, to nie ma sprawy - uśmiechnęła się lekko i upiła nieco wina, by na kolejne jego słowa jedynie spojrzeć na niego rozbawiona. To, że lubiła jeść nie oznaczało automatycznej nadwagi, umiała o siebie zadbać. - To oznacza tyle, że o siebie dbam, ale dziękuję - w końcu wiedział, że trenowała boks. Na tym zresztą się nie kończyło, ale nie zamierzała mu tu opisywać całego swojego treningu.
Zaśmiała się cicho na jego żart, by po chwili powrócić do konsumowania deseru. Poza kilkoma dziwnymi chwilami, raczej była zadowolona ze spotkania. A przynajmniej na tyle, by spotkać się z nim po raz kolejny chociażby na tym festiwalu w Chinatown.
Elisa Warren

Elisa Warren


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Giotto Nero Sro Kwi 29 2020, 23:21

Jego nieskupienie być może wynikało z autentycznego zainteresowania Elisą, gdzie dotąd nigdy się to przecież nie zdarzało. Z reguły zafascynowanie Giotto inną kobietą wynikało tylko z potrzeb seksualnych, które potęgowały wszystkie pozytywne odczucia. Przykro to mówić, ale w większości Nero widział tylko worki na spermę, które traktował wręcz przedmiotowo. Z Warren było inaczej, gdyż od samego początku emanowała intelektem, kobiecością i taktem, a przy tym była w jego typie pod względem fizyczności. Próżno było szukać bardziej sprofilowanej pod niego kobiety, która spełniłaby niemal wszystkie wymagania, które mógłby postawić przed potencjalną partnerką.
Skinął głową, kończąc całkowicie temat jej zmiany nazwiska, gdyż wyczuł, że ten temat jest przez nią średnio lubiany. Nie wiedział jednak, że to bardziej przez jego gafę, niż przez faktyczną niechęć do poruszania tego epizodu swojego życia. No ale im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, dlatego bardzo fajnie ze strony Elisy, że nie zwróciła mu uwagi na te harrisowanie.
- Samym boksem ciężko jest utrzymać taką sylwetkę - przyznał, gdyż same sztuki walki nie zezwalały na polepszanie wyglądu. To bardziej była forma wyładowania się oraz przybrania na wadze celem nabycia mięśni, aniżeli metoda fitnessu. Z drugiej strony nie znał przecież reżimu treningowego Elisy i być może źle zinterpretował jej początkowe przedstawienie tej kwestii. Może ćwiczyła dużo częściej, więcej i uniwersalniej, aniżeli w jego płytkim wyobrażeniu? Choć bardziej skłaniał się ku opcji, że Włoszka robi coś jeszcze poza tym pięściarstwem.
- Cieszę się, że ci smakuje - przyznał, skończywszy swoją część deseru.
Rozmowa trwała jeszcze kilka chwil, ale przez pewne obowiązki oraz przez wzgląd na to, by nie zniechęcić Warren do siebie, Nero postanowił zakończyć spotkanie w odpowiednim momencie. Zrobił to jednak na tyle zręcznie, by jej nie spławiać i zapowiadając jednocześnie, że spotkają się na festiwalu.
- Zdzwonimy się jeszcze w sprawie festiwalu - rzekł, wsadzając Elisę do zamówionej wcześniej taksówki. Nim jednak kierowca dostał pozwolenie na odjazd, Giotto nachylił się nieznacznie i oparł przedramionami o drzwi pojazdu.
- Dziękuję za kolację, piękna - powiedział w języku włoskim, siląc się na najlepszy i najbardziej szczery uśmiech, jaki był tylko w stanie z siebie wykrzesać. Można było to nawet nazwać czymś uroczym, jeśli odbiór był odpowiedni.
- Do zobaczenia - rzucił na koniec i początkowo chciał się nachylić, by ucałować ją jeszcze w policzek, ale powstrzymał się przed tym. Chyba jeszcze na to było za wcześnie.
Taksówka odjechała, a Nero chwilę odprowadzał ją wzrokiem, po czym udał się do swojego wozu i ruszył w stronę siedziby rodziny Salvatore.

zt (oboje)
Giotto Nero

Giotto Nero


Powrót do góry Go down

Che Fico Empty Re: Che Fico

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach