góra
dół

Go down

Local Edition Empty Local Edition

Pisanie by San Francisco Sob Mar 21 2020, 15:28




Local Edition


San Francisco

San Francisco


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Erron Black Nie Mar 29 2020, 17:46

#1

Wieczór zapowiadał się dość nudno, biorąc pod uwagę brak jakiegokolwiek zlecenia, brak godziwej rozrywki w telewizji oraz zaskakująco nikłą potrzebę na atrakcje ze strony Errona. Mimo to, mężczyzna postanowił udać się do jednego z pubów na południu San Francisco, w którym jeszcze nie zdarzyło mu się być. Local Edition zapowiadał się nieźle, bo pierwszy raz od dawna nie chodziło mu o wódkę, whiskey i burbony. Black w ogóle rzadko pijał, ale ostatnio z braku zajęcia musiał sobie coś znaleźć, bo ile można strzelać do kaczek nad jeziorem? Ponadto w barach zawsze można było być świadkiem czegoś: podrywu, awantury, najczęściej obu. Nie był co prawda nastawiony jakoś specjalnie na rwanie, ale z pewnością nie obrazi się, jeśli ktoś się do niego dosiądzie i być może umili mu jakoś ten nudny czas.
Usiadł przy barze, będąc jednym z pierwszych gościu pubu. Była godzina osiemnasta, ponadto środa, więc rzadko bywały tutaj tłumy o takich porach. To też był jeden z problemów Blacka, który narzekał na brak rozrywki: wielu pracowało, odpoczywało po pracy w środku tygodnia albo nie mogło z powodu innych zobowiązań wyjść na miasto. Jeden z niewielu negatywnych aspektów pracy-zlecenie: czasami brak, a czasami nadmiar wolnego czasu.
Zamówił jakiegoś drinka z karty, chcąc dzisiejszego dnia popróbować różne słodkości i kwaśności. Nie przepadał za czystym ani w ogóle za alkoholem, ale drinki pozwalały mu traktować to jako słodkie napoje z procentami, które już takie złe nie były. Ponadto jego nastrój wskazywał na to, że ma dziś ochotę się napić. On największym przeciwnikiem alkoholu z pewnością nie był, ale to zwolenników też próżno było go zaliczyć. Mimo to zdarzały mu się dni takie jak te, w których potrzeba było zwilżyć gardło czymś trochę mocniejszym niż lemoniadą.
Otrzymawszy szklankę z alkoholem, natychmiast przechylił część jej zawartości i aktywował swój przełyk, który nie odczuł jakiejś znaczącej różnicy między owocowym koktajlem na bazie ananasów i kilku cytrusów, a procentowym koktajlem z dodatkiem ginu. Rozejrzał się po pubie, dostrzegając coraz więcej osób. Dalej jednak nie był to wynik zadowalający, gdyż ledwo rozpoczynał on dwucyfrową liczbę klientów.
Erron Black

Erron Black


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Lara Wolfe Nie Mar 29 2020, 18:13

- 1 -

Miała interes w tym by pojawić się dzisiaj na południu. Szybki interes w jednym z mieszkań przyniósł sporo kasy zarówno dla Bullet Clubu, jak i do jej własnej kieszeni i jej partnera, który zazwyczaj towarzyszy jej przy sprzedaży broni. Wiedziała, że raczej to nie było mile widziane zachowanie, ale to nie mijało się z jej lojalnością. Nie zdradziłaby gangu dla żadnych pieniędzy, a to, że sama zarobi przy okazji i club dostanie nadal tyle, ile powinien nikogo nie zaboli. Zresztą, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. A akurat swojemu partnerowi ufała na tyle, by to robić. Zresztą nie ona jedyna by dostała po plecach, gdyby postanowił puścić parę z gęby. Także wzajemnie się kryli, oboje zarabiali i było gites.
Korzystając z okazji, że już się tu znalazła, postanowiła zapuścić się do tutejszego baru na jakiegoś drinka, bo właściwie czemu by nie? Wieczór miała już wolny, nie bardzo towarzystwa natomiast i możliwych planów. Bar, alkohol i przypadkowi ludzie brzmiało wręcz bardzo dobrze. Tym bardziej zresztą, że ani dziś ani jutro zmiany w Kezar nie miała. Po drugiej stronie baru też lubiła się znajdować, więc weszła właściwie do pierwszego lepszego lokalu, na jaki się natknęła. To znaczy gdy już oddaliła się znacznie od miejsca ubicia interesów, bo to bezpieczne nie było.
W środku dość szybko jednak rozpoznała jedną twarz. Nie podeszła od razu korzystając też z tego, że siedział plecami do wejścia. Poprawiła włosy, rozpięła skórę i wiedząc, że kogoś takiego skradaniem się nie zaskoczy - a raczej wręcz wyostrzy jego czujność - szybkim krokiem podeszła do jego pleców i w zęby złapała płatek jego ucha.
- Erron... - wyszeptała jeszcze tęsknie zupełnie jakby zaraz miała tutaj dojść, ale już sekundę później się zaśmiała i znalazła się przed nim przysiadając się na stołek obok. - Śledzisz mnie? - właściwie to można ją bardziej o to posądzić, bo przyszła druga. No ale przecież to nie jest dzielnica żadnego z nich, a ona tu akurat w interesach była. Kto wie? Może on też.
Lara Wolfe

Lara Wolfe


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Erron Black Nie Mar 29 2020, 18:33

Żelazną zasadą którejkolwiek poważnej organizacji - nieważne czy legalnej czy nie - było to, by oferować swoim ludziom godziwe wynagrodzenie. Takie cechy jak lojalność czy przywiązanie do gangu były czymś odległym, wręcz niespotykanym w dzisiejszych czasach. Dlatego też wielu z przestępców szukało własnego sposobu na szybki zastrzyk gotówki, ot choćby jakiś procent z transakcji. Lara należała do tych członkiń Bullet Club, którym bliżej było do najemniczek, czyli do zdecydowanej większości. On sam między innymi nie przywiązał się do żadnej organizacji, by otrzymywać jak największe pieniądze za swoją robotę. Odradzał jej to wcześniej, a mimo to i tak nie posłuchała i dołączyła do gangu. Teraz musi kombinować, by ogarniać więcej kasy dla siebie.
Alkohol wielokrotnie ogłupił już ludzi i nie inaczej było z Erronem. Dzisiejszy dzień był słaby, a wypicie kilku głębszych spowodowało tymczasowe porzucenie zasady "always focused", dlatego nie zarejestrował przybycia Lary, ani tym bardziej jej szybkich podchodów do niego. Mimo zajścia go od tyłu, objęcia w jakiś sposób i podgryzienia płata ucha, co nie zdarzało się zbyt często w takich sytuacjach, nawet nie wzdrygnął się. Chyba podświadomość podpowiedziała mu, że to Wolfe a nie jakiś kat.
Przeszedł go przyjemny dreszcz, gdy dotknęła go i wyszeptała jego imię: miała bardzo kuszący głos, a na myśl przyszły mu oczywiście dziesiątki sytuacji, w których niekoniecznie znajdowali się w barze. Tak, myślał o tych wszystkich łóżkach, które razem przetestowali, w końcu oboje byli świadomi swej seksualności i potrzeb - spełniali się więc w tym ze sobą.
Zlustrował ją wzrokiem, unosząc brwi na widok jej dekoltu, który był uwydatniony. Był do tego przyzwyczajony, dlatego szybko powstrzymał się od dalszego pożądania i przeniósł wzrok na jej twarz.
- Dzisiaj okazjonalnie nie - odparł, wybraniając się z zarzutu śledzenia dzisiaj, reszta była żartem. - Ale bardzo dobrze, że tu jesteś - autentycznie cieszył się na jej widok, w końcu mógł rzec, że to była nawet jego przyjaciółka.
- Chyba, że musisz coś załatwić? - spytał, mając w perspektywie to, iż mogła wykonywać zadanie dla gangu. - Mam nadzieję, że nie. Mam dziś ochotę na picie i na twoje towarzystwo, więc nie zawiedź mnie, Wilczyco - nawiązał do jej nazwiska, które na myśl przywoływało właśnie wilka.

@Lara Wolfe
Erron Black

Erron Black


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Lara Wolfe Nie Mar 29 2020, 23:26

Właściwie to tak, Larze było dalej bliżej do najemników i z tą lojalnością to też trochę za dużo powiedziane. Dogadywała się z gangiem, przynosił on jej niemałe dochody i nie miała w tej kwestii na co narzekać. A to, że lubiła mieć więcej, to inna sprawa. Była jednak gotowa poświęcić dodatkową kasę na rzecz wygody, bo jednak wygodnie było mieć stałe zlecenia i działać pod jednym szyldem. Dzięki temu nie tylko miała w całym mieście i w innych organizacjach wrogów, ale przy okazji sojuszników. A każdy, kto był na misji wie, że sojusznicy są bardzo istotni. Wolała nie robić sobie wroga w każdym i mieć tarczy na plecach, za bardzo lubiła to miasto, by je zostawiać. Między innymi właśnie stał się Bullet Club.
Nawet jeśli nie byłaby to Wolfe, to raczej mógłby spodziewać się napalonej laski aniżeli kata w takiej sytuacji. Prawda była taka, że kobieta lubiła się z nim witać na różne sposoby i zaskakiwać. Poza tym pozostawała wciąż ta niepisana zasada próby wzajemnego zakłopotania się. Póki co nikomu się to nie udało, ale nie szkodziło przecież próbować. Nie żeby zakłada, że czymś tak banalnym go złamie, co najwyżej może zdziwi mniej lub bardziej.
Lara przywykła już niejako do tego, że mężczyźni lubią ją ignorować i jej nie doceniać, zwłaszcza jako pracownika Bullet Clubu, bo jakoś nie lubiła określenia "gangster". Zresztą lubiła wykorzystywać tą słabą ocenę ot chociażby w zawyżaniu ceny, bo nikt nie podejrzewa, że ktoś taki jak ona mógł się ośmielić. Lubiła też zresztą udowadniać tym wszystkim dupkom, że się mylą i mają przed sobą kobietę, która bardzo szybko im złamać nos - a nie lalunię do bzykania. Stąd też trochę prowokowała takie myślenie ot takim dekoltem, który jednocześnie rozpraszał.
- To miło z twojej strony - wywróciła oczami wiedząc doskonale, że to żart. - Nie, jestem już wolna - zadanie było, ale wykonane, więc miała święty spokój. - Mogłeś zadzwonić, a nie poszedłeś do randomowego baru licząc na spotkanie ze mną - trochę przekręciła jego słowa, ale miała też po części rację. Brzmiało to trochę tak, jakby ona się z nim nie chciała widzieć, bo sama nie zastosowała się do swoje rady, ale... nie. Po pierwsze nie wiedziała ile jej to zajmie, a przede wszystkim - ile można jedną osobę męczyć o spotkania?
Lara Wolfe

Lara Wolfe


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Erron Black Pon Mar 30 2020, 01:17

Jakby któregoś razu Erron się odwinął i "przypadkowo" zarył Larze z łokcia, to mógłby ją wprowadzić w zakłopotanie. Tego jeszcze nie próbował i może właśnie dotąd stosował niewłaściwe metody. Z drugiej strony nie można było pozwolić na to, by taka piękność cierpiała z powodu głupiej niepisanej zasady, która wytworzyła się między nimi wieki temu. Przeginali w pozytywnym tego słowa znaczeniu i nigdy nie ranili się ani w sposób fizyczny ani psychiczny. W przeważającej większości tych schadzek próbowali wywołać zakłopotanie na tle erotycznym czy też uczuciowym, mając cały czas konotacje pozytywne. Nie zadawali sobie bólu, bo przecież ten świat i tak był na tyle skurwiały (na czele z rządem USA), że warto było znajdować w kimś oparcie i mieć przy takiej osobie większość pozytywnych wspomnień, niż negatywne.
Black mógłby wymienić z miejsca kilkanaście osób, które zlekceważyły Wolfe na starcie. Nieważne czy było to wojsko, czy praca jako najemnik czy później członkostwo w gangu. Lara zawsze dopierdalała takim osobom i potem wielkie zdziwienie, że ta paniusia potrafi się lać, ma cięty język, jest zdyscyplinowaną i inteligentną kobietą, a także wyzwoloną, świadomą swojej seksualności i każdego pojedynczego uczucia. Mimo to, Erron nigdy nie ostrzega kolejnych bałwanów - za bardzo lubi widok ich skonsternowanych min, gdy Lara okazuje się być twardsza od nich.
- Mogłem - powtórzył za nią. - Ale uznałem, że jeśli będę o tobie intensywnie myśleć, to przyjdziesz tutaj. Poza tym, w każdym barze liczę na spotkanie z tobą i nie tylko w nich - połechtał jej ego trochę zgodnie z prawdą, trochę jednak z zamiarem wywołania chociaż maleńkiego zakłopotania na jej twarzy. Co prawda nie spodziewał się, że czułe słówka wystarczą, ale jeśli będzie odpowiednio nimi punktować, to kto wie, może Wilczyca się zawstydzi?
- Ale muszę ci w jednym przyznać rację. Mogłem zadzwonić, żeby posłuchać twojego seksownego głosu - uśmiechnął się uroczo w stronę kobiety, pośrednio przypominając sytuacje, gdy telefon służył im nie tylko do zwykłych rozmów, ale również mocno dwuznacznych.
Gestem ręki poprosił barmana o to samo co wcześniej, tylko tym razem w dwóch egzemplarzach.
- Byłaś za barem dziś czy coś dla klubu robiłaś? - spytał spokojnie, celowo nie używając nazwy gangu a jedynie nawiązania do organizacji. Spodziewał się, że gdyby pracowała dziś normalnie, to ostatnim miejscem w jakie chciałaby iść, byłby inny bar. Z drugiej strony, mógł nie wiedzieć o niej wielu rzeczy, wszakże nie rozmawiali ze sobą od kilku dni.
Erron Black

Erron Black


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Lara Wolfe Pon Mar 30 2020, 02:15

Z pewnością by się zdziwiła, temu nie można zaprzeczyć, ale raczej nie zakłopotałby jej tym. Już prędzej by się spodziewała tego z jego strony, gdyby zobaczył, jakie kuku na tej buźce czy ciele wyrządził. Jednak to była przecież dobra zabawa, więc nikt nikogo nie zamierzał ranić. Już i tak wystarczająco zła i przemocy było na tym świecie czy nawet tym mieście, a oni sami przecież do tego się przyczyniali. Niepotrzebne to było jeszcze między nimi. Między innymi dlatego ta relacja była tak świetna, bo Lara zawsze mogła liczyć na poprawę humoru i dobrą zabawę w różnym tego słowa znaczeniu. Za bardzo go lubiła i to, co było między nimi, by grać w sposób, który by można było uznać za nieczysty.
Wolfe daleko było do męskiej, ale fakt faktem lubiła udowadniać facetom, że potrafi im przypieprzyć czy jest od nich w jakiś sposób lepsza w teoretycznie "męskim" zajęciu w ich wąskim rozumowaniu i tym małym móżdżku, by zauważyć, że kobiety lata temu wyszły z kuchni i robią rozmaite rzeczy na tym świecie. A przynajmniej w tym kraju.
- Telepatyczne zdolności? To ciekawe - zaśmiała się krótko, nie zamierzając po sobie pokazać, że faktycznie połechtał trochę jej ego tym tekstem. Zresztą prawda była taka, że ona myślała podobnie o nim, więc nic dziwnego.
- No cóż, następnym razem zadzwonisz i naprawisz ten błąd - uśmiechnęła się rozbawiona. Jasne, że miło słuchało się takich rzeczy, ale jednocześnie ją to bawiło, bo wiedziała, że choć jest to szczere, to raczej chodzi mu o zakłopotanie jej, a nie skomplementowanie.
- Klub - nie było co tu się rozgadywać, bo raz, że miejsce raczej temu nie sprzyjało, a dwa, że wolała o tej "pracy" nie rozmawiać. Nie żeby spodziewała się, że pomimo tego, że money, money, money są dość istotne dla niego, to mógłby wykorzystać to, co ona powierza mu jak przyjacielowi. Po prostu nie lubiła przy przyjemnościach mówić o obowiązkach. Dość logiczne chyba. Upiła nieco alkoholu, który przed nią się pojawił.
- Przyznaj się, zapijasz smutki, bo jakaś lala odrzuciła twoje zaloty - ani ona, ani on nie mógł uwierzyć w to, że mówiła to na poważnie, ale pośmiać się zawsze mogła.
Lara Wolfe

Lara Wolfe


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Erron Black Pon Mar 30 2020, 14:22

Erron kibicował Larze mocno w walce z seksistowską władzą w Bullet Clubie, która deprecjonowała kobiety oraz mniejszości. Sam miał obojętny stosunek do walki o równość, ale Wolfe podchodziła do tego nieco inaczej i wcale jej się nie dziwił. Raz już ją organizacja kopnęła w dupę i rząd USA tego kiedyś pożałuje. Szefowie Bullet Club też powinni mieć się na baczności, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy ta bojowa laska nie zepchnie ich ze stołka. A szanse na to były, gdyż w gangu pojawiało się coraz więcej osób, które miały za nic stereotypy i dawali szanse nie tylko innemu kolorowi skóry, ale też innej płci.
Przejechał palcami po swoim podbródku, udając zastanawianie się.
- Bardzo ciekawe - zaśmiał się razem z nią, odczytując to nie tylko jako żart, ale również jako częściową prawdę. Może w przyszłości. Wtajemniczeni wiedzą.
- Jeśli sobie zasłużysz, to na pewno - gra słów trwała dalej, a oni bawili się w najlepsze w swoim towarzystwie. To było dość częste w ich wykonaniu, dlatego pewnie tak często się spotykali mimo takich bojowych charakterów. I im to odpowiadało, bo należeli do ludzi, którzy nijakie persony odpychają od siebie natychmiastowo.
Wywrócił oczami, nie chcąc dalej drążyć tematu. Nie lubił, gdy Lara wykonywała zadania dla Bullet Club, gdyż to często wiązało się z niebezpieczeństwem i ryzykiem, a on wolał, gdy ona była bezpieczna. Za barem było lepiej, bo tam więcej ryzykowali ci, którzy próbowali ją poderwać. Ileż ona ryjów wytarła o blat w pubie.
Posmutniał na dłuższą chwilę.
- Noo... - wydukał. - Nie słucham Ariany Grande, nie mam Netflixa, nie oglądałem nigdy Przyjaciół, to nie było o czym z laską gadać - westchnął zrezygnowany i upił kolejny łyk ze szklanki.
- Poza tym wolę laski na motocyklach - rzucił niby w eter. Choć doskonale wiadomo, do kogo było to kierowane. W końcu wymownie poruszył brwiami patrząc na nią.
- No i nie jest mi smutno, od kiedy podeszłaś - łechtał jej ego i bynajmniej nie tylko w celu zakłopotania jej. Jakaś prawdziwość w tym była, bo przecież byli w świetnych humorach oboje. I akurat było to zbieżne ze spotkaniem się.
Erron Black

Erron Black


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Lara Wolfe Pon Mar 30 2020, 16:44

Larze nie zależało na tym, by rządzić takim Bullet Clubem. Widziała w tym tylko problemy i dodatkowe obowiązki, które w ogóle nie były jej potrzebne w życiu. Wymagała za to szacunku i o ile stali bywalce siedziby czy baru już się nieco nauczyli (a przynajmniej niektórzy), to nic ją tak nie wkurwiało jak okazywanie większego szacunku nowicjuszom niż jej samej. Najczęściej sprowadzało się do tego, że takie same podejście przedstawiali żółtodzioby, których musiała prostować, bo nie będzie jakiś gówniak rzucać do niej seksistowskich uwag.
- A czy kiedykolwiek nie zasłużyłam? - tu zrobiła oczy kota ze Shreka i nachyliła się nieco w jego stronę, by jednocześnie pokazać mu nieco bardziej swoje wdzięki oraz sięgnąć po jego szklankę z alkoholem, z której upiła łyk. Uśmiechnęła się szerzej, odstawiła naczynie i wróciła do poprzedniej pozycji.
Och, czyżby przemawiała przez niego troska? To urocze. Poznali się w takim środowisku i właściwie cała ich relacja opierała się o to, że właściwie to przez pracę nigdy nie byli bezpieczni. Lara nigdy za bardzo nie obawiała się o swoje życie i nie chodziło tu o jakąś głupią pewność, że ją śmierć ominie. Wiedziała po prostu, że tej raczej nie oszuka i jak ma umrzeć, to nie ma znaczenia czy dostanie kulkę w głowę, dopadnie ją rak (albo koronawirus) czy też zginie w wypadku. Wynik dalej jest jeden - trup. A ona ma mniej problemów z samą sobą, gdy akceptuje, że może to nastąpić w każdej chwili.
- Ty biedaku, nie jesteś taki jak 90% obecnego społeczeństwa. To straszne! - spojrzała na niego niemal z odrazą, że jak on tak może. Długo jednak powstrzymać się nie potrafiła i zaraz parsknęła śmiechem. Dzięki Bogu (pomyślała ateistka), że jesteś właśnie inny.
- Ja też wolę laski na motocyklach - rzuciła po chwili wzruszając ramionami. Rozejrzała się po lokalu i znów utkwiła w nim swoje spojrzenie. - Co?
Lara Wolfe

Lara Wolfe


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Erron Black Pon Mar 30 2020, 18:46

Przypuszczał, że Lara ma większe ambicje niż tylko godne życie i trochę jej jednak na władzy zależy. Już dawno powinna się nauczyć tego, że tylko ci, którzy mieli wpływy i władzę mogli coś kontrolować. Oni w wojsku byli żołnierzami, cholernie dobrymi, ale tylko żołnierzami. I co im z tego przyszło? Tylko dlatego, że ich oddział był bardzo skuteczny i nie odnieśli żadnych poważnych strat w ludziach, ani nie mieli żadnego zespołu stresu pourazowego, rząd Stanów Zjednoczonych kompletnie ich olał i zostawił samych sobie. Wolfe się zbuntowała, Black poniekąd też, choć jego aż tak do gangów nie ciągnęło. Dowolność stawiał wyżej niż stabilizację i pewnie dlatego nie miał jeszcze żony czy nawet narzeczonej.
Uniósł lekko brew.
- Kilka razy się zdarzyło. Na przykład wtedy, jak grałaś na mojej zazdrości, mała - rzucił spokojnie, choć w pewnym celu.
Wielokrotnie starali się sobie dopiec w taki niegroźny sposób, insynuując różne rzeczy związane z innymi partnerami i partnerkami. I trzeba było przyznać, że było to bardzo skuteczne, bo i on opuszczał nieco gardę, słysząc o jej kolejnej zdobyczy, a i ona nie była wniebowzięta, gdy słyszała (bądź widziała) z jaką cizią tym razem Erron spędza noc. Mogli udawać, że to tylko gra, ale jego osobiście ruszało to w jakiś sposób. I drażniło, że ktoś dotyka JEGO Larę.
Wzruszył ramionami, nie mogąc nic poradzić na to, że nie jest jednym z wielu. Naprawdę, smutne.
- Najwyżej podasz mi kiedyś swoje passy do konta na Netflixie i obejrzę jakiś serial dla gnojków, to się doedukuję - zażartował, chichocząc lekko. Nie miał zamiaru w ogóle tego robić, bo to co chciał, to już obejrzał wcześniej. A że liczba zaczynała i kończyła się na 0 to już inna sprawa. On miał ciekawsze rzeczy do roboty niż seriale.
Spojrzał na nią lekko zaskoczony, wiedząc dokładnie, co ma teraz odegrać.
- Co? - powtórzył od razu po niej, siedząc w zupełnym bezruchu i spoglądając w jej jakże śliczne oczy.
Odpuścił dopiero po chwili i zaśmiał się tym razem nieco głośniej, bo i alkohol zaczął go nieco bardziej otwierać. Erron pod wpływem to był rzadki widok, dlatego należało z tego korzystać jak najlepiej można.
- Zdrówko - rzucił i uniósł szklankę, stukając jednocześnie o szklane naczynie, które blondynka trzymała w dłoni. Przechylił zawartość swojego do gardła i odetchnął głęboko, czując jak whiskey przyjemnie rozpala mu przełyk.
- Wpadło mi jedno zlecenie ostatnio i prawdopodobnie wyjadę na kilka tygodni - odezwał się po chwili ciszy całkiem poważnie. - I chyba je przyjmę, bo zawsze chciałem zobaczyć Makau - dodał, zdradzając tylko miejsce podróży. Choć czasem chciał jej mówić o szczegółach pracy, to jednak nie mógł przez detale kontraktu. Ona o tym doskonale wiedziała i raczej nie wypytywała, tak jak z resztą on o Bullet Club.
- Chociaż coś czuję, że to może być prawdziwa rzeźnia - podzielił się swoimi obawami, zamawiając chwilę wcześniej kolejną porcję napoju.
Erron Black

Erron Black


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Lara Wolfe Pon Mar 30 2020, 22:51

Trochę tak, ale jedynie tyle władzy jest jej potrzebne, by mogła realizować swoje cele, czyli przede wszystkim wygodnie żyć. Może i miło by było porządzić sobie tymi durnymi facetami, ale z drugiej strony, na chuj jej ten kwiatek? Co innego byłoby, gdyby miała zyskiwać wyższe rangi w wojsku, ogólnie pojętej polityce czy czymkolwiek innym. Wojenki gangów ją nie interesowały, a jedynie wygoda życia, jakie przynależność w tej sytuacji jej dawała.
- Jesteś o mnie zazdrosny... kotku? - dodała z małym uśmieszkiem satysfakcji, chociaż doskonale wiedziała, że i ona sama bywała zazdrosna o niego. Nie podobało jej się to, że sypia z innymi kobietami, choć absolutnie nic sobie przecież nie obiecywali. Ostatnio zresztą złapała się na tym, że sama sypia z innym, jak jego przyłapie z jakąś cizią bądź o niej Larze opowie. Zupełnie właśnie jakby chciała się zemścić i zagrać mu na nosie, ale przecież nie są o siebie zazdrośni. Wcale. A to, że Wolfe ma ochotę taką cizię za kudły wyrzucić przez okno ze śmiertelnie wysokiego piętra w jego mieszkaniu, to już przypadek. W ogóle niepowiązanie.
- Najpierw to będę musiała je zabrać jakiejś nastolatce - bo przecież ona nie korzystała z netflixa. Lubiła od czasu do czasu sobie coś obejrzeć, ale wbrew pozorom baza tego serwisu była dość ograniczona. Korzystała z 30-dniowego okresu próbnego, więc wie co mówi.
Zaśmiała się i ona wraz z nim, by zaraz sięgnąć po swoją szklankę. Prawdę mówiąc miała dziś zaskakująco dobry humor, nawet jak na spotkanie z nim. Zupełnie jakby nie była tą twardo stąpającą laską, tylko jakąś młodą dorosłą, która lubi się powygłupiać. W sumie tak było, ale czym innym była chęć wprawienia innych w zakłopotanie, tych w ich otoczeniu; a czym innym zwykła chęć zabawy, jak przeciętnego człowieka. Coś z nią jest nie tak, co nie?
- Zdrówko - zawtórowała mu i za chwilę również i ona wypiła nieco alkoholu. Nie lubiła się upijać, ale nie miała nic przeciwko wypiciu sobie kilku szklaneczek czy drinków, w zależności na co mieli ochotę danego wieczoru.
Uniosła lekko jedną brew słysząc o tych rewelacjach. Czy podobała jej się wizja jego kilkutygodniowej absencji? Oczywiście, że nie. Słysząc jednak o miejscu, spojrzała na niego jak na głupiego.
- Ocipiałeś czy jak? - spytała spokojnie, bo przecież nie zamierzała wpływać na jego decyzję. Nie byli małżeństwem.
- Co masz na myśli? Szykujesz się do grobu czy jak? To jakieś głupie pożegnanie jest? Może jeszcze mowę końcową walnij - wywróciła oczami, dopiła alkohol i kiwnęła do barmana po dokładkę. - Słuchaj, zrobisz jak zechcesz, ale dla mnie to bezsensu. W tym mieście roboty nie brakuje i jednak typowe rzeźnie zdarzają się stosunkowo rzadko. Moim zdaniem to bezsens - wzruszyła lekko ramionami, bo chciał czy nie chciał, poznał jej zdanie. To, co on z tym zrobi, to już w całości jego broszka.
Lara Wolfe

Lara Wolfe


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Erron Black Pon Mar 30 2020, 23:17

Erron dochodził do wielu błędnych wniosków i między innymi jednym z nich był brak inicjatywy stworzenia czegoś poważniejszego z Wolfe. Sam nie wiedział, co go tak naprawdę powstrzymywało. Z jednej strony było mu wygodnie tak jak teraz, a z drugiej podświadomie czuł, że chce czegoś więcej. Myślał o niej zdecydowanie zbyt dużo jak na przyjaciółkę czy nawet kochankę, zdarzało się nawet tak, że w chwilach słabości (czyt. zazdrości), miał ochotę zaprosić ją do siebie i powiedzieć jej, że ma problem, bo jemu zaczyna zbyt mocno na niej zależeć. Chociaż czy to był aż taki problem? Zwłaszcza, jeśli ona sama reagowała podobnie do niego? To znaczy, akceptowała wyskoki, ale spoglądając sobie w oczy widzieli tylko chęć mordu na tej cizi czy tym palancie.
- Zawsze - odparł z przekąsem, chcąc jej dać trochę tej satysfakcji z wiadomego faktu zazdrości, a jednocześnie nie chcąc jej pozwolić na przejęcie inicjatywy i całej gry. Musiał więc uderzać w nią bardzo bezpośrednią szczerością, to pomagało utrzymać wrażenie kontroli. Przynajmniej jemu.
- Myślałem, że go masz. Mówiłaś przecież, że Punisher był spoko - nie połączył faktu, że mogła mieć wersję trial, ale przecież nie uchodził za streamingowego specjalistę.
Nie spodziewał się takiej litanii z jej strony i prawdę mówiąc, dopiero zrozumiał, że w sumie to mógł być głupi pomysł. Lara miała rację, że pracy tu w San Francisco nie brakowało, ale blondynka mogła się przecież domyślić, że jeśli Erron Black rozpatrywał pracę tak daleko, musiało to być tego warte.
Upił ostatnie zlewki whiskey i poprosił tym razem o jakiegoś słodkiego drinka, którego nazwę musiał wypowiedzieć dwa razy, gdyż za pierwszym razem trochę się zaplątał.
- Martwisz się o mnie? - odpowiedział zaczepnie, chcąc trochę pociągnąć temat. - To pojedź ze mną. Południami będziemy strzelać do ludzi, nocami się kochać, a rano jeść śniadania. Pięciogwiazdkowy hotel i setki kasyn wokół. Wziąłbym cię na każdym stole i krześle - dodał z bezczelnym uśmiechem. Alkohol już mu uderzył do głowy i pozwalał mówić to, o czym w tej chwili Erron myślał. Wolfe nie powinna być zaskoczona, bo przecież nie raz jej mówił, że pod względem fizyczności, Lara jest totalnie w jego typie.
- Z drugiej strony, tutaj też są kasyna - rzucił z tajemniczym uśmiechem, spoglądając znów na Larę. Trochę bawił się nią i tą sytuacją, ale po takiej dawce alkoholu niezbyt o to dbał. Poza tym, jakby na to nie patrzeć, nie proponował jej niczego złego - ot kilka upojnych wieczorów spędzonych na produktywnym spalaniu kalorii. I co najważniejsze: robiłaby to z nim, a nie z innymi. A od pewnej chwili poczuł ogromny przypływ zazdrości, przypominając sobie o jej ostatnich podbojach.
Erron Black

Erron Black


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Lara Wolfe Wto Mar 31 2020, 19:08

Jej przecież nie zależało, a tak przynajmniej sobie powtarzała. Był jej dobrym kumplem, seks z nim był nieziemski, ale to przecież tyle. Prawda? Wcale nie była zazdrosna (zwłaszcza w ostatnim czasie) o tej wszystkie młode dupy, które wyrywał i w ogóle nie sypiała z innymi tylko dlatego, że jego złapała na tym samym. Niby kiedyś sama przed sobą przyznała, że w sumie nie potrzeba jej innego faceta do zaspokajania jej, a jednak zupełnie o tym zapominała, gdy zgarniała jakiegoś z baru i jakoś nigdy nie dopuszczała do siebie myśli, że ona wcale tego typa nie chce, to tylko zemsta. Skoro ja byłam zazdrosna, to ty też musisz. No ale to przecież historia o kompletnie innej dwójce, oni żadnych emocji przecież, nic z tych rzeczy.
- Dobrze wiedzieć - uśmiechnęła się lekko. No debile. Oboje wiedzieli, że czują zazdrość jak cholera, wiedzieli, że ta druga strona to odczuwa, ale gdy już o tym sobie mówili, traktowali to jako żart. A przynajmniej ona to robiła, mimo, że jednocześnie zdawała sobie sprawę, że tak jest. Może to jakieś rozdwojenie jaźni?
- Przez chwilę miałam. Punisher spoko, tylko nie wiem czy oglądałam go w czasie okresu próbnego czy później znalazłam w czeluściach internetu - wzruszyła lekko ramionami, bo jednak nie przywiązywała wagi do tego czy aktualnie ogląda coś legalnie czy nie, bo i tak i tak się zdarzało.
Mogło być warte kasy, chęci wyrwania się czy powyrywania innych dup. Możliwości było naprawdę wiele i nie zamierzała dociekać, co jest powodem. Może zwyczajnie miał dość tego miasta czy kraju (to ją akurat nie dziwiło), a może zwyczajnie miał dosyć jej. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, bo nie zdarzało im się rozmawiać ze sobą na poważnie. Taka relacja.
- Możliwe, że trochę - wzruszyła lekko ramionami, bo choć Wolfe mogła dość lekko podchodzić do życia - to znaczy nie sikać pod siebie, bo jest wiecznie zagrożona - to jednak nie chciałaby umrzeć teraz czy żeby jej bliscy (a właściwie bliski, sztuk jeden) umierali.
- Wiesz, że nie mogę. A nawet gdybym, to za dużo pieprzenia z tym jest, by załatwić to z górą - zresztą tak średnio miała ochotę gdziekolwiek wyjeżdżać, trochę rozleniwiła się trzeba przyznać. Co innego tygodniowe wczasy pod palmą, a co innego jechać na koniec świata postrzelać do ludzi. Tutaj też mogła to robić.
- Nie da się ukryć, że są - uśmiechnęła się nieco szerzej i pociągnęła łyk alkoholu. Mogli i w tutejszym kasynie się zabawić. Albo mógł wyjechać i zostawić ją z innymi.
Lara Wolfe

Lara Wolfe


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Erron Black Wto Mar 31 2020, 22:29

Zazdrość była słabością i oboje chyba próbowali się jej wyzbyć przez jakiś czas. Jak widać jednak im to nie wychodziło, gdyż zamiast skupić się na sobie, skupili się na półśrodkach. Zamiast sypiać ze sobą, tak jak chcieli, mścili się na sobie za nie zrobienie tego. Jak gdyby regularnie sobie odmawiali. Zamiast umawiać się na randki, spotykać często, dzwonić do siebie, smsować ze sobą, oni po prostu liczyli na takie przypadkowe spotkania, raz na jakiś czas tylko jedno schowało dumę do kieszeni i zaprosiło te drugie na jakieś piwo czy inne wino. Byli dziecinni wręcz w tej swojej zazdrości, ale całe szczęście nie mścili się bezpośrednio na sobie: nie kłócili się o partnerów, nie robili sobie wyrzutów, sam fakt takiego zajścia wystarczył, by rozjuszać byka.
- Coś kojarzyłem właśnie - słuchał jej i zapamiętywał różne rzeczy, które mówiła, między innymi to z Punisherem.
To było dość miłe, że Lara przyznała, iż martwi się o niego. W jej ustach nawet słowa "możliwe, że trochę" miały już ogromny wydźwięk. Była bezpośrednia i nie miała problemu z precyzowaniem myśli, ale o swojej uczuciowości zazwyczaj mówili w kwestii przytykania sobie i żartów, aniżeli większej powagi. Tymczasem blondynka przyznała bez przekąsu, że nie jest jej obojętny i to łechtało jego ego niesamowicie.
Obrócił się na krześle barowym i spojrzał na nią z nieukrywaną satysfakcją na twarzy.
- To pierdol ich - rzucił stanowczo. - Nie no, wiem że to nie możliwe. Tak sobie gdybam - dodał od razu, wiedząc, że sprawa była dużo bardziej skomplikowana niż mu się wydawało.
Dostrzegł ten jej szeroki uśmiech, gdy wspomniał o seksie na stołach w kasynach. Wolfe nie raz nie dwa zaciągnęła go do łóżka i trzeba było przyznać, że bardzo lubił z nią tam być. Nie tylko dlatego, że była najlepszą kochanką i wyczyniała pod pościelą cuda (czy też często na pościeli), ale też dlatego, że chciał to robić właśnie z nią. Pociąg fizyczny był istotny, a sympatia dodawała im animuszu.
- Więc twoim zdaniem powinienem olać Makau, zostać tutaj i iść z tobą do kasyna. Zgoda - rzekł, śmiejąc się nieznacznie, gdyż alkohol poważnie uderzył mu już do głowy.
Nie sądził jednak, by czymkolwiek ją obraził, sam przecież otwarcie powiedział, że bardzo chciałby z nią pojechać na te zlecenie. A skoro delikatnie chciała mu to wyperswadować, to kim on był, by się jej opierać?
- Daj mi całusa - odezwał się po chwili, gdy przechylił szklankę z innym zamówionym drinkiem. Nie czekając na jej odpowiedź nachylił się w jej stronę i przejechał nosem po prawej stronie jej szyi. Musnął wargami jej policzek i odsunął głowę, by teraz ona mogła się nachylić i go pocałować. O ile oczywiście chciała.
Erron Black

Erron Black


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Lara Wolfe Sro Kwi 01 2020, 00:02

Chociaż wydawało im się, że są wielkimi dorosłymi, to tak naprawdę zachowywali się gorzej, niż banda dzieciaków. Oni potrafili być bardziej ze sobą szczerzy i zaryzykować ze stwierdzeniem, że zależy mocniej niż wcześniej. A oni tego nie potrafili dokonać, nie wprost i bez sensu ignorowali fakt, że te same objawy widzieli w zachowaniu drugiej osoby. Widzieli teoretycznie ta zazdrość i niechęć do dzielenia się, a znów chęci do "czegoś więcej", a jednak całkowicie to ignorowali. Bo przecież taka była niepisana umowa, nie wymagają, nie chcą związku i miłości. Czyżby?
Była nieco zaskoczona, że pamiętał o takiej pierdole i to wcale nie tak, że ją olewa - to znaczy, że tak sądziła. Wiedziała, że tak nie jest, ale z drugiej strony zaskoczył ją już kilkukrotnie, że pamiętał o takich totalnych pierdołach, które mogły kiedyś paść z jej ust. Cóż, może właśnie dlatego żaden z nich nie przekraczało tej granicy, bo oboje kiedyś palnęli, że im związek w życiu potrzebny nie jest. No i macie to piwo, co nawarzyliście.
Martwiła się tak na dobrą sprawę o niego więcej niż trochę, ale jak już było wspomniane, ta dwójka z jakiegoś powodu nie potrafiła rozmawiać ze sobą na poważnie. Same żarty i docinki, same pstryczki w nos. Dzieci, serio.
- No, to lepiej tak nie gdybać - wywróciła swymi oczami, bo przecież oboje wiedzieli, że wycofanie się z takiej organizacji, to rzecz prosta nie była. Zresztą niewiele łatwiej miał najemnik wszystkich, który nagle postanowił pójść na emeryturę. Nie oszukujmy się, weszli w przynoszące spore korzyści majątkowe gówno, ale wciąż to było śmierdzące łajno.
Oboje lubili seks ze sobą i Lara nie mogła zaprzeczyć temu, że z nim było dużo lepiej. Pociągać fizycznie inni ją mogli, ba mogli też być naprawdę świetni w łóżku, ale z nikim jej tak dobrze nie było, jak z Erronem. Cały sęk krył się w ich emocjach, choć ona przed sobą też udawała, że to tylko dobry w łóżku kumpel. Tsa, a w tej bajce były wróżki?
- Tak - wtrąciła jeszcze zanim skończył myśl, bez zbędnego owijania w bawełnę. W końcu to nie w ich stylu, o ile oczywiście nie zamierzało się poruszać sfery uczuciowej.
Urażona się rzecz jasna nie czuła, bo przecież nie miała powodu. Ot powiedział o zleceniu i brał je na poważnie pod uwagę. Nie miała powodu do foszków.
- No nie wiem - mruknęła już, gdy on w jej stronę się nachylał. Uśmiechnęła się lekko czując jego pieszczoty, by po chwili samej się nachylić i go pocałować. Bez zbędnego przedłużania wsunęła język między jego wargi całując go krótko, ale intensywnie. Po kilku sekundach przygryzła jego dolną wargę na sekundę, by za chwilę zarówno puścić jego i mu oczko. Dopiła alkohol i zamówiła u barmana tym razem szklankę wody z cytryną. Nie miała ochoty się upijać.
Lara Wolfe

Lara Wolfe


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Erron Black Sro Kwi 01 2020, 01:04

Coś w tym było, że wraz z wiekiem ludziom przybywało emocji, a jednocześnie ubywało bezpośredniości w okazywaniu ich. W głowie wszystkie emocje bardziej się komplikowały i przez to trudno było je precyzować, traciło się odwagę i cały animusz. I wszystko to zostawało w człowieku, bo dziecko potrafiło szybko zapomnieć o krzywdzie, a przynajmniej takiej słownej, jeśli zostałoby odrzucone. Żadne z nich przecież nie pamięta o odrzuconych zalotach w stronę innych przedszkolaków czy gówniaków ze szkoły.
No nawarzyli sobie niezłego piwa. Tacy najemnicy, niby beznamiętni, myślący tylko o pieniądzach, oportuniści wobec rządu, żądni wyłącznie seksu i łóżkowych przygód, a tu proszę. Zapamiętują nawet pierdoły ze swojego życia, uważnie się słuchają, zwracają uwagę na siebie, dobrze się czują w swoim towarzystwie i są o siebie zazdrośni. Przypomina to komuś coś? Zdecydowanie, tylko potrzebna jest trzecia osoba, która tym jełopom to wytłumaczy.
Podobała mu się z też ta wyrozumiałość Lary, która nie gaiła go za komentarze oraz taką szczerość odnośnie zleceń, których sama nie popierała. Mieli do siebie zaufanie, dzięki czemu łatwiej było im wpłynąć na decyzję drugiego, nie proponując tego bezpośrednio. Trochę perswadowali sobie różne rzeczy, ale skoro Wolfe wykazywała zainteresowanie i troszczyła się o niego, to dlaczego miał ją lekceważyć? Skoro tu w San Francisco tak go ta Lara trzyma, to po dzisiejszym wieczorze zatrzyma jeszcze bardziej. Spodobała mu się ta jej troska o niego.
Pocałunek był soczysty i dokładnie taki jakiego pragnął. Szkoda tylko, że trwał o kilkadziesiąt sekund za krótko. Mimo ochoty na pogłębienie nie zrobił tego i tylko obdarował ją małym uśmiechem, który świadczył o ogromnej przyjemności, jaką przed chwilą odczuł.
- Barman! Whiskey! - krzyknął w stronę pracownika pubu, unosząc rękę i wyginając się nieznacznie na krześle.
Miał jeszcze trochę sił i mimo stanu wyraźnego podpicia, jeszcze się nie nawalił jak messerschmidt.
- Idziemy zagrać w dartsy albo w bilarda? - spytał, bo to robili dość często. Nie myślał jednak o sporcie samym w sobie, a o Larze, która często lubiła go kusić podczas gier: wypinając się w jego stronę czy to pochylając się przed nim, by widział wyraźnie jej dekolt. Od kilku minut myślał już wyłącznie o jej ciele i o tym, że zaczyna wzmagać się w nim podniecenie.
- Chyba, że idziemy do mnie przetestować nowe łóżko - zasugerował bezczelnie, choć przecież nic złego nie miał na myśli. Kochali się już wielokrotnie, oboje to lubili i oboje wiedzieli, że będą to robić jeszcze nie raz. Pytanie tylko czy Wolfe miała dziś nastrój na seks?
Erron Black

Erron Black


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Lara Wolfe Sro Kwi 01 2020, 02:19

Mogliby od dzieci nauczyć się ponownie tej bezpośredniości, bo choć jej im w sprawach łóżkowo - erotycznych nie brakowało, to w kwestii emocjonalnej mieli całkiem spore braki. Nawet w samej szczerości i to nie tylko przez nim czy nią, ale przed nimi samymi. Ona do tej pory nie przyznała głośno, że wolałaby go mieć na wyłączność. Mimo, że nawet kilkukrotnie miała ochotę mu wykrzyczeć, czy naprawdę mu nie wystarcza, gdy zastawała go z inną, to jednak jak tylko się uspokajała, odrzucała od siebie taką możliwość.
Czy przydałaby im się trzecia osoba? Zdecydowanie, ale raczej nie było w ich życiu kogoś, komu oboje by uwierzyli, że właściwie to są w sobie zakochani. Raczej spojrzeli by jak na wariata i skończonego debila, takiego mniej lub bardziej przypadkowego człowieka i za nic mieliby jego słowa mimo, że stuprocentowo prawdziwe. Ciężka sprawa, może za trzydzieści lat do takich wniosków dojdą albo ich wspólne z wpadki dziecko mające lat 5, powie im, że mamusia i tatuś się kochają i wreszcie to do nich dotrze. W ciąży jednak nie była, więc to i tak mina lata, zanim oni zmądrzeją. Chyba.
Skoro Wolfe wykazywała zainteresowanie i się troszczyła o niego, to może zależało jej bardziej? Nie no, skąd. Ot każdemu znajomemu przecież mówi, że się o niego martwi i woli, by nie wyjeżdżał. W ogóle to rozmawia z każdym (nikim), z którym spała i wyraźnie cieszy się ich towarzystwem do rozmów. Nikt nigdy nie widział i nie zobaczy tego, a ta dwójka coraz bardziej pogrążała się w swojej głupocie. Ale zostańcie z nami, bo to jeszcze nie koniec!
Nie chciała się do niego tutaj dobierać, bo wiedziała, że im naprawdę nie potrzeba jest wiele. Nie żeby jej lokal nie odpowiadał, nie raz przecież ignorowali miejsce i ludzi, by zająć się w taki sposób sobą, ale na tę chwilę, musiał mu wystarczyć taki pocałunek.
- Po co krzyczysz, jesteśmy praktycznie sami - zaśmiała się, bo przecież był środek tygodnia i dopiero zbliżała się godzina większych napływów gości. Widziała, że alkohol już na niego działał i zastanawiała się czy to nie pora się zbierać. On jednak wyszedł z inną propozycją.
- Chodź na partyjkę bilarda - więcej nie proponowała z kilku powodów. On już miał trochę w czubie i za kilka minut okaże się jak bardzo, bilard zwykle ich nakręcał oraz to testowanie łóżka jej się podobało, nie ma co ukrywać. Dużo jednak zależało od tego czy w ogóle on będzie jakoś funkcjonował, gdy już pod jego adres dotrą, bo musiała przyznać, że dawno go w takim stanie nie widziała.
Zdecydowanie niczego się nie nauczyła i znowu go kusiła, to ocierając się o niego, a to wypinając. Dostrzegała jednak u niego coraz wyraźniejsze ślady zmęczenia, więc nieco odpuściła i już trochę grzeczniej zakończyła grę. Wezwała taksówkę, w końcu oboje wypili, a dodatkowo ona nie była w tej chwili nawet mobilna, także tym bezpiecznym środkiem w tej sytuacji, wrócili do jego mieszkania.
- Nie mów mi, że zostawiłeś klucze w barze - mruknęła rozbawiona pod drzwiami i sama wsunęła dłoń najpierw do jednej kieszeni jego spodni, a następnie do drugiej, w której się znalazły. Uniosła je nieco tryumfalnie, ale zamiast mu przekazać, sama wsunęła odpowiedni klucz do drzwi i otworzyła je przed nimi szeroko.

zt x2
Lara Wolfe

Lara Wolfe


Powrót do góry Go down

Local Edition Empty Re: Local Edition

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach