góra
dół

Go down

Plaża Baker Empty Plaża Baker

Pisanie by San Francisco Czw Mar 19 2020, 19:04




Plaża Baker

San Francisco

San Francisco


Powrót do góry Go down

Plaża Baker Empty Re: Plaża Baker

Pisanie by Indigo Rhodes Pią Kwi 03 2020, 20:29

#1

Tego wieczoru ocean był wyjątkowo niespokojny. Świdrując wzrokiem kolejne zderzenie się fal z brzegiem, Indigo zacisnął palce prawej dłoni na drobnym piasku. Lubił taki spokój, lubił uczucie bycia tak blisko natury. W chwilach takich jak ta wyobrażał sobie, że stapiał się z Matką Ziemią w jedność. I choć czuł ciepło bijące od, leżącej pod kocem na jego kolanach, Inez - przeszywało go to otumaniające i wręcz hipnotyzujące wrażenie, że był tutaj całkiem sam. Wdech scalał się z kolejnym podmuchem wiatru, wydech synchronizował się z dźwiękami dochodzącymi oceanu. Nie miał żadnych wątpliwości, że właśnie doświadczał najczystszej i najprawdziwszej nirvany... Indigo nie pamiętał, by przez ostatnich kilka dni czuł się tak spokojnie jak w tym momencie. Szczęście przeszywało go od czubków palców po ostatni włos na głowie. Czuł gorąco, które parzyło go w ten przyjemny sposób, powodując na jego twarzy szeroki uśmiech. Zacisnął rękę na zimnych piasku, unosząc dłoń i bez żadnego zastanowienia dmuchając nim w odprężoną twarz dziewczyny. W normalnych okolicznościach zapewne czekałby na odwet, szykując posiłki na poważniejszy atak, ale w tym samym momencie w którym skończył dmuchać jej w twarz, do jego uszu doszedł dźwięk skomlania. Rhodes obrócił głowę przez ramię, starając się namierzyć źródło tych przejmujących odgłosów, ale było zbyt ciemno, a on nie był w stanie namierzyć nawet kierunku. Jego brwi wzniosły się ku górze.
Indigo Rhodes

Indigo Rhodes


Powrót do góry Go down

Plaża Baker Empty Re: Plaża Baker

Pisanie by Inez Ferreira Sob Kwi 04 2020, 03:41

#1

Leżąc tak z chłopakiem na ciepłym piasku - choć miała wrażenie, że powoli stygnącym pod palcami jej stóp - i wpatrując się w chmury na ciemniejącym, obecnie wyraziście lawendowym niebie... Chciała... Sama nie wiedziała, czego tak właściwie chciała. Jednocześnie pragnęła wszystkiego i zarazem kompletnie niczego, bo w gruncie rzeczy... Czy to było im aż tak potrzebne? Czyż nie mogliby osiedlić się na jakiejś dzikiej plaży? Znacznie bardziej niezbadanej i nienaruszonej ludzką stopą niż miejsce, w którym obecnie przebywali. Znacznie bardziej... Wyrazistej, pełnej splątanych glonów, fragmentów muszli i dzikich zwierząt przemykających się po piasku. Żółwi, o! Tak, właśnie! Żółwi, z którymi oboje z pewnością odnaleźliby wspólny język. Choć... Zaraz... Moment? Czy żółwie miały języki? Mgliście przypominała sobie, że chyba tak... Że ten, którego trzymali kiedyś w domu, ciamkał ją twardym, chropowatym języczkiem po palcach, ale... Z drugiej strony, może tylko jej się wydawało? Może wszystko jej się wydawało? A co, jeśli wszystko było inaczej niż sądziła? Teoretycznie byli tu sami... Sami w odległym zakątku dosyć obleganego miejsca, które tego wieczoru zdawało jej się zarazem tak spokojnie i tak gwałtowne. Wyciszone i chaotyczne. Pełne chłodu i ciepła... Myśl o tym sprawiła, że Inez na moment zmarszczyła brwi, kląskając językiem o podniebienie i... Tak! Właśnie! Przypominając sobie te niezmiernie ważne pytanie!
- Eeej, Indi, czy żółwie mają języki? - Spytała cicho - a może głośno? - nieco przeciągając słowa i dosłownie kilka sekund później przymykając oczy, bo... Nie, już nie potrzebowała tego wiedzieć. Potrzebowała za to zakomunikować mu coś zupełnie innego... A może jednak powiązanego? - Eeej, Indi, a gdybyś mógł być żółwiem... To byłbyś żółwiem? Trochę przypominasz mi żółwia. - Tak, zdecydowanie zakopywał się w piasku niczym... Rodowity żółw? I ocean, ocean przyciągał go do siebie... Czasami nawet mocniej niż ona, co chyba miało miejsce właśnie w tej chwili.
Uchylając powieki, widziała jego rozmarzone, odległe spojrzenie. Dostrzegała leniwy, koci uśmieszek - żółwi? czy żółwie się uśmiechały? - malujący się na wygiętych wargach. Teoretycznie siedział tu przy niej, teoretycznie z nią był, ale jednocześnie odpłynął... Oboje odpłynęli, jednak Inez nareszcie zaczęła to zauważać. W tym stanie widziała wszystko w zupełnie innym, znacznie wyraźniejszym świetle, wyciągając dłoń, by dotknąć palcami szczęki chłopaka, zanim ten...
Cholernik! Łajza! Cholernicka łajza! Plując piaskiem, przewróciła się na bok, by przyszykować się do roześmianego odwetu, jednak dokładnie w tej samej chwili też to usłyszała. I to... To już zdecydowanie nie były żółwie.
Znała ten dźwięk. Znała go na tyle dobrze, że bez wahania nieporadnie podciągnęła się na nogi, zrzucając z siebie koc i przysypując go piachem, jaki prysnął spod jej stóp, gdy ruszyła... Cóż, tam, gdzie myślała, że powinna ruszyć, bo odgłosy skomlenia niosły się praktycznie po całej okolicy. Ale... Przecież miała swój szósty zmysł, prawda? Ten, który wyostrzała dyskretnie popalanymi ziołami? Ten, który nakazał jej zmierzać w bardzo określonym kierunku?
- Nie udawaj żółwia, Indi! Rusz się trochę! - Zakrzyknęła do niego, obracając głowę ku chłopakowi i... No, właśnie. Dokładnie w tym samym momencie wywijając orła o coś, co znalazło się na piachu tuż pod jej stopami. Zanim przekoziołkowała przez niespodziewaną przeszkodę, zdążyła wyłącznie wydać z siebie niezmiernie zdziwione huh?!, a potem? Potem po prostu ponownie znalazła się na ziemi.
Inez Ferreira

Inez Ferreira


Powrót do góry Go down

Plaża Baker Empty Re: Plaża Baker

Pisanie by Indigo Rhodes Sob Kwi 04 2020, 12:36

Indigo był tak pogrążony kontemplowaniem przyrody i skupiony na odpowiednim oddychaniu, że słowa  wydobywające się z ust dziewczyny, odbijały się w jego czaszce niczym echo. Żółwie? Czy ona mówiła coś o żółwiach? A może chodziło jej o żółć? Żółć była okropna, mieszała ludziom w głowach, doprowadzała ich do zgorzkniałości. Żółć odpowiadała za te najgorsze aspekty naszej rzeczywistości i zachowania, a religia jaką wyznawał Indigo w żadnym stopniu mu na to nie pozwalała. Trzeba było żyć w zgodzie z własnym sumieniem, w zgodzie z przyrodą i w zgodzie z innymi ludźmi. Nie było w tym wszystkim miejsca na żółć. Ale w zasadzie nie dałby sobie głowy uciąć, czy to o to chodziło Inez. W tym momencie duszą byli od siebie oddaleni o kilometry. Choć czuł bijące od niej ciepło, znajdowali się w zupełnie innych wymiarach. A przynajmniej do momentu, kiedy Rhodes się nie przebudził i nie postanowił obdarować Ferreiry tą piaskową kąpielą. Na jego twarzy momentalnie pojawił się szeroki, łobuzerski uśmiech.
- Nie pluj, napij się trochę wody i będziesz miała w środku osobistą plażę - roześmiał się, robiąc przy okazji pełne zdegustowania miny. Pluć młodej damie nie przystało, nie nauczyli tej głuptaski tak prostych rzeczy? Dość szybko uleciało mu to z głowy, bo po pierwsze usłyszał skomlenie, a po drugie Inez zaczęła pchać się w nieznane. Był pod wrażeniem tego jak szybko można było o czymś decydować.
- Żółwie są mądre, nie to co pasikoniki - rzucił w odwecie. I kiedy on ledwo podnosił się z ziemi, ona... Czy ona właśnie? Indigo rozejrzał się dookoła, by sprawdzić czy znaleźli się w ukrytej kamerze. I choć oczywiście do niej podszedł, nie zamierzał pomóc tej niezdarze w podnoszeniu się! Zamiast tego zaśmiewał się z niej, kucając, by zerknąć na przeszkodę, która ją pokonała. Mały, bezbronny piesek kontra wielki człowiek.
- Zamierzasz jeszcze długo leżeć w tym piasku? Z tą plażą to ja tylko żartowałem - skwitował złośliwie, biorąc kundelka do ręki i odgarniając mu piasek z oczu. W międzyczasie tylko mruknął coś o tym jak nieodpowiedzialni ludzie taranują małe zwierzaczki, a potem... potem położył się plecami na dziewczynie. Trochę była koścista, musiał przyznać. Ale leżakiem była całkiem niezłym. Takim... ozdobnym.
Indigo Rhodes

Indigo Rhodes


Powrót do góry Go down

Plaża Baker Empty Re: Plaża Baker

Pisanie by Inez Ferreira Sob Kwi 04 2020, 16:38

- Nie, bo będę musiała zjeść brokuły, by nie była taka pusta. - Być może jego pomysł był całkiem interesujący, bo kto nie chciałby mieć wewnątrz swojej własnej, prywatnej, ekskluzywnej plaży, jednak wizja przymuszenia do jedzenia kalafiora albo brokułów - które z jakiegoś powodu od zawsze kojarzyły jej się z miniaturowymi drzewami, a te przecież rosły przy każdym szanującym się zbiorniku wodnym - całkowicie wykluczała wprowadzenie tego planu w życie. Jeśli było bowiem coś, czego Inez nie zamierzała tknąć, były to rośliny fałszywie przypominające inne rośliny lub wyglądające jak miniaturowe wersje zwierząt czy ludzi. Dziewczyna aż wzdrygnęła się z obrzydzenia.
Całe szczęście, nie musiała o tym dłużej myśleć, bo nagle do jej uszu dotarł dźwięk, który momentalnie skierował myśli Inez na kompletnie inne tory. Nie mogła przejść obok tego całkowicie obojętnie. Nie, gdy w pobliżu mogło być jakieś zbłąkane, potrzebujące zwierzątko, które w tym momencie prosiło ich o pomoc. A Indi był taaaaki powolny! Na dodatek wyzywał ją od pasikoników, na co zareagowała bardzo dojrzałym pokazaniem mu języka.
- Pasikoniki są smukłe, zwinne i atrakcyjne, więc to akurat komplement, panie stara głowo. - Odfurknęła w wyrazie dosyć teatralnego focha, jednocześnie robiąc kilka kroków do tyłu, by dosłownie w kolejnej chwili udowodnić - jemu, sobie i biednemu, włochatemu pieskowi - że choć może miała zapędy, by być pasikonikiem, zdecydowanie brakowało jej wrodzonego refleksu. Prawdę mówiąc, w tym momencie znacznie bardziej przypominała kulkę toczoną przez jednego z tych ładnych, błyszczących żuków. Po prostu przekoziołkowała w tył, już zostając na ziemi, rozpłaszczona plecami na piachu.
- Co z nim? - Jęknęła tylko, zanim nie dostrzegła, że Indigo złapał włochatą kulkę. A kiedy podniósł pieska w górę, Inez wydała z siebie głośne westchnienie, na nowo zaczynając pluć piachem. Nie, nie miała już plaży w ustach. Teraz miała tam dosłowną pustynię, a - jakby tego było mało - Indigo najwyraźniej postanowił dodatkowo zakopać ją swoim ciężarem. Ferreira pisnęła głośno, jedną ręką posyłając deszcz piachu w jego stronę.
- To zależy, w jaki sposób przekonasz mnie, żebym wstała. - Rzuciła rozbawiona, brzmiąc przy tym tak, jakby zamierzała wzruszyć ramionami, ale... Cóż, nie była w stanie tego zrobić, zamiast tego obejmując go rękami i krzyżując palce tuż przed jego nosem. - A jak ja nie wstanę, to ty też nie. Deal wiązany, co nie? Przynajmniej już nigdy nie staranujemy żadnego zwierzaczka. - Dodając półgłosem, dmuchnęła mu piaskiem wprost do ucha, po czym zachichotała cicho.
Inez Ferreira

Inez Ferreira


Powrót do góry Go down

Plaża Baker Empty Re: Plaża Baker

Pisanie by Indigo Rhodes Sob Kwi 04 2020, 18:44

- Kiedyś będziesz musiała to zrobić - zaśmiał się pod nosem, mając przed oczami jej zdegustowana minę, która pojawiała się zawsze, kiedy przynosił sałatkę zrobioną przez jego mamę. Osobiście Indigo nie miał nic przeciwko przebranym warzywom. Były smaczne, a Inez jak zwykle świrowała. Zresztą, zawsze mógł jej kupić te żelki, które były w kształcie warzyw. Te, którymi zachęcało się dzieciaki do jedzenia czegoś innego niż frytki z McDonald'sa. Zastanawiał się, czy na kogoś tak upartego i uprzedzonego jak Inez też by to podziałało. Może gdyby najpierw zmusił ją do wypalenia skręta?
- To, że jestem mędrcem, nie znaczy, że jestem stary, Pinezko - jak zwykle myliła pojęcia. Ile razy miał jej powtarzać jak się miały sprawy? Chyba ktoś powinien ją przywrócić do liceum. Mógłby nawet tej osobie pomóc. Wystarczyło ją tylko związać.
- Na moje oko jest głodny i zmarznięty, ale nie wygląda na rannego - stwierdził z powagą, bo w zasadzie była to naprawdę pilna sprawa. Obejrzał dokładnie psa, zastanawiając się co się takiego musiało zdarzyć, że znalazł się na ulicy. Nie miał obroży, ale wyglądał na domowego psiaka. Uciekł? Zgubił się? A może ktoś postanowił się go pozbyć? Indigo westchnął cicho.
- Uważaj! Mam dziecko na rękach - skarcił jej nieodpowiedzialne zachowanie, mimo wszystko parskając wesołym śmiechem. Oczywiście było mu niezwykle przyjemnie ze świadomością, że Inez ledwo dyszała pod jego ciężarem. Dobrze jej tak.
- Wiesz... chyba jestem w stanie się poświęcić dla dobra ogółu - dodał jeszcze wygodniej się rozkładając i śmiejąc znacznie głośniej. Piesek natomiast zdecydował się właśnie polizać mu dłonie, co wprawiło Rhodesa w najlepszy humor na świecie.

Indigo Rhodes

Indigo Rhodes


Powrót do góry Go down

Plaża Baker Empty Re: Plaża Baker

Pisanie by Inez Ferreira Sob Kwi 04 2020, 21:49

Nie miała nic przeciwko, no, standardowym warzywom, ale cała reszta? Brokuł i kalafior udające miniaturowe drzewa w różnych porach roku... Pietruszka udająca białą marchewkę, pasternak udający pietruszkę. Rzodkiewki będące tak naprawdę małymi, ostrymi burakami... Cukinia, która nie była ogórkiem. Ogórek szklarniowy przeciwko ogórkowi gruntowemu... Świat roślin był naprawdę porąbanym miejscem. Nie mówiąc już nawet o pułapkach, jakie zastawiał aka czarnych końcówkach bananów. Fuj! Po prostu fuj! Nienawidziła tego ani na trzeźwo, ani tym bardziej podczas fazy, kiedy to potrafiła panikować na myśl o wielkich niewiadomych natury. Pomidor... Warzywo czy owoc?! A może ani to, ani to?! I czemu był spokrewniony z ziemniakiem?!
- Nigdy. Po moim trupie. - Odpowiedziała tak twardo jak tylko była w stanie, wydymając przy tym wargi i intensywnie potrząsając głową. Wolałaby zginąć marną śmiercią niż umierać powoli ze świadomości, że w jej żołądku pływały właśnie miniaturowe drzewka. Już kilka razy cudem uniknęła posmakowania brokułów i z uporem maniaka zamierzała dalej ich unikać. I nawet mędrkowate teksty Indiego nie mogły przekonać jej do zmiany zdania.
- Jeśli ty jesteś mędrcem, to ja wielbłądem z szopki w Betlejem. - Parsknęła cicho, nadal pokazując mu język, choć nie była pewna, jak dobrze to widział. W końcu dookoła nich zaczęło robić się całkiem ciemno. Na tyle ciemno, że - ze swoim nieco ułomnym wzrokiem - nie była w stanie dostrzec popielato-piaskowego kundelka, który ostatecznie trafił wprost w ramiona chłopaka. Co za farciarz, oboje nimi byli...
- Nakarmimy go. Masz jeszcze te chrupki dla fok? - Spytała, bez ostrzeżenia zaczynając macać go po kieszeni - i cóż, przy okazji nie tylko po niej - by ostatecznie z triumfalnym ha! wymacać tam coś, co teksturą przypominało focze krakersiki. - Ile one mają? Zresztą, nieważne. I wsadź go pod bluzkę, będzie mu cieplej! - Zakomenderowała, jednocześnie decydując się, by spróbować podbić go w górę przy pomocy kolan. - Wstawaj, Rhodes! Ponoć jesteś mędrcem, nie męczennikiem. Nie myl pojęć, głupku! - Roześmiała się, dmuchając mu w kark.
Inez Ferreira

Inez Ferreira


Powrót do góry Go down

Plaża Baker Empty Re: Plaża Baker

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach